Kadra Legii Warszawa ostatecznie została zbudowana w sposób imponujący, ale cały proces rozłożono na raty. Raty tak od siebie odległe, że jedni trenowali z drużyną już w czerwcu, gdy inni dostali szafkę w szatni dopiero we wrześniu. Nic dziwnego, że trener Edward Iordanescu przerwę na kadrę nazwał małym okresem przygotowawczym.

Bartosz Kapustka, Paweł Wszołek, Petar Stojanović, Wahan Biczachczjan, Ermal Krasniqi i Steve Kapuadi początek września spędzali poza Warszawą. Grupa kadrowiczów, których Legia wysłała w świat, ma szczęście, bo ominął ich drugi okres przygotowawczy do sezonu. Drugi, bo opieszałość w kwestii transferów sprawiła, że Edi Iordanescu latem, przed startem rozgrywek, pracował głównie z tymi, których już miał pod ręką.
Pierwsza przerwa na kadrę była zarazem pierwszą okazją na to, żeby ci, którzy z poślizgiem dołączyli do zespołu, nadrobili braki. Rumuński trener dołożył do pieca, zwiększył obciążenia i w ten sposób zamierza przygotować drużynę na długą, ligowo-pucharową jesień.
Legia Warszawa. Edi Iordanescu wykorzystał przerwę na kadrę do przygotowania zespołu na rundę jesienną
Jedni — jak w Poznaniu — próbowali trenować lżej, łapać świeżość. Drudzy wręcz przeciwnie. W Warszawie w ostatnich tygodniach wręcz się dymiło, bo Edward Iordanescu wyszedł z założenia, że jeśli teraz nie weźmie w obroty składanego przez całe lato zespołu, to nie zrobi tego już nigdy. Za moment zaczną się przecież maratony, wyloty, przeloty, wyjazdy. Żaden z Legii pucharowy świeżak, lecz formę budować trzeba. Zwłaszcza że naprawdę wielu zawodników ma zaległości wynikające z tego, że latem skupiali się głównie na szukaniu klubu.
Wystarczy spojrzeć na to, kiedy zawodnicy dołączyli do zespołu, który zaczął przygotowania do rozgrywek 16 czerwca. Wyliczmy nazwisko po nazwisku:
- Petar Stojanović – 27 czerwca,
- Mileta Rajović – 15 lipca,
- Arkadiusz Reca – 18 lipca,
- Henrique Arreiol – 15 sierpnia,
- Damian Szymański – 16 sierpnia,
- Ermal Krasniqi – 25 sierpnia,
- Kamil Piątkowski – 30 sierpnia,
- Noah Weisshaupt – 1 września,
- Kacper Urbański, Antonio Colak – 2 września.
Już w przypadku drugiego sprowadzonego zawodnika mówimy o miesiącu pracy w plecy. Czwarty czy piąty nabytek stracili po dwa miesiące treningów z drużyną. Kamil Piątkowski czy Kacper Urbański byli w treningu indywidualnym, ale to nie to samo, co praca z drużyną. Raz, że nie pracujesz nad zrozumieniem systemu gry. Dwa, że praca indywidualna to bardziej podbudowa pod to, co robisz w klubie. Ona sama nie sprawi, że będziesz w stu procentach gotowy do sezonu.
Wiadomo, że problem ten dotyczy wielu drużyn, bo mało kto kompletuje kadrę na start przygotowań. Ci, którzy nie grają w pucharach, mają jednak ten atut, że mogą planować pracę uzupełniającą w trakcie kolejnych mikrocykli. W przypadku Legii Warszawa typowy mikrocykl do momentu przerwy reprezentacyjnej był układany pod grę w rytmie czwartek — niedziela, więc nie było jak wcisnąć do niego pracy nad przygotowaniem fizycznym całego zespołu.
Właśnie dlatego początek września był dla legionistów wyjątkowo mocny treningowo. Trener Edward Iordanescu niezbyt przejmował się nadchodzącym meczem z Radomiakiem, uznając, że ważniejsze będzie to, żeby cała grupa była gotowa na łączenie ligi z pucharami na długości całej rundy jesiennej. To dlatego przez całe lato poganiał w sprawie transferów i w różnych rozmowach zaznaczał, że brakowało mu czasu na pracę z drużyną.
Michał Żewłakow i Fredi Bobić sprawili, że miejsca na wymówki już nie będzie. Finisz okna był taki, że Legia z nawiązką nadrobiła wcześniejszą opieszałość. Nie oznacza to rozgrzeszenia z tempa działań, bo można było wymagać od działaczy, żeby chociaż kilka wzmocnień wydarzyło się wcześniej, ale od tego momentu Iordanescu może pracować na naprawdę solidnym materiale, ma całkiem szeroką, zabezpieczoną kadrę, dopasowaną do swojego modelu gry.
Z silną, doświadczoną szóstką, szybkim odwróconym skrzydłowym, bocznymi obrońcami ofensywnym zacięciem i dobrym dośrodkowaniem oraz dziewiątkami, które są typowymi killerami pola karnego.
Kadrę oczyszczono też z zawodników, którzy trenerowi nie pasowali i nie mogliby liczyć na minuty w zespole. Teraz sam szkoleniowiec zaczął się zastanawiać, czy trzymać się ustawienia, w którym widzimy duet stoperów, czy może jednak częściej skłaniać się ku opcji z trójką środkowych obrońców? Zestaw defensorów sugeruje, że obydwie opcje będą używane w zależności od potrzeby chwili. Legia w lidze na pewno będzie chciała być bardziej dominująca niż za kadencji Goncalo Feio, który preferował defensywny styl gry. W Europie będzie jednak bliższa temu, jak grała z Portugalczykiem za sterami.
CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:
- Swatamy Legię. Który napastnik pasuje do klubu z Warszawy?
- 20 najmocniejszych transferów letniego okienka w Ekstraklasie [RANKING]
- Transfery zagraniczne. Przybyło nam obcokrajowców, ale czy to źle?
- Noah Weisshaupt. Bundesliga, dobre rady mamy i McDonald’s
- Kontakty Bobicia, absurdy LaLiga. Jak Piątkowski trafił do Legii Warszawa?
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK