– Przyszedłem tu w wiadomym celu i nie będziemy ściemniali. Chcemy jak najszybciej, czyli już w roku 2021 wrócić do Ekstraklasy. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było w tym roku awansu – powiedział Dariusz Marzec, kiedy przedstawiano go jako trenera Arki Gdynia. Od razu postawiliśmy sobie pewne pytanie. Mianowicie: kiedy wyciągniemy te słowa i powiemy, że trenerowi Marcowi rzeczywistość trochę rozjeżdża się z oczekiwaniami. Bo rzucając odważne deklaracje, trzeba spodziewać się, że wiele osób będzie chciało powiedzieć: sprawdzam.
No to sprawdźmy tę Arkę Gdynia. Sześć punktów w pięciu meczach. 12. miejsce w tabeli. Trzy strzelone gole. Co my wam będziemy wyliczać – po prostu bida. Bida taka, że prawdopodobnie już jutro zespół z Trójmiasta straci miejsce w strefie barażowej. Logika na to wskazuje, bo Widzew Łódź, który wiosną jeszcze nie przegrał, gra z Zagłębiem Sosnowiec, które wiosną wygrało tylko raz. Ale to, czy Arka straci miejsce w TOP 6 przed tym, jak podzielimy się jajeczkiem, czy może później to – prawdę mówiąc – didaskalia.
Bo samym problemem jest to, że nie dywagujemy o tym, kiedy Arka zacumuje w porcie Ekstraklasa – zgodnie z planem, który doprowadził do odejścia Ireneusza Mamrota – tylko o tym, czy przypadkiem nie zboczy z kursu tak, że skończy na skale.
Rywale odjeżdżają Arce
Bardziej niż miejsce w tabeli liczy się bowiem liczba punktów. Zwłaszcza w kontekście straty do czołówki, którą Arka miała gonić. Wiadomo, że ŁKS i Górnik Łęczna też miały swoje perturbacje wiosną. Też pogubiły punkty. A mimo to coraz bardziej oddalają się od ekipy z Trójmiasta.
- Górnik z 3 punktów przewagi zrobił 9
- ŁKS z 3 punktów przewagi zrobił 5
IRENEUSZ MAMROT: DWA WZMOCNIENIA ZIMĄ I ARKA GRAŁABY O BEZPOŚREDNI AWANS
Oczywiście ważny tu jest jeden szczegół – Arka i ŁKS mają o jeden mecz mniej na koncie. ŁKS dlatego, że w sobotę gra z GKS-em Bełchatów, natomiast Arka dlatego, że Bruk-Bet Termalica Nieciecza przełożył spotkanie na późniejszy termin. Nie będziemy jednak bawić się we wróżenie z fusów i dopisywanie czy odejmowanie punktów za nierozegrane mecze. Nie musimy, bo widać gołym okiem, że liga Arce odjeżdża. Radomiak ma jeszcze dwa starcia “w zapasie” a i tak ma już punkt większą przewagę niż ta po 2020 roku. Widzew Łódź odrobił straty z ośmiu punktów do jednego. Największym sukcesem gdynian wiosną jest powiększenie przewagi nad Miedzią Legnica. O “oczko”.
I chyba tylko dlatego, że jeśli mielibyśmy wymienić zespół, który najmocniej zawiódł na starcie rundy rewanżowej, to ekipa z Dolnego Śląska byłaby jednym z faworytów do tej pierwszoligowej “Złotej Maliny”.
Mecze z czołówką – duży problem Arki
Arka z Miedzią wygrała, jednak dwa kolejne ważne testy oblała.
- 0:2 z Górnikiem Łęczna
- 0:1 z GKS-em Tychy
ŁUKASZ WOLSZTYŃSKI: Z BRATEM POWOLI PRZEJMUJEMY SZATNIĘ ARKI
Dwaj rywale z “szóstki”, dwie wpadki. Co gorsze dla zespołu z Gdyni – obie oznaczają, że bilans bezpośrednich spotkań nie gra na jego korzyść. Czyli w przypadku równej liczby punktów Arka będzie niżej. Pewnie, to przypadek rzadki, jednak możliwy. I możliwe, że będzie to kosztowało Arkę albo miejsce w barażach, albo np. rozegranie półfinału przed własną publicznością. W ogóle warto zwrócić uwagę na to, jak spadkowicz z Ekstraklasy wypada na tle ligowej czołówki, bo do końca kwietnia zagra także z ŁKS-em oraz Bruk-Betem.
Rywal | Pierwszy mecz | Rewanż |
Bruk-Bet Termalica Nieciecza | 1:0 | 21.04 |
Górnik Łęczna | 0:2 | 0:2 |
GKS Tychy | 0:2 | 0:1 |
ŁKS Łódź | 0:0 | 16.04 |
Radomiak Radom | 0:0 | 06.05 |
Jeden strzelony gol, pięć punktów. Ciężko o optymizm. Oczywiście stara zasada mówi, że awans robi się na zespołach z dołu tabeli. Tyle że przy tak niewielkich różnicach – zwłaszcza w strefie barażowej – na tę zasadę patrzymy z przymrużeniem oka. W każdym razie można chyba stwierdzić, że o bezpośrednim awansie, o którym mówił Kacper Skóra po wczorajszym meczu, można raczej zapomnieć.
Chwała młodzieżowcowi za to, że nie chowa głowy w piasek i myśli ambitnie. Natomiast musielibyśmy zakładać, że Arka wygra trzy pozostałe spotkanie z czołówką i przestanie gubić punkty z resztą stawki.
Bezzębni napastnicy
A podstaw ku temu nie mamy. Już ostatnio, gdy zajmowaliśmy się problemami czołowych ekip z regularnym punktowaniem, zwracaliśmy uwagę na nieskuteczność Arki. I nadal jest to problem, który razi po oczach. Weźmy mecz z GKS-em Tychy.
- Pudło do pustaka – może nie była to “setka”, ale Szpakowski krzyknąłby “OKAZJA”
- Poprzeczka z rzutu karnego
Tylko dwie sytuacje, a jakże inny wynik moglibyśmy zobaczyć na tablicy. A przecież był ich więcej – to Jałocha uprzedził Żebrowskiego na skraju pola karnego, to skiksował Kasperkiewicz…
Zimą atak Arki “miał tę moc”. Owszem, to tylko sparingi, jednak wyglądało na to, że strzelby są naładowane, a przesunięcie Mateusza Żebrowskiego na “dziewiątkę” rozwiąże problem ze skutecznością snajperów gdyńskiej drużyny. Spójrzmy na zimowe sparingi:
- Mateusz Żebrowski – 225 minut, 5 goli, asysta, asysta drugiego stopnia
- Maciej Rosołek – 250 minut, 2 gole, asysta, 3 asysty drugiego stopnia
- Rafał Wolsztyński – 180 minut, gol, 2 asysty drugiego stopnia
JAK WYGLĄDAŁA ZIMA PIERWSZOLIGOWCÓW – RAPORT, STATYSTYKI
Efektywność na plus. A teraz spójrzmy na ligę:
Imię i nazwisko | Minuty | Gole/Asysty/Asysty drugiego stopnia | Strzały/celne |
Maciej Rosołek | 359 | 1/0/0 | 7/1 |
Mateusz Żebrowski | 397 | 1/0/0 | 8/3 |
Statystyki takie, że w juniorach trener kazałby chłopakom zostać po treningu i ćwiczyć strzały. Zwłaszcza że kiedy przypomnimy sobie, jak obaj napastnicy zdobyli swoje jedyne bramki – Rosołek wykorzystał obcinkę sędziego i bramkarza, Żebrowski trafił z rzutu karnego – nie widzimy w tym ani nosa snajpera, ani wyćwiczonych schematów.
Domowy terminarz atutem Arki
No dobrze, a czy Arka może upatrywać w czymś pozytywów, czy ogółem driny w dłoń i koniec sezonu w środku stawki? Może, a i owszem. Największą nadzieją zespołu Dariusza Marca są domowe mecze. Nie ma co ukrywać, że wyjazdy gdynian bolą. Nie jest to być może tournée à la Chojniczanka sprzed roku czy Flota Świnoujście, ale nie ma przypadku w tym, że Arka dostała 0:4 od Puszczy akurat poza domem, po dalekiej podróży. Gdynia może i niezdobytą twierdzą nie jest, jednak patrząc na zespoły, które do niej przyjadą…
- Odra Opole
- Bruk-Bet Termalica Nieciecza
- Stomil Olsztyn
- Sandecja Nowy Sącz
- Resovia Rzeszów
- Widzew Łódź
- Radomiak Radom
… nie da się ukryć, że zdecydowanie lepiej przyjmować je u siebie niż wlec się na te spotkania przez pół Polski. Ale najważniejsze jest tu i teraz. Przełożenie meczu przez Bruk-Bet sprawiło, że Arka ma w kwietniu aż siedem meczów w terminarzu. Najgorzej zapowiada się finisz, kiedy trzy dni po spotkaniu ze Stomilem trzeba będzie wybrać się do Sosnowca.
***
Jeśli Dariusz Marzec chce spełnić swoje zapowiedzi dotyczące awansu, musi przejść tę drogę najlepiej, jak potrafi. A do tego nie wystarczy tylko Christian Aleman rzucający piłki na nos lub czubek buta. Teraz przed Arką dłuższy moment, żeby zastanowić się nad tym, jak urwać punkty Odrze. Co prawda w międzyczasie czeka nas jeszcze półfinał Pucharu Polski z udziałem Arki, jednak nie oszukujmy się – jeśli zespół z Trójmiasta potraktuje go priorytetowo, to w lidze raczej mu to nie pomoże.
A bez trzech punktów z Odrą jako sukces będzie można odbierać już samo wejście do baraży.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix