Lech Poznań imponująco rozpoczął sezon stulecia klubu. Gra efektownie, z polotem, strzela najwięcej goli w lidze. W świetnej formie jest ofensywne trio Ishak-Amaral-Kamiński, a Maciej Skorża szybko też poprawił grę w defensywie poznańskiego zespołu. Gdzie leży siła Kolejorza? Dlaczego warto zwrócić uwagę na Monaco prowadzone przez Nico Kovaca? I gdzie można szukać odniesienia do mistrzowskiej drużyny Skorży z sezonu 2014/15?

Maciej Skorża odmienił Lecha Poznań? [ANALIZA]
– Najważniejsza w futbolu jest tabela rozgrywek – mawiał Stanisław Czerczesow. Nie jest to zdanie specjalnie odkrywcze, ale na pewno jest to zdanie trafne. Jakkolwiek byśmy rozbijali futbol na czynniki pierwsze, tak koniec końców kluczowe znaczenie ma liczba punktów w tabeli. Tabela nie mówi nam jednak wszystkiego i dlatego czasem zerknąć nieco głębiej.
Lech jest liderem. Strzelił najwięcej goli. Ma najkorzystniejszy bilans bramkowy. Nie ma co się dziwić, że atmosfera w Poznaniu jest najlepsza od dnia awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Natomiast od zwycięstwa nad Charleroi do początku tego sezonu w zespole z Bułgarskiej zmieniło się tak wiele, że wypadałoby zrobić wręcz z tego kalendarium. Wolelibyśmy się jednak skupić na samym procesie tej ewolucji. Skorża budowę drużyny zaczął już wiosną, odciął ogon w postaci piłkarzy zbędnych (jak Muhar czy Crnomarković, ale i Sykora), poprosił o bardzo konkretny profil piłkarzy na poszczególnych pozycjach. I zaczął lepić.
W czym dziś Lech wyróżnia się w lidze najmocniej? Przede wszystkim w mocy ognia.
Wiruj, zmieniaj, mieszaj
Problemem Lecha w poprzednim sezonie była pasywność pod bramką rywala. Lech wpadł w sytuację, gdy miał piłkę, szukał opcji do rozegrania, ale wyraźnie wycofany rywal zamykał wszelakie ścieżki do rozegrania akcji przez lechitów. Spuszczał szlaban, a piłkarze Żurawia (a później też i Skorży) nie potrafili obejść przeszkody.
ŻURAW: NIE UWAŻAM, ŻEBY BRAKOWAŁO MI CHARYZMY
Skorża w tym sezonie stosuje sztuczkę, którą katował już w sezonie 2014/15 w Lechu. Wówczas tamta drużyna polegała w ofensywie na momentami wręcz szalonej rotacji piłkarzy na poszczególnych pozycjach. Miejscami zamieniali się skrzydłowi – Pawłowski i Lovrencsics. Ofensywny pomocnik Hamalainen wbiegł w miejsce napastnika Sadajewa. Sadajew wypychał Pawłowskiego do środka pola, gdy sam ustawiał się na lewej stronie pomocy. W to wszystko wbiegał z drugiej linii Linetty. Rywalom trudno było się połapać w tym, kogo i na jakiej pozycji właściwie teraz trzeba pilnować.
Teraz jest podobnie. Do zamiany pozycji dochodzi zarówno horyzontalnie, jak i wertykalnie. Innymi słowy – rotacja następuje w linii pomocy (prawy pomocnik na lewa stronę i odwrotnie), jak między linią pomocy i atakiem.
- Sytuacja z meczu z Lechią: Amaral schodzi na prawą flankę, Skóraś zastępuje go w środku pola. Atak kończy się golem – Portugalczyk wyłożył piłkę Ishakowi, który zamiast wbiegać centralnie w pole bramkowe, to sprytnie wycofał się na skraj pola karnego.
- Klasyczne zagranie taktyczne Skorży. Ishak wyciąga Frydrycha do boku, za Frydrychem przesuwają się koledzy z obrony, Amaral zastępuje Ishaka w centralnej części boiska. Przez to otwiera się druga flanka, gdzie jest Kamiński. Atak kończy się groźnym uderzeniem młodzieżowca Kolejorza
SPRAWDŹ OFERTĘ FUKSIARZ.PL I POSTAW NA SIEBIE
To bardzo powtarzalna akcja w Kolejorzu. Rotacje między Ishakiem i Amaralem widać też często po uśrednionej pozycji na boisku – Szwed schodzi po piłkę, Portugalczyk wbiega za obrońców i czeka na prostopadłe podania. Na przykład od Ishaka, który na początku sezonu pokazuje nową kartę w talii swoich umiejętności – sprytne zagranie na jeden kontakt do wchodzącego kolegi.
- akcja bramkowa z Wisłą – Ishak gra najniżej z ofensywnego kwartetu, wykłada piłkę Amaralowi, którzy strzela z dystansu i pokonuje Kieszka. W tej sytuacji Ishak gra na „dziesiątce”, Ba Loua jako napastnik, Kamiński na prawym skrzydle, Amaral na lewym. Nikt nie biega na swojej „domyślnej” pozycji.
- modelowa akcja na dwa podania – Karlstroem do Ishaka, ten wyciąga za sobą pół-lewego stopera, a Amaral wbiega dokładnie w miejsce, które zwolnił kolega z ataku
- Zagadka bez nagród – znajdź napastnika
Inspiracja Kovacem
Na pierwszej konferencji prasowej po powrocie do Lecha Skorża został zapytany o swoje trenerskie inspiracje. Radomianin odparł, że zerka na Monaco Niko Kovaca. Mógł oglądać treningi tej drużyny w Opalenicy, gdy drużyna z Księstwa trenowała tam na obozie.
Trudno ocenić, na ile Skorża realnie podpatruje nadal coś u Chorwata, ale myk ze schodzącym do rozegrania napastnikiem jest charakterystyczny właśnie w grze zespołu z Ligue 1.
Coś, co jednak odróżnia zespół Kovaca od drużyny Skorży, to gra bocznych obrońców. Kibicom w pamięci pewnie pozostały akcje Rebocho-Pereira ze spotkania z Wisłą Kraków, gdy lewy defensor Kolejorza grał niemal jako lewy napastnik. O ile w Monaco boczni obrońcy permanentnie zapędzają się do ataku, o tyle w Lechu występuje to sporadycznie. Chodzi tu zapewne o zabezpieczanie defensywy – zwłaszcza przy grze z Kwekweskirim i Tibą w wyjściowym składzie. Ataki bocznych obrońców w Lechu działają na zasadzie asymetrii – jeśli włącza się lewy obrońca, to Karlstroem wraz z prawym obrońcą zostają bliżej linii środkowej. I odwrotnie – Karlstroem zapewnia asekurację, gdy to Pereira/Satka/Czerwiński atakują prawą flanką.
Ciekawy jest też sposób, w jaki Lech wykorzystuje swoich bocznych obrońców. Douglas, Rebocho i Pereira dysponują dobrym dośrodkowaniem, ale bardzo rzadko zapędzają się pod samo pole karne. Lech dośrodkowuje stosunkowo rzadko spod końcowej linii. Jeśli już widzimy wrzutki po stronie bocznych obrońców, to są one wykonywane z głębi pola.
Pozbawiać oddechu rywala
Siłą Lecha jest też pressing. Filozofia Skorży zakłada wysokie ryzyko, ale i wysokie zyski w ataku na rywala. Trudno znaleźć w Ekstraklasie drużynę, która równie ochoczo atakowałaby przeciwników już na przeciwnej stronie boiska. Wystarczy zerknąć na liczby:
- w meczu ze Śląskiem lechici wymusili siedemnaście przechwytów na połowie rywali,
- z Jagiellonią – aż 21 odbiorów na połowie przeciwnika,
- przeciwko Wiśle Kraków – piętnaście odebranych piłek na połowie gości,
- z Rakowem – dziesięć odbiorów na połowie rywala,
- a z Lechią – trzynaście takich przejęć piłki.
Jeśli mielibyśmy szukać największego progresu Lecha względem zeszłego sezonu, to właśnie w udoskonaleniu fazy przejścia z obrony do ataku. Lech – mimo tego, że na ogół przebywa częściej przy piłce niż rywal – to i tak w większości meczów wykonał więcej kontrataków i więcej z nich zakończył strzałem na bramkę. Z czego to się bierze? Z zaangażowania całego ofensywnego kwartetu w grę defensywną.
MECZE LECHA POZNAŃ MOŻESZ OBSTAWIAĆ NA STRONIE FUKSIARZ.PL
Rzućmy okiem na ostatni mecz Kolejorza ze Śląskiem Wrocław. Kamiński – pięć prób odbiorów, cztery udane. Ramirez – osiem prób odbiorów, trzy udane. Amaral – cztery próby odbiorów, dwie udane. Ishak – dwie próby odbiorów, obie udane.
Lech miał 56% posiadania piłki, a mimo to wyglądał wyraźnie lepiej od wrocławian pod względem intensywności pojedynków (czyli liczby pojedynków i przechwytów ekipy broniącej w przeliczeniu na minutę posiadania piłki przez przeciwnika). W większości dotychczasowych spotkań atakująca czwórka Lecha wykonała łącznie dwucyfrową liczbę odbiorów.
Co z tego Lech ma? A chociażby takie akcje:
Warto pochwalić w tym miejscu Jakuba Kamińskiego. Skrzydłowy Lecha wykonał w tym sezonie już 40 odbiorów, co daje mu dziesiąte miejsce w ekstraklasowej klasyfikacji. Z piłkarzy ofensywnych tylko Leandro z Radomiaka ma ich na koncie więcej. W Lechu drugie miejsce pod tym względem zajmuje Jesper Karlstroem (32 odbiory).
Gdzie Lecha ugryźć?
Lech jest bardzo szczelny przy stałych fragmentach gry. Widać tu pracę Macieja Kędziorka, nowego asystenta w sztabie, którego konikiem są właśnie SFG. Lech jest jedynym klubem w Ekstraklasie, który nie stracił jeszcze gola z rzutu rożnego, rzutu wolnego pośredniego i bezpośredniego. Ze stojącej piłki lechici dali się pokonywać tylko po rzutach karnych.
Ale do lechitów można się dobrać. Jak? Wykorzystując sposób gry obu stoperów. Satka i Salamon (lub Milić) lubią grę w kontakcie z rywalem, wychodzą za napastnikami do linii środkowej, starają się wyprzedzić przeciwników w momencie podania do nich piłki.
Wówczas za plecami stoperów tworzy się luka.
I o ile jeszcze Satka jest na tyle mobilnym stoperem, że w kryzysowych momentach zdąży wrócić za przeciwnikiem, o tyle wyższy i silniejszy Salamon miewa problemy ze zwrotnością. Coś za coś. W Białymstoku gospodarze regularnie próbowali wykorzystywać niedostatki w przyspieszeniu i zwinności Salamona, a jeden z takich ataków skończył się golem.
Szeroka kadra napędza rywalizację
Siła Lecha tkwi też w czymś, co nie jest do końca mierzalne. A chodzi o to, że lechici muszą być ciągle pod prądem – wymusza to rywalizacja na niemal każdej pozycji w zespole Skorży.
Na Pereirę naciska Czerwiński, na Douglasa naciska Rebocho (choć teraz to już właściwie na odwrót). Satka i Salamon czują oddech Milica. W środku pola o dwa miejsca rywalizują Tiba, Kwekweskiri, Karlstroem i Murawski. Na dziesiątce Amarala próbuje wypchnąć Ramirez, a naciska na nich jeszcze Marchwiński. Amarala można też przesunąć na skrzydło, gdzie są Kamiński, Ba Loua oraz Skóraś. W ataku na jedno miejsce przypada Ishak, Sobiech oraz Baturina.
To powoduje, że z jednej strony Skorża może sobie pozwolić na sadzanie na ławce piłkarzy, którzy są w słabszej formie. Vide – Rebocho wskakujący do składu za Douglasa czy Kwekweskiri zmieniający w pewnym momencie Tibę. A z drugiej – wymusza to maksymalną koncentrację i wysiłek na piłkarzach, którzy czują rywalizację ze strony zmiennika. Weźmy na tapet duet Amaral-Ramirez. Ten drugi wiosną wyglądał kiepściutko, a mimo to Żuraw i Skorża nieustannie na niego stawiali. Dzisiaj Skorża ma komfort wyboru, a i sam Ramirez meczem ze Skrą w Pucharze Polski czy ostatnim występem ze Śląskiem dowodzi, że nie pogodził się z rolą rezerwowego. Sytuacja z gatunku win-win.
Lech odbudowuje własną społeczność
Gra na miarę aspiracji
Oczywiście dalecy jesteśmy od tego, by koronować już Lecha na mistrza Polski i planować reportaż z fety na Placu Wolności. Natomiast trzeba poznaniakom przyznać, że na sezon stulecia klubu przygotowali się rzetelnie. Skorża nie odlatuje, właściwie na każdej konferencji prasowej (również po zwycięstwach) wskazuje na niedostatki i marginesy w grze Kolejorza.
Po dziesięciu kolejkach Lech wygląda na bardzo poważnego kandydata do mistrzostwa, a w przypadku tak skonstruowanej drużyny czas bardziej będzie działał na korzyść zespołu. Jest jasny plan na atak (bazujący w dużej mierze na jakości wykonawców), jest trudny w warunkach Ekstraklasy do odparcia pressing, jest również skuteczna do tej pory broń na bolączkę z zeszłego sezonu w postaci stałych fragmentów gry (siedemnaście straconych goli, 13. najgorszy wynik w lidze).
Trudno się dziwić, że w Poznaniu ekscytację tym zespołem widać na każdym kroku.
CZYTAJ TAKŻE:
- Student, wolontariusz, uczeń Janasa. Jak zaczynał Maciej Skorża?
- Maciej Skorża: Myślałem, że jestem najlepszym trenerem świata [WYWIAD]
- Wszystkie obsesje Macieja Skorży
fot. NewsPix
Czy ktoś, znający kulisy, może mi wytłumaczyć dlaczego Skorża wyłożył się na Legii? Chodzi mi oczywiście o jego drugi sezon i wyrżnięcie się w wyścigu o mistrzostwo na ostatniej prostej. No bo chodziły słuchy, że tak naprawde, to drużyną rządzi Ljuboja wespół z Radovicem i Maciek nie ma za wiele do powiedzenia. Ale takie wytłumaczenie brzmi trochę jak miejska legenda, więc chętnie wysłucham kogoś, kto orientuje sie jak wówczas wyglądała sytuacja w Legii i dlaczego zabrakło jej pary na końcówkę sezonu.
jako kibic Legii wydaje mi sie ze zabraklo pilkarzom doswiadczenia, mysmy w latach 2003-2012 zdobyli tylko jeden tytul w 2006 roku poza tym lata rozczarowan, i w koncowce kiedy juz bylo tak blisko psychika spetala grajkom nogi, cos podobnego odwalil lech ze 4 lata temu w koncowce, w tym sezonie lech wyglada dobrze bo jest skupiony na lidze gdyby gral w pucharach bylo kilka pkt mniej
Sprzedali zimą kilku ważnych graczy.
Żaden trener do tego się nie przyzna,ale w Poznaniu chodziły plotki o takiej możliwości w 2015 roku. Zespół zdobył MP,pojechał na mecz o SP do Warszawy, gdzie ograł Legie 4-1,przyszła liga,7 porażek z rzędu i po Skorzy. Raczej nikt z dnia na dzień nie zapomniał jak się gra w piłkę,a na ulicach miasta szeptano o zwolnieniu trenera przez kopaczy. Dwa nazwiska przewijały się cały czas.Poznaniacy wiedzą o kim mówię.
No ale tam też Skorża stracił głowę przy kryzysie, wyzywał zawodników etc i po prostu stracił szatnię.
legia wam płaci za rozpracowanie rywala, czy po prostu nie wierzycie w jej analityków 😀
Biorąc pod uwagę że przez ostatnie 6 sezonów zawsze kończyła ligę wyżej od Lecha to raczej z ropracowywaniem nie ma problemu. Najlepsze jest e tym wszystkim to że jak już Lech zdobędzie tego mistrza i włoży do swojej zanurzonej gabloty trofeum to kibicom z Wielkopolski odbije Palma i ujebie im się że ogólnie ich klub jest lepszy od Legii. No ale na kompleksy nie ma rady niestety
Jeśli Lech zdobędzie mistrzostwo, to będzie lepszy od Legii, więc kibice Lecha będą mieli prawo tak mówić. To nie jest kwestia kompleksów, tylko faktów. Drużyna, która zdobywa tytuł jest najlepsza w Polsce, dopóki tego tytułu nie straci.
Jeśli Lech zdobędzie mistrzostwo, to będzie lepszy od Legii, więc kibice Lecha będą mieli prawo tak mówić. To nie jest kwestia kompleksów, tylko faktów. Drużyna, która zdobywa tytuł jest najlepsza w Polsce, dopóki tego tytułu nie straci.
W danym roku tak. Ale ogólnie nie. Liczy się powtarzalność. Wyjątek nie jest regułą. Czego nie rozumiesz?
Kompleksy to mozesz miec tylko i wylacznie ty frajerze z Podlasia Problem polega na tym ze zarzad Lecha niebyl w ogole zainteresowany mistrzostwem Klopoty ze wzmocniem skladu zamiast jego uzupelnieni boplacanie skautingu presja niby jakies zobowiazania Rodzinny bardzo dobrze prosperujacy interes stawial zupenie inne cele W przeciwienstwie Legia robila wszystko aby MP zdobyc nawet po trupach W Warszawie bya presja na zdobycie tytulu a w Poznaniu nie
Bo jest. Legii się wydaje, że skoro wygrywa ligę to można porównywać ją do Realu Madryt. Bez jaj jakby przenieść ją do Championship to ciekawe czy w pierwszym sezonie by się utrzymali.
Dokładnie tak jest! Legia płaci, Legia czai się za rogiem, jak złapiesz gumę w rowerze to też wina Legii! Wszystkiemu winna Legia.
Kovac Niemcem?
Drużyna w końcu jest całkowita.Na każdej pozycji jest konkurencja i widać że każdy zapierdala w meczu bo wie że miejsce może stracić.Teraz żeby tylko nie popsuła się atmosfera albo nie powstał jaki konflikt w drużynie i krok po kroku do mistrzostwa.Dobrze by było uzupełnić jeszcze skrzydło jakimś wartościowym zawodnikiem bo Kamiński w lato odejdzie a Skóraś to jednak nie ten poziom.A w przypadku kontuzji lub kartek Ba luy może być tam ciężko.I za rok będzie problem z młodzieżowcem w Lechu
BRAMKARZ?!!!!
Według mnie Micky może być nie trawię za to Bednarka za bardzo.Sporo się mówi że w przyszłym roku ma bronić jakiś młody ale nie wiem czy z Akademii czy wracający z wypożyczenia
Bąkol wraca, szykują go do pierwszego składu, bo jest typo utalentowany.
Amika nie ma bramkarza 🙂
śmieszne jest to, że Lech jest taki zajebisty, a Pogoń taka chujowa, a róznica pomiędzy nimi to tylko 2 punkty
Z tymi punktami trochę kwestia terminarza:
Pogoń nie grała w tej rundzie jeszcze z Legią (Lecha czeka to spotkanie w następnej kolejce), Rakowem, Lechią, Jagą, Śląskiem. Straciła punkty na grającym w 10 Lechu, nie potrafiła wywieść kompletu z meczu z Wartą pomimo przewagi zawodnika praktycznie cały mecz. Straciła punkty z Cracovią. No i jeszcze Puchar Polski.
Wiadomo to piłka i to do tego Polska więc może Lech straci jeszcze punkty do końca rundy w meczach ze stalą, wartą, łęczną no ale NA DZIŚ na to nie wygląda.
Pogoń jest w tym sezonie tragicznie frajerska. Do tego nie da się jej oglądać będąc jednocześnie jej sympatykiem, mimo to gdyby Grosicki doskoczył do Tiby mielibyśmy Pogoń na 1 miejscu i Lecha za nią ze stratą 2 pkt. Taka to liga. Nie ma się co podniecać Lechem na tym etapie bo mogą pozamiatać ligę, a mogą skończyć na 3-4 miejscu.
Jeśli w Poznaniu ktoś chce sobie poświętować to proszę bardzo, każdy powód jest dobry, ale o żadnym stuleciu mowy być nie może. „informacje jakoby Lech Poznań został założony w roku 1922 okazały się nieprawdziwe, nie ma i nigdy nie było na to żadnych dowodów” źródło: Wikipedia.
Chłopie, ty chyba nie wiesz jak wygląda sprawa z założeniem Legii. Świętujecie założenie zupełnie innego klubu w zupełnie innym miejscu i przez zupełnie innych ludzi, później kilka lat was w ogóle nie ma, później „reaktywacja”, granie w zasadzie bez kibiców, nikogo nie obchodzicie, aż w końcu dochodzi wręcz do likwidacji klubu. Później po wojnie sowieci postanawiają zrobić sobie klub, „reaktywują” Legię, kradną do niej piłkarzy z całej Polski, a Legia… i tak cienko przędzie. Podoczytuj o Legii, zanim zabierzesz głos na temat Lecha.
Nie jestem kibicem Legii, więc wypraszam to sobie. Przez kilkadziesiąt lat świętowano w Poznaniu rok 1920 jako datę założenia klubu. Potem jacyś „mądrzejsi” wpadli na pomysł, żeby świętować rok 1922, czyli datę przystąpienia do rozgrywek. Dlaczego tak się stało? Nie wiem. Byłbym w stanie zrozumieć datę 1920 albo datę połączenia z Amiką ale 1922 jest z dupy wzięte… sorry, wypadałoby trochę znać historię swojego klubu.
Poczytaj kogoś innego, a nie tylko Gawkowskiego.
Twoje pierdolenie tego nie zmieni i mało kogo obchodzi.Data jest 1922 i wypada stulecie czy Ci się podoba czy nie
No debil. Zdanie wyrwane z kontekstu. Klub Lutnia Dębiec (późniejszy Lech Poznań) został założony/skrzyknięty w sierpniu 1920. Data 19 marca 1922, którą uznaje się za rozpoczęcie działania klubu nawiązuje do daty przyjęcia Lutni do poznańskiego ZOPN.
No to mówcie że świętujecie datę dołączenia do czegoś tam a nie powstania klubu. Co za zakłamane towarzycho ;-(
Memaska zrobiłem dla kolegów z Warszawy (poniżej).
PS Posłuchajmy ekspertów: Zdaniem Wojciecha Roszkowskiego i Nikołaja Iwanowa wstrzymanie sowieckiej ofensywy na kierunku warszawskim opóźniło o kilka miesięcy zakończenie wojny, prawdopodobnie zapobiegając przy tym opanowaniu całości lub większości terytorium III Rzeszy przez Armię Czerwoną.
Nie ma to jak zrobić powstanie przeciwko Niemcom, na którym najbardziej skorzystali Niemcy.
Pytania do części drugiej Q&A Stacji Bułgarska:
1. Skąd przekonanie i łatka,że Marchwinski jest „10”? Ma predyspozycje do gry głową; powinien dostawać jeszcze więcej czasu w obecnym systemie gry z dużą wymiennością pozycji graczy ofensywnych,że wskazaniem że ma wchodzić na szpice?
2. Czy priorytetem na zimę nie powinno być sprowadzenie gościa,będącego w stanie wypchnąć Salamona na ławkę?
3. Czy Skoras był kiedyś w rezerwach czy PP próbowany na poz.8? Jest bardzo ruchliwy i dużo widzi
4.Czy tylko mi się zdaję,że jeżeli ktoś rozjebie zespół od środka to będzie to Tiba/Ramirez?
5. Czy jest gdzieś na zakładach typ że Legia wygra najbliższy mecz po nędznej grze i farfoclu Lopesa?;)
6. Czy największe rezerwy Lecha są w intensywności gry ofensywnej? Przy 5 zmianach i szerokiej kadrze 3/4 ligi powinno być zamęczone w 70min.
Gra Lecha ekscytuje nie tylko poznaniaków.fajnie się to oglada.pewnie zaraz dostanę masę pocisków od legionistow:))ale Lech na chwilę obecną gra najlepsza piłkę w Polsce.
Będzie mecz z legią a tam 12 zawodnikiem będzie Marciniak i znowu nie zobaczy dwu metrowego spalonego
Przede wszystkim w końcu ściągnęli zawodników, którzy nie są kalekami i potrafią kopnąć piłkę. Czy Rutkowski nauczył się wreszcie, że chytry traci dwa razy? Zobaczymy po sezonie
no to pozamiatane. klątwa Weszło zobowiazuje i zaraz Lech leci w dół tabeli
Dokładnie tak. Rok temu, jak Lech awansował do LE i wygrał jakiś mecz w lidze, na Weszło też był artykuł, jaki to Lech jest zajebisty. A potem jak było, każdy widział. Jeszcze trochę i mógł zlecieć z ligi.
Tak. Ale Lech nie gra w LE i dlatego gra super:)
„Lech jest liderem. Strzelił najwięcej goli. Ma najkorzystniejszy bilans bramkowy. Nie ma co się dziwić, że atmosfera w Poznaniu jest najlepsza od dnia awansu do fazy grupowej Ligi Europy”.
Dziwi mnie, że przy tym wyliczeniu brakuje wspomnienia o tym, że Lech ma również najmniej straconych goli. Przy tak ofensywnej grze właśnie ta informacja wydaje się najbardziej zdumiewająca i pokazująca niesamowitą formę tej drużyny. Lech ma choćby dwa razy mniej straconych goli niż Legia Warszawa, która, przypominam, zagrała dwa mecze mniej.
Nie mam wątpliwości że przy zachowaniu takiej gry Lech zostanie Mistrzem Polski, bo tak naprawdę w każdym meczu do tej pory powinien był wygrać – średnia 2,1 punktów na mecz nie oddaje dostatecznie przewagi Lecha nad rywalami. Poza jakością zespołu widzę zaangażowanie na poziomie wściekłych drużyn Leszka Ojrzyńskiego i chyba właśnie to ma decydujący wpływ na małą liczbę straconych goli.
Ale czy taką formę można utrzymać na dłuższą metę? Czy piłkarze się w końcu nie wypalą z powodu gorącej rywalizacji? Czy nie dojdzie do fochów mniej grających? Wystarczy czasem zaledwie z dwóch zbuntowanych piłkarzy by pociągnąć za sobą kolejnych.
Czy Kamiński nie złapie w końcu (odpukać) kontuzji? Choć gra Skorasia mi się podoba – pełnych męczy raczej nie zagra, a Marchwiński na skrzydle nie daje tej jakości.
A może kluby się nauczą grać z Lechem i znajdą jakiś klucz na tę drużynę. Choć przy takiej grze moim zdaniem nie istnieje skuteczna kontrtaktyka, gdy ona nie jest podparta jakością przywyzszajacą poziom naszej ekstraklasy.
lol z radomiakiem w dupę, z rakowem fart a już pachniało 3-0, ależ ten lech jest wspaniały…
z Radomiakiem było 0-0, Lechowi nie uznano dwóch bramek, Ishak przylutował w poprzeczkę, Radomiak oddał jeden celny strzał. Lech miał pecha, no i w drugiej połowie mentalnie zgasł.
Chyba ci się koleżko drużyny pomyliły; nie ta drużyna na L dostała gwałt od Radomiaka 🙂
No i klątwa:D Z Legią w p…
Tą klątwą może być pan sędzia Marciniak
Dobry, łysy wujek z Płocka przekręcił ładnych parę meczów Lecha z Legią. I nawet nikt nie zapyta, na czyją korzyść.
Tylko Legia i tyle w temacie
Będzie wymiatać w 1 lidze.
Dobra analiza Smyku, uchwyciłeś to co najistotniejsze. Lechici są tak ruchliwi że wszędzie ich pełno. Tego nie da się w prosty sposób zniwelować grając w obronie przeciwko Kolejorzowi.
Lech jest mocny ?
Rzucacie klątwę ?
mowa o tej drużyne która przyfarciła z czwą bo czwa nie trafiała na 3-0 czy to może jest mowa o amice bo sam już nie wiem? Przecież nikt nie piska 1/10 tych zachwytów o Rakowie a za chwilę czwa będzie miała tyle samo pkt. jak nie więcej. Po za tym to czwa jest najlepisza drużyną w 2021 roku patrząc na punkty, bramki itd..
Co to jest ku*wa czwa?! Ciężko normalnie napisać???
Mowa o tym zespole, który odrobił dwie bramki straty w Częstochowie i pechowo meczu nie wygrał strzałem w ostatnich minutach gry.
Amika, żaden Lech to po pierwsze. Po drugie z Legią nie wygracie.
Hehehe
Amikę czeka wpierdol. Tyle w temacie.
Generalnie trochę śmieszy mnie jaranie się obecnym Lechem, zwłaszcza porównując zeszły sezon 😉 pozornie wybitnie odmienne drużyny, zupełnie inna sytuacja w tabeli, inne perspektywy. Ale gdyby zostawić na moment tabelę (nie odnosić się do osiągniętego wyniku) i faktycznie przeanalizować co i jak bardzo się zmieniło?
Gdyby podsumować w ten sposób całość, wychodzi 9pkt więcej. Oczywiście, skoro więcej to podjęto dobre decyzje, lepsza kadra, lepsza forma itd. Ale na tle 10 meczów jest są to średnio 3pkt więcej 🙂 Szczerze, czy ktokolwiek by się jarał, gdyby sprowadził oba sezony do różnicy 3pkt na etapie 10 meczów? Myślę że większość realnie nie odczułaby różnicy, podczas gdy teraz jest ubóstwianie Lecha Skorży, a przed chwilą była ostra jazda na Lecha Żurawia.
Nim ktoś błyśnie, że w zeszłym sezonie 11-ste miejsce, mało punktów itd – polecam oglądać uważnie mecze, przynajmniej tym którzy poświęcają już na to swój czas 😉 gdyby zeszły sezon odnieść xG oraz xP, to w ESA nie było bardziej „oszukanej” drużyny, czyli skrótowo – drużyny która miała pecha i/albo brakowało jej w kluczowych momentach skuteczności. Czy dla mnie jest jakimś zaskoczeniem, że teraz Lech melduje się w czołówce i regularnie wygrywa? Żadnym 🙂 czy dla mnie jest zaskoczeniem, że Warta która w zeszłym sezonie była relatywnie wysoko, teraz ma problemy z wygrywaniem meczów, strzelaniem goli i kreowaniem sytuacji? Wcale. Wszystko to co przewidywałem w zeszłym sezonie (a nie spełniło się), aktualnie ma miejsce z jeszcze dobitniejszym wydźwiękiem, przez co zabawne są te teksty jak to Skorża odmienił Lecha 😀 takie dorabianie logiki i szukanie argumentów pod tezę, albo bardziej pod miejsce w tabeli/liczbę punktów, co jest zbyt dużym uproszczeniem jak na piłkę nożną.
PS „Swojska Banda” już była pchana do Europy, a być może za pół roku będzie się zastanawiać kiedy zagra z Sandecją, a kiedy z Chrobrym Głogów – czemu tak cicho teraz?
PS2 Karlstrom drewniak nie biorący udziałów przy bramkach, bo nie miał liczb w zeszłym sezonie? Pewnie dlatego w pierwszych meczach obecnego sezonu już zanotował 3 asysty drugiego stopnia, a akurat powtarzalność w tym aspekcie jest dużo trudniejsza do osiągnięcia jak np strzelanie goli przez napastnika, czy notowanie asyst ofensywnych zawodników.
Ah eksperci…od analizy gry 😉
Nie widzsz roznicy w grze za Skorzy a zeszlym sezonie w wykonaniu Zurawia.. Czasami na esse wytarczy jeden zawodnik Jak Ljuboja czy Dzidzia Ofoe czy jeszcze jakis inny Amarl w super formie. Moge sie myslic ale Kaminiski sie mocno rozwinal jest jakis 2 grajkow na lawce do zmiany i przedewszystkim chyba inny mental a w tej lidze mecze wygrywa sie zapierdalaniem na boisku a nie technika.
IMO nie chodzi o różnice jaką robi jeden zawodnik, tylko błędne sugerowanie się relacją rezultat meczu-jakość gry. To się dzieje wszędzie, a nie tylko (jak się błędnie utarło) w Polsce. Wystarczy się zainteresować innymi ligami, usiąść na jeden wknd i na livescore przeglądać mecze, gdzie dziesiątki faworytów/dominujących drużyn nie wygrywa swoich meczów, często tracąc absurdalne gole, mając 70% posiadania i bilans strzałów 25-3 przegrywają mecze 🙂 Amaral wg mnie formę ma jeśli chodzi o skuteczność (liczby), ale sam w sobie z gry to dla mnie jedynie solidny piłkarz, może przez fakt że dobre elementy przeplata z jakimiś absurdalnymi decyzjami i niewymuszonymi stratami. Kamiński? Jeśli się rozwinął, to nie jest to kwestia zmiany trenera, bo logicznie nie mógł się rozwinąć o np 25% w raptem kilka miesięcy, to tak nie działa. Z tego co się orientuję to zeszły sezon był gorszy w jego wykonaniu nawet względem wcześniejszych, po prostu chwilowy dołek (w tym rodzinna tragedia – więc jaki na to wpływ ma trener?), a że teraz nie ma po tym śladu to relatywnie daje bardzo dużo wobec zeszłego sezonu. To tak jakby z każdym rokiem rozwijał się o 10%, załóżmy w wieku 16 lat dawał 50% siebie, w następnym 60%, później powinien dawać 70%, ale z pewnych przyczyn spadł nieoczekiwanie na 40%, a w obecnym sezonie wrócił na dobre tory i jest to już jego 80% 🙂 relatywnie więc ten przeskok 40% jest bardzo duży, bardzo widoczny względem poprzednich sezonów – tak bym to przedstawił, oczywiście w uproszczeniu. Bo że Kamiński w tym sezonie gra lepiej niż w zeszłym to widać gołym okiem, Lecha analizuję od 1,5 roku no i jest mega postęp z jego strony, ale upatrywałbym tu kwestii mentalnej i właśnie stabilizacji formy, bo z powtarzalnością u młodych zawsze będą problemy.
Tak jak napisałem – nie widzę znacznej różnicy, bo jej nie ma wbrew temu co mówi tabela. Już w zeszłym sezonie pod względem kreowanych sytuacji, ich ilości i jakości Lech był w czołówce (wskaźniki xG oraz xP). Bo czym innym jest szeroko rozumiana „jakość gry/drużyny” jak nie zachowaniami i decyzjami podejmowanymi na boisku prowadzącymi do strzelania goli (oraz zapobiegania ich traceniu)? Właśnie sam wypunktowałem np lepsza jakość bocznych obrońców – paradoksalnie u nich właśnie ta „technika” jest większa niż „zapierdalanie na boisku” jak wcześniej proponowali Czerwiński, Puchacz czy Kravets 🙂 tak więc Pereira, Rebocho i Douglas pokazują jednak że i pracowitość i techniczny aspekt są równie istotne.
Mówiąc wprost, Lech w zeszłym sezonie miał pecha, że mecze w których przeważał i „zasługiwał” na wygraną kończył raz po raz remisami/porażkami gubiąc w ten sposób punkty. Przecież mając kilka pkt więcej realnie mógłby zająć 4 miejsce i nikt nie robiłby jakieś wielkiej afery że Żuraw jest bee i Lech rzekomo słaby. Fakt, że kreowanie sytuacji to jedno a skuteczność to drugie + indywidualne błędy, które (pechowo) kosztowały ich często punkty – choćby mecz ze Stalą, gdzie dominowali, a mimo to prowadzili tylko 1:0. W doliczonym 2 akcje „z niczego” i teraz nikt nie pamięta że Lech był wyraźnie lepszą drużyną, pamięta się tylko że skończył mecz 1:2 więc zgodnie z czyjąś logiką „był słaby” – obiektywnie dobrze wiadomo, że nie był 🙂
W pewnym sensie dla równowagi, Lech ma teraz troszkę szczęścia. Tzn słusznie wygrywa mecze, przeważa, ale takie spotkania również czasem mógłby mieć na styku, bądź wygrywać mniej okazale, czasem zgubić frajersko punkty – ludziom się wydaję, że jak jesteś lepszy to wygrywasz mecz, niestety to bzdura choć chciałbym aby tak było. To wszystko o czym mówię i różnicę w postrzeganiu jakości drużyny wynikają z patrzenia na rzekomą jakość drużyny przez pryzmat tabeli – to z założenia jest błędne, bo PN jest zbyt skomplikowana, aby pojedynczy mecz zawsze odzwierciedlał rezultat bramkowy – na tle kilkudziesięciu meczów ten wpływ szczęście/pech bardziej się rozmywa, na potwierdzenie np Warta (teraz ma z nawiązką to co „powinna” dostać już w zeszłym sezonie, wtedy ciągnął ich Baku, ale wynik i tak mieli grubo ponad stan), Śląsk (lata kiedy walczyli o utrzymanie paradoksalnie nie były takie złe jeśli chodzi o grę, mało kto wie że wtedy Śląsk często przegrywał 1 golem, a jak wygrywał to regularnie więcej niż 1 – wtedy również miał pecha, podczas gdy ostatnie lata to wynik ponad stan i podjarka nimi, podczas gdy autentycznie nie poczyniono tam jakiegoś wielkiego postępu), czy żeby spojrzeć trochę dalej np Brighton (w zeszłym sezonie xG mieli na poziomie chyba 5-6 drużyny w EPL, a mimo to można powiedzieć że walczyli o utrzymanie – to skrajny przykład, ale wyniki obecnego sezonu pokazują, że na ten moment nawiązują właśnie do tego co faktycznie „powinni” osiągać już rok temu, i wiele osób niesłusznie teraz jest zaskoczona, nie rozumie jak Brighton mogło tak wyskoczyć do góry, że to super start i coś musi za tym stać)
Lecha już nie ma jest amika, amikolech lub łach. Jakie 100-lecie – co najwyżej 15- lecie będzie obchodzić amikolech. Sprzedaliście się amice za agd!
Czekam z niecierpliwością na wygrane Legii, Pogoni i Lechii – amikolech straci pozycję lidera i zacznie się upadek leszka !.W szeregach amiki zrobi się niezłe zamieszanie.