Gerard Badia powtarza na każdym kroku, że Piast Gliwice dał mu wszystko co najlepsze w piłkarskiej karierze, ale dziś to samo może powiedzieć Jorge Felix. Zawitał na Okrzei rok temu mając już 26 lat i nie wyściubiając nosa poza trzecią ligę hiszpańską. Dziś jest mistrzem Polski i to nie dlatego, że kilka razy wszedł z ławki. Dołożył do tego sukcesu naprawdę sporych rozmiarów cegłę.
Gość do niedawna nie miał nawet pewności, czy futbol będzie jego jedynym źródłem utrzymania. Felix jest co prawda wychowankiem Atletico i czasami trenował obok największych gwiazd, ale przed przyjściem do naszego kraju cała jego seniorska kariera to Segunda B. Mało tego – dopiero rok przed opuszczeniem ojczyzny po raz pierwszy zaczął on grać poza Madrytem, w którym się urodził, wychowywał i mieszkał. Używając określenia zohydzonego nam przez wszelkiej maści coachingowych szarlatanów: strefę komfortu opuścił dość późno. Gdy już jednak to zrobił, kolejne wydarzenia szybko się potoczyły.
Felix długo bieganie po boisku łączył ze studiami ekonomicznymi, a później pracą w zawodzie. Kończył je aż sześć lat, bo nigdy nie przestał grać i trenować w normalnym wymiarze. Najważniejsze, że dopiął swego i ma już wyznaczony kierunek, w którym pójdzie po zakończeniu kariery. Zresztą, w pewnym okresie dzielił siedzenie za biurkiem z piłką. Był analitykiem finansowym i doradcą ubezpieczeniowym. Bywało, że miał z tego lepsze dochody niż z gry. W trzeciej lidze hiszpańskiej wielu zawodników nie zarabiało więcej niż tysiąc euro miesięcznie, więc niejeden miał jeszcze drugie zajęcie lub w przypadku młodszych – korzystał z pomocy rodziny.
Wyłącznie z piłki Felix zaczął żyć dopiero latem 2017, gdy przeszedł CF Rayo Majadahonda do UD Lleida. Jednym z jego klubowych kolegów był tam Joel Huertas, który wiosną występował w Wigrach Suwałki. Takich akcentów znajdziemy zresztą więcej. W rezerwach Getafe spotkał Carlesa Martineza, później występującego właśnie w Piaście, oraz Denisa Kramara, nieco wcześniej mającego epizod w Widzewie Łódź.
W Lleidzie Felixowi wyszedł najlepszy sezon w ojczyźnie. W 37 meczach ligowych zdobył 10 bramek i w Gliwicach wrócono do jego nazwiska. Wrócono, bo dyrektor sportowy Bogdan Wilk znacznie wcześniej wiedział o jego istnieniu. – W akcji widziałem go już kilka lat temu, gdy przebywaliśmy na obozie w Hiszpanii, zanotowałem nazwisko. Następnie między innymi to nazwisko przekazałem naszemu szefowi skautingu, żeby się przyjrzał przy okazji obserwacji na żywo meczów trzeciej ligi hiszpańskiej. Pojawiła się możliwość, by do nas przyszedł. Warunki transferowe swoją drogą, ale chcieliśmy mieć też pewność co do jego mentalności. Mam w Hiszpanii kilka zaufanych osób, które osobiście go znały i każda wypowiadała się o nim pozytywnie. Znali się też trochę z Gerardem Badią, który powiedział, że sam jest fajnym człowiekiem, ale Jorge jeszcze lepszym. I wszystko się potwierdziło. Nie sądzę, by ktoś w szatni go nie lubił. Skromny, pracowity, nie narzeka, wszystko mu pasuje – mówił nam Wilk w niedawnym wywiadzie.
Z pewnością szybko się zaaklimatyzował, co kilka razy pokazał poprzez klubową telewizję Piasta.
Co ciekawe, Hiszpana w założeniu sprowadzano przede wszystkim jako cofniętego napastnika lub ofensywnego pomocnika. Mniej więcej jednak w tamtym czasie Waldemar Fornalik przesunął na „kierownicę” Joela Valencię. Felix na swoje szczęście odnalazł się w roli lewoskrzydłowego. Odnalazł przynajmniej w tym sensie, że od samego początku zaczął występować w pierwszym składzie. Jesienią tylko raz zdarzyło się, żeby wszedł z ławki.
Gorzej było jeszcze z piłkarską jakością. Rok 2018 letni nabytek Piasta zamykał z dorobkiem zaledwie jednego gola i jednej asysty. Po tamtej rundzie można go było uznać za jeden z niewielu nieco słabszych punktów drużyny.
Wilk jednak nie zgadzał się z takim postawieniem sprawy. – Przecieraliśmy oczy, gdy niektórzy eksperci i komentatorzy nie widzieli tego, jak ten chłopak pracuje w defensywie, mimo że grał jako skrzydłowy. Jorge super uzupełniał się z Kirkeskovem. Jest prawonożny, automatycznie schodził do środka i robił miejsce Mikkelowi, często powstawały z tego groźne akcje. A pamiętajmy, że Felix też przyszedł do nas „z urlopu”. Wiedzieliśmy, że na jego sto procent trzeba będzie trochę poczekać – tłumaczył swój punkt widzenia dyrektor sportowy nowego mistrza.
Mimo to problem był ewidentny, zwłaszcza że martwił również samego zainteresowanego. – Muszę przyznać, że irytuje mnie moja nieskuteczność, bo w Piaście jak na razie w lidze strzeliłem tylko jednego gola. Nie wiem co się ze mną dzieje, bo w poprzednich klubach za każdym razem byłem w stanie zdobyć 5-7 bramek. Przed transferem do Piasta zakończyłem sezon z 10 trafieniami. Mam nadzieję, że wiosną to się zmieni – mówił dziennikowi „SPORT” podczas zimowego obozu.
Problem udało się rozwiązać. Felix solidnie przepracował przygotowania i od razu trafił na Cracovii, będącej w tamtym momencie jedynym zespołem, któremu strzelał. W następnej kolejce poprawił z Lechem Poznań, stając się jednym z ojców zwycięstwa, które w największym stopniu zbudowało mistrzowskiego Piasta. Wiosną wreszcie jego pracę dla drużyny było widać także po liczbach. Hiszpan zakończył sezon z sześcioma golami, dwiema asystami i pięcioma kluczowymi podaniami.
Oczywiście nadal nie wszystko wyglądało idealnie. To już chyba zawsze będzie zawodnik nieco chimeryczny i momentami irytujący. Grunt, żeby w międzyczasie dobrych momentów miał jak najwięcej. Cieniem na jego ostatnich dokonaniach kładzie się czerwona kartka w meczu z Zagłębiem Lubin. Nie podejrzewamy go o niecne intencje, możliwe, że po prostu nie widział Alana Czerwińskiego, ale fakty są takie, że brutalnie zaatakował go wyciągniętą nogą i zasłużenie wyleciał z boiska. Zmusił swoich kolegów do gry w osłabieniu przez 70 minut. Ci stanęli na wysokości zadania, dowożąc prowadzenie 1:0.
Felix został zawieszony na trzy kolejki, później karę zmniejszono do dwóch spotkań.
Swojego rodaka na mecie zastąpił Badia i chyba wszyscy pamiętają, jak wiele Piast na tym zyskał. Długo będący w cieniu kapitan strzelił zwycięskiego gola w Warszawie i asystował przy golu Valencii w arcyważnym meczu z Jagiellonią. Felix do wyjściowej jedenastki wrócił dopiero na sam koniec, na Lecha.
Nie zmienia to faktu, że summa summarum kolejny trzecioligowy Hiszpan sprawdził się w Ekstraklasie i osiągnął większy sukces niż samemu mógł sobie wymarzyć. W tym przypadku jednak nie spodziewamy się, żeby znalazł się gronie kandydatów do sprzedaży. Aby tak się stało, cały następny sezon musi być w jego wykonaniu co najmniej tak dobry, jak miniona wiosna.
Fot. FotoPyk/Michał Chwieduk/400mm.pl
***
DYNASTIA PIASTÓW
Waldemar I Mistrzowski – CZYTAJ
Frantisek Objawiony – CZYTAJ
Jakub Cierpliwy – CZYTAJ
Jakub Niezniszczalny – CZYTAJ
Bogdan Wilk (Dynastia Piastów Extra) – CZYTAJ
Aleksandar Niewzruszony – CZYTAJ
Mikkel Odmieniony – CZYTAJ
Martin Asystujący – CZYTAJ
Marcin Solidny – CZYTAJ
Joel Przesunięty – CZYTAJ
Gerard I Zakochany. Z wzajemnością – CZYTAJ
Tom II Lepszy – CZYTAJ
Patryk Odsodowany – CZYTAJ
Tomasz Pracowity – CZYTAJ