Reklama

Haydary show w Katowicach. Arka przebiła się przez mur

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2022, 15:22 • 4 min czytania 7 komentarzy

Z pewnością nie było to najciekawsze spotkanie ósmej kolejki pierwszej ligi, ale emocji i tak nie brakowało. Arka Gdynia podrażniona domową porażką z Odrą Opole w poprzedniej serii spotkań przyjechała na stadion przy ulicy Bukowej, aby wrócić na zwycięską ścieżkę i wykonała plan w stu procentach. Miejscowa GieKsa nie miała zbyt wiele do powiedzenia, szczególnie że od 27. minuty musiała sobie radzić z jednym zawodnikiem mniej. Gra podopiecznych Rafała Góraka była mniej więcej tak dobra, jak atmosfera na trybunach. 

Haydary show w Katowicach. Arka przebiła się przez mur

Obie drużyny przystępowały do niedzielnego spotkania w zupełnie innych nastrojach. Arkowcy długo nie mogli się pogodzić z porażką w dramatycznych okolicznościach z Odrą Opole, ale trudno się dziwić, skoro stracili bramkę na 1:2 w 93. minucie spotkania. Z kolei GieKsa przed tygodniem odniosła bardzo ważne zwycięstwo z Resovią, która, póki co, jest najsłabszą drużyną w lidze. Nie przeszkodziło to jednak rzeszowianom w postawieniu bardzo trudnych warunków zespołowi Rafała Góraka. Ten triumfował ostatecznie 1:0, ale pomimo gry w przewadze po czerwonej kartce dla Dawida Kubowicza, długo nie mogli być pewni trzech punktów.

Polska alternatywa dla kursu UEFA PRO. Trener-słup wrócił na karuzelę

GKS Katowice – Arka Gdynia 0:1. Omran Haydary show

Od samego początku spotkania przy ulicy Bukowej szczególnie wyróżniał się jeden zawodnik – Omran Haydary. Afgańczyk jest w tym sezonie w znakomitej dyspozycji i bardzo szybko stał się jednym z liderów drużyny Ryszarda Tarasiewicza. Sprowadzony z Lechii Gdańsk zawodnik od samego początku był bardzo aktywny, angażował się w grę zespołu i starał się stwarzać zagrożenie pod bramką Dawida Kudły. Brakowało jednak dokładności i konkretów w końcowej części akcji. W ogóle początek meczu był mocno szarpany i piłkarze obu drużyn mieli problem z wymienieniem kilku precyzyjnych podań.

Katowiczanie od pierwszej minuty nie wyglądali najlepiej. Nie radzili sobie z niezbyt agresywnym pressingiem drużyny gości i kilkukrotnie niebezpiecznie tracili piłkę w środku pola. Z tego Arkowcy kilkukrotnie potrafili poważnie zagrozić bramce Kudły, ale byli do bólu nieskuteczni. Dwa fatalne pudła w ciągu kilkunastu pierwszych minut zaliczył Hubert Adamczyk. Gospodarzom dopisywało więc szczęście, ale tylko do czasu, bo w 26. minucie ewidentnie go zabrakło. Wychodzącego na wolne pole Czubaka nieprzepisowo zatrzymał Bartosz Jaroszek i sędzia Jakubik nie miał innego wyjścia, niż pokazać obrońcy GieKsy czerwoną kartkę, która dla 28-latka jest już drugą w tym sezonie. Wcześniej został w ten sposób ukarany w starciu z Podbeskidziem.

Reklama

Od czerwonej kartki gra toczyła się już całkowicie pod dyktando gości. Katowiczanie mieli w niektórych momentach problem z wyjściem z własnej połowy, a atak pozycyjny to coś, co jest im absolutnie obce. Wymienianie krótkich podań pozwalało im dojść najdalej do linii środkowej, gdzie zwykle piłka była im odbierana przez któregoś z ofensywnych zawodników Arki. Kilka razy śmielej wychodzili z kontratakiem, ale za każdym razem brakowało precyzji w ostatniej fazie akcji. Szczególnie widoczne było to na początku drugiej połowy, kiedy to podopieczni Góraka postanowili śmielej zaatakować z myślą, że nie mają nic do stracenia. Nie udało im się jednak przeprowadzić żadnej dogodnej akcji.

Resovia bierze młodzieżowca z Legii Warszawa

GKS Katowice – Arka Gdynia 0:1. Jaka atmosfera, taka gra

Z każdą minutą poczynania obu drużyn na boisku wyglądały coraz gorzej. Atmosfera na trybunach była fatalna, choć można powiedzieć, że nie było jej wcale z wiadomych względów. Kibice z „Blaszaka” wciąż protestują i nic nie wskazuje na to, aby pat w rozmowach z prezesem Szczerbowskim miał się szybko zakończyć. Tak więc w pewnym momencie wszystko wskazywało na to, że na domiar złego mecz zakończy się wynikiem 0:0. Na szczęście wtedy znów obudził się Haydary. Afgańczyk wziął sprawy w swoje ręce i w końcu udało mu się coś zrobić dokładnie. Wykorzystał pasywność obrońców gospodarzy, którzy zostawili mu zbyt wiele miejsca na skraju pola karnego i precyzyjnie uderzył na bramkę Kudły. Tym razem golkiper GieKsy musiał skapitulować.

Po utracie bramki gospodarze próbowali znów ruszyć do ataku, ale nadal nic z tego nie wynikało. Każdy zryw kończył się w ten sam sposób co przez całe spotkanie, czyli bezproblemowym odbiorem obrońców gości. Raz strzału z dystansu spróbował Rafał Figiel, ale na jego nieszczęście fantastyczną paradą popisał się Kacper Krzepisz. I to by było na tyle, jeżeli chodzi o ofensywne poczynania GieKsy. Podobnie było zresztą w przypadku Arkowców, którzy również niespecjalnie kwapili się do podwyższenia prowadzenia. Goście wygrywają zasłużenie i wskakują na piąte miejsce w tabeli premiowane awansem do baraży.

GKS Katowice – Arka Gdynia 0:1 (0:0)

Haydary 65′

Reklama

Czytaj więcej o pierwszej lidze:

Fot. Newspix

Najnowsze

Liga Narodów

Szpakowski: Nie stać nas dziś na to, by zrezygnować ze Slisza czy Romanczuka

Bartosz Lodko
0
Szpakowski: Nie stać nas dziś na to, by zrezygnować ze Slisza czy Romanczuka
Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
12
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Betclic 1 liga

Komentarze

7 komentarzy

Loading...