Szpilka miał być nadzieją polskiego boksu, walczył o mistrzostwo świata, a teraz rozmienia się na drobne. W lecie dostał w mazak od Kownackiego, w międzyczasie skupił się na reklamowaniu ubrań w mediach społecznościowych i robieniu z siebie pajaca podczas takich akcji, jak ta ostatnia w KSW. Oryginalna ścieżka kariery, bo kandydat na poważnego boksera stał się kandydatem na niepoważnego zawodnika MMA…

W październiku 2009 roku Artur Szpilka został zgarnięty przez policję w czasie ceremonii ważenia przed wielką galą w Łodzi. Trafił na 18 miesięcy do więzienia za udział w ustawkach pseudokibiców. Dość szybko za kratami narobił sobie kłopotów, przez co był traktowany jako niebezpieczny więzień. Władze zakładu wyraziły jednak zgodę, kiedy kilka miesięcy później pomagałem zorganizować widzenie Szpilki z Andrzejem Gołotą. Samo spotkanie długo jednak nie potrwało. Starszy z bokserów namawiał młodszego, żeby ten nie pakował się w kłopoty i przestał grypsować. Ten odpyskował, że nie będzie słuchał rad od kogoś, kto spierdolił z ringu. Endrju poza ringiem to naprawdę spokojny gość, ale nawet dla niego tego było za wiele.
Najpierw działaj, potem myśl
Czemu o tym piszemy? Bo ta anegdota dobrze pokazuje, jakim gościem jest Artur Szpilka. Kiedy odbywało się wspomniane spotkanie, nie miał nawet 21 lat, a na koncie pięć profesjonalnych walk z ogórkami i opinię młodego, zdolnego, choć kłopotliwego.
Po drugiej stronie więziennego stołu siedziała żywa legenda polskiego boksu, medalista olimpijski, gość, który do zawodowego ringu wychodził 50 razy, z czego czterokrotnie, by bić się o pas mistrza świata wagi ciężkiej. Aha, i do tego facet, który na boksie zarobił wielkie pieniądze, a dzięki pomocy mądrej żony dobrze je zainwestował, co sprawia, że do końca życia nie będzie się musiał martwić o kasę. A Szpilka w 2010 roku? Jeszcze ponad rok wyroku, perspektywy delikatnie mówiąc mgliste. Gołotę jednak zdążył obrazić, zanim ten zdążył wygodnie usiąść. Słabo. A zrobił to dlatego, że zawsze tak robił: najpierw działał, potem myślał. Ale nawet, gdyby pomyślał, to pewnie i tak powiedziałby to, co powiedział, bo po pierwsze nie jest typem, który potrafi ugryźć się w język, a po drugie, bo uważał, że ma rację. Na poniższym zdjęciu kolaż wrzucony przez Szpilkę na Facebooka: po lewej ostatnie zdjęcie przed więzieniem, po prawej pierwsze po wyjściu zza krat.
Być może coś podobnego miało miejsce w sobotni wieczór w katowickim Spodku. Szpilka coś usłyszał i już popędził do klatki, wymierzyć sprawiedliwość Tomaszowi Oświecińskiemu. To nic, że „Strachu” był ledwie żywy po walce z Popkiem. Bokser usłyszał jego zaczepkę „Artur Szpilka! Umiesz leżeć na deskach, non stop leżałeś, teraz ja też położę cię na deski!” i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, bo po prostu uznał, że tak należy: był w tej sprawie świadkiem i sędzią, postanowił być także katem. Wpakował się do klatki i rzucił z pięściami na rywala.
Jasne, takie rzeczy się zdarzają w sportach walki, w sumie, to nawet regularnie. Można nawet powiedzieć, że w wielu przypadkach to wręcz obowiązkowy składnik przepisu na dobry, kasowy pojedynek. Tym razem jest jednak pewna subtelna różnica: tutaj na amatorskiego aktora z „M jak Miłość”, „Klanu” i „Plebanii” oraz serii filmów „Pitbull” rzucił się gość, który jeszcze nie tak dawno temu był czołowym bokserem świata, walczył nawet o pas mistrzowski federacji WBC i obiecywał, że zostanie pierwszym polskim czempionem królewskiej kategorii wagowej. Prawda jest taka, że atakując „Stracha” Szpilka wypisał się z poważnego boksu, a zapisał do cyrku freak fightów w KSW. Zdecydowanie, coś poszło nie tak…
Promotorze, gada pan głupoty
A co dokładnie?
To dłuższy temat. Sam promotor Szpilki, Andrzej Wasilewski, ma mocno jednoznaczne zdanie na temat jego romansu z mieszanymi sztukami walki.
– Walka Szpila – Pudzian to wstyd dla sportu. Okropny wstyd dla pięknego sportu olimpijskiego. Zdecydowanie, jeśli bym musiał, wybieram walkę Szpilka – Najman. Ogólnie beznadziejna sprawa. Marzę o walce Szpilka – Wilder rewanż, albo z Parkerem… ale to już tylko moje marzenia – napisał na Twitterze. Co na to główny zainteresowany? Cóż, konsekwencji w waleniu prosto z mostu i bez większej refleksji oraz w obrażaniu innych odmówić mu nie można. – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia! Głupoty pan gada, ale to się każdemu zdarzyć może – jak na siłę robił pan z Diablo vs Gevor walkę roku – odparował.
Wasilewski zachował się mniej więcej, jak Gołota po wspomnianym widzeniu, czyli najkrócej mówiąc – zakończył dyskusję. Bo też niby co miałby Szpilce odpowiedzieć, zwłaszcza na forum publicznym? Że to on doprowadził go w boksie tak wysoko, może nawet wyżej niż to było możliwe? Że to on walczył o skrócenie odsiadki? Że to on z łobuza zrobił celebrytę? Że bez jego wiedzy i inwestycji Szpilka mógłby tylko pomarzyć o pieniądzach, jakie potem mógł zarabiać?
Lepszy od Adamka, Włodarczyka i Gortata razem wziętych
Prawda jest taka, że Szpilka potrafił wykorzystać swoje pięć minut. Wyniki sportowe przez długi czas były na krzywej wznoszącej. Nawet niespodziewana porażka z Bryantem Jenningsem nie zdołała tego zaburzyć. Tym bardziej, że niespełna rok później „Szpila” w bardzo dobrym stylu wypunktował Tomasza Adamka, co pozwoliło mu dołączyć do polskiej elity. Trzy kolejne zwycięstwa w USA otworzyły mu drogę do pojedynku o mistrzostwo świata z Deontayem Wilderem, niemal równo dwa lata temu. I choć bokser z Wieliczki z „Bronze Bomberem” przegrał przez nokaut w 9. rundzie, to do tego momentu prezentował się całkiem dobrze i 2-3 rundy wygrał.
Nie da się mówić o Szpilce i nie zauważyć jego samorodnego talentu do mediów społecznościowych. Ten talent przekłada się na realne pieniądze i coraz wyższe oczekiwania. Ale też, z drugiej strony, trudno się dziwić. Bo choć Artur w ringu nic wielkiego nie osiągnął, to na Facebooku jego posty czyta ponad 830 tysięcy osób! Jak to się ma do innych polskich zawodowych bokserów? Cóż, ujmijmy to tak: to nawet nie jest nokaut, to wycieranie ringu twarzą zmasakrowanego rywala. Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, jakby nie patrzeć dwukrotny mistrz świata – 30 tysięcy, Tomasz Adamek, mistrz świata dwóch kategorii wagowych i pretendent w trzeciej? Nawet nie tyle. Adam Kownacki, który Szpilkę przecież upokorzył w ich lipcowej walce? Ledwie 17 tysięcy, czyli lekko licząc jakieś 50 razy mniej. Co więcej, Kownackiego czy Adamka bije nawet fanpage „Przygody Cyca i Pumby”, czyli prowadzona przez Szpilkę stronka o jego dwóch psach (20 tysięcy lajków)!
Powiecie może: „pewnie bokserzy nie potrafią prowadzić stron na fejsie”. Być może. A taki Marcin Gortat? On chyba potrafi, co? Widocznie, nie tak, jak Szpilka, bo właśnie dobija do 400 tysięcy. Nawet Agnieszka Radwańska, jakby nie patrzeć globalna gwiazda, prowadząca fanpage po polsku i po angielsku, czyli docierająca do dużo większej grupy odbiorców i od lat wygrywająca plebiscyt na ulubioną tenisistkę fanów, ma tylko 100 tysięcy fanów więcej od Szpilki.
Ekipa Szpilki: Cycu i Pierdzioch
Szokujące? Jasne. A jeśli zajrzycie, co Szpilka publikuje na swojej stronie, zrobi się jeszcze bardziej zaskakująco. A tam choćby bokser chwali się, że sam wymyślił imię dla starszego z psów – Cyca („jest krótkie i chwytliwe, mojej dziewczynie też się podoba”). Psy to zresztą ulubiony temat boksera, a Cyca i Pumbę, przedstawicieli uważanych za agresywne i niebezpieczne rasy pitbull i bullterrier, określa jako „moje dzieci” i organizuje im urodziny (w roli tortu występowało surowe mielone mięso ze świeczką). Narzeczona Kamila Wybrańczyk, często występująca na fanpage’u Szpilki na zdjęciach z nim, nie może liczyć na takie miłe słowa. O niej niedoszły mistrz świata pisze najczęściej „Pierdzioch”, ewentualnie „Pierdzioszek”. Urocze… Dziwić mogą też inne wpisy Szpilki. Na przykład nie tak dawno ogłosił na Facebooku tygodniową głodówkę oczyszczającą, która miała być próbą charakteru. Cóż, nie wyszło. Po dwóch dniach wystąpiły niepokojące objawy i bokser, nie po raz pierwszy zresztą, poddał się przed czasem.
Poza tym, strona służy do tego, do czego nadaje się najlepiej: do zarabiania pieniędzy. I tak bokser promuje ciuchy, hotel, diety pudełkowe i tak dalej. I trzeba przyznać, że robi to naprawdę nieźle. Szkoda, że o boksowaniu ostatnio nie można tego powiedzieć.
Bo też i tego boksowania strasznie mało. I to nie tylko w ostatnich miesiącach, ale wręcz latach. Przypomnijmy raz jeszcze: styczniu 2016 roku „Szpila” toczył najważniejszy pojedynek w karierze – z Wilderem. Po tak brutalnej porażce („Kiedy znokautowałem Szpilkę, przez trzy czy pięć sekund czułem, że go zabiłem”) dłuższa przerwa to standard. Ale „dłuższa” oznacza zazwyczaj trzy, pięć, czy nawet siedem miesięcy. W tym przypadku trwała aż półtora roku – do kolejnej porażki przed czasem, tym razem z Adamem Kownackim.
Dziś Szpilka ma 28 lat. No nie oszukujmy się: to nie jest wiek, w którym należy podsumowywać karierę. Wręcz przeciwnie, to tak naprawdę moment, w którym większość pięściarzy osiąga szczyt swoich możliwości. Zawodnik ma jeszcze całą siłę, wynikającą z młodości, powinien mieć także dopracowaną technikę. I na pewno ma to, czego mogło mu brakować we wcześniejszych latach kariery: doświadczenie, które w ringu jest bezcenne. Tomasz Adamek miał 29 lat, kiedy został mistrzem świata wagi półciężkiej. Dzisiejsi mistrzowie wagi ciężkiej w chwili zdobywania tytułu po raz pierwszy? Anthony Joshua – 27 lat, Manuel Charr – 33, Deontay Wilder – 30. Tylko Joseph Parker (24) jest wyraźnie młodszy od Polaka.
Liczy się tylko kasa
Czemu więc Szpilka coraz chętniej spogląda w stronę MMA? Odpowiedź nie jest szczególnie zaskakująca.
– W tym exodusie czołowych polskich bokserów do KSW chodzi tylko o kasę. Gadanie o sportowych wyzwaniach to kity, mity, ble, ble. W boksie dołek, to hop do sezamu ze złotówkami – uważa Andrzej Kostyra.
O ile jednak nikogo to nie dziwi w przypadku sportowców, szykujących się do emerytury, jak Rafał Jackiewicz, albo startujących w dyscyplinach, w których kasy nie ma, jak Damian Janikowski, to w przypadku Szpilki musi to zaskakiwać.
– To moja pierwsza gala KSW na żywo i bardzo mi się podoba. Czy następna będzie już w innej roli? Zobaczymy. Raz w roku, pod koniec roku, chciałbym zawalczyć na gali KSW. Boks jest dalej najważniejszy, ale trochę mnie ogranicza ręka, którą miałem już operowaną cztery razy. A w MMA zawsze mogę uderzyć łokciem, czy kopnąć. Ja zawsze lałem się na ulicy i to mi zostało. Tam wywróciłeś gościa na ziemię, to go kopałeś, w MMA tego nie ma – opowiadał w czasie gali KSW w Spodku, chwilę przed tym, jak rzucił się na Oświecińskiego. – Od nowego roku biorę się za treningi MMA, będę trenował raz w tygodniu w WCA. Z trenerem Andrzejem Gmitrukiem jeszcze o tym nie rozmawiałem, ale nie będzie miał nic przeciwko.
No, Artur, brzmi to rzeczywiście wyjątkowo profesjonalnie. Boks jest priorytetem, ale trener w sumie nie wie o planowanych treningach MMA. Nie wie też, że raz w roku chcesz walczyć w klatce, ale na pewno nie będzie protestował. Zwłaszcza, że na pewno będziesz kozacko przygotowany, trenując aż raz w tygodniu.
JAN CIOSEK
Treść usunięta
Wcale nie takie dziwne. Obserwują, bo są ciekawi, co się za chwilę stanie. Nie przez zainteresowanie sportem, lecz przez poprzez potrzebę zobaczenia freak show.
Treść usunięta
Teraz fanów to się głównie kupuje, bo jak nie płacisz to Ci facebook automatycznie usuwa podobną liczbę fanów do tych co właśnie polajkowali. Sprawdzone na kilju fanpejdżach – 50 polajkuje to Ci 40 odlajkuje z automatu. Podobnie zaczyna się dziać na youtube.
Chłop ma po prostu chory łeb.
Po prostu Wasilewski podłapał debila, który świetnie w mediach się będzie sprzedawał. Coś tam walczyć potrafił, ale marzenia o mistrzostwie świata to śmiech na sali. Ładnie poprowadził mu karierę gdzie wygrywał z emerytami i to też nie tak łatwo i przyjemnie w USA i z nieprzygotowanym emerytem Adamkiem. Potem pierwszy poważny rywal i wpierdol, to nie przeszkadzało do doprowadzenia do walki o pas. Niestety bardzo prawdopodobne było, że to się dla Szpilki dużym kuku zrobi i szpitalem. I tak się to wszystko zakończyło. Myślę, ze Wilder mu pokazał, że jednak boks to nie żarty i dla Szpilki to się w przyszłości może jeszcze większym kuku skończyć. No więc skoro wybił się na pajacowaniu to te całe KSW jest idealnie dla niego, nadal będzie zarabiał za bycie pajacem. Tylko szpital po uderzaniach czołowych zawodników świata mu nie szkodzi, ale walki z aktorami z M Jak miłość…
Lluc93 Coś tam walczyć potrafił, jak się skupił na robocie w ringu, nie pajacowaniu i opuszczaniu łap. Nie mówię tu o pajacowaniu poza ringiem, bo to nie ma większego znaczenia. Jeżeli idzie o treningi, raczej nie można było mu wiele zarzucić. Przykładał się i był wyżyłowany. Osiągnął chyba maksimum tego co mógł. Z Wilderem nie przyniósł wstydu mimo nokautu. Trzeba go za tę walkę pochwalić. Nie przestraszył się, a mistrz długo nie mógł się do niego dobrać. Szpilka był na prawdę skoncentrowany i zdeterminowany. Robił to co do niego należy. Trzymał się taktyki podobnie jak z Adamkiem. Niestety taką postawę udało mu się zachować jedynie w dwóch wspomnianych walkach. W zasadzie wszystkie pozostałe to improwizacja i liczenie na refleks, szybkość i cios. Ale ze słabymi warunkami fizycznymi i słabą szczęką, w wadze ciężkiej tak się nie da. Mógł próbować coś osiągnąć tylko dzięki taktyce i konsekwencji. Po niezłym pojedynku o mistrzostwo wydawało się. że Szpila może dać jeszcze kilka ciekawych walk z szeroką czołówką. Niestety, ciężki nokaut i długa przerwa zrobiły swoje. Z Kownackim bokser z Wieliczki, wyglądał jakby cofnął się do początku kariery, a nawet gorzej. Nie trzymał gardy. Walcząc w taki sposób, dostałby oklep nawet od węgierskich gulaszy. Mentalnie był poza ringiem. Totalnie zdezorientowany i zagubiony. W USA próbował się kontrolować. Wydawało się że dojrzał. Nie licząc show pod publiczkę przed Wilderem, zachowywał się raczej w porządku. Mnie akurat nie przeszkadzała jego aktywność na fejsie. Po treningu przecież można dać parę wpisów? Co w tym złego? Jednak po powrocie do Polski zrzucił maskę. Znowu wrócił do prostackich wypowiedzi i ogólnie przyznał, że nie będzie już udawał. W sumie mam to w dupie. Bokser nie musi być przyjemniaczkiem. Ważne to co w ringu. Ale w ringu też bieda i nie zanosi się na poprawę. Może się mylę? Może facet jeszcze się odbuduje i wróci tam gdzie był 2 lata temu? Jednak to wątpliwe. Sam chyba w to nie wierzy, dlatego flirtuje z KSW. Współpraca obu stronom wyjdzie na dobre. KSW będzie miało dobre show pod publiczkę. Szpilka będzie miał dobrą kasę, lepszą niż to co w tej chwili może zaoferować mu boks. I tak jak mówisz, nie trzeba będzie zbierać silnych ciosów od bokserów. Rafał Mroczek krzywdy mu chyba nie zrobi? Chociaż, taka Kasia Cichopek jak przypierdoli z cyca, to różnie może być 😉
Boks to teraz kasa. Szpilka do 9 rundy z Wilderem wytrzymał, nawet coś tam pokazywał, ale jak trzeba było to Wilder ruszył i go do szpitala wysłał. Myślisz, że np, Kliczki z Adamkiem czy Sosnowskim nie rozprawiliby się w 3 rundy? Tylko, że to nieopłacalne, dostali kelnerów za przeciwników to się bawili, bo każda runda mocno zwiększała ich gaże.
Lluc93 Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że Wilder się bawił itd. Ale tego tak do końca nie wiemy, to wie tylko on sam, dlatego akurat za tą walkę nie będę Szpilce nic ujmował. Dopóki dawał radę kondycyjnie, był w stanie balansem i refleksem nieźle unikać groźnych ciosów. Mistrz w pewnym momencie mało co się nie przewrócił, gdy przestrzelił. To było dla niego trochę kompromitujące. Dlatego nie sądzę, aby celowo pozwalał Szpilce wytrwać tak długo. Oczywiście, nie był jakoś zagrożony, walczył spokojnie i czekał na odpowiedni moment do ataku. Jednak taki a nie inny przebieg starcia wymuszony został też przez niewygodny styl naszego rodaka. Stojący nisko na nogach, mobilny i szybki mańkut. Ciężko było go upolować gdy był ciągle w ruchu. Prawda jest taka, że w każdym swoim pojedynku Bronze Bomber uruchamiał wiatrak, czyli łapał rywala przy linach i zasypywał gradem cepów. Tutaj tego nie było. Adamek, czy Sosnowski byli niemiłosiernie obijani przez Kliczków we wszystkich rundach. Szpilka długo unikał przyjmowania. Co więcej, sam parę razy fajnie zaatakował, więc to nie było tak, że tylko uciekał. Gdyby Wilder się tylko bawił, to raz po raz punktowałby Artura i oklepywał mu gębę, pokazując kibicom jaki jest zajebisty. A do momentu nokautu bardzo średnio to wyglądało z jego strony. Takiego Stiverna poskładał ostatnio w pierwszej rundzie i się nie przejmował, że telewizja chciałaby pewnie dłuższego widowiska. Szpilce należy się krytyka za wiele rzeczy, ale akurat za to co pokazał z Wilderem -szacun. Przez moment wydawało się nawet, że nie jest na straconej pozycji i może się jakoś uda wygrać to na punkty? Długo walka była w okolicach remisu. Oczywiście pomijam to, że sędziowie zazwyczaj dają remisowe rundy mistrzowi. Tak czy inaczej, w moim sercu pojawiła się przez chwilę nadzieja, że pas wagi ciężkiej dla Polaka jest realny. Nie czułem nic podobnego od czasów Gołoty, więc ma to swoją wymowę. Opowiadam o przeżyciach w trakcie. Bo po wszystkim można mieć już nieco inną ocenę. Wilder mimo pewnych kłopotów z dostosowaniem się do stylu rywala, miał to jednak pod kontrolą.
Wogóle walka z Jenningsem zostala uproszona i sprowokowana medialnie przez Szpile, rzeczywiscie zaczepki i prowokacje swietnie mu wychodza, wypromowal sie tak naprawde na bójce z Zimnochem podcza wazenia, to spowodowalo ogromne zaintereseowanie, bo tego w polskim boksie jeszcze nie bylo. Szpila umie budowac emocje i kontrowersje a dzisiaj boks i MMA to bardziej showbiznes niz sport. O´Connor zarobil kilkaset milionów dolarów na walce bokserskiej z Mayweatherem, mimo ze nigdy nie byl bokserem.
Poker Można mieć pretensje do Szpilki o pajacowanie. Ale prawda jest taka, że jeżeli chcesz w dzisiejszych czasach zarobić godnie na boksie, to musisz wybijać się sportowo, albo chociaż medialnie. Z poziomem sportowym u naszych ciężkich jest raczej średnio. Szpilka przynajmniej umiał zarobić. Wielu jego kolegów po fachu płacze, że był promowany, a oni nie. Tak, był promowany i inwestowano w niego, ale nie w wyniku jakichś ciemnych układów. Wasilewski widział w nim po prostu dobry biznes. Szpila sam robił sporo w kierunku własnej promocji. Adamek wybił się, bo jest mistrzem w ringu. Nie musi więc nic kombinować. Ale przeciętniacy typu Zimnoch, zamiast narzekać na cały świat i liczyć tylko na menedżerów, sami mogliby zacząć dbać o to, żeby zwiększyć zyski. Nie mówię, że muszą od razu pajacować jak Szpilka. Ale mogliby chociaż ogarnąć media społecznościowe, Przecież nie trenują 24 godz na dobę! Oglądałem gdzieś wywiad z Borkiem, który krytykował naszych bokserów za bierność. Czasem jako promotor miał problem, żeby zmusić chłopaków do udzielenia głupiego wywiadu. Jak są mistrzami, to spoko, niech się zamkną w piwnicy i wychodzą tylko na walki, jeżeli im pasuje. Ale jeżeli nimi nie są i chcą zarabiać, to trzeba pomóc zrobić show, inaczej się nie da. Sami promotorzy tego nie pociągną.
KSW stało się dla wielu bokserów, czy w ogóle ludzi sportów walki (byłych, ale i też niekoniecznie emerytowanych), łatwym źródełkiem z pieniędzmi.
Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach. U nas tak to wygląda, głównie dzięki współpracy KSW z Polsatem.
Tu nie chodzi przecież o sport, tylko o show. Porównania z amerykańskim wrestlingiem nie są do końca na miejscu, ale coś w tym jest. Mam na myśli oczywiście freak fighty z osobnikami typu Strachu, Popek, hardcorowy koksu, Najman, Pudzian… Ludzie chcą to oglądać pewnie bardziej, niż walki z udziałem uznanych zawodników. Właśnie walki freak’ów nakręcają show, przynoszą wpływy.
Jest sobie bokser, nie koniecznie chodzi mi o Szpilkę, ale jego postać może tu pasować. Boksuje sobie, ma opinię niezłego, czy nawet średniego, ale ma znane nazwisko, bo umie się pokazać w showbiznesie, w mediach społecznościowych. Wyniki? Nie koniecznie na miarę oczekiwań. W pewnym momencie przychodzi refleksja… Po co mam wylewać siódme poty, starać się o kolejne walki bokserskie, wspinać się mozolnie po drabince, czekać na szansę walk o najlepsze pasy, skoro mogę wejść do klatki i kasa będzie się jeszcze bardziej zgadzać. Ludzie mnie znają… Będą chcieli popatrzeć, jak naparzam się ze znanym aktorem, albo byłym kolarzem! Zrozumiałe i dopóki będzie popyt, podaż będzie wzrastać.
A propos akcji ze Szpilką i Oświęcińskim na ostatniej gali… Nie wierzę, że to był przypadek. Po pierwsze dlatego, że to zdarzenie było w świecie walk czymś bardzo typowym, klasycznym manewrem na podgrzanie atmosfery przed kolejną walką. Widzieliśmy to nie raz…
Po drugie mam pytanie? Czy gdyby jakikolwiek kibic wpadł na pomysł dać Oświęcińskiemu w twarz po walce, to też by tak łatwo się do niego dostał? Tak wygląda ochrona gali? Przypadek? Może, ale nie sądzę.
Treść usunięta
Odpowiem na drugie pytanie, mianowicie dlaczego Szpilka nie miał trudności z wejściem do klatki, gdzie po walce siedział Oświeciński. Otóż dlatego…Że Szpilka został tam zaproszony. Nie tylko prowokowany przez Oświecińskiego, ale również był wywoływany przez Borka. Oświeciński „wyzwał na pojedynek” Szpilkę, a Borek zaczął wołać go przez mikrofon. „Artur jest tutaj na gali. WIdzę żonę Artura, ale nie widzę jego samego…” Czy samo zdarzenie było ustawką? Chyba nie. To znaczy, Borek szukał eskalacji emocji, myślał, że Szpilka wpadnie do oktagonu, zacznie się słowna utarczka, może zaczną obrzucać się mięsem – wiesz, takie „szoł” dla idiotów. Przeliczył się, bo nie wziął poprawki na to, że Szpilka jest po prostu impulsywnym bezmózgiem i mu odcina prąd. Oczywiście, nic wielkiego się nie stało – bo to pierwszy raz dano sobie po gębach w świecie sportów walki? A to na ważeniu, a to jakiś 'fighter’ wparuje na konferencje innego i rzuci się z łapami. Niektóre te przepadki to czyste zagrywki marketingowe, inne jednak faktycznie wynikają ze wspólnej historii obydwu fighterów. Jestem na 99% przekonany, że to nie była ustawka, powiedziałbym taka pół-ustawka. Borek celowo wywoływał Szpilkę do tablicy, po prostu niedocenił skali możliwości odjebania ze strony Szpilki. Przeliczył się. Liczył na cywilizowaną i kulturalną szarpaninę i wyzwiska, a dostał to, co dostał. Obejrzyj sobie jeszcze raz filmik z tego zajścia. I skup się na twarzy Borka jak Szpilka da po głowie Oświecińskiemu. Transkrypcja emocji: „O Boże, co on odjebał!?. Strach szybko zastępuje ekstaza: „O kurwa! Wyszło lepiej niż oczekiwałem…”
Możliwe. Ja tak sobie tylko głośno myślę, wcale nie twierdzę, że mam rację.
Biorąc pod uwagę wcześniejsze „dokonania” Szpilki, to rzeczywiście taka akcja nie jest dziwna, inna sprawa, że w sumie łatwa do przewidzenia. Możliwe, że miała być wymiana uprzejmości, a szarpanina „jakoś tak wyszła”.
W każdym razie mojego zdania, wyrażonego w pierwszej części postu, nie zmieniam.
Nie nakłaniam Cię do zmiany zdania. Po prostu odpowiedziałem na pytanie zadane przez Ciebie: Dlaczego nie robiono problemów aby dostać się w pobliże Oświecińskiego. Nie zgadzam się jedynie z tym, że cała akcja była zaplanowana z premedytacją od A do Z. Jest to możliwe, chociaż wydaje mi się, że to po prostu wymknęło się Borkowi spod kontroli. Wystarczy patrzeć na jego twarz podczas całego zdarzenia. Tam były autentyczne emocje. Najpierw zdziwienie, kiedy Szpilka ładuje po głowie Oświecińskiego, później strach, a następnie, kiedy Szpilka został odciągnięty, to pojawiło się podniecenie – ekstaza. Nie podejrzewam, aby Borek był takim dobrym aktorem i umiał tak dobrze kontrolować swoją mimikę. Chciał podgrzać atmosferę, ale chyba nie do tego stopnia.
Poza tym, piszesz o freak fightach. Freak fighty, wbrew pozorom, to nie jest wynalazek XXI wieku. Były znane już w starożytności. Na przykład, walki karłów w rzymskim Koloseum. Dekadencka ludność Rzymu, która widziała wszystko i wszystkiego już doświadczyła była głodna co raz to nowszego, szerszego spektrum emocji. Zwykłe walki gladiatorów zaczęły ich nudzić, więc organizatorzy prześcigali się w urozmaicaniu show. W pewnym momencie takie udziwnione walki cieszyły się większą popularnością niż heroiczni gladiatorzy. Mechanizm ten sam. Borek wydaje się całkiem biegle sterować machiną ludzkich emocji, grać na naprawdę najniższych instynktach w tym całym KSW. Lubię go jako komentatora piłkarskiego, ale jako człowiek wydaje mi się cyniczny – choć to być może tylko moje – krzywdzące? – odczucie co do jego osoby.
Wiem, że mnie nie nakłaniasz. Co więcej twoja teoria, o przebiegu wydarzeń po walce, jest przekonująca i bardzo prawdopodobna.
Po porażce z grubaskiem Kownackim, Szpilka w zasadzie pozbył się złudzeń, że może być wielkim bokserem. Jedyną motywacją w boksie pozostaje więc kasa. Ale o tą też będzie teraz trudno. Trzeba będzie się mozolnie odbudowywać i nie wiadomo czy się uda. Mogą się przytrafić też kolejne kontuzje. A w KSW jest do podniesienia duża kasa praktycznie od razu i bez ryzyka. Podpisujesz kontrakt na serię walk i masz spokój. W boksie sytuacja jest bardziej skomplikowana. Żeby móc zarabiać więcej niż w KSW, trzeba by było wrócić do czołówki rankingów, pokonać kogoś dobrego, co już jest mało prawdopodobne. Na koniec jeszcze wystawić się osiłkowi ze ścisłego topu i zaliczyć ciężki wpierdol. Podsumowując, w KSW robota jest pewniejsza, lżejsza, bezpieczniejsza i lepiej płatna. Boks to wielkie ryzyko, nie gwarantujące wielkiego zarobku. Nic dziwnego, że pięściarze, którzy wyzbyli się już marzeń o mistrzostwie i sławie, lgną do klatki jak pszczoły do miodu. W najbliższym czasie możemy oglądać wielką falę uchodźców zarobkowych. Polscy mistrzowie KSW dostają lanie od zagranicznych najemników. Wykruszają się nazwiska, na których byłą budowana ta organizacja. Za to w polskim boksie nie brakuje znanych postaci, których walki w klatce chętnie obejrzy publika. Szpilka, Włodarczyk, Zimnoch. Wach, Wawrzyk, może i Ugonoh się skusi, jak dostanie jeszcze raz w papę? Tańczył z Gwiazdami, to i w KSW zatańczy. Ma chłopak pierdolnięcie, to trzeba przyznać, mógłby zrobić furorę w stójce i raczyć widownię efektownymi nokautami. Gorzej u niego z obroną, dlatego w dalszej karierze bokserskiej może mieć problem. Ale w klatce? Tam ze strony rywali aż takie niebezpieczeństwo mi nie grozi.
Treść usunięta
no z tą sprawą dla reportera to nie przesadzałbym, polecam zapoznać się z nieco innym punktem widzenia na ten program
https://www.youtube.com/watch?v=oFyIWOdoq6o&t=9s
https://www.youtube.com/watch?v=KRLyxX-hTv8
https://www.youtube.com/watch?v=TbCjixd4ESM
https://www.youtube.com/watch?v=_xnv6GHbn3w
„Leszek Bubel”
ale miej ty troche godnosci, co? xD
no i co z tego że Bubel, nie oceniaj materiału po tym kto mówi, tylko po tym co mówi,
Jasne, skompromitowany gość, który był na obserwacji u czubków, ma być wiarygodny. Chyba zaraz zacznę wierzyć O. J. Simpsonowi, że nie zabił swojej żony.
przecież co do programu podaje konkrety poparte wypowiedziami świadków, no ludzie, w Polandii każdy kto źle powie na Żyda jest skompromiytowany
Skompromitował się wieloma innymi rzeczami, nie tylko tym co gada na Żydów. Ci jego świadkowie to równie dobrze mogą być jacyś opłaceni kolesie. Jak ktoś chce to może i czytać Kmiecika i mu wierzyć, to mniej więcej to samo, obaj nadają się do psychiatryka.
Treść usunięta
– Między mną a Szpilką była diametralna różnica. Co on w tym więzieniu tak naprawdę przeszedł? Cała administracja wiedziała, że jest pod kloszem Wasilewskiego. Że siedząc na dupie inkasuje co miesiąc 5 tysięcy złotych. Był świętą krową. Służba więzienna kłaniała mu się w pas. Obchodzili się z nim jak z jajkiem. Bali się Wasilewskiego. Bali się, że jak zbiją Szpilkę – co regularnie spotykało innych więźniów – założy im sprawę i stracą pracę. Szpilka chodził po więzieniu jak lord. W ogóle go nie poczuł! Zaatakował jednego podczas służby, za co dostał „enki” („N” – kategoria, jaką otrzymują szczególnie niebezpieczni więźniowie – przyp. HK). Zgodnie z polskim prawem, powinien otrzymać również wyrok. Powinien siedzieć dłużej niż 18 miesięcy. A jemu te „enki” nie przeszkodziły nawet w uzyskaniu przedterminowego zwolnienia! W Tarnowie, gdzie nikt nie dostaje wokandy! On wyszedł z pierwszej, po połowie wyroku. A przecież działał w zorganizowanej grupie przestępczej ludzi grypsujących. A w prawie jest jasno określone, że grypserka automatycznie skreśla osobę ubiegającą się o zwolnienie z części kary.
Najgorsze jest to, że tak jak ja wstydzę się więzienia, Szpilka się tym więzieniem chwali. Zachłysnął się nim. Czym tu się lansować? Że było się przestępcą? Kiedy oglądałem w więzieniu jego walki, nie mogłem powstrzymać śmiechu. Chłopak potrafi boksować, ma talent, ale dla mnie to smutne jak manipuluje ludźmi. Jest nieszczery. Wcześniej mówił o recydywistach, chodził w koszulce „Śmierć konfidentom”, wychodził do ringu w stroju niebezpiecznego przestępcy, teraz – po namowach Wasilewskiego i trenera – stał się patriotą. Całkowicie zmienił swój image. Wchodzi między liny z białym orłem na piersi, dziękuje pani prokurator, że wsadziła go do więzienia. Ale jego twarz wciąż ozdabia chusta, na której napisany jest skrót PDW. Pozdrowienia do więzienia! Dalej czuje się człowiekiem stamtąd.
Ciekawe, ale warto było zaznaczyć, kto jest autorem tych słów.
Powiedział to, zapytany o Szpilkę, Tomasz Gargula. Przez pewien czas siedzieli ze Szpilką w zakładzie karnym w Tarnowie.
Dzięki Gino, akurat o tym zapomniałem. Jak oglądałem wywiad z nim, to odniosłem wrażenie, że w przeciwieństwie do Szpilki jest świadom czym jest więzienie.
Na pewno miał więcej czasu, by się o tym przekonać. Przesiedział bodaj 11 lat.
15 lat, szkoda gościa, bo o ile jak wyszedł to dostał walkę na PBN z Miszkinem, ale po tej porażce powinien skończyć i zająć się trenerką.
liczba lajkow to liczba patoli którzy oglądają patola
też tak uważam.
Dobra, czas na prawdę ostateczną dla Polski, Czech, Słowacji i Węgier. Jestem Mr Gold / MR1 / Tytan Wszechczasów i od dzisiaj to ja jestem jedynym naprawdę sprawiedliwym sędzią i wszystko jest dla mnie już w zasadzie jasne. Moje założenia zawsze będą ekstremalnie proste, przejrzyste i konkretne. Oto moje postulaty (już z ostatecznymi nazwami):
1) Tytania PL – polska, centro-prawicowa partia polityczna o profilu konserwatywno-liberalnym (na przyszłość)
2) Titania CZ – czeska, centro-prawicowa partia polityczna o profilu konserwatywno-liberalnym (na przyszłość)
3) Titania SK – słowacka, centro-prawicowa partia polityczna o profilu konserwatywno-liberalnym (na przyszłość)
4) Titania HU – węgierska, centro-prawicowa partia polityczna o profilu konserwatywno-liberalnym (na przyszłość)
5) The Powerland Firefield Football Empire w Łodzi (FTE) sekcja męska
6) The Powerland Firefield Football Empire w Łodzi (FTE) sekcja żeńska
7) The Powerland Firefield Ice Hockey Empire w Pradze (ITE) sekcja męska
8) The Powerland Firefield Ice Hockey Empire w Pradze (ITE) sekcja żeńska
9) The Powerland Firefield Cycling Empire w Bratysławie (CTE) sekcja męska
10) The Powerland Firefield Cycling Empire w Bratysławie (CTE) sekcja żeńska
11) The Powerland Firefield Handball Empire w Budapeszcie (HTE) sekcja męska
12) The Powerland Firefield Handball Empire w Budapeszcie (HTE) sekcja żeńska
13) International Titans League of Football dla mężczyzn
14) International Titans League of Football dla kobiet
15) International Titans League of Ice Hockey dla mężczyzn
16) International Titans League of Ice Hockey dla kobiet
17) International Titans League of Handball dla mężczyzn
18) International Titans League of Handball dla kobiet
19) Tour of the Titans – wyścig kolarski dla mężczyzn
20) Tour of the Titans – wyścig kolarski dla kobiet
21) Titans Tour – cykl wyścigów kolarskich dla mężczyzn
22) Titans Tour – cykl wyścigów kolarskich dla kobiet
23) Titanvision Song Contest – Konkurs Piosenki Tytanowizji
24) World of Titans – ranking ludzi z paroma fajnymi opcjami
25) Rewizja granic Polski, Słowacji i Węgier. Tylko w taki sposób możemy stworzyć korzystny układ (komunę), kiedy wszystko zostanie sprawiedliwie rozdane.
26) Zamierzam zreformować system polskiej polityki na dwupartyjny na wzór USA, z tą różnicą, że tylko członkowie dwóch największych, jedynych oficjalnych partii będą mogli tworzyć nowe, mniejsze, półoficjalne. W tej sytuacji trzeba dogadać się z PiSem lub PO. Reszta partii, oprócz mojej Tytanii i PiSu lub PO zostanie zdelegalizowana. Nowe, mniejsze, półoficjalne partie będą mogli tworzyć tylko oficjalni członkowie PiSu lub PO i mojej partii Tytania. W taki sposób będzie można kombinować, jak dostać się do koryta, bo przecież nie wszyscy członkowie wielkich partii się tam dostają. Będzie można więc stworzyć mniejszą partię, pół-oficjalną i dzięki temu walczyć o koryto. Członkinią dwóch partii jest moja kochana Julia Kurzawska z partii Wolność oraz Endecji, która była kawałkiem partii Kukiza, ale zdaje się, że się na niego obrazili i odłączają się. Dlatego będzie można tworzyć mniejsze partie i tam będą mogli się mieszać członkowie obu jedynych dwóch oficjalnych partii, po to żeby dzięki nowym pomysłom mieć większe szanse na dostanie się do parlamentu, czyli koryta tak zwanego, bo nie wszyscy członkowie największych partii tam się dostają. Przykładowo w chińskim parlamencie jest miejsce tylko dla 3 tysięcy posłów, a Komunistyczna Partia Chin zawiera prawie 100 milionów członków. To pokazuje, że Chińczycy są mocno upolitycznionym narodem, ale pod względem gospodarczym i tak rozwijają się najszybciej na świecie.
Moim celem jest wprowadzenie sprawiedliwego i nieobalalnego systemu politycznego (zakaz likwidacji jakichkolwiek partii stworzonych przez członków dwóch oficjalnych partii, jeśli jakiś prezes partii zostanie sam, to i tak będzie musiał utrzymywać swoją partię, ale będzie mógł robić z nią, co będzie chciał, czyli zmieniać cały czas nazwę, logo, poglądy itp. itd., po prostu będzie miał przymus utrzymywania partii politycznej i tyle).
Treść usunięta
Schizofrenia paranoidalna w pełnej krasie.
Małe uzupełnienie:
25) Rewizja granic Polski, Słowacji i Węgier. Tylko w taki sposób możemy stworzyć korzystny układ (komunę), kiedy wszystko zostanie sprawiedliwie rozdane.
Oddać Węgrom kawałek Polski i Słowacji. Z Polski oddamy Węgrom wszystko z województwa podkarpackiego co jest poniżej Dębicy, Ropczyc, Rzeszowa, Łańcuta, Przeworska i Radymna. Ze Słowacji oddać prawie wszystko na wschód od Trebisova. To oznacza oddanie Węgrom takich miejscowości jak Michalovców czy Humennych i wszystkiego co na wschód. Ale Słowacja nie potrzebuje graniczyć z Ukrainą, bo po co? Wystarczy, że graniczą ze swoimi kolegami Czechami i Austrią. Gdyby próbować połączyć Węgry z Polską ze strony zachodniej, to musielibyśmy zabrać Słowakom ich stolicę Bratysławę. Według mapy z wikipedii granica Słowacji z Węgrami może przebiegać przez następujące miejscowości: Oľšinkov, Zbojné, Jabloň, Ľubiša, Humenné, Strážske, Zbudza, Michalovce, Sliepkovce, Drahňov, Veľké Raškovce, Oborín, Sirník, Cejkov, Borša.
Słowakom możemy oddać dla rekompensaty wszystko, co jest poniżej Wisły, skoczni Małysza, ośrodka narciarskiego Cieńkowa, Twardorzeczki, Żywca, Świnnej, Pawła Małej, zakładu produkcyjnego Żywca Zdroja, parków Cerlej i Polanicy, studenckiego schroniska turystycznego „Laska” i Koszarawej, czyli Istebną, Stecówkę, Baranią Górę, Przybędzę, Radziechowy, Wieprza, Trzebinię, Przyłękowa, Jeleśnią, parka Klimczówkę, Przyborowa, rzekę Przybyłkę i wszystko co poniżej tych miejscowości. Do Słowacji można przyłączyć jeszcze Babiogórski Park Narodowy, Wielką Polanę, Sidzinę, Podwilk, Danielki, Piekielnik i oczywiście wszystkie wewnętrzne miejscowości tego układu. Hyrb, Polica czy Zagrody już zostaną w Polsce. Nie da się nic więcej zrobić.
Jeśli chodzi o piłkę ręczną, to jest na pewno dużo lepszą dyscypliną od siatkówki, bo jest dużo popularniejsza na Węgrzech, a poza tym zawodników w drużynie jest więcej (7 do 6), boisko jest większe i wymagania wzrostowe są dużo niższe (wystarczy porównać reprezentacje Polski, Niemiec, Francji i Hiszpanii w koszykówce, siatkówce i piłce ręcznej na wikipedii). Poza tym w siatkówce wszystkie akcje są bardzo podobne i trwają bardzo krótko, 1, 2, 3 i koniec. Siatkówka to mała, prymitywna dyscyplina, podobna do gry w kółko i krzyżyk, albo papier-nożyce-kamień, ale z ogromnymi wymaganiami fizycznymi, podczas gdy piłka ręczna jest pod każdym względem bardziej rozbudowana i wyrafinowana, ale mniej wymagająca wzrostowo. Jedynie brutalność jest większa w piłce ręcznej, ale po to są tu kartki i kary czasowe jak wiadomo.
Ze wszystkich państw grupy Wyszehradzkiej Węgry zasługują na najwięcej, natomiast Słowacy zasługują na najmniej. Koniec końców jednak wszystkie cztery państwa muszą ze sobą mocno współpracować w przyszłości. To będzie Wyszehradzkie Imperium Tytanów (Visegrád Empire of Titans). Po polsku WIT, po angielsku VEoT.
Powinienes miec cykl na weszło 😉
Podobno Szpila dostał propozycję walki na gali organizowanej przez Najmana 26 maja na stadionie narodowym.Do wyboru miałby Jenningsa,Wacha,Chisorę.Skąd ma Najman kasę na taką grubą imprezę?
Nie wiem, może prywatny sponsor wyłoży. Tak jak nie lubię Najmana, to trzeba mu oddać, że on daje mu szansę jakiej nikt mu nie da. Wątpię jednak, by przystał na propozycję Najmana,
Treść usunięta
dobrze widze? kolo nazywa swoją narzeczoną Pierdzioch (!) na forum publicznym (!!!) a czasami nawet Pierdzioszek (WTF!?). klasa.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Szpila zaliczyl bardzo wiele razy deski, knockdownów ma chyba ze 20 + bardzo ciezki nokaut z Wilderem, jego mózg ma wiele mikrourazów = mikrokrwawienie, Szpila zbyt duzo ciosów przyjmuje na twarz, zbytnio pajacuje no i chce wchodzic w wyniszczajace wymiany a dzisiaj HW to 2 metrowe olbrzymy którzy kopia jak konie, Szpila niby chodzi szybko na nogach i unika ciosów ale potem za chwile zapomina sie i nadziewa sie na bombe. Szpila stracil odpornosc na ciosy ale tez i siadla mu psychika, wie ze to jego pieta achillesowa.
Do Więzienia trafił za coś innego proszę nadrobić redakcjo fakty
„nie tak dawno temu był czołowym bokserem świata” – naprawdę? Myślicie że ktoś na świecie kojarzy kto to jest Szpilka? Ktoś poza granicami naszego kraju?
To w ksw są zawodnicy uprawiający MMA? – naprawdę? Tych cyrkowców gdyby wypuścić do UFC czy Bellatora to nie przetrwaliby 30s,
Pokonał Adamka? – naprawdę? (gość już nie boksował od wielu miesięcy).
Porównujecie Szpilkę do Gołoty czy Włodarczyka.. a on nawet na polskim podwórku nie był w stanie być w swojej kategorii, numerem jeden.
Będzie się nadawał do tych cyrkowców z KSW, Popka, Pudziana, Najmana, Stracha czy Burneiki… tylko tak naprawdę nikt nie bierze tego na poważnie, Przecież ostatnio to ten Soldic (zawodnik nawet nie średniej klasy MMA) zabiłby tego naszego asa wyborowego, gdyby mu nie przypomnieli że to jest cyrk a nie poważna zawody. Ot tania rozrywka, porównywalna do oglądania Waldusia z Kiepskich.
Naprawdę trochę pokory dla tych celebrytów. Mnie i tak rozpierdala to PPV dla KSW… hehehe co sobie przypomnę to mi się humor poprawia. Martwi mnie z drugiej strony reklamowanie takiej patologii jak Artur Sz. gość który w normalnym kraju by nie wyszedł jeszcze długo z więzienia.
Z chęcią popatrzę na niego w MMA, ale tylko jeśli będzie walczył z poważnymi ludźmi, a nie z jakimiś celebrytami, którzy z racji postury uważają, że mogą coś tam zdziałać. Z drugiej strony wiadomo, że sportowo nie da rady bo takich kozaków jak on to odpalono setki, ale on ma nazwisko więc skończy w cyrku KSW, ale za to dobrze płatnym.
W pogoni za rozumem…
Redaktorze, helou. Proszę sprawdzać podstawowe info. szpila dostał karę za bójkę pod wiejską dyskoteką.
Treść usunięta