Co by się stało, gdyby w listopadzie ubiegłego roku nie doznał kontuzji i mógł wziąć udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski? Kiedy chce dołączyć do swoich byłych kolegów z Lecha Poznań w polskiej kadrze? Czy planuje zagraniczny transfer? Dlaczego jego idolem zawsze był Jakub Błaszczykowski? Czy polskim piłkarzom brakuje luzu? Czy jest pedantem? Dlaczego kultura osobista jest w cenie? Czy Lech Poznań zdobędzie mistrzostwo na swoje stulecie? Na te i na inne pytania w rozmowie z nami odpowiada piłkarz Lecha Poznań, Jakub Kamiński. Zapraszamy.

Co by się stało, gdybyś w listopadzie nie doznał kontuzji i mógł wziąć udział w zgrupowaniu reprezentacji?
Teraz można tylko gdybać.
Gdybajmy.
Dobrze wyglądałem w eliminacjach i fazie grupowej Ligi Europy. Byłem w formie, zasłużyłem na powołanie, co pokazała decyzja trenera Brzęczka. Nie udało się pojechać na kadrę, bo doznałem kontuzji po trzydziestu minutach meczu z Legią. Skończyło się tylko na badaniach. Sprawdzano, czy da się to odpowiednio szybko wyleczyć, żebym mógł chociaż wziąć udział w zgrupowaniu z chłopakami, ale specjaliści orzekli, że nie ma sensu ryzykować. Wróciłem do siebie. Gdyby nie to, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Może w czerwcu nie siedziałbym w domu, tylko kursował z reprezentacją na linii Gdańsk-Sankt Petersburg-Sewilla na Euro. To historia alternatywna. Nigdy nie dowiemy się, co by się zdarzyło, jakby się to potoczyło. Pracuję, żeby wrócić do formy, którą wówczas prezentowałem i zapracować na powołanie od Paulo Sousy. Jestem nadal bardzo młody. Spełnienie marzeń jeszcze przede mną.
Masz poczucie rozczarowania i straconej szansy?
Co ci mogę powiedzieć?
Co chcesz!
Jestem chłopakiem, który już trochę w piłce nożnej i w życiu przeszedł. Nigdy nie będę się poddawał. Niezależnie od tego, czy dostanę powołanie przed dwudziestką, czy grubo po dwudziestce, marzę o tym samym – o zagraniu z orzełkiem na piersi. Chcę to zrobić, bo to w moim zasięgu. Wszystko zależy ode mnie. Już w przyszłym sezonie, w barwach Lecha Poznań, zamierzam swoją formą sprawić, że to powołanie do mnie przyjdzie.
Zgarnij CASHBACK do 500 pln BEZ OBROTU w Fuksiarz.pl!
Na Euro pojechała za to cała plejada twoich byłych kolegów z Lecha.
Kibicowałem im całym sercem. Puszka, Modziu, Józiu to bliscy koledzy z zespołu, z którymi robiłem wicemistrzostwo Polski, z którymi grałem w Lidze Europy, z którymi przeżyłem mnóstwo świetnych momentów. To musi robić wrażenie, że oni już stanowią o sile reprezentacji Polski, bo co dopiero będzie za kilka czy kilkanaście lat. Fajnie widzieć, że robią swoje i mam nadzieję, że wkrótce uda mi się do nich dołączyć, bo mielibyśmy wtedy zacną ekipę w reprezentacji.
Twoje pokolenie ma jakichś dziecięcych piłkarskich idoli związanych z reprezentacją Polski? Dopóki nie pojawił się Robert Lewandowski, niełatwo było o kogoś przebijającego się do masowej świadomości.
Moim idolem zawsze był Jakub Błaszczykowski. Przez długi czas był kapitanem reprezentacji, jej boiskowym i mentalnym liderem. Zagrał 108 razy w kadrze, więc miał trochę czasu, żeby zrobić na mnie wrażenie. Jak na niego patrzyłem za dzieciaka, to wiedziałem, że chciałbym grać tak jak on. Powtarzałem to rodzicom, kumplom, znajomym. Doszło nawet do tego, że jak ktoś chciał skomplementować moje umiejętności piłkarskie, to mówił mi, że robię coś jak Błaszczykowski albo że będę w przyszłości jak Błaszczykowski. Dla mnie to kapitalna sprawa, bo mamy podobną pozycję na boisku – i tu skrzydło, i tu skrzydło. Imponował mi też pozaboiskową postawą, taką bezpretensjonalną normalnością. Dążę do tego, żeby być jak on.
Spotkaliście się na boisku. Ty w Lechu, on w Wiśle Kraków.
Poprosiłem go o koszulkę i nawet ją dostałem. W mojej kolekcji to najbardziej wartościowy trykot. Cieszę się, że tak pozytywnie zareagował na moją prośbę, bo rzadko zdarza się, żeby tak młody chłopak podszedł do tak zasłużonego zawodnika i nie został z niczym. Ucieszyłem się, nie ukrywam, to mój idol. Daje do myślenia też to, że on zaczynał grać w piłkę na poważnym poziomie, kiedy jeszcze mnie nie było na świecie. Po latach spotykamy się na boisku. Super sprawa.
Zagranicznych idoli było więcej?
Najbardziej podobał mi się Ronaldinho. Jedyny w swoim rodzaju, po nim już nigdy nie było drugiego takiego magika, z takim luzem, z takim wyszkoleniem technicznym, z takim czystym talentem. Całe pokolenie go podziwiało. W pewnym momencie, z kim nie pogadałem, to mówił, że największe wrażenie robi na nim właśnie Ronaldinho. Kiedy miał piłkę przy nodze, widać było radość, szczęście, satysfakcję na jego twarzy, a to zawsze genialnie się ogląda. Przypominał o sensie tego sportu. Sprawiał, że ludzie zakochiwali się w futbolu. Oglądałem filmiki z nim w roli głównej na Youtube, bo na żywo rzadko miałem okazję go widzieć, i naprawdę mógł zaimponować każdym ruchem – dryblingiem, przyjęciem, podaniem, strzałem. Nigdy nim nie będę, ale przynajmniej podejście do piłki nożnej chcę mieć podobne.
Skoro Ronaldinho, to polskim chłopakom trochę brakuje luzu?
Może nie, że akurat luzu. Mamy inne warunki klimatyczne, które wpływają na podejście do świata i samego siebie. W Brazylii mają ciepełko, słoneczko, plażowy klimat, kulturę joga bonito. U nas o to trudniej, bo mamy lata przyzwyczajeń do zupełnie innego stylu. Ale u nas szkolenie też idzie w górę. Jeździłem po turniejach młodych zawodników i widziałem, że nie brakuje dużych talentów. Patrząc na moje umiejętności w ich wieku, to jest niebo a ziemia ze wskazaniem na nich. Budują się akademie, zmienia się podejście – w Lechu, w Pogoni, w Zagłębiu, w innych klubach Ekstraklasy. Pojawia się know-how, infrastruktura, warunki. To wszystko ma wpływać na to, że w żadnym regionie nie zostanie przegapiony żaden poważny talent. Jestem zdania, że za paręnaście lat pomnoży się liczba polskich piłkarzy prezentujących najwyższy europejski poziom.
Polskie szkolenie przez lata było za bardzo sformatowane? Ty na przykład przeszedłeś przez życie w internacie. Z jednej strony dojrzałeś i wydoroślałeś, a z drugiej pewnie mnóstwo było w tym rygoru i ram.
Wyjeżdżałem z rodzinnego domu do internatu w wieku trzynastu lat, podobnie jak większość moich kolegów z tych czasów. Mnóstwo zależy od charakteru młodego zawodnika i jego rodziców. Życie w internacie nie jest łatwe. Wielu sobie nie poradzi, nawet jeśli ma umiejętności i niebagatelny talent. Pojawia się nowe towarzystwo, nowe pokusy, ale i nowe ograniczenia, więc jeśli ktoś nie jest gotowy na podjęcie wyzwania, przepada na amen. Nie ma wzoru na stanie się profesjonalnym piłkarzem. Na sukces składa się trochę szczęścia, trochę charakteru, trochę determinacji, trochę umiejętność odnalezienia się w grupie, trochę relacje z innymi, trochę umiejętności. Mnóstwo czynników, które muszą złożyć się w całość. Do tego trzeba mieć głowę na karku. Wiedzieć, czego się chce.
W Lechu Poznań zaczynało wielu lepszych ode mnie. A teraz duża część z nich nie gra w piłkę. Porzuciła to, zabrakło charakteru i determinacji, bo przecież nie talentu. Wszystkie aspekty są bardzo ważne. Niczego nie można zaniedbać, nikogo nie można zlekceważyć.
Ponoć byłeś niesamowicie uporządkowany, ocierałeś się wręcz o pedantyzm.
Taki jestem. Łóżko pościelone, w szafie wszystko poukładane, pokój wysprzątany. Można spytać każdą jedną panią w internacie i każda jedna pani to potwierdzi. Tak zostałem wychowany. Uwielbiam porządek. Lubię mieć wszystko na swoim miejscu, nie toleruję bałaganu. Preferuję metodyczność. Jeśli jest brudno wokół mnie, od razu sprzątam, to już nawyk. Kumple, którzy niekoniecznie mają podobne zwyczaje, szybko się do tego przyzwyczaili. Może czasami nawet trochę przesadzam, ale to dobra cecha. Kultura osobista jest w cenie, choć bywa zaniedbywana.
Nie stwarzałeś problemów?
Nigdy. Nie rozrabiałem, nie przeginałem. Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś stwarza problemy, to prędzej czy później to do niego wróci. I nie będzie to o nim dobrze świadczyć. Tak działa świat. Kultura codzienna jest dla mnie niezwykle istotna. Powiedzieć „dzień dobry”, pomóc starszym osobom, uśmiechnąć się do kogoś w zwyczajnej sytuacji, przeprosić, podziękować. To drobne gesty, ale trzeba doceniać pracę i wkład każdego. Wielu chłopaków to zaniedbuje, a to bardzo ważna cecha, która procentuje – doceniają to trenerzy, skauci, dyrektorzy. We współczesnym futbolu istotne jest, żeby mieć pokorę i poukładane w głowie. Skłonność do robienia problemów nie pozwala skupić się na najważniejszych rzeczach. Po co trzymać głowę w chmurach, jak można twardo stąpać po ziemi?
Załóż konto w Fuksiarz.pl i postaw na siebie!
Grzeczność bardziej ci pomagała czy przeszkadzała w wyjściu do szatni?
Najpierw udowadniałem swoją wartość na boisku. Tak zrobiłem chociażby, kiedy wchodziłem do rezerw. Pokazałem swoje na murawie. Najpierw, że mogę wchodzić z ławki. Potem, że mogę grać w pierwszym składzie. Zdobyłem zaufanie starszyzny, czyli Darka Dudki czy Krzysztofa Kołodzieja. Jeśli ktoś widzi, że jestem dobry, że dobrze rozumiem się z innymi w zespole, to łatwiej będzie też odnaleźć się w szatni. Umiejętności warunkują wszystko. Jestem chłopakiem ze Śląska. Nie jestem zamknięty na pozaboiskowe znajomości. Można ze mną usiąść, porozmawiać, pośmiać się. Skryty nie jestem, w kącie siedzieć nie będę. W pierwszej drużynie jest tak samo. Wypracowałem sobie pozycję w zespole, dzięki której mogę krzyknąć, mogę opierniczyć nawet starszych ode mnie. Wywalczyłem sobie pozycję w szatni. Chłopaki nie powiedzą na to nic złego.
Z kim masz najlepszy kontakt w szatni Lecha?
Ze wszystkimi. Ciężko mnie nie lubić!
Ano tak.
Z każdym pogadam, każdego wysłucham. Wiadomo, że najlepiej czuję się w towarzystwie rówieśników, chociażby z Filipem Szymczakiem czy Filipem Marchwińskim, bo znaliśmy się od akademii i gramy razem w pierwszym zespole, ale nie ograniczamy się do grupek. Trzymam się ze starszymi.
Nigdy nie uderzyła ci do głowy sodówka?
Jakby mi odbiło, szybko dostałbym w łeb od niektórych osób.
Według CIES Football Observatory jesteś w pierwszej dwudziestce najbardziej doświadczonych talentów światowej piłki w swojej kategorii wiekowej.
Jestem ograny w seniorskiej piłce. Z rezerwami Lecha robiłem awans z trzeciej ligi do drugiej ligi. Zdobyłem wicemistrzostwo Polski. Mam na koncie ponad pięćdziesiąt meczów w Ekstraklasie, a do tego dochodzi Puchar Polski. Występowałem w europejskich pucharach. Małego doświadczenia nie mam, ale dużego też nie. Dopiero skończyłem dziewiętnaście lat. Długa droga przede mną, żeby spełniać kolejne cele, kojenie marzenia. Wszystko będzie przychodzić z wiekiem, ze złapanymi minutami, a tych minut w ostatnich latach, kiedy gram w seniorskiej piłce, na szczęście było dużo.
Robią na tobie wrażenie transfery Tymoteusza Puchacza, Roberta Gumnego, Kamila Jóźwiaka czy Jakuba Modra? Zaraz twoja kolej?
No tak, to naturalna kolej rzeczy. Każdy zawodnik marzy, żeby wyjechać do mocnego zagranicznego klubu z silnej ligi. Puszka, Modziu, Józiu, Guma robią swoje. Niedawno byłem z nimi w zespole, trenowałem z nimi, wiem, jaki poziom prezentowali i wiem, że mogę wskoczyć na ten poziom, tylko muszę to poprzeć ciężką pracą i dobrymi występami. Na transfer muszę sobie zasłużyć. Liczę, że w przyszłym sezonie zapracuję na dwie rzeczy – na powołanie do kadry i zagraniczny transfer.
Lech dosyć dobrze przygotowuje do europejskiej piłki.
Nie musimy mieć kompleksów. Nikt nie szkoli w Polsce lepiej niż Lech. Wystarczy spojrzeć na liczbę jego wychowanków w reprezentacji i liczbę gotówkowych transferów z klubu do mocnych lig. Lech sprzedaje gotowych zawodników. Mądrze, z głową, przemyślanie. Na horyzoncie są kolejni świetni młodzi piłkarze, który zaraz powinni stanowić o sile pierwszego zespołu, zaprezentować jakość, zdobyć doświadczenia, a potem naturalnie opuścić klub za porządne pieniądze. Dobrze na ten rozwój młodych talentów wpływa presja, jaka nakładana jest przez Lecha na swoich wychowanków. W akademii jesteśmy uczeni wygrywania. Triumfujemy w większości meczów, w większości turniejów. Mamy mentalność zwycięzców. To pomaga w zagranicznych klubach. Potem łatwiej odnaleźć się w każdych warunkach. W klubie, który walczy o utrzymanie, który walczy w środku tabeli albo walczy o mistrzostwo. Wszędzie damy radę.
Młodzieżowcy w Lechu mają pełnić główne role. To nie jest zespół, w którym młodzieżowcy chowani są na bezpiecznych pozycjach z asekuranckimi zadaniami taktycznymi.
W Lechu młodzieżowiec ma wnieść jakość. To nie ma być uzupełnienie składu. Wchodzę na boisko i wiem, że mam zdobywać bramki, asystować, zrobić przewagę. W Lechu nikt nie pozwala sobie na to, żeby młodzieżowiec odstawał od zawodników doświadczonych. Akademia jest siłą tego klubu.
Brakuje ci liczb?
Brakuje. Od sierpnia do listopada wyglądało to dobrze. Plany pokrzyżowała mi kontuzja. Zwolniłem. Możemy cieszyć się z eliminacji, ze zrywów w fazie grupowej Ligi Europy. Tego, że pokazaliśmy piękny futbol, że strzeliliśmy dużo goli, ale jedenaste miejsce w tabeli Ekstraklasy to olbrzymie rozczarowanie. Tak nie wypada. To mnie, jako wychowanka, bardzo zabolało. Można się tłumaczyć, że odeszli Guma, Józiu, Modziu, ale to nie usprawiedliwienie. W przyszłym sezonie chcę napędzać ten zespół. Walczymy o mistrzostwo i Puchar Polski. Mentalność zwycięzców musi panować w całym zespole. Indywidualne liczby nie są najważniejsze. Jeśli będziemy prezentować wysoki poziom, przyjdą wyniki i przyjdą statystyki.
Maciej Skorża będzie widział cię również na bokach obrony?
Spytaj trenera Skorży!
Na razie pytam ciebie, daj spokój.
Moją nominalną pozycją będzie prawe i lewe skrzydło. Myślę, że tam trener będzie mnie widział. Na boki obrony trafię tylko wtedy, kiedy zajdzie taka potrzeba i nie będę miał z tym problemów, bo jestem uniwersalnym zawodnikiem.
Kto jest liderem w szatni Lecha?
Nie ma jednej takiej osoby. Wiadomo, że powinien być lider, który chwyci mocno stery i wpłynie na resztę, ale myślę, że w tak wielkim klubie jak Lech powinno wyglądać to tak, że w pierwszym składzie wychodzi jedenastu liderów, a na ławce rezerwowych siedzi kilku kolejnych. Każdy mecz przegrany w Lechu musi być rozczarowaniem. Tak trzeba myśleć. Wszyscy muszą sobie to uświadomić. Presja wyniku od pierwszego meczu ligowego. Jest stulecie klubu. To ma swój wymiar.
Lech powalczy o mistrzostwo?
Oczywiście, że tak.
ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK
Fot. Newspix
Wincy z genem przegrywu, wincy.
Może najpierw coś wygrajcie ?
Kamiński wali melanz https://youtu.be/NqW4XsVztpk
https://akodw24.blogspot.com/
Timo „Puszka” Wieniawia, ja pierdole….
https://akodw24.blogspot.com/
Puszka, Modzio i Józia, jakie piękne, zniewieściałe ksywki.
Loko jeszcze lepsza
Loko kakaowe oko.
Może przyjmą mnie do Leszka do drużyny : )
Ciekawe jakie jeszcze inne ksywki krążą w zespole?
X- meni, przegrywy, amikowe cioty.
chujek jest wolny z tego co slyszalem
zostawię dla ciebie ziom, bo pasuje : )
spoko
Pedziowe
Poznańskie Słowiki przed arcybiskupem Paetzem.
Warszawka zdecydowanie bije wszystkie regiony jezeli chodzi o liczbe ludzi homo per capita.
Slowiki to obrzydliwy smutny poznanski fakt. Natomiast, uzywajac metafor porownawczych oddajacych skale – w Warszawie nie ma moze slowikow, ale sa golebie, wroble, koguty, pawie oczka, flamingi, caly katalog ornitologii.
Wypominanie tych slowikow czy paetza jako jakis madry argument, sugeruje ze moze jestes niedojrzaly psychicznie i emocjonalnie. Nie wiem jakie masz intencje. Ale pierdolnij sie w leb i przemysl to sobie jeszcze raz.
Walcie sie… nawet na jego majtki nie zaslugujecie… ;P
A w odwodzie jeszcze Salamcia, Czerwusia, Marchwincia i Skórcia :)))
Świetnie się czyta, czy słucha Kamińskiego, jak na gościa w tym wieku (ba – po prostu, jak na piłkarza) wypada na niebywale ułożonego i ogarniętego człowieka, z celnymi spostrzeżeniami i mądrym podejściem do życia. Oby tak dalej, a jak za tym pójdzie dobra forma czysto piłkarska – to już zupełny sukces
A cha ułżony pffff, kasztan
po mojemu tragedia chłop gada same frazesy, składa ładne okrągłe zdania zupełnie takie jakie zarząd klubu i kibice chcą czytać, chcą widzieć gen zwycięzcy, dążenie do perfekcji i tak dalej, a ja chcę kontrowersji, własnego zdania, mięsa a ziomeczek z taką bajerką może śmiało po karierze uderzać w politykę, tam się też cały czas udaje.
Zawsze możesz posłuchać Kowala albo Tomaszewskiego
Piłkarz powinien jednak przemawiać na boisku.
Co nie znaczy, że poza nim ma być troglodytą niepotrafiącym się składnie wypowiedzieć
Zgadza się, dobrze nie być troglodytą. Jednak taki wywiad tego nie dowodzi, bowiem nie wiadomo na ile wypowiedzi rzeczonego piłkarza zostały przeszlifowane przez wywiadowcę z redakcji Weszło. Trudność polega też na tym, iż indagowany jeszcze nic nie osiągnął jako piłkarz. Więcej, ostatni sezon był wybitnie nieudany dla jego drużyny. Wobec czego jego wypowiedzi to potężny dysonans z tym faktem. Dorzucić do tego trzeba również postawę powołanych do reprezentacji jego kolegów, którzy zaprezentowali się słabo. Jest takie zestawienie na yt wszystkich dośrodkowań naszej reprezentacji i charakteryzuje, a właściwie karykateryzuje całość występu reprezentantów. Puchacz to największa kompromitacja – dwa pierwsze dośrodkowania nie potrafią ominąć pierwszego zawodnika. Później też się to powtarza. Może w Niemczech go nauczą tej podstawowej umiejętności, bo w Lechu jednak się to nie udało. W materiale powyższym podnosi Kamiński tego wielbiciela celebrytek i innych podobnych jemu kopaczy do niemal herosów.
Wiecej przegrywów w kadrze
Lecha chociaż reprezentują „przegrywy”…
A gdzie wielkie talenty ległej…?
Karbownik, Kapustka bardziej by się przydali niż Puchacz czy Linetty
ssij jaja
to może weźmy zawodników którzy wygrywają spotkania w okręgówce, bo czemu nie?
oni to mają gen zwycięzców, następne mundial i euro nasze!
O tak, idź chłopaku śladami Puchacza i Jóźwiaka w kadrze. Na Euro pokazali drogę.
A on coś mówił o podążaniu ich śladami? On tylko mówi że chce dołaczyć do znajomych w repce, a że poziom aktualny naszych skrzydeł jest najgorszy od minimum 15 lat, to w przypadku dobrej rundy ma bardzo duże szanse na załapanie się do niej (chociaż puchacz pokazał że w wystarczy szczęście) szczególnie że za Buzzera już w niej był –
Zdrowia młody!!! Jak będzie zdrowie to będzie z niego pociecha
Są różne drogi tych młodych, na przykład
Lewy – sukces (ale już po sukcesie w Polsce)
Kownaś – średnio
młody Kosecki – średnio
Szymański – obiecująco
Janczyk – no cóż…
Kownacki nigdy nie był talentem nawet w Polsce. Wypchnięty na siłę bo się udało
Kosecki? hahahaha. Roman to był piłkarz, Jakub…bez komentarza
Szymański? Czas pokaże, na razie ogór
Majecki? Jak Kownacki, nigdy nie był talentem nawet w Polsce. Wypchnięty na siłę bo się udało
To już lepsze wrażenie robi Świderski
Kownacki nie był talentem? On tylko na tym jechał przez te wszystkie lata…
,,Na Euro pojechała za to cała plejada twoich byłych kolegów z Lecha”dlatego repra baty takie dostała bo przegrywy amikowskie swoje DNA jej zaszczepiły
Niby taki „ą”, „ę” a pierdoli głupoty o stuleciu klubu. Przecież on jest zawodnikiem Amiki Wronki założonej w 1992 roku.
Kiedyś była drużyna Czarni Wronki.. I po nich Amica.. A Lech to już historia co kazdy wie..
Sousa nie dał żadnego pozytywnego impulsu aby pozostać trenerem, choćby mógł ograć Szwecję po wielu latach, albo wygrać z czołową drużyną z top 10 jak Nawałka z Niemcami czy Benhakker z Portugalią. Musi odejść nie daje żadnych nadziei po porażce na Euro.
Puszka, Modziu, Józiu, Guma ty normalnie geijozina w tej amice
Kolejny amikowy przegryw który nic nie wygral, a ten puszka i józiu to jakieś pierdolone podróbki pilkarzy, glówni winowajcy traconych goli na euro. Jak to powiedzial trener, zagrali tylko dlatego, ze inni byli kontuzjowani i nie bylo lepszej opcji.
to chyba puchacz tylko bo reca,rybus. jozwiaka WSZYSCY wpychali do 1 składu, dziwili sie ze np frankowski gra w sparingach, ze jozwiak zawsze jak wchodzil dawal impuls.
Wogole po odejsciu Kuby i całorocznych wakacjach grosika po prostu nie mamy lepszego skrzydłowego niż ta „pierdolona podróbka” jóźwiak XDD
W akademii jesteśmy uczeni wygrywania. Triumfujemy w większości meczów, w większości turniejów. Mamy mentalność zwycięzców, taaa no akurat pokarz gablote
* pokaż
I co? Nic się nie nauczyli.
A ilu jest ich w pierwszej drużynie? Bo póki co jak tylko jakiś dwa razy kopnie prosto piłke to schodzi na pniu jak crocsy z promocji w Lidlu. Prblemem Amici są raczej transfery parodystów, a nie chłopaki z akademii
Idiotom i konowalom przypominam ze aktualnie w kadrze Polski 70% zawodnikow gralo w Lechu Zazdrosne prymitywne gnojki Onanizujcie sie parchy
i wynik widoczny aż nadto : )
Dlatego ta kadra jest tak chujowa.
Patrząc na konkretne sukcesy – medale mistrzostw świata, bądź olimpijskie to nasza reprezentacja wyraźnie stroniła wówczas od piłkarzy Lecha. Coś mi się przypominają dwa nazwiska rezerwowych zresztą (Mowlik, Jakóbczak) więc raczej w tej metodzie można poszukiwać rozwiązań na sukces.
Nie stroniła, tylko w latach 1974-82 Lech był średniakiem ligowym, więc trudno było się spodziewać, by jego piłkarze byli masowo powoływani do reprezentacji. Lech dopiero w połowie lat 80. zaczął osiągać jakieś sukcesy w polskiej piłce.
A jeśli chodzi o olimpiadę, to jednak w 1992 r. Juskowiak i Brzęczek z Lecha byli jednymi z najważniejszych piłkarzy tamtej kadry.
Brzęczek jechał na olimpiadę po sezonie w Olimpii, może formalnie był już w Lechu ale raczej w nim jeszcze nie zagrał.
teraz też jest średniakiem ligowym : )
W ostatnich pięciu sezonach Lech trzy razy zajmował miejsca na podium, więc nie jest. Jeden fatalny sezon tego nie zmienia.
na dzisiaj jest, nie przeinaczaj faktów
to jak by teraz wystawić Polaków z Warty to może by wyszli z grupy.
Śmiała, ale nie pozbawiona podstaw teza.
Goście, którzy urządzili się w dole tabeli – do kadry. Świetlana przyszłość przed nami. Taki Lewy wybił się, bo walczył o najwyższe cele… tu się należy, bo jest się młodym talentem. 0 ambicji, 100% genu porażki
Powinien być zakaz sprowadzania miernot z tego klubu. Oni nam zawalają turnieje.
No to zaproponuj kto za nich.
Następny kurwa przegryw, jeszcze nie zapominajcie o Karolku i Kownasiu.
Bardzo ciekawe: „Ale u nas szkolenie też idzie w górę. Jeździłem po turniejach młodych zawodników i widziałem, że nie brakuje dużych talentów. Patrząc na moje umiejętności w ich wieku, to jest niebo a ziemia ze wskazaniem na nich. Budują się akademie, zmienia się podejście – w Lechu, w Pogoni, w Zagłębiu, w innych klubach Ekstraklasy. Pojawia się know-how, infrastruktura, warunki. To wszystko ma wpływać na to, że w żadnym regionie nie zostanie przegapiony żaden poważny talent. Jestem zdania, że za paręnaście lat pomnoży się liczba polskich piłkarzy prezentujących najwyższy europejski poziom.”
Mam nadzieję że faktycznie tak jest. Ostatnie piętro szkolenia – te akademie podpięte pod kluby ekstraklasowe – czyli wiek 15-19 bardzo się rozwija ostatnio, to fakt, kluby chcą żyć ze sprzdeży wychowanków więc w nie zaczęły inwestować. Ale osobiście jednak mam obawy co do tego jak wygląda szkolenie majmłodszych dzieci, czyli wiek 6-15 lat i podskórnie czuję że tu możemy mocno odstawać od zachodu i tu najtrudniej będzie się podciągnąć. Bo kto ma wyłożyć pieniądze na trenerów i boiska dla takich małych dzieci gdy nawet nie wiadomo czy którykolwiek z nich zrobi kiedyś karierę, a jeśli nawet to za 10 lat i w innym klubie? Jeśli PZPN i władze centralne oraz samorządowe nie zareagują (nie zaczną tego finansowo dotować) to tutaj niewiele się zmieni.
Jeśli ciebie to interesuje, to podobno rocznik 2003 to złota generacja chłopców 😉 Zresztą już jeden trafił do dorosłej kadry a nawet w niej zadebiutował (Kozłowski). Reszta chłopaków obecnie gra w CLJ bądź w 3 bądź 2 ligach. Warto obserwować Turski, Gerbowski, Ławrynowicz, Buksa, Borowski, Włodarczyk, Mosór, Fornalczyk(Drybling niczym Ronaldo :D) sporo ich. Jeszcze około 2 lata temu walczyli jak równy z równym z Niemcami oraz Anglią. Tutaj widzę tak naprawdę dopiero zmiany w systemie szkolenia o charakterze krajowym i czas pokaże czy będę miał rację.
A ja chcę spędzić noc z trzema cycatymi brunetkami. Jak najmniej kuchenkarzy z Wronek z DNA przegrywów w kadrze
Junior. Nie rozumie istoty i potrzeby lidera
Na razie to jego ziomki z reprezentacji robią wszystko, żeby zamknąć sobie do niej drogę
Jeśli Ci piłkarze Lecha są tacy chujowi (na co wygląda po komentarzach), to jacy muszą być piłkarze ległej którzy się nawet nie załapali do reprezentacji
Najlepsi piłkarze Legii to grają w Chorwacji, Serbii i Czechach.
Karbownik jest chujowszy od Puchacza? Szymański albo Kapustka od Linettego? Tu nawet okulista nie pomoże.
Jozwiak i puchacz to akurat pierwsi do wyjebania z kadry
Zabawne jest to, że niektórzy naprawdę wierzą, że wystarczy pozbyć się z reprezentacji byłych piłkarzy Lecha i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na każdym turnieju będziemy wychodzić z grupy i bić się o medale.
A jak
Przecież to trole lub idioci, którzy nie są w stanie odróżnić patofutbolowej Ekstraklasy od Mistrzostw Europy i ogarnąć, że polscy ligowcy to bez względu na klub takie same „przegrywy” (na marginesie, czy tylko mi to słowo zalatuje gimbazą?) w skali europejskiej. Jak już przychodzi mecz w eliminacjach z zespołem zagranicznym to ta „mentalność zwycięzcy” nagle zanika i wszyscy są jednakowo osrani. Nie jest przypadkiem, że przez ostatnie 5 lat tylko dwa zespoły weszły do fazy grupowej europucharów. Dwa pomyślne starty na ile? Dwadzieścia? Zresztą o czym my rozmawiamy skoro faza grupowa to dla polskiego klubu szczyt marzeń? Nie dziwię się Souzie, że z ligi brał praktycznie tylko z Lecha lub do niedawna byłych jego piłkarzy. Przynajmniej osiągnęli w październiku coś co jest obecnie niemożliwe lub niepożądane (tak, są niestety minimalistyczne drużyny, które mają ewidentnie wyjebane na eliminacje, zresztą odbywa się to przy akceptacji kibiców) dla 90 procent klubów w Polsce. Osiągnęli coś, co choć w niewielkim stopniu zwraca uwagę środowiska piłkarskiego poza naszym krajem. Jednak jest różnica między futbolem międzynarodowym a tym czymś uprawianym w ekstraklasie. Przykład Kapustki z Legii. Ktoś powie, zdobył mistrzostwo, a nie dostał powołania. No tak, ale przecież nie tak dawno wyjaśniła Bartka 2 liga belgijska, a w starciu z Karabachem gość nie istniał. To może Jędrzejczyk skoro słaba obrona? No też nie bardzo, bo klasyczne zagranie Artura, czyli wskakiwanie rywalowi na plecy z jednoczesnym uderzeniem łokciami w tył głowy rywala na arenie międzynarodowej mogłoby nie zyskać takiego uznania sędziów jak u naszych ligowych arbitrów. I tak najłatwiej teraz dopieprzyć się do młodych zawodników z lechową przeszłością, bo przebili się niedawno do seniorskiej piłki, mają w sobie potencjał na dalszy rozwój za granicą, byli powołani na Euro, a nie wygrali ani mistrzostwa ani pucharu w tej kasztanowej lidze, na której wewnętrzne rezultaty nawet selekcjoner kadry narodowej leje ciepłym moczem.
typowy szrot w polskiej kadrze, taki jak zagraniczny w polskiej lidze, tylko młodszy z amicowym kodem zwycięzcy, ja dziękuje, może za 3 lata jak wyrosną z tej szkoły futbolu.
oczywiście, że tak, statystyka mówi sama za siebie:
ME 2016 – 3 graczy z przeszłością w lechu – ćwierćfinał
MŚ 2018 – 7 graczy z przeszłością w lechu – odpadnięcie z grupy z 3 pkt, kompromitacja zespołu
ME 2021 – 9 graczy z przeszłością w lechu – odpadnięcie z grupy z 1 pkt, kompromitujące błędy indywidualne
Wirus poznańskich przegrywów zżera tę reprezentację
Na przestrzeni rozegranych ośmiu meczy w reprezentacji Sousa nic nie zmienił w kadrze . Pierwszy mecz w eliminacjach z Węgrami wyglądał tak samo jak ten ostatni na Euro ze Szwecją. Daliśmy się ograć tracąc pierwsi bramki tym samym szanse na trzy punkty
Puszka, Modzio i Józio powiedzieli że fajnie jest na zgrupowaniu kadry. Są gry i zabawy, wspólne ogniska, Golce śpiewają, jest dobra kuchnia w hotelu, można się zrelaksować po ciężkim sezonie, przybić piątkę z Lewandowskim, podpisać parę autografów dla Januszy z ich dziećmi. A że jakieś 3 mecze są do zagrania? No trudno, nigdy nie ma idealnie. To jest właśnie to poświęcenie o którym mówiła Marinka Szczęsna że równie dobrze moglibyśmy już być na urlopach. Doceńcie to!
I jak kadra ma wygrywać, jeżeli jej trzech zawodników jeszcze niedawno grało w klubie który jest średniakiem ligi którą reprezentowało na Euro łącznie 4 zawodników. Jeszcze więcej takich perełek proponuje, no ale oni się sami nie powoływali na turniej.
Wszyscy co piszą, że przez byłych piłkarzy Lecha Polska przegrywa, chyba zapomnieli gdzie grał ubóstwiany przez nich lewandowski xD Banda hipokrytów
Wg Kamińskiego gracze Lecha stanowią o sile repry….
Dlatego spierdalamy do domu po 3 meczach z 1 pkt
Przejęzyczył się. Nie o „sile,” a winno być „słabości.”
czyli reasumujac, to ze gracze Lecha stanowia o sile repry dowodzi slabosci polskiej pilki.
Odbiegnę od tematu, ale naprawde, 75% „kibiców” repki chce wyjebać z niej jóżwiaka? Którego przez cały rok sami wpychali?
Najpierw zastanówcie się nad alternatywami nasi najlepsi skrzydłowi to:
– defensywny skrzydlowy co i tak slabo broni słabej drużyny MLS (nie ma liczb)
– typ co nie gra w piłke ale lubi zenka martyniuka i kiedyś dawał piły (nie ma liczb bo nie gra :D)
– pżemek co się już w norwich na nim poznali, i nawet jak mieli pewny awans to nie dali mu grac ( liczby? a co to, komu potrzebne)
Kadzior na zakrecie, wszolek moze jakby gral w unionie, ale i tak – samo rozpatrywanie wszolka w tym momencie wskazuje na BEZNADZIEJNY poziom naszych skrzydeł.
Odbiegnę od tematu, ale naprawde, 75% „kibiców” repki chce wyjebać z niej jóżwiaka? Którego przez cały rok sami wpychali?
Najpierw zastanówcie się nad alternatywami nasi najlepsi skrzydłowi to:
– defensywny skrzydlowy co i tak slabo broni słabej drużyny MLS (nie ma liczb)
– typ co nie gra w piłke ale lubi zenka martyniuka i kiedyś dawał piły (nie ma liczb bo nie gra :D)
– pżemek co się już w norwich na nim poznali, i nawet jak mieli pewny awans to nie dali mu grac ( liczby? a co to, komu potrzebne)
Kadzior na zakrecie, wszolek moze jakby gral w unionie, ale i tak – samo rozpatrywanie wszolka w tym momencie wskazuje na BEZNADZIEJNY poziom naszych skrzydeł.
„Jakub Kamiński: Chcę dołączyć do Puszki, Modzia i Józia w reprezentacji”
Czyli sp… nam kolejną imprezę?
Ja pie….e jakie oni mają ksywki hahahaha Jakie ksywki taka gra haha
Elo Leo Leonsio, co tam mordo?
nie wiem kiedy wczesniej jakis polski pilkarz uzyl slowa „niebagatelny”. Odpowiadal na pytania z mejla, czy odpowiadal na zywo? Nie wiem. A to niebagatelna roznica.
„Dobrze na ten rozwój młodych talentów wpływa presja, jaka nakładana jest przez Lecha na swoich wychowanków. W akademii jesteśmy uczeni wygrywania. Triumfujemy w większości meczów, w większości turniejów. Mamy mentalność zwycięzców”. – ciekawe