Reklama

Dynastia Piastów: Aleksandar Niewzruszony

redakcja

Autor:redakcja

24 maja 2019, 17:06 • 7 min czytania 0 komentarzy

Można się ostro spierać, czy jest to najlepszy stoper Ekstraklasy – za jakiego uznano go na ligowej gali – ale bez wątpienia Aleksandar Sedlar stworzył z Jakubem Czerwińskim najlepszy duet środkowych obrońców w naszej lidze. W większości meczów świetnie się rozumieli i znakomicie uzupełniali. Serb rozegrał sezon życia, zwieńczony mistrzostwem Polski i niemal na pewno więcej na polskich boiskach go nie zobaczymy.

Dynastia Piastów: Aleksandar Niewzruszony

Sedlarowi wygasa kontrakt z Piastem i szanse na jego zatrzymanie są czysto iluzoryczne. Chwilę można się połudzić. Mowa już o 27-latku, który musi wykorzystać swoje pięć minut, jeśli chce jeszcze zasmakować naprawdę poważnego grania i zarobić naprawdę duże pieniądze. Lepszego momentu nie będzie. Bardzo udany rok, tytuł mistrzowski, karta na ręku – dużo atutów w rozmowach. Przy Okrzei już teraz pobiera wysoką pensję, jego zatrzymanie musiałoby oznaczać stworzenie komina płacowego.

Piłkarz nie ukrywał, że ma sygnały z RCD Mallorca, która na trzy kolejki przed końcem sezonu zasadniczego jest niemal pewna udziału w barażach o Primera Division. Gdyby udało się jej awansować, a Hiszpanie przeszliby do konkretów, trudno sobie wyobrazić, żeby Serb odmówił, zwłaszcza iż liga z europejskiego top5 to jedno z jego marzeń. Być może głównie z powodu trwającego sezonu Mallorki oficjalnie ważą się jeszcze jego dalsze losy w Gliwicach.

Hiszpania wydaje się dla niego idealnym miejscem. Sedlar przy swoich licznych atutach ma jedną zasadniczą wadę: niski wzrost jak na stopera (178 cm wzrostu), do tytanów siły też się nie zalicza. Z tego względu znacznie prędzej sprawdziłby się na południu Europy niż na przykład w Anglii i doskonale zdaje sobie z tego sprawę, choć niedawno w rozmowie z nami nie rozpaczał nad swoimi warunkami fizycznymi. – Nie uważam, żeby to był dla mnie większy problem. Sądzę, że naprawdę niewielu napastników w Ekstraklasie może powiedzieć, że strzeliło gola po wygraniu ze mną pojedynku główkowego. Tajming i wyskok są tu najważniejsze. Roberto Ayala czy Fabio Cannavaro są jeszcze niżsi niż ja, a byli wybitnymi stoperami. Wzrost to nie wszystko, choć są trenerzy, którzy nie uznają niskich stoperów i kilka razy się o tym przekonałem, ale co mogę zrobić? – pytał retorycznie.

Pilka nozna. Gala Ekstraklasy. 20.05.2019

Reklama

Serb do Polski trafił już latem 2016 roku. Oczekiwania wobec niego od razu były spore, bo przychodził po znalezieniu się w jedenastce sezonu serbskiej ekstraklasy i debiucie w pierwszej reprezentacji. Jego transfer akurat do klubu z Okrzei przyjęto wręcz z pewnym zaskoczeniem, ale kolejny raz dała o sobie znać operatywność Artura Płatka, pomagającego wówczas “Piastunkom” w transferach. Skaut Borussii Dortmund był jedną z najważniejszych osób w tej operacji. Sedlar mógł wtedy iść do Crvenej Zvezdy, lecz nie zdecydował się, bo nie czuł, że widzą tam w nim kluczową postać. Ostatecznie wybierał między Piastem a Dinamem Mińsk. Wybór był prosty.

Co do reprezentacji. Zaliczył dwa występy w narodowych barwach – towarzysko z Cyprem i Izraelem. Z Cypryjczykami wszedł na końcówkę, za to z Izraelem zaczął od początku, tyle że… na prawej obronie. Nigdy wcześniej nie próbowano jego sił na tej pozycji. Selekcjoner Slavoljbub Muslin testował jednak ustawienie z trójką stoperów i uznał, że jednym z wahadłowych będzie właśnie do niedawna anonimowy zawodnik beniaminka FK Metalac Gornji Milanovac. Sedlar w przerwie został zmieniony. – Trudno mi było ocenić ten występ. Grałem na nowej pozycji, więc skupiłem się na tym, żeby niczego nie zawalić w tyłach, o wypadach do przodu za bardzo nie myślałem. Nawet Branislav Ivanović grający obok mnie na stoperze mówił, żebym nie kombinował i grał prosty futbol. Posłuchałem. Odczuwałem presję, obecność kilku głośnych nazwisk zrobiła swoje. Dziś byłoby inaczej, mam więcej spokoju i pewności siebie – przyznawał.

W Piaście przez pierwsze dwa lata grał solidnie, ale nic więcej. Raczej niczego nie zawalał, raczej niczym szczególnym się nie wyróżniał. Dopiero w tym sezonie wystrzelił – również dosłownie. Zaczął wykonywać rzuty karne. Na sześć wykorzystał pięć. Pojedynek z nim wygrał jedynie Matthias Hamrol z Korony Kielce, ale różnica polegała na tym, że Piast wygrał wtedy 4:0 zamiast 5:0. Sedlar dołożył też arcyważną bramkę na 2:1 z Cracovią, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zamiast od razu uderzać, najpierw przyjął piłkę – czym zupełnie zmylił Janusza Gola – a potem strzelił między nogami Michala Peskovicia.

Bramki to jednak dodatek. Serb przede wszystkim dawał bardzo dużą jakość na swojej pozycji. Szefem obrony w przekroju całego roku był Czerwiński, ale jego kolega wiele mu nie ustępował. Za to pokazał dużo większą swobodę w wyprowadzaniu piłki, co pokazują także statystyki. Mimo że Sedlar znacznie częściej brał się za rozegranie, średnią strat miał niższą niż Czerwiński. Dawało o sobie znać to, że za młodu grał jako defensywny pomocnik. W pewnym okresie na tej pozycji wystawiał go również jego pierwszy trener w Piaście – Radoslav Latal.

Piast Gliwice - Lech Poznan

Bohater tego tekstu mógłby uznać, że za nim idealny sezon, gdyby nie feralny mecz z Jagiellonią w 35. kolejce. W końcówce w ciągu kilku minut w głupi sposób sprokurował dwa rzuty karne. Pierwszego Jesus Imaz wykorzystał, drugiego obronił Jakub Szmatuła i dzięki temu Piast odniósł zwycięstwo, po którym ewentualna utrata pierwszego miejsca musiałaby już zostać uznana za wielkie rozczarowanie. Wiele powodów do spekulacji dostarczyła reakcja Sedlara po paradzie Szmatuły, a w zasadzie jej brak. Początkowo w ogóle się nie cieszył, Aleksandar niewzruszony. Trudno jednak uznać teorie spiskowe w tym temacie za poważne. To raczej była kumulacja niesamowitych emocji w chwili, w której można było zniweczyć całoroczny wysiłek swój i kolegów. Coś na zasadzie dziecka podpalającego dom podczas zabawy zapałkami. Udało się go w miarę szybko ugasić, wielkich strat nie ma, ale dziecko raczej nie biegnie wtedy z podziękowaniami do rodziców, tylko stara się usunąć w cień i nie rzucać w oczy. Jedyna okoliczność, która mogłaby rzucić cień podejrzeń, to przejście w najbliższych dniach do Legii lub… Jagiellonii.

Reklama

Ok, jednak bądźmy poważni, wracamy na ziemię.

Sedlar jak mało kto może mieć poczucie upływającego czasu i potrzeby kucia żelaza póki gorące. Stosunkowo późno wypłynął bowiem na szerokie wody. Zawodowy kontrakt podpisał dopiero jako 20-latek. Do 2015 roku grał z FK Metalac tylko w drugiej lidze. On i koledzy awans powinni wywalczyć rok wcześniej, gdy też załapali się na baraże. Doszło jednak do serii dziwnych zdarzeń w rewanżu z Radem Belgrad. – W pewnym momencie któryś z kibiców gospodarzy rozpylił gaz łzawiący. Kilku zawodników nie mogło grać dalej i meczu nie dokończono. Byliśmy przekonani, że będzie walkower dla nas i wchodzimy do ekstraklasy. Potem jednak okazało się, że mecz ma zostać powtórzony. W Piaście w tamtym sezonie za mniejszy wybryk kibiców zostaliśmy ukarani walkowerem przy swoim prowadzeniu z Górnikiem Zabrze. Ale cóż, to jest Serbia. Nasz boss powiedział, że trzeba się szanować i mieć zasady. Nie zagraliśmy drugi raz z Radem, uznaliśmy, że poczekamy kolejny rok. No i udało się, dość pewnie wygraliśmy dwumecz z FK Napredak – opowiadał.

Jak już jednak Sedlar zjawił się w serbskiej ekstraklasie, od razu został kapitanem swojego zespołu, znalazł się w jedenastce sezonu, dostał wspomniane powołanie do reprezentacji, a zaraz potem wylądował w Polsce. W ciągu roku jego życie diametralnie się zmieniło, choć aklimatyzację w Gliwicach miał ułatwioną. Grupa bałkańska była wtedy bardzo liczna. W kadrze znajdowali się już  Josip Barisić, Sasza Żivec, Uros Korun i Stojan Vranjes. Dziś mówimy o zawodniku, który spokojnie dogaduje się po polsku, a nawet powiedzielibyśmy, że trochę nie docenia tego, jak sprawnie mówi w naszym języku. Gdy niedawno przeprowadzaliśmy z nim wywiad, na początku wolał używać angielskiego, ale szybko okazało się, że po polsku może przekazać równie dużo i tak rozmawialiśmy do końca.

W przeciwieństwie do wielu kolegów, stoper Piasta nie musiał grać w piłkę, żeby wyrwać się z biedy. Ojciec pracował w agencji wywiadu wojskowego (obecnie już na emeryturze), a matka w amerykańskim banku jako dyrektor finansowy. Dość długo nie mogła ona zaakceptować wyboru syna, którego ciągnęło tylko na boisko. – Dopiero jak wyjechałem za granicę nabrała pewności, że chodzi o coś naprawdę poważnego. Mamy silne więzi w rodzinie, więc jej podejście na początku było pewnym problemem, ale już jest ok. Jak awansowaliśmy z FK Metalac do serbskiej ekstraklasy zaczęła się przekonywać, a po wyjeździe do Polski przestała mieć jakiekolwiek wątpliwości. Rodzice nieraz przyjeżdżali go Gliwic na mecze – mówił nam Sedlar.

Najprawdopodobniej od przyszłego sezonu będzie zapraszał rodziców już w inne miejsce, ale z pobytu w Gliwicach ostatecznie wycisnął maksa – zarówno indywidualnie, jak i drużynowo.

Fot. FotoPyk/newspix.pl

***

DYNASTIA PIASTÓW

dynastia sedlar

Waldemar I Mistrzowski – CZYTAJ

Frantisek Objawiony – CZYTAJ

Jakub Cierpliwy – CZYTAJ

Jakub NiezniszczalnyCZYTAJ

Bogdan Wilk (Dynastia Piastów Extra)CZYTAJ

Najnowsze

Hiszpania

Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej

Wojciech Górski
2
Barcelona bez Lewego niemal zawsze… wygrywa. A Ferran strzela nawet częściej
Ekstraklasa

Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Michał Trela
12
Czas na jasny sygnał. Przyszłości Lechii nie powinno rozstrzygać boisko

Weszło

Polecane

Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”

Sebastian Warzecha
4
Ronnie O’Sullivan znów pokłócił się ze snookerem. “Straciłem miłość do gry”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...