Choć Boruc nie jest tematem numer jeden w dyskursie dotyczącym Legii, chyba większość z nas pamięta jego kontrowersyjną postawę i okoliczności odsunięcia od składu. Mimo, że nie widzieliśmy go na boisku już od przeszło trzech miesięcy, to część osób zakładała, że golkiper dostanie swoją szansę w ostatniej kolejce, by chociaż symbolicznie pożegnać się z warszawską publiką. Jak jednak zapowiada Aleksandar Vuković, jego plany są zgoła odmienne.
Serb dał się poznać jako szkoleniowiec zdecydowany, o konkretnych i jasnych zasadach. W przypadku ich przekroczenia – nie ma zmiłuj, czekają kary. Mogli tego doświadczyć m.in. Muci czy ostentacyjnie i upokarzająco wpuszczany na same końcówki Lirim Kastrati. Analogicznie – choć nawet bardziej dotkliwie – było w przypadku Artura Boruca.
42-latek wracający do klubu jako bohater i legenda Legii jest postacią znaną z kontrowersji oraz ekspresyjnego wyrażania emocji – to tak eufemistycznie mówiąc. Po pakiecie wybryków podczas oraz po meczu z Wartą (o czym pisaliśmy tutaj), został ukarany nie tylko karą finansową oraz dyskwalifikacją ze strony Komisji Ligi, ale i odsunięciem od składu przez Vukovicia. I to takim konkretnym, bo trwającym aż do dziś.
Istniały jednak głosy mówiące o tym, że w ostatnim meczu sezonu Boruc wróci do bramki, by móc pożegnać się z kibicami. W rozmowie z WP Sportowe Fakty Serb zaprzeczył jednak jakoby miał taki plan na najbliższe spotkanie.
– Bardzo szanuję Artura i jego dokonania. Szczególnie te z czasów Celtiku Glasgow i z okresu gry w Anglii. Nie będę miał żadnego wpływu na jego pożegnalny mecz w Legii po sezonie. Natomiast jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zakładam, że w sobotę zagra w bramce Czarek Miszta. – przyznał szkoleniowiec stołecznej drużyny.
Taki scenariusz brzmi całkiem prawdopodobnie, bowiem młodzieżowiec wrócił ostatnio do bramki i raczej nie ma przeciwwskazań, żeby w niej wystąpił ponownie. A nawet jeśli by takie się pojawiły, kolejnym wyborem trenera będzie Richard Strebinger.
Widać zatem dość jednoznacznie, że Serb nie ma litości dla Boruca. I robi to z premedytacją, bo zdaje sobie sprawę ze swoich słów o “pożegnalnym meczu Boruca po sezonie”. Taki najpewniej nie będzie miał miejsca, bo bramkarz ma kontrakt do końca czerwca, a po tym okresie najpewniej zakończy karierę.
Więcej o Legii:
-
Pedro Tiba zostanie w Ekstraklasie? Kusi go Legia Warszawa
-
Legia poluje na napastnika – dwa nazwiska na celowniku
Fot. FotoPyk