Reklama

Dwie mocarne jedenastki. Inter czy PSG – kto wygrałby w starciu drużyn wszech czasów?

Michał Kołkowski

31 maja 2025, 08:56 • 8 min czytania 24 komentarzy

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Inter Mediolan w historycznym ujęciu jest klubem ze znacznie wyższej półki niż Paris Saint-Germain. Długość istnienia i lista sukcesów, zwłaszcza tych odniesionych na arenie międzynarodowej, przemawiają na korzyść Nerazzurrich w sposób wręcz miażdżący. Postanowiliśmy jednak zestawić ze sobą jedenastki wszech czasów obu ekip i okazuje się, że mediolańczycy w takim porównaniu wcale nie deklasują oponentów z Paryża. Mało tego, siły zdają się być jak najbardziej wyrównane.

Dwie mocarne jedenastki. Inter czy PSG – kto wygrałby w starciu drużyn wszech czasów?

W formie rozgrzewki przed finałem Ligi Mistrzów zachęcamy zatem i was do porównania składów złożonych z największych gwiazd w historii obu klubów. Zaznaczamy jednak na wstępie, że braliśmy pod uwagę wpływ poszczególnych zawodników na dzieje Interu i PSG. Jeśli więc zawodnik z wielkim nazwiskiem tylko odcinał w Mediolanie lub Paryżu kupony, to nie miał szans na znalezienie się w jedenastce, choćby i wcześniej odnosił kolosalne sukcesy w innych zespołach.

Reklama

Inter Mediolan vs Paris Saint-Germain. Kto ma mocniejszą jedenastkę wszech czasów?

Drużyna wszech czasów Interu Mediolan

Jeżeli chodzi o jedenastkę Interu Mediolan, to przy kilku nazwisk nie musieliśmy się zastanawiać nawet przez sekundę. Javier Zanetti na prawej obronie? Oczywista oczywistość. Trudno pominąć w zestawieniu gościa, który rozegrał dla klubu przeszło 850 meczów i nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu. Sandro Mazzola w ofensywie? Następny pewniak, sklasyfikowany przez nas swego czasu na 37. miejscu w rankingu najwybitniejszych zawodników w dziejach całego futbolu. 

Pisaliśmy wtedy: Droga Włocha na szczyt była i prosta, i kręta jednocześnie. Przyszedł na świat niejako naznaczony, dotknięty palcem przeznaczenia. Był synem legendarnego Valentino Mazzoli, największej gwiazdy drużyny zwanej Grande Torino. Ekipy, która nie miała sobie w Italii równych, ale jej marsz po kolejne sukcesy został przerwany lotniczym wypadkiem. Valentino zginął w wieku zaledwie 30 lat. Kraj stracił piłkarskiego idola, Turyn stracił futbolowego boga, a sześcioletni Sandro stracił po prostu tatę. Chłopak poszedł w ślady ojca. Nie był jednak aż tak niewiarygodnie uzdolniony jak Valentino. – To było dla mnie trudne. Każdy miał wielkie oczekiwania, a ja nie byłem aż tak naturalnie utalentowany. Kibice zaczęli się o mnie negatywnie wypowiadać. Myślałem, żeby rzucić futbol – opowiadał Sandro.

Nie poddał się jednak, z wielką korzyścią dla Interu, gdzie pod skrzydła wziął go sam Giuseppe Meazza, głęboko poruszony dramatem rodziny Mazzolów. A reszta historii jest już znana – pasmo sukcesów w barwach Nerazzurrich, pierwsze powołanie do reprezentacji narodowej, potem mistrzostwo Europy w 1968 i wicemistrzostwo świata w 1970 roku. – Grałem przeciwko twojemu ojcu. Chciałbym, żebyś wziął moją koszulkę. Dziś Valentino jest z ciebie dumny – usłyszał Sandro od samego Ferenca Puskasa po swoim popisowym meczu z Realem Madryt w finale Pucharu Europy”.

TOP 100: Najlepsi piłkarze w historii [RANKING WESZŁO]

Wspomniany Meazza oczywiście również ląduje w jedenastce, ostatecznie to jedna z największych ikon świata calcio i w ogóle jeden z pierwszych – by tak rzec – futbolowych celebrytów. No i umówmy się, przecież nie dla żartu mediolański stadion nazwano właśnie jego imieniem. Gigant.

Defensywę Nerazzurrich opieramy o ikony lat 60., największych specjalistów w dziedzinie catenaccio, obrońców uwielbiających odbierać rywalom smak życia – Giacinto Facchettiego oraz Tarcisio „Skałę” Burgnicha. Armando Picchi, ich partner z ozłoconej drużyny Helenio Herrery, ląduje jednak wśród rezerwowych. Formację obronną uzupełnia natomiat Giuseppe Bergomi, bez którego trudno było sobie wyobrazić skład Interu w latach 80. i 90. Do klatki wskakuje zaś golkiper, z którym Bergomi dzielił szatnię przez lwią część kariery – Walter Zenga, okrzyknięty przez włoskie media „L’Uomo Ragno”. Znaczy się – „Spider-Manem”. 

W drugiej linii znaleźliśmy natomiast miejsce dla Lothara Matthausa, który trykot Interu przywdziewał w latach 1988-1992 i sięgnął wtedy z klubem po mistrzostwo Italii oraz Puchar UEFA, a przy okazji wygrał też mundial i odebrał Złotą Piłkę. Dołącza do niego Luis Suárez Miramontes, zwany „Architektem”. Kolejny z piłkarzy odgrywających fundamentalną rolę w legendarnej drużynie Herrery, która w latach 60. uchodziła za najmocniejszą na całym Starym Kontynencie. Do kompletu proponujemy zaś Wesleya Sneijdera, bohatera sezonu 2009/10, zakończonego przez Nerazzurrich z potrójną koroną. Wprawdzie Holender rozegrał w Mediolanie tylko trzy pełne sezony, ale zespół Jose Mourinho zasłużył na to, by mieć w jedenastce chociaż jednego przedstawiciela.

Sezon życia “Il Fenomeno”. Ronaldo podbił Barcelonę i… porzucił ją dla Interu

Wisienkę na torcie stanowi oczywiście Ronaldo, choć przecież Brazylijczyk rozegrał w Interze tylko jeden sezon w pełni zdrowia, a jego pobyt w Mediolanie kojarzony jest głównie z koszmarem kontuzji. No ale „Il Fenomeno” zdążył na kibicach Nerazzurrich wywrzeć wrażenie do tego stopnia piorunujące, że chyba by nam nie wybaczono, gdybyśmy nie znaleźli dla niego miejsca w składzie i upchnęli w nim Ibrahimovicia, Altobellego czy Boninsegnę.

Największy nieobecny? Zapewne Mario Corso, fenomenalny lewoskrzydłowy, trochę pokrzywdzony przez dobrane przez nas ustawienie. Jeśli zaś chodzi o obecny skład Interu, to do zestawienia puka już pomału Lautaro Martinez. Wrócimy do tematu po dzisiejszym finale.

Inter Mediolan (warci wzmianki): Samir Handanović, Christian Vieri, Samuel Eto’o, Youri Djorkaeff, Dejan Stanković, Annibale Frossi, Alvaro Recoba, Thiago Motta, Nicola Berti, Aristide Guarneri, Giuliano Sarti, Virgilio Fossati, Gianluca Pagliuca, Giampiero Marini, Francesco Toldo, Faass Wilkes, Riccardo Ferri, Gino Armano, Luis Figo, Evaristo Beccalossi, Giuseppe Baresi, Jari da Costa, István Nyers, Alessandro Altobelli, Roberto Boninsegna, Maicon, Marco Materazzi, Walter Samuel, Lucio, Christian Chivu, Gianfranco Bedin, Diego Simeone, Angelo Domenghini, Aldo Campatelli, Angelo Domenghini, Gino Armano, Attilio Giovannini, Karl-Heinz Rummenigge, Diego Milito, Jurgen Klinsmann, Lautaro Martinez, Marcelo Brozović, Lennart Skoglund, Mauro Icardi, Benito Lorenzi, Aldo Serena, Adriano, Nicolo Barella, Alessandro Bastoni, Goran Pandev, Romelu Lukaku, Federico Dimarco.

Drużyna wszech czasów Paris Saint-Germain

Przenosimy się do Paryża i zaczynamy od szpicy, czyli od jednego z kilku elementów wspólnej historii obu ekip. Co, a właściwie kogo mamy na myśli? Oczywiście Zlatana Ibrahimovicia, który z Interu Mediolan odszedł w najgorszym możliwym momencie, czyli tuż przed trypletem, ale w PSG zapisał wspaniałą kartę. Na przestrzeni czterech rozegranych w Parku Książąt sezonów zanotował aż 156 trafień, z czego kilkanaście (-dziesiąt?) naprawdę kosmicznych. Przez jakiś czas Szwed cieszył się zresztą statusem najskuteczniejszego piłkarza w historii klubu, lecz obecnie plasuje się on na trzecim miejscu tej klasyfikacji.

Wyprzedzili go Edinson Cavani (u nas – na ławce) oraz – a jakże! – Kylian Mbappe. Byłoby niezwykłym zrządzeniem losu, gdyby Paris Saint-Germain zatriumfowało w Champions League akurat po rozstaniu z Francuzem, no ale oddajmy Mbappe to, co mu się należy. Pod kątem indywidualnym jego pobyt w Paryżu był po prostu fenomenalny i brak sukcesu na arenie europejskiej stanowi jedyną – fakt, że wyraźną – rysę na tej przygodzie.

Neymar – symbol niedosytu i zmarnowanych szans

No a skoro już wzięliśmy najpierw pod lupę ofensywę jedenastki PSG, to idźmy dalej tym tropem. Zwłaszcza że trzymać się będziemy w klimatach umiarkowanie współczesnych. Na prawym skrzydle naszego zestawienia ląduje bowiem Angel Di Maria – autor 119 asyst dla PSG, szaleństwo! – natomiast za plecami „Ibry” ustawiamy Neymara. Oczywiście wiemy, że różnie układały się jego relacje z kibicami paryskiej ekipy (delikatnie rzecz ujmując), że notorycznie przeszkadzały mu kontuzje, no ale nie moglibyśmy nie wcisnąć do składu piłkarza, który w PSG wykręcił prawie 200 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. I często naprawdę zachwycał swoimi wyczynami, nawet jeśli dziś wspomina się go w pierwszej kolejności przez pryzmat niepowodzeń, z dużą dozą goryczy.

W pomocy wyróżniamy Marco Verrattiego, kolejnego z bohaterów ery katarskiej, któremu do pełni szczęścia zabrakło tylko triumfu w Lidze Mistrzów (i lepszego zdrowia). Ale wokół niego lądują już gwiazdy innych epok – SafetPapeSušić, wielka postać PSG i reprezentacji Jugosławii w latach 80., a także Rai, dostojny rozgrywający rodem z Brazylii, który rozkochał w sobie fanów z Paryża w ostatniej dekadzie minionego stulecia i sięgnął z klubem między innymi po Puchar Zdobywców Pucharów. – Moja integracja z paryską kulturą i kibicami PSG wykraczała poza piłkę nożną – zapewnia młodszy brat Socratesa.

Raí. Brazylijczyk, którego kibice PSG kochali mocniej niż Neymara

Trzyosobowy blok obronny tworzą natomiast Marquinhos, Thiago Silva oraz Alain Roche. Ten ostatni brylował w barwach PSG w latach 1992-1998, ten drugi był liderem zespołu dwie dekady później. – Zapamiętałem wiele niesamowitych momentów. Mój pierwszy mecz w Parku Książąt był wyjątkowym przeżyciem. To było spotkanie w Lidze Mistrzów przeciwko Dynamu Kijów. Pierwszy mecz, pierwszy gol… Niesamowite doświadczenie. Potem wywalczyliśmy mistrzostwo Francji, na co klub czekał przez 20 lat. W zespole wciąż byli zawodnicy, którzy grali w PSG od dawna. Bardzo ważni dla historii klubu, bo to oni przygotowali PSG pod nasze przybycie. No i ta moja bramka z Chelsea na Stamford Bridge z 2015 roku, dzięki której awansowaliśmy do ćwierćfinału… – wspomina z rozrzewnieniem Silva.

31-letni Marquinhos nadal jest ważnym punktem drużyny ze stolicy Francji. W tegorocznej edycji Ligi Mistrzów wystąpił od deski do deski prawie we wszystkich spotkaniach, zresztą zawsze z opaską kapitańską na ramieniu. Ewentualny triumf w dzisiejszym finale tylko umocni jego status legendy PSG. Podobnie w przypadku Gianluigiego Donnarummy – na razie umieszczamy go w rezerwie, ale Bernard Lama zdecydowanie musi się mieć na baczności.

Zrobieniem zadymy po wejściu z ławki grożą między innymi Ginola, Ronaldinho i Weah. Strach się bać!

Paris Saint-Germain (warci wzmianki): Leo Messi, Joel Bats, Jean-Marc Pilorget, Carlos Bianchi, Paul Le Guen, Juan Pablo Sorin, Gabriel Heinze, Ousmane Dembele, Achraf Hakimi, Joel Bats, Blaise Matuidi, Leonardo, Laurent Fournier, Jay-Jay Okocha, Mustapha Dahleb, Jean-Pierre Dogliani, Mickael Landreau, Pauleta, Patrice Loko, Francois M’Pele, Daniel Bravo, Sylvain Armand, Michel Bibard, Marco Simone, Jean Djorkaeff, Youri Djorkaeff, Oumar Sene, David Luiz, Eric Renaut, Vincent Guerin, Laurent Robert, Dominique Bathenay, Valdo, Sergio Ramos, Mario Yepes, Jerome Rothen, Keylor Navas, Thiago Motta, Vitinha, Nuno Mendes, Claude Makelele, Dani Alves, Maxwell, Nene, Javier Pastore, Bruno N’Gotty, Nicolas Anelka, Dominique Rocheteau, Ezequiel Lavezzi.

Inter vs PSG. Który zespół wszech czasów wybieracie?

To co, która z jedenastek wszech czasów bardziej was przekonuje? A może sami zestawilibyście te składy zupełnie inaczej?

Dajcie znać w komentarzach!

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O FINALE LIGI MISTRZÓW:

fot. NewsPix.pl / FotoPyk

24 komentarzy

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Liga Mistrzów

Hiszpania

Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”

Wojciech Piela
4
Szczęsny rozbrajająco szczery: „Rekord Barcelony? Niestety mój”
Reklama
Reklama