Korzystając z nowych regulacji FIFA, Pogoń Szczecin wypożyczyła z rosyjskiego FK Rostów Pontusa Almqvista. Szwedzki skrzydłowy wygląda na papierze jak przepis na świetnego zawodnika. Czy Portowcy będą go w stanie odpowiednio wkomponować w zespół?
Ma 23 lata i jest wyceniany na 3 miliony euro. Talent doceniony przez wielu ekspertów na całym świecie. W seniorską piłkę wchodził już jako 17-latek. W Szczecinie będzie mógł korzystać z pomocy szwedzkiego trenera – Jensa Gustafssona. Doskonale mówi po angielsku. Nieskazitelna opinia. Ma chęć stałej poprawy. Kolejnych komplementów na darmowe pozyskanie Pontusa Almqvista przez Pogoń można mnożyć jeszcze długo. Jednak ile ze swojego ogromnego potencjału, skrzydłowy będzie w stanie zaprezentować na Pomorzu Zachodnim?
Kim jest nowy gracz Pogoni: Nagroda od De Bruyne
Gdy myślimy o typowym nowoczesnym produkcie futbolu można przywołać obraz Almqvista. Od najmłodszych lat pozostawał skupiony wyłącznie na piłce. Całe swoje dzieciństwo podporządkował temu, by zostać profesjonalnym zawodnikiem. Odpowiednie odżywanie, suplementacja, treningi na siłowni, rollery, regeneracja, lodowe wanny i inne tego typu zabiegi są chlebem powszednim Szweda. Oprócz tego nie bał się podejmować wyzwań. Sprawdzał swoje umiejętności na tle różnych zawodników. Właśnie dlatego wziął udział w projekcie Nike Most Wanted, który polegał na wyszukiwaniu najbardziej zdolnych zawodników do lat 20., by finalnie znaleźli się Nike Academy.
Ta fabryka uzdolnionych piłkarzy, przez którą przeszedł m.in. Matty Cash, oferowała możliwość współpracy z wybitnymi trenerami, sparingi z takimi zespołami jak FC Barcelona, Manchester City czy Arsenal i scenę do prezentacji swoich możliwościami przed najbardziej wziętymi skautami. Almqvist w pełni z niej skorzystał, bowiem wygrał szwedki preeliminacje. Później zatriumfował w półfinałach w Holandii, a podczas angielskich finałów został wybrany do programy Nike Academy jako jeden z 42 zawodników. Odbierał nagrodę z rąk Kevina De Bruyne. W Anglii szkolił się przez siedem miesięcy. Zabiegały o niego ekipy z Wielkiej Brytanii, ale postanowił powrócić do Szwecji, wybierając ofertę IFK Norrkoeping, gdzie pracował aktualny szkoleniowiec Portowców.
– Wszystko zaczęło się od kwalifikacji w Sztokholmie, na których zjawiło się ponad 80 młodych zawodników. Poszło mi całkiem dobrze i awansowałem do finałów Europy Północnej. Tam również sobie poradziłem i wylądowałem w wielkim finale. Byłem w szoku, kiedy zostałem wybrany do akademii. Oglądałem ją wcześniej na YouTube, a nagle byłem jej członkiem. Jedno z moich marzeń się spełniło. Nagrodę odebrałem z rąk Kevina De Bruyne, co stało się miłym uhonorowaniem ciężkiej pracy. Sporo się tam nauczyłem. Miałem styczność z ludźmi z wielu państw, kultur i to z pewnością świetne doświadczenie, z którego mnóstwo wyniosłem. Codziennie musiałem rywalizować z superutalentowanymi piłkarzami, dzięki czemu również podniosłem poziom swoich umiejętności – wyjaśnił piłkarz w dokumencie przygotowanym o jego drodze do Nike Academy.
Sylwetka Almqvista: Ucieczka przed wojną
Jako 17-latek trafił do IFK, czyli niedawnego mistrza Szwecji, który występował w europejskich pucharach. Nie zdołał od razu przebić się do składu i zadebiutował dopiero po osiągnięciu pełnoletności. – Pierwszy raz widzieliśmy go na YouTube. Wciąż ciężko było nam pojąć słuszność działania Nike Academy, ale jednocześnie byliśmy pełni podziwu jak uczestnicy projektu świetnie radzą sobie z piłką. Jak profesjonalnie podchodzą do każdego aspektu treningu i jak poważnie traktują swoją karierę. Z tego punktu widzenia zrobił na nas wrażenie, dlatego zdecydowaliśmy się powalczyć o niego – wyjaśnił Gustafsson, który prowadził wtedy Norrkoeping, a niedawno zatrudniono go w Szczecinie.
Powrót do ojczyzny okazał się dobrym ruchem w wykonaniu Almqvista. W lidze szwedzkiej okrzepł. Trenerzy wprowadzali go stopniowo do gry, a nie rzucili od razu na głęboką wodę. Mógł cieszyć się z piłki, jednocześnie zgłębiając tajniki taktyki, która w seniorskiej piłce odgrywa bardzo ważną rolę. Jego kariera nabrała rozpędu dwa lata temu. W końcu zaczął regularnie grać w klubie, otrzymał powołanie do młodzieżowej reprezentacji Szwecji. Szybko został zauważony przez bogatszy FK Rostów, który od razu wyłożył na niego blisko cztery miliony euro.
W Rosji spotkał się jednak z brutalną rzeczywistością futbolu. Pomimo tego, że był ważną postacią zespołu, klub miesiącami zalegał mu z wypłatą pensji. W drugim roku gry na Wschodzie zastała go wojna. Rostów, gdzie mieszkał, i oblężony ukraiński Mariupol dzieli zaledwie trzy godziny drogi samochodem. Zdecydował się czym prędzej opuścić Rosję, dlatego trafił na wypożyczenie do Utrechtu, gdzie rozegrał tylko siedem meczów, spędzając łącznie na boisku 255 minut. Zdążył jednak pokazać się ze swojej najlepszej strony: świetną kontrolę nad piłką, wybitną technikę, dynamikę i szybkość. Choć zwykle był zmiennikiem, to średnio dryblował 1,2 razu na mecz i prawie raz na spotkanie go faulowano. Zanotował przy tym kilka strat, ale tym charakteryzuje się jego styl gry – swobodą.
Nowy napastnik Pogoni: Anioł z piłką przy nodze
– Najważniejsza w futbolu jest radość z gry. To dlatego tak wiele dzieci chcę kopać piłkę. Dopiero później, gdy stajesz się dojrzalszy musisz myśleć o innych rzeczach. Czego oczekujesz od siebie? Czego oczekujesz od piłki? Jeśli to kochasz, musisz się tego trzymać. Kiedy byłem dzieckiem, chciałem zostać profesjonalnym piłkarzem. Teraz marzę o regularnej grze, następny w kolejności jest transfer. Tak, by w końcu znaleźć się w Anglii, skąd miałem propozycję podpisania kontraktu – mówił w 2017 roku. Od tego momentu zrealizował już dwie z trzech rzeczy.
Skoro nadal nie mógł się cieszyć z gry w Rosji, ponownie zdecydował się na wypożyczenie, na co pozwoliły wprowadzone nowe regulacje o możliwości ponownego wypożyczenia z klubów ligi rosyjskiej. Wybrał opcję Pogoni Szczecin. Tu można się zastanawiać, dlaczego taki piłkarz wybrał Ekstraklasę? Może posiada jakiś mankament? Brakuje mu może odpowiedniego przygotowania taktycznego bądź są z nim problemy wychowawcze? Nic bardziej mylnego. Co prawda jest po kontuzji, ale to nic poważnego.
– Prześwietliłem go wzdłuż i wszerz. Anioł. Nie znalazłem nic kontrowersyjnego na jego temat – wyjaśnia nam Piotr Piotrowicz, były piłkarz i trener szwedzkich klubów. – IFK Norrkoeping mocno o niego teraz walczył. Ale nie chciał wracać do Szwecji. Jak ktoś się stąd wyrwie to chce jak najdłużej być za granicą i jak najwięcej zarabiać, bo w Szwecji kontrakty są bardzo niskie – dodał, rzucając szerszy obraz na kontekst transferu Almqvista do Pogoni.
Trener Portowców musi pogodzić interesy piłkarzy
Przede wszystkim chce się odbudować pod okiem znanego mu szkoleniowca. Po drugie zamierza w końcu poprawić się pod względem bezpośredniego udziału przy bramkach, bowiem samymi dryblingami i polotem na boisku nie wzbudzi zainteresowania większych klubów. Jego dotychczasowe statystyki w seniorskim futbolu – 11 goli i dziewięć asyst w 102 meczach – nie powalają. W Szczecinie będzie miał również opcję występów w europejskich pucharach, które śledzi mnóstwo skautów.
Pogoń pozyskała zatem piłkarza, który jest niebywale ambitny, zdeterminowany, by dalej się rozwijać, strzelać gole i asystować. Oprócz tego potrafi cieszyć swoją grą oko. Na takich zawodników kibice przychodzą na stadiony. Pytanie czy wobec tak wielu kreatywnych piłkarzy, jakich posiada Pogoń, Almqvist nie zniknie. W końcu Wahan Biczachczian, Kamil Grosicki, Jean Carlos, Mariusz Fornalczyk, Kacper Smoliński czy Sebastian Kowalczyk również mają wiele do udowodnienia. To jednak zadanie dla Gustafssona, by potrafił pogodzić interesy wszystkich piłkarzy, przy okazji przesadnie nie promować swojego rodaka. W końcu Szwed ma wszystkie papiery na to, aby sam obronił się dobrą grą na boisku.
SZYMON PIÓREK
WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:
- Wędrychowski: Kiedyś jazda na desce była ważniejsza od gry w piłkę
- Szcześniak: Na kłopoty najlepsza jest praca
- Jean Carlos: Kiedy wyjeżdżaliśmy do Europy, pukali się w głowę. Później witali nas jak legendy
- Gustafsson: Dodamy coś nowego. Pogoń musi grać intensywnie, być mocna fizycznie
Fot. Newspix