Przed reprezentacją Polski finisz eliminacji do mistrzostw świata 2022. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, ekipa Paulo Sousy zapewni sobie drugie miejsce w grupie i zakwalifikuje się do baraży, ale żeby osiągnąć ten cel, nie można wyłożyć się na dwóch ostatnich przeszkodach, czyli na Andorze i Węgrzech (albo przynajmniej na Andorze, jeśli Albańczycy nie doprowadzą do sensacji z Anglią).
Selekcjoner na listopadowe zgrupowanie postanowił zabrać aż pięciu napastników, a zatem szykuje się całkiem interesująca rywalizacja o miejsce (lub miejsca) w składzie u boku Roberta Lewandowskiego. Starzy wyjadacze – Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek – chcą odbudować swoją pozycję w drużynie narodowej, ale Adam Buksa i Karol Świderski tanio skóry z pewnością nie sprzedadzą. Ostatecznie to oni pełnili w ekipie Sousy istotną rolę w ostatnich miesiącach.
To kto jest w zasadzie dzisiaj drugi po “Lewym”, jeśli chodzi o dziewiątki w polskiej ekipie?
Na kogo jak dotąd stawiał Sousa?
Generalnie za kadencji Paulo Sousy problemy napastników z kontuzjami stały się niestety ponurą normą. Dość powiedzieć, że na mistrzostwa Europy selekcjoner nie mógł zabrać ani Arkadiusza Milika, ani Krzysztofa Piątka. Ten pierwszy nie pomógł też jak dotąd kadrze w jesiennych meczach eliminacyjnych. Sousa siłą rzeczy musiał zatem w linii ataku kreować dla zespołu nowych bohaterów. System taktyczny stosowany przez Portugalczyka prawie zawsze przewiduje bowiem obecność na murawie dwóch nominalnych napastników, a niekiedy – na przykład przy niekorzystnym wyniku – po boisku hasa nawet trzech snajperów jednocześnie. Wyjątkiem było pierwsze spotkanie na Euro. Sousa przeciwko Słowacji oddelegował na murawę kwartet środkowych pomocników – cofniętego Krychowiaka, Klicha szukającego wolnych przestrzeni i dość wysoko ustawionych Linettego oraz Zielińskiego.
Jak to się skończyło – pamiętamy.
Na Hiszpanię biało-czerwoni wyszli już duetem Lewandowski – Świderski. Ten drugi wyrósł zresztą na, jak to się mówi, żołnierza Paulo Sousy. Za kadencji Jerzego Brzęczka był całkowicie pomijany przy powołaniach, a tymczasem od marca 2021 roku nabił już 12 występów i pięć goli w drużynie narodowej. Podsumujmy sobie zresztą przy okazji, z jakich napastników dotychczas Sousa korzystał i w jakim wymiarze czasowym:
- Robert Lewandowski – 11 występów; 885 minut (9 goli, 3 asysty)
- Karol Świderski – 12 występów; 528 minut (5 goli; 1 asysta)
- Adam Buksa – 5 występów; 277 minut (5 goli)
- Krzysztof Piątek – 4 występy; 242 minuty (2 gole)
- Arkadiusz Milik – 3 występy; 188 minut (1 asysta)
- Jakub Świerczok – 3 występy; 177 minut (1 gol)
- Dawid Kownacki – 1 występ; 56 minut
KAROL ŚWIDERSKI – ŻOŁNIERZ PAULO SOUSY
Na tej rozpisce bardzo wyraźnie widać, że to Świderski pod wodzą Sousy – po części z przymusu, ale głównie za sprawą swoich dobrych występów – wyrósł na głównego partnera dla Roberta Lewandowskiego. Gracz PAOK-u Saloniki w omawianym okresie ma na koncie więcej meczów w narodowych barwach od “Lewego”, choć oczywiście jeśli przyjrzeć się minutom, to jego dorobek wygląda mniej okazale. Tak czy owak, kontuzje Piątka i Milika były dla Świderskiego szansą na zaistnienie w reprezentacji, no i były gracz Jagiellonii Białystok tej szansy nie zmarnował. I to samo można w zasadzie powiedzieć na temat Adama Buksy, który we wrześniu zanotował debiut w kadrze i w dotychczasowych pięciu występach strzelił pięć goli.
Czego chcieć więcej?
Jak napastnikom idzie w klubach?
Przed ustaleniem składu na listopadowe mecze reprezentacji trener Sousa stoi więc przed poważnym dylematem – iść za ciosem i ponownie postawić na napastników, którzy nie zawiedli go przecież w ostatnich miesiącach, czy mimo wszystko przestawić wajchę i wrócić do graczy o bardziej uznanych nazwiskach? Pamiętajmy bowiem, że Portugalczyk wcale nie zaczął swojej kadencji od kadrowej rewolucji w ataku. W pierwszym meczu (3:3 na wyjeździe z Węgrami) postawił na sprawdzony przez lata duet Lewandowski – Milik, a wobec niekorzystnego rezultatu wpuścił też do gry Piątka. Przeciwko Andorze od pierwszego gwizdka reprezentacja Polski zagrała tercetem Lewandowski – Piątek – Milik. Potem urazu nabawił się “Lewy” i na Wembley z Anglią biało-czerwoni atakowali parą Piątek – Świderski, co było z kolei szybką reakcją selekcjonera na nie najlepszą – delikatnie rzecz ujmując – dyspozycję Milika.
Sousa nie szukał kwadratowych jaj – chciał zbudować atak drużyny wokół “Lewego” i Milika, na co pewnie zdecydowałoby się 99% zagranicznych selekcjonerów na początku pracy z reprezentacją Polski. Takie rozwiązanie po prostu się nasuwa. No ale, jako się rzekło, Milik wiosną 2021 roku dopiero łapał formę po przenosinach do Olympique’u Marsylia (w Napoli miesiącami kiblował na trybunach), Piątek też na arenie klubowej nie olśniewał skutecznością.
Następnie doszły do tego kontuzje obu snajperów. I wówczas pojawiło się miejsce na poważne eksperymenty.
Arkadiusz Milik
No dobrze, dzisiaj jednak towarzystwo – Lewandowski, Milik, Piątek, Świderski, Buksa – na kłopoty zdrowotne nie narzeka. I dlatego Sousa dla całej piątki znalazł miejsce na liście powołanych na listopadowe zgrupowanie. Z pozoru pięciu snajperów to sporo, może nawet o jednego za dużo, ale przypomnijmy raz jeszcze, że selekcjoner polskiej kadry w meczach z niżej notowanymi przeciwnikami albo w kryzysowych sytuacjach chętnie trzyma na boisku nawet trzech napastników jednocześnie. Poza tym można się domyślać, że Sousie trudno byłoby kogokolwiek z tej piątki odpalić. No bo co, zapomnieć o Piątku, który strzelił już dla reprezentacji tak wiele istotnych bramek? Albo skreślić Buksę, mimo że ten rzetelnie zapracował na kolejne szanse?
Inna sprawa, że powrót do w miarę regularnej gry w klubie nie musi oznaczać powrotu do formy. Jeżeli spojrzeć na statystyki polskich napastników w sezonie 2021/22, to ani Piątek, ani Milik nie pokazali jeszcze w swoich ekipach, że udało im się wskoczyć na najwyższe obroty.
- Robert Lewandowski – 15 występów; 1258 minut (19 goli, 1 asysta)
- Adam Buksa – 31 występów; 2073 minuty (16 goli, 4 asysty)*
- Karol Świderski – 15 występów; 785 minut (2 gole, 2 asysty)
- Krzysztof Piątek – 6 występów; 259 minut (1 gol, 1 asysta)
- Arkadiusz Milik – 7 występów; 430 minut (1 gol)
* – sezon MLS zaczął się w kwietniu. Licząc od początku sierpnia Buksa rozegrał 15 meczów (9G/3A)
ROBERT LEWANDOWSKI, CZYLI NOWY MR CHAMPIONS LEAGUE
Rzuca się w oczy, że tylko dwóch napastników może się pochwalić pełnym zaufaniem w klubie. To naturalnie Robert Lewandowski, a także Adam Buksa, który w ekipie New England Revolution gra na ogół od deski do deski. Podobnie komfortowa sytuacja nie dotyczy tymczasem Karola Świderskiego, Napastnik PAOK-u może i stał się cennym elementem kadry i stanowi wartościowe uzupełnienie dla “Lewego”, ale w greckiej ekstraklasie zdarza mu się zaczynać spotkania na ławce rezerwowych. Tak było na przykład 24 października, kiedy PAOK mierzył się z Olympiakosem Pireus. A Milik i Piątek? Cóż, mozolnie łapią minuty. Trudno na razie wymagać od nich cudów. Ale dodajmy, że Ligue 1 i Bundesliga to inny poziom trudności niż Grecja czy Stany.
Czy Sousa powinien iść za ciosem?
Wygląda więc na to, że do postawy napastników na arenie klubowej nie ma się co aż tak bardzo przywiązywać. Gdyby traktować ją jako decydujący wyznacznik w kontekście kadry, to Świderski miałby kłopoty z załapaniem się na listę powołanych, tymczasem całkiem poważnie należy go rozważać w kontekście występów w podstawowym składzie przeciwko Andorze oraz Węgrom. Kluczowa wydaje się być po prostu przydatność danego piłkarza do systemu gry preferowanego przez Paulo Sousę, a Świderski dobrze się w taktyce Portugalczyka odnajduje jako zadaniowiec. Podobnie jak Buksa. Obaj – zwłaszcza ten drugi – wydatnie odciążają “Lewego” jeżeli chodzi o walkę o górne piłki, często biorą na siebie ciężar bezpośrednich starć z obrońcami, dzięki czemu kapitan biało-czerwonych ma odrobinę więcej swobody przy szukaniu sobie miejsca do strzału lub dryblingu.
Kadra pod wodzą Sousy w ofensywie lubi zagrać bezpośredni futbol – przenieść ciężar gry pod pole karnego rywala bardzo szybko, najlepiej zaraz po odbiorze. Silny fizycznie Buksa i wszędobylski Świderski dobrze się do takiego stylu nadają. Raczej nie zdarza im się spowalnianie akcji.
Poza tym, Świderski i Buksa zdobyli w ostatnich tygodniach naprawdę ważne gole dla Polski. Już pal licho mecze z San Marino, ale trafienia tej dwójki były kluczowe dla losów zwycięskiego dwumeczu z Albanią. W pierwszym spotkaniu Buksa wpakował piłkę do sieci w końcówce pierwszej połowy, gdy bardzo mocno pachniało golem dla rozpędzonych przeciwników. A rewanż, no to wiadomo – bramka Świderskiego zapewniła nam bezcenne trzy punkty.
JAK NOWI PIŁKARZE RADZILI SOBIE U SOUSY?
Do Krzysztofa Piątka również trudno mieć wiele do zarzucenia, jeśli chodzi o bramki o dużym ciężarze gatunkowym. Ostatnio napastnik Herthy Berlin dobił Sanmaryńczyków, ale wcześniej zdobył też kontaktowego gola z Węgrami w Budapeszcie. A jeśli cofnąć się do kadencji Jerzego Brzęczka, no to mamy między innymi otwierające trafienie w sparingu z Ukrainą, zwycięskie bramki z Macedonią Północną i Austrią, dwa gole w dwumeczu z Izraelem… Całkiem spory dorobek. Trochę gorzej prezentują się natomiast statystyki Milika z ostatnich lat. Aż trudno w to uwierzyć, ale od gola z Irlandią Północną na Euro 2016 napastnik Olympique’u Marsylia w narodowych barwach trafił do sieci tylko czterokrotnie.
- Polska 3:0 Kazachstan (2017; eliminacje do MŚ) – gol na 1:0
- Polska 1:1 Portugalia (2018; Liga Narodów) – gol na 1:1 z karnego
- Polska 2:0 Macedonia P. (2019; eliminacje do ME) – gol na 2:0
- Polska 5:1 Finlandia (2020; sparing) – gol na 5:1
Bez szału, prawda?
Adam Buksa
Oczywiście można jak mantrę powtarzać historię o wspaniałej współpracy Lewandowskiego z Milikiem na początku eliminacji do Euro 2016, ale jest w tym wszystkim sporo legendy, a zresztą odwoływanie się do czasów tak zmierzchłych byłoby już w tym momencie niedorzecznością. Tym bardziej że wtedy to raczej “Lewy” wcielał się w rolę napastnika pracującego na swojego partnera i zapewniającego mu wolną przestrzeń, podczas gdy Sousa chce eksponować atuty napastnika Bayernu jako dziewiątki. Dlatego z tak dobrym skutkiem dobiera do niego partnerów-pracusiów.
Klasycznych zadaniowców, choć o odmiennym profilu.
Świderski i Buksa to zupełnie różni zawodnicy. Karol jest bardziej mobilny, ma dobrą technikę. Może być jeszcze lepszy jeśli chodzi o wykończenie. Adam też potrafi zrobić różnicę. Jest bardzo silny, świetnie spisuje się w polu karnym, nie tylko jeśli chodzi o grę głową. Ma rewelacyjną lewą nogę
Paulo Sousa
Nasuwa się jednakże odwieczne pytanie: czy reprezentację Polski – nie najmocniejszą przecież ekipę Starego Kontynentu – stać na to, by ignorować takiego zawodnika jak Arkadiusz Milik? By trzymać na ławce, było nie było, gracza czołowego klubu we Francji, wciąż jeszcze niestarego? I odpowiedź rzecz jasna brzmi – nie. Ale prawda jest taka, że biało-czerwoni zaczęli zauważalnie rozwijać się jako zespół bez Milika i Piątka na pokładzie i nie widać powodów do pośpiechu z przywracaniem tej dwójki do wyjściowego składu. Może sytuacja odmieni się okolicach turnieju barażowego, bo Arek lub Krzysiek zaczną imponować formą w swoich ligach, ale w tej chwili tego argumentu na ich obronę użyć nie sposób.
Gdyby tworzyć hierarchię dorobku, talentu, umiejętności – Milik niewątpliwie byłby napastnikiem numer dwa w ekipie biało-czerwonych. Ale nie na tym polega dobieranie składu w kadrze. Dlatego zupełnie nas nie zdziwi, jeśli w hierarchii Sousy były piłkarz Napoli znajdzie się na razie za Świderskim czy Buksą.
A waszym zdaniem kto jest obecnie drugi po “Lewym” w narodowych barwach?
CZYTAJ TAKŻE:
- Czy Grabara zasłużył na powołanie?
- Popłynął z Wartą. Jak rozpatrywać zwolnienie Piotra Tworka?
- „Turcja? Jeśli płacą trzy razy więcej niż w Polsce, to można poczekać na kasę”
fot. FotoPyk