Jakub Kamiński zaliczył kolejny udany występ w tym sezonie w Lechu Poznań. Młodzieżowiec ma już na koncie 10 wypracowanych goli, mimo że przecież mamy za sobą ledwie 12 kolejek. Oczywiście Kamiński korzysta z tego, że Kolejorz jest na fali i rywale w starciu z nim padają jeden po drugim. Ale pamiętajmy, że ekipa Macieja Skorży jest na fali także dlatego, że ma w składzie kapitalnego Kamińskiego.
Warto pochwalić młodego skrzydłowego Lecha Poznań, choć jest to pochwała całkiem oczywista. Nie jest tak, że musimy doceniać go za jakiś przebłysk, za kilka konkretnych akcji — takie światełko nadziei. Doceniamy gościa, który ma 19 lat, nie jest debiutantem w tej lidze, gra w czołowej drużynie. Natomiast jeśli ktoś ma krótką pamięć, to warto przypomnieć, że w poprzednim sezonie Kamińskiego docenialiśmy właśnie za wspomniane małe rzeczy. Za światełko, które od czasu do czasu zapalał.
- gol
- 2 asysty
- asysta drugiego stopnia
Te liczby nie wyglądały imponująco jak na kogoś, kto zdążył już narobić szumu w Ekstraklasie.
Jakub Kamiński? Udane wejście w ligę, słabszy drugi sezon
A Jakub Kamiński przecież zdążył, bo sezon 2020/2021 nie był jego pierwszym na tym poziomie. Debiutował w rozgrywkach 2019/2020 i zrobił furorę. Chłopak z rocznika 2002 wykręcił takie liczby:
- 4 gole
- asysta
- 7 asyst drugiego stopnia
Ta ostatnia rubryka świadczyła o tym, że mówimy o kapitalnym piłkarzu. Mogła komuś umknąć, ale od tego mamy “EkstraStats”, żeby ją wyciągnąć i pokazać światu. Kamiński był pod tym względem jednym z najlepszych ligowców. Półkę wyżej stali tylko wyjadacze jak Dominik Furman czy Filip Starzyński. Tyle samo asyst drugiego stopnia zaliczyli Michał Karbownik czy Miłosz Szczepański. Wypracowanie dwucyfrowej liczby bramek, udział przy trafieniach Kolejorza co 126 minut — to zapowiadało, że lada moment talent skrzydłowego rozbłyśnie.
Ale sezon 2020/2021 był w jego wykonaniu nieporównywalnie słabszy. Wystarczy powiedzieć, że miał serię 18 meczów bez konkretu w ofensywie. 18! Momentalnie zjechał z poziomu ligowej topki do liczb, które wykręcał byle Santeri Hostikka. Oczywiście, skoro mówiliśmy o młodym chłopaku, nie skazywaliśmy go z miejsca na pożarcie. Mieliśmy świadomość, że może mieć wahania formy. Zwłaszcza że na starcie sezonu pomocnik dawał radę — strzelał w pucharach, nieźle wszedł w ligę. Dostał dzięki temu powołanie do kadry, ale przytrafiła mu się kontuzja, po której wyglądał słabiej. Podsumowując rundę młodzieżowców, pisaliśmy: Nie sprawił jednak, że za dyskusjami „czy Kamiński zostanie sprzedany jeszcze drożej niż Moder?” poszły jakiekolwiek konkrety. Co nie znaczy, że to była zła runda. Co to, to nie. Była niezła, mogła być lepsza.
Kamiński 2021/2022, czyli wyciąganie wniosków
Wiosną poprawy nie było i gdy rozmawialiśmy z Kamińskim po sezonie, zdawał sobie sprawę, że nie wszystko potoczyło się tak, jak powinno.
“Brakuje ci liczb?
Brakuje. Od sierpnia do listopada wyglądało to dobrze. Plany pokrzyżowała mi kontuzja. Zwolniłem. Możemy cieszyć się z eliminacji, ze zrywów w fazie grupowej Ligi Europy. Tego, że pokazaliśmy piękny futbol, że strzeliliśmy dużo goli, ale jedenaste miejsce w tabeli Ekstraklasy to olbrzymie rozczarowanie. Tak nie wypada. To mnie, jako wychowanka, bardzo zabolało. Można się tłumaczyć, że odeszli Guma, Józiu, Modziu, ale to nie usprawiedliwienie. W przyszłym sezonie chcę napędzać ten zespół. Walczymy o mistrzostwo i Puchar Polski. Mentalność zwycięzców musi panować w całym zespole. Indywidualne liczby nie są najważniejsze. Jeśli będziemy prezentować wysoki poziom, przyjdą wyniki i przyjdą statystyki”.
To fragment wspomnianego wywiadu. Dlatego przed tym sezonem mieliśmy spore oczekiwania. Liczyliśmy, że wróci tamten Kamiński z debiutanckich rozgrywek. I faktycznie, już na wstępie zauważyliśmy, że skrzydłowy nie rzucał słów na wiatr. “Jeden sezon miał dobry, kolejny kiepski, a w ten wszedł tak, że kolejnego w Ekstraklasie może już nie być” – napisaliśmy. Ale to, że skrzydłowy Lecha dał sygnał, że to najpewniej jego ostatni rok w tej lidze, nie oznaczało przecież, że wyjedzie z niej z kapitalnymi liczbami. Dziś wiemy już, że właśnie na to się zanosi. Mamy końcówkę października a Kamiński ma:
- 5 goli
- 3 asysty
- 2 asysty drugiego stopnia
Mamy dyszkę, jeszcze dwa trafienia czy asysty i wyrówna swój wynik z pierwszego sezonu. Jest jednym z trzech piłkarzy Kolejorza, którzy mają największy wkład w jego wyniki. Jednocześnie skrzydłowy pokazał, że potrafi się podnieść. Miał przecież moment, w którym pomyśleliśmy: oho, jednak gaśnie. Dostał od nas dwie “czwórki” i “trójkę” do dziennika. Zaliczył zdecydowanie rozczarowujący debiut w reprezentacji Polski.
Ale nie, wrócił. To był tylko wypadek przy pracy.
JAKUB KAMIŃSKI: CHCĘ GRAĆ W KADRZE Z KOLEGAMI Z LECHA [WYWIAD]
Kamiński ma konkretne liczby. Przebije inne talenty?
Domyślamy się, że Jakuba Kamińskiego czeka jeszcze jakiś dołek formy. Ciężko sobie wyobrazić, że 19-latek ciągnie czołowy zespół w lidze od początku do końca, bez jakiejkolwiek zadyszki. Wygląda jednak na to, że nie będzie to zadyszka tak spektakularna, jak w poprzednim sezonie. Że nie przeszkodzi mu ona w wykręceniu kozackiego wyniku na koniec rozgrywek. Skrzydłowy Lecha ma szansę wyjechać z Ekstraklasy z liczbami, które nie będą za niego mówić. Będą za niego krzyczeć. Wystarczy spojrzeć, z jakim dorobkiem opuszczały ligę ostanie duże talenty (ostatni pełny sezon).
- Kamil Jóźwiak – 8 goli, 4 asysty, 6 asyst drugiego stopnia (18)
- Sebastian Szymański – 2 gole, 5 asyst, 3 asysty drugiego stopnia (10)
- Michał Karbownik – 5 asyst, 7 asyst drugiego stopnia (12)
Nie mamy wątpliwości, że Kamiński na przestrzeni całego sezonu może dokonać udanego zamachu na wynik Jóźwiaka, a to będzie coś. Powinien też pobić wynik Przemysława Płachety (8 + 5 +3). Zresztą, nie chodzi już nawet o sam udział przy bramkach. Zerkamy w inne statystyki, które potwierdzają klasę skrzydłowego Lecha:
- najwięcej strzałów celnych w lidze (18)
- 15 kluczowych podań (10 celnych) – 8. w lidze
- najwięcej pojedynków w Lechu (201 – 10. wynik w lidze) z czego 82 wygrane (2. w Lechu, 35. w lidze)
- 45 dryblingów (1. w Lechu, 12. w lidze) z czego 26 udanych (1. w Lechu, 13. w lidze)
- 42 odbiory (14. w lidze)
Wszystko tu się zgadza, co tu dużo mówić.
***
– Nie rozumiem, że Jakub Kamiński w życiowej formie nie ma miejsca w kadrze. To byłoby wzmocnienie naszych skrzydeł, które różnie wyglądają. W tym momencie on zrobił wszystko, żeby grać w reprezentacji. Nawet nie w niej być, ale grać – mówił nam ostatnio Jacek Zieliński. I tu trzeba się z doświadczonym trenerem zgodzić. Kamiński na dziś to piłkarz z poziomu reprezentacyjnego. Piłkarz, który wyrasta ponad Ekstraklasę.
CZYTAJ TAKŻE:
- Kamiński – skrzydłowy, na którego czekaliśmy
- Nowa, lepsza wersja Jakuba Kamińskiego
- Jak wypadły nowe twarze u Sousy?
- Pressing, rotacje i współpraca. Jak Lech Poznań stał się mocny?
- Patrzymy w Przyszłość: Kamiński, piłkarski akrobata
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix