Iga Świątek szykuje się właśnie do rozpoczynającego się 1 listopada turnieju WTA Finals. Wraz z nią obecny w Rijadzie będzie, oczywiście, Wim Fissette. Trener Polki przed turniejem pojawił się jednak jako gość w podcaście Inside-In, gdzie opowiedział o tym, jak wygląda praca z Igą czy o wygranym przez Polkę Wimbledonie i tym, jak udało się odmienić jej grę na trawie. – Iga przed turniejem nie miała oczekiwań, ale z czasem czuła się coraz lepiej – stwierdził. Co jeszcze miał do powiedzenia?

Wim Fissette o pracy z Igą Świątek i wygranym Wimbledonie
Fissette trenerem Igi jest od końca zeszłego roku. Wcześniej pracował z wieloma mistrzyniami wielkoszlemowymi, z których część sam doprowadził do takich tytułów. W jego CV odnajdziemy między innymi Kim Clijsters, Angelique Kerber, Wiktorię Azarenkę czy Naomi Osakę. To z Japonką pracował na kilka miesięcy przed tym, jak odezwała się do niego Iga. A że obie te tenisistki się lubią i „kumplują”, to naturalne było, że pojawiły się pytania, czy aby nie są podobne. Fissette stwierdził jednak, że nie.
– Przejście od prowadzenia Naomi Osaki do Igi jest duże. To kompletnie inne style, nie jestem ich w stanie nawet w pełni porównać. Czasem ludzie pytają mnie: czy nie są podobne, obie nieco introwertyczne? Mówię im wtedy: tak, obie są nieco introwertyczne, ale tu to się kończy. Są całkowicie innymi zawodniczkami i potrzebują innego prowadzenia od trenera. Ale lubię to w swojej pracy – szukanie rozwiązań, poznawanie zawodniczki, słuchanie jej i odnajdywanie składników, które pomogą wygrać jej duże turnieje – mówił.
W pracy z Igą nieco czasu zajęło mu znalezienie tych składników. Choć obecny sezon rozpoczął się od dobrego wyniku na Australian Open – półfinału, przegranego z Madison Keys, późniejszą mistrzynią – to w kolejnych miesiącach gra Polki mocno falowała. Nie udało jej się nawet wygrać żadnego turnieju na ukochanej mączce i po trzech z rzędu triumfach w Roland Garros, tym razem musiała uznać wyższość Aryny Sabalenki, która pokonała ją w półfinale. Odmiana przyszła jednak – niespodziewanie – na trawie, gdzie do tej pory Świątek sobie nie radziła.
– Myślę, że było sporo pozytywnych sygnałów [przed Wimbledonem]. Pamiętam, że gdy zaczynałem pracę z Igą, wielu polskich dziennikarzy pytało mnie o jej grę na trawie. Mówiłem, że może grać tam naprawdę świetnie, bo nawet poprzednie mistrzynie Wimbledonu niekoniecznie były „big hitterkami”, wiele z nich świetnie się też poruszało. Więc miałem wiarę. Po kilku miesiącach pracy z Igą znałem ją już lepiej i początek sezonu na trawie dał mi też szansę na wprowadzenie kilku własnych pomysłów. Iga nigdy wcześniej nie miała naprawdę dobrych wyników na trawie, a ja odnosiłem tam sukcesy [m.in. wygrał Wimbledon pracując z Angelique Kerber – przyp. red.] – mówił.
O samej odmianie gry Igi wypowiedział się dokładniej. Sporo miejsca poświęcił przy tym turniejowi w Bad Homburg, w którym Świątek wystąpiła przed Wimbledonem. Doszła tam do finału, pierwszego od ponad roku w ogóle, a pierwszego w karierze na trawie. To, zdaniem Fissette’a, było naprawdę istotne.
– Przed sezonem na trawie mieliśmy tydzień przygotowań na Majorce, połączyliśmy tam pracę z relaksem. Potem był turniej przygotowawczy w Bad Homburg i tam czułem, że Iga grała bardzo dobrze. Widziałem, że poziom jej gry podnosi się od pierwszego meczu, aż do finału z Jessicą Pegulą. […] Wcześniej czułem, że nie miała wiary i pewności siebie na tej nawierzchni, ale ta pewność i wiara rosły z dnia na dzień. A w przypadku zawodniczki takiej jak Iga, gdy ta pewność siebie urośnie, wiele może się wydarzyć.
O samym Wimbledonie Fissette wiele nie mówił, wspomniano głównie dwa ostatnie mecze – z Belindą Bencić i Amandą Anisimovą. Oba były bowiem prawdziwymi popisami Świątek, która w finale nie oddała Amerykance ani gema. – Grała perfekcyjnie. Obejrzałem te mecze ponownie i to naprawdę idealne występy z jej strony. Byłem pod wielkim wrażeniem tych występów. To wspomnienie na całe życie – skończyć turniej dwoma takimi meczami – stwierdził belgijski trener, który w rozmowie opowiedział też o tym, jak pracuje się z Igą i chwalił jej podejście, zwłaszcza w czasie długich turniejów – takich jak wielkoszlemowe.
– Czego się nauczyłem przy Idze? Jej podejścia do dni wolnych pomiędzy meczami w czasie Wielkich Szlemów. W dniu meczu Iga jest całkowicie, w stu procentach skupiona tylko na tym. Ale następnego dnia wchodzi w tryb całkowitej relaksacji, ładuje baterie od nowa. Myślę, że to dlatego jest w stanie grać na takim poziomie w każdym meczu czy każdego tygodnia. Naprawdę podoba mi się, jak potrafi wyłączyć myślenie o tenisie i iść do parku czy na plażę. To coś, co na pewno będę rekomendował innym zawodniczkom, z którymi będę pracować w przyszłości – stwierdził, choć dodał, że nie jest łatwo wypracować takie podejście. Fissette mówił też – i chwalił go – o teamie zbudowanym wokół Polki:
– Jestem szczęściarzem, że mogę być jego częścią. Iga codziennie jest „testowana”, dostajemy liczby, za którymi potem podążamy. Iga gra najwięcej meczów z zawodniczek w tourze, więc jest istotne, żeby mogła odpocząć, gdy potrzebuje odpoczynku czy istnieje potrzeba, żebyśmy skrócili treningi danego dnia, ale też żebyśmy mogli docisnąć, gdy możemy sobie na to pozwolić. Feedback mamy też od strony psychicznej, Iga pracuje z psycholożką. Więc to też może nam pomóc w ocenie jej stanu i dania jej wolnego. Taka ocena – fizyczna i psychiczna – pozwala nam zaplanować kolejne dni.
Teraz to planowanie dotyczy WTA Finals. Czy tam Idze uda się odnieść sukces? Przekonamy się z czasem.
Fot. Newspix