Reklama

Błyskawiczny nokaut. Struś Pędziwiatr z umiejętnością kopania piłki pociągnął Lecha

redakcja

Autor:redakcja

06 sierpnia 2017, 20:48 • 3 min czytania 84 komentarzy

Lech Poznań w czwartek odpadł z gry o Ligę Europy, a mecz z Utrechtem piłkarze mieli prawo kończyć z pianą na ustach. No bo jednak mieliśmy w tym spotkaniu i niezłe indywidualne występy, i okazje bramkowe, po których wykorzystaniu rzeczywiście byłyby powody do dumy. Jednak jeśli ktoś liczył, że wytworzoną wtedy sportową złość lechici błyskawicznie wyładują na Cracovii, no to niestety, od pierwszej minuty nic takiego nie widzieliśmy. W dużej mierze dlatego, że trudno wyżyć się na przeciwniku z ławki. 

Błyskawiczny nokaut. Struś Pędziwiatr z umiejętnością kopania piłki pociągnął Lecha

Zaskoczył składem Nenad Bjelica. Tylko Janicki, Trałka i Situm po raz kolejny zaczęli mecz od pierwszej minuty, choć ten ostatni śmigać dziś musiał po lewej obronie. Za strzelanie bramek dla Kolejorza tym razem odpowiadać miał kwartet Barkroth-Radut-Rakels-Nielsen. Ujmijmy to tak – ze swojej roli wywiązywali się tak nieporadnie, że baliśmy się, iż lada moment kibice Lecha spontanicznie zarządzą grę w rosyjską ruletkę, a komitet kolejkowy będzie się domagał zwiększenia liczby nabojów. My z kolei sprawdzaliśmy, czy aby na pewno nie jesteśmy na kanale, który właśnie pokazuje program “Zabij mnie śmiechem”. Raz Situm tak dośrodkował na główkę Duńczyka, że chyba nie dało się już nie oddać z tego celnego strzału, ale Sandomierski poradził sobie z tym bez problemu. No bo gdy na początku drugiej połowy Gumny posłał wzdłuż bramki piłkę wymagającą większego wysiłku i Nielsen, i Rakels byli spóźnieni jak pociągi na rodzimej kolei.

Niestety, również Cracovia przez większość meczu nie miała pomysłu, jak zabawić publiczność, która zgromadziła się na stadionie. Jeśli coś naprawdę warto odnotować, to dwie akcje z drugiej połowy. Przy pierwszej minimalnie pomylił się Krzysztof Piątek, po którego szczupaku mieliśmy słupek, a przy drugiej głową przestrzelił Zenjov. Cholernie mało – tym bardziej, że defensywa Lecha aż prosiła się o prawdziwą próbę.

Na początku tekstu piliśmy między innymi do Macieja Makuszewskiego. Jest w gazie skrzydłowy Kolejorza, aż ciężko uwierzyć, że przeszedł ten sam okres przygotowawczy co kilku kolegów z ofensywy. Potwierdził to po wejściu na murawę. Najpierw przy rajdzie był faulowany przez obrońcę Pasów, ale zanim sędzia użył gwizdka, piłkę do bramki skierował kolejny rezerwowy, Kamil Jóźwiak. Chwilę później wyłożył piłkę trzeciemu zawodnikowi, który zameldował się na placu z ławki i dał dobrą zmianę, Christianowi Gytkjaerowi. W dwie minuty zrobiło się 2-0, a przy okazji otrzymaliśmy bardzo namacalny dowód, że od szyberdziesięciu ośmiu świeżo sprowadzonych obcokrajowców, obecnie lepszym wyborem są młodziak z akademii oraz chyba nieco niedoceniany polski skrzydłowy.

Zaryzykował dziś Nenad Bjelica i koniec końców trafił, a wyliczania korzyści płynących z tego meczu nie można zakończyć na trzech punktach. Na przykład niektórzy piłkarze dobitnie pokazali, że nie ma sensu zaprzątać sobie nimi głowy w kontekście pierwszego składu – jeśli z tą oceną był problem, no to już po nim.

Reklama

[event_results 344911]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
7
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?

Paweł Paczul
48
Czy Wszołek musi zacząć kozłować w polu karnym, żeby sędzia zobaczył rękę?
Ekstraklasa

Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Kamil Gapiński
71
Dramatyczna w obronie Cracovia gorsza od Legii. Gościom należał się karny…

Komentarze

84 komentarzy

Loading...