Michał Żewłakow w dalszej części prezentacji nowego trenera Legii Warszawa, Edwarda Iordanescu odpowiadał na pytania dziennikarzy.

Na początek zapytano go o doniesienia Meczyków, że w ostatnim tygodniu rozmów swoje kontakty uruchomił Dariusz Mioduski i to tak naprawdę on jest głównym architektem zatrudnienia rumuńskiego szkoleniowca.
Michał Żewłakow o transferach, Fredim Bobiciu i Goncalo Feio
– Pierwszy kontakt z trenerem nawiązałem ja i odbyliśmy dość długą rozmowę. To była moja inwencja. Później chciałem to skonfrontować z Dariuszem Mioduskim, który ma wielu znajomych, w tym prezesa rumuńskiej federacji, u którego też zasięgnął języka. Przy naszym drugim kontakcie już wspólnie z Dariuszem Mioduskim rozmawialiśmy z trenerem. To była też jego prośba, żeby spotkać się z przedstawicielami zarządu, by dowiedzieć się o celach i strategii klubu – wyjaśnił dyrektor sportowy Wojskowych.
– Gdy widziałem niektóre spekulacje dotyczące tego, kto zostanie nowym trenerem Legii… Nie chcę nikogo obrażać, ale gdyby niektórzy dziennikarze pretendowali do bycia napastnikiem Legii, to już po pierwszym treningu byłoby rozstanie – dodał z przekąsem.
Wrócono także do tematu poprzedniego trenera i okoliczności, które doprowadziły do tego, że współpraca się zakończyła, choć długo zapowiadało się na coś innego.
– Byłem osobą, która walczyła o Goncalo Feio i była sprzymierzeńcem w kwestii tego, żeby trener przedłużył kontrakt. Do pewnego momentu wszystko układało się tak, jak należy. Trener dostał propozycję przedłużenia umowy. W temacie warunków finansowych nie było żadnych problemów, natomiast wymagania co do wpływu trenera na pewne obszary działalności w klubie mogły spowodować, że cała atmosfera pracy w drugim sezonie byłaby dla niego ciężka, a klub mógłby nie sprostać wszystkim jego wymaganiom. Stąd decyzja klubu, żeby poszukać kogoś nowego – powiedział Żewłakow.
Przy okazji poinformował on, że Artur Jędrzejczyk podpisał nową umowę i zostanie na kolejny sezon. Letni obóz z Legią zaczyna też Mateusz Szczepaniak, któremu kontrakt wygasa za dwa tygodnie, co rodzi wiele spekulacji.
– Jeśli chodzi o Mateusza Szczepaniaka, rzecz nie jest do końca wyjaśniona. Jego kontrakt miał się przedłużyć w tym ostatnim meczu, warunkiem było rozegranie 35 minut – obojętnie, czy od początku, czy z ławki. To była jedyna rzecz, która zasmuciła mnie w zachowaniu Goncalo Feio, bo rozmawialiśmy z nim przed meczem o całej sytuacji i nic nie wskazywało, że tej zmiany nie przeprowadzi. Sytuacja nie jest łatwa, natomiast nic straconego. Jestem w kontakcie z piłkarzem, agentem, nawet jego tatą. Mam nadzieję, że znajdziemy pozytywne rozwiązanie – skomentował Żewłakow.

Mateusz Szczepaniak odejdzie z Legii przez Goncalo Feio?
Nie mogło zabraknąć tematu transferów. Legia jeszcze nikogo nie pozyskała.
– Nie chcę mówić o konkretnych datach czy nazwiskach. Najpierw chcemy, żeby trener miał pełny obraz drużyny i potem w miarę możliwości czasowych i finansowych będziemy chcieli uzupełniać drużynę. Ktoś nowy już na obóz? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo byśmy chcieli, ale nie wszystkie rzeczy zależą tylko od klubu. Budżet transferowy? Transfery lubią ciszę. Rzucanie teraz kwotami nie pomoże w przyszłych negocjacjach. Z drugiej strony, nasza drużyna dziś ma wielu piłkarzy. Wierzę, że ci, którzy dołączyli do nas w zeszłym sezonie i przeszli okres adaptacji w nowych warunkach – na przykład Kacper Chodyna pierwszy raz zetknął się z taką presją, tak wielkim klubem, graniem co trzy dni przez cały czas – również jeszcze rozbudzą swój potencjał – odpowiedział dyrektor Legii.
Ma on nadzieję, że nie dojdzie do zbyt wielu transferów wychodzących. – Stoimy teraz przed trzema wyzwaniami: zakwalifikować się do meczów w europejskich pucharach, walczyć o mistrzostwo Polski i oczywiście Puchar Polski. Nie chciałbym, żeby któryś z naszych piłkarzy odchodził, ale na niektóre rzeczy nie mamy wpływu. Czasami przychodzi oferta, której nie da się odrzucić. Na najbliższe miesiące chciałbym jednak, żeby drużyna została w dotychczasowym składzie, do którego ewentualnie można dorzucić trochę jakości na niektórych pozycjach. To plan teoretyczny, ale życie kilka razy nam pokazało, że nieraz pojawiają się dylematy i piłkarz może odejść – stwierdził Żewłakow.
Na koniec poruszono wątek jego współpracy z Fredim Bobiciem. Podobno między nimi miało już dochodzić do pierwszych nieporozumień. Żewłakow wszystkiemu zaprzecza.
– Nie mam z nim żadnego problemu. Nie wiem, kto i na jakiej podstawie pisał, że zaczęły się między nami konflikty i pierwsze zgrzyty. Do dziś nie ma rzeczy, w której byśmy się nie zgadzali. Co do procesu wyboru trenera, Fredi Bobić był aktywny w rozmowach z trzema trenerami. Później jego sprawy osobiste, które musiał pozałatwiać, sprawiły, że to ja miałem czynny wkład jeśli chodzi o trenera Iordanescu i to ja zaprezentowałem go zarządowi. Wczoraj spędziliśmy sześć godzin w LTC, pokazywaliśmy cały ośrodek trenerowi i jego współpracownikom. Wtedy też Fredi Bobić spotkał się z trenerem. Na podstawie tego, co usłyszałem od Bobicia, mam wrażenie, że tą decyzją i tym, jak do niej doszło, „wygrałem” u niego takie zaufanie, że nawet jeśli pozostawi jakąś decyzję tylko mi, nie będzie się denerwował, że źle wybiorę. Nasze spojrzenie na Legię i pewne sportowe aspekty… Jeszcze nie mieliśmy momentu, w którym moglibyśmy prężyć muskuły – zapewnił były reprezentant Polski.
CZYTAJ WIĘCEJ Z KONFERENCJI POWITALNEJ IORDANESCU:
- Iordanescu zaczyna pracę w Legii. “Dwa puchary w cztery lata to za mało”
- Michał Żewłakow: Mam poczucie, że ten trener to najlepszy wybór
Fot. 400mm.pl/FotoPyK