Na co dzień pewnie nie rozmyślacie zbyt często o działalności organizacji przestępczych we Włoszech. Żaden wstyd – to raczej normalne i dobrze, żeby tego typu branża zajmowała was jak najmniej. Zdarza się jednak, tak jak w tym sezonie, że wątki mafijne mieszają się z powietrzem, którym na co dzień oddychamy. I wtedy trudno przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego. Bo to jednak bardzo ciekawe, co wspólnego z kalabryjską ‘Ndrànghetą mogą mieć trener i piłkarze Interu.
Włoscy śledczy mają z mafią z południa spory problem. W listopadzie 2023 roku sąd skazał w sprawie ‘Ndrànghety aż 207 osób i wydawało się, że to na jakiś czas zamyka dochodzenie i ucina co najmniej kilka macek organizacji. Nic bardziej mylnego – w kolejnym roku mafia kalabryjska znów znalazła się na ustach mieszkańców Italii i… fanów calcio. Wszystko przez powiązania ultrasów Interu z organizacją z drugiego krańca kraju.
I sprawę, która zyskała kryptomin “Doppia Curva” i sprawiła, że na San Siro i w jego okolicach podejrzani stali się nawet ci niezbyt szemrani. Simone Inzaghi. Hakan Calhanoglou. Javier Zanetti. Grający dla Milanu Davide Calabria. No, ten ostatni mógł być podejrzany przez samo nazwisko, ale jego wątek odstawimy, dla potrzeb tego tekstu, na bocznicę.
Spis treści
- Inter a związki z mafią. Zabójstwo i... inne zabójstwo
- Kryminalne zagadki Mediolanu. Główni bohaterowie
- Beretta już siedział. Jeszcze jeden ważny wątek
- Typowe kibicowskie biznesy. Bilety i parówki
- Inzaghi i niebezpieczni ludzie. Bliskie spotkanie trzeciego stopnia
- Calhanoglu też został sprawdzony. "Nie miałem żadnych relacji z panem Bellocco"
- Prokuratura prześwietla wszystkich. Wystarczył cień relacji
- CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
Inter a związki z mafią. Zabójstwo i… inne zabójstwo
Wszystko rozbija się o dosyć pogmatwane zależności między liderami grup ultras Interu i Milanu, a mafią. Bardziej rozbudowana jest jednak historia dotycząca Nerazzurrich – to wręcz materiał na film, a włoskie źródła nie boją się opisywać losów wszystkich zainteresowanych z rzewnością godną melodramatu. Jest więc miejsce na zdradę i zauroczenie. Oczywiście pojawia się też ten element tragizmu. A głównym bohaterem nie jest ani Inzaghi, ani nawet Zanetti. By zrozumieć, chociaż pobieżnie, całe to zamieszanie, musicie poznać Marco Ferdico, jego kumpli i historię pewnego zabójstwa.
W kwietniu tego roku, dopiero co, aresztowano sześć osób odpowiedzialnych zdaniem prokuratury za pozbawienie życia Vittoria Boiocchiego, znanego lidera grup kibicowskich Interu i zawodowego przestępcę, który miał za sobą wieloletni wyrok za handel narkotykami. 69-latek został zastrzelony w pobliżu własnego domu na obrzeżach Mediolanu trzy lata temu. W gronie jego potencjalnych zabójców znalazła się sama śmietanka łącząca ‘Ndrànghetę i Inter – mieszanka na pierwszy rzut oka trochę zaskakująca, ale im głębiej się w tym wszystkim grzebie, tym łatwiej wszystko zrozumieć. Kim więc są ci domniemani zabójcy Boiocchiego? Zaczniemy od krótkiej wizytówki każdego z nich, dla porządku.
Kryminalne zagadki Mediolanu. Główni bohaterowie
Marco Ferdico – uznawany za jednego z dwóch głównych pomysłodawców morderstwa – aktualne tropy wskazują na to, że nie popełnił zbrodni własnymi rękami. Ferdico po śmierci Boiocchiego stał się jednym z ważniejszych ultrasów w Mediolanie. Wraz z Andreą Berettą dowodził de facto całą Curva Nord i miał wyraźne powiązania z mafią kalabryjską, która za wpływy na środowisko kibiców w Lombardii wspierała go w robieniu szemranych interesów.
Andrea Beretta – on to i tak już siedział w pace, więc pewnie wszystko mu jedno. Beretta też miał być tym drugim głównym pomysłodawcą zabójstwa Boiocchiego i liderem grup ultras po jego śmierci. Od dłuższego czasu kombinował, w jaki sposób mógłby przejąć władzę na trybunach San Siro i tym samym ułatwić sobie zarabianie pieniędzy na wszelkiej działalności związanej z Interem. Mowa tu głównie o nielegalnej działalności w sprawie rozprowadzania biletów czy dodatkowym zarobku ze sprzedaży w punktach gastronomicznych stadionu. To zeznania Beretty miały doprowadzić do zatrzymania wszystkich zamieszanych w sprawę.
Gianfranco Ferdico – ojciec Marco, również zatrzymany w związku z podejrzeniem o współudział w zaplanowaniu zamachu na Boiocchiego.
Cristian Ferrario – jego stopień zaangażowania w sprawę nie wydaje się wielki, najłatwiej będzie określić go mianem “tego szóstego”. Miał zorganizować zamach wraz z trzema panami wymienionymi powyżej.
Pietro Andrea Simoncini – jeden z dwóch wykonawców zlecenia na Boiocchiego. Bardzo blisko powiązany z ‘Ndranghetą.
Daniel “Bellebuono” D’Alessandro – drugi z zabójców, przez “Il Giorno” określany nawet mianem przyjaciela i “człowieka od wszystkiego” Marco Ferdico. Przez portal Mowmag nazywany wiernym człowiekiem Beretty. Schwytany w Bułgarii, dokąd uciekł, gdy tylko dowiedział się, że Beretta zaczął zeznawać na niekorzyść swoich dawnych współpracowników.
Vittorio Boiocchi został zamordowany na przedmieściach Mediolanu
Beretta już siedział. Jeszcze jeden ważny wątek
Sześć osób zamieszanych w śmierć Boiocchiego nie domyka nam grona postaci istotnych dla nakreślenia całej sprawy. Jest jeszcze jeden ważny element tej całej układanki. A właściwie był – Antonio Bellocco zginął z rąk Andrei Beretty i to za tę zbrodnię drugi z panów siedział w więzieniu w momencie składania zeznań obciążających kolegów zaangażowanych z zamach na Boiocchiego.
Nadążacie jeszcze?
To teraz już będzie spokojniej, wreszcie możemy przejść do rzeczy. Początek całego zamieszania z udziałem trenera i wiceprezydenta Interu należy osadzić jeszcze przed śmiercią Bellocco, ale tuż po śmierci Boiocchiego.
***
Śmiało można powiedzieć, że w czarno-niebieskiej części Mediolanu było ich trzech – Marco Ferdico, Andrea Beretta i Antonio Bellocco. Łączyła ich przyjaźń i interesy, z których zyski miał zwiększać przede wszystkim ten ostatni, bratanek samego szefa kalabryjskiej mafii Umberto Bellocco. Antonio od razu kupił serca dwóch nowych kolegów, którzy zachłysnęli się perspektywami, jakie roztaczała przed nimi znajomość z tak dobrze osadzonym w strukturach mafii kumplem. Ten radosny okres trwał jednak zaledwie przez rok – Bellocco wysłany do Lombardii w celu zdobycia nowych rynków dla biznesu wuja i tak zdążył zdziałać wiele. Drogę na trybuny Stadio Giuseppe Meazza utorowało mu usunięcie Boiocchiego, z którym – przynajmniej oficjalnie i przynajmniej na tym etapie śledztwa – zdaje się nie mieć za wiele wspólnego. Dzięki zmianie przywództwa ultrasów udało się przedstawicielowi ‘Ndrànghety nawiązać szereg znajomości i rozpocząć owocną współpracę z kibicami, do serc których łatwiej było dotrzeć dzięki oczarowaniu Ferdico i Beretty.
Trzej muszkieterowie w komplecie. Od lewej: Antonio Bellocco, Andrea Beretta i Marco Ferdico
Teraz o zabezpieczenie wpływów kalabryjskiej mafii w Mediolanie musi już jednak dbać ktoś inny.
Antonio Bellocco zginął po kłótni z Berettą – panowie posprzeczali się w samochodzie, nie wiadomo nawet o co. W ruch poszła broń palna, z której bratanek szefa mafii postrzelił kolegę w nogę. W zamian dostał śmiertelny cios nożem w gardło. W Mediolanie zapamiętają go głownie ze słów, które przytacza w jednej z opublikowanych przez prokuraturę rozmów Ferdico:
„Nie zdradź mnie, bo będę musiał cię zabić. Zobacz, znamy już przecież wasze imiona i imiona waszych dzieci…”
Typowe kibicowskie biznesy. Bilety i parówki
Tragiczny tercet obnoszący się z klubowymi barwami Interu był nastawiony na kręcenie szemranych interesów wokół Stadio Giuseppe Meazza. Cały czas, obok sprawy o zabójstwo Boiocchiego, toczy się postępowanie, które dotyczy kombinacji przy dystrybucji biletów czy podziału zysków ze sprzedaży w punktach gastronomicznych na stadionie. To zresztą historia stara i dobrze znana, bo macki ‘Ndrànghety sięgały aż po stadion w Mediolanie już przed laty – kalabryjczyków jest zresztą w okolicach stolicy Lombardii całkiem sporo, zamieszkują pobliskie miasteczka Rozzano, Corsico i Buccinasco. Okazji do znalezienia jakiegoś pośrednika lub zwerbowania kogoś powiązanego już luźno z mafią nie brakuje. Chociaż pochodzenie nie jest warunkiem koniecznym do współpracy z półświatkiem.
Zamieszany w kombinacje związane z kateringiem na obiekcie Interu i Milanu był choćby niejaki Cristiano Sala – członek zamożnej mediolańskiej rodziny, który w 2007 roku miał wykazywać wielomilionowe przychody w związku ze swoją działalnością w branży gastronomicznej i współpracą przy meczach rozgrywanych w Mediolanie. On również, co za zaskoczenie, był wówczas ściśle powiązany z ‘Ndrànghetą, o czym więcej możecie przeczytać choćby w książce Antonio Talii “Droga Krajowa Numer 106. Na tajnych szlakach kalabryjskiej mafii”.
Tak, tam szukajcie dodatkowej wiedzy, bo my już nie ciągniemy tego wątku sprzed lat, odbijamy. Tutaj właśnie zaczynają się problemy ludzi, którzy ze światem przestępczym nie chcą i pewnie nigdy nie chcieli mieć nic wspólnego. Ale przyznajcie – dobrze sprzedają się nagłówki krzyczące o przesłuchiwanym przed sądem trenerem Nerazzurrich. Sami taki mamy:
Trener, piłkarz i działacz przed sądem. W Mediolanie badają powiązania z ultrasami [CZYTAJ WIĘCEJ]
Rzecz w tym, że nic tu nie odbiega od prawdy – Simone Inzaghi faktycznie znalazł się pod ostrzałem prokuratury, która próbuje ustalić zakres działań chuliganów i mafii w Mediolanie. A trener Nerazzurrich miał wątpliwą przyjemność kontaktować się telefonicznie z Marco Ferdico w kwestii dystrybucji biletów na finał Ligi Mistrzów w 2023 roku. Sprawa śmierdzi, ale Inzaghi podkreśla, że nikt go nie zastraszał i z nikim nie robił “lewych” interesów. Podczas przesłuchania 9 października ubiegłego roku trener Interu nie krył, że doszło do jego rozmowy z Ferdico.
Simone Inzaghi kontaktował się z podejrzanym o zlecenie zabójstwa Ferdico. Rozmawiali jednak o biletach na finał Ligi Mistrzów
Inzaghi i niebezpieczni ludzie. Bliskie spotkanie trzeciego stopnia
– Czy pełnił pan rolę pośrednika w kontaktach z Interem w sprawie próśb Marco Ferdico zgłoszonych w waszej rozmowie telefonicznej? – pytali śledczy.
– Tak, pamiętam, że po rozmowie telefonicznej rozmawiałem o tym z kimś z kierownictwa klubu. Miałem nadzieję, że sprawa zostanie rozwiązana pozytywnie, ponieważ potrzebowałem wsparcia kibiców, aby wygrać finał w Stambule. Wysłałem wiadomość do Marco Ferdico, mówiąc mu, że zrobiłem swoje – odpowiedział Inzaghi cytowany przez „Il Fatto Quotidiano”.
Ferdico chciał, by klub przyznał ultrasom więcej biletów na spotkanie finałowe. Prosił w tej kwestii o wstawiennictwo trenera Inzaghiego, który mógł wpłynąć na władze Interu. Szkoleniowiec miał też spotkać się z zastępcą Fedrico w strukturach kibicowskich – Mauro Nepim. O nim opiekun Nerazzurrich wypowiadał się w sądzie niezwykle ciepło:
– Znałem go, to jeden z dwóch gości, którzy prowadzili doping na stadionie, dla mnie kibice są bardzo ważni, ponieważ dają siłę drużynie – mówi Inzaghi. – Faktycznie, spotkaliśmy się pod moim domem, ja byłem z psem, a on z kimś innym. To nasze spotkanie trwało góra dziesięć minut, rozmawialiśmy o postępach drużyny. Spotkałem się z nim tylko raz – dodaje.
– Nie powiedziałem w klubie nic o moim spotkaniu z Mauro, ponieważ nie widziałem w tym nic złego – podsumował trener.
Trudno mu nie wierzyć, trudno doszukiwać się jakichś jego związków z mafią. Ale sam fakt zainteresowania prokuratury nawet takimi drobiazgami jasno dowodzi, że śledczy na poważnie zabrali się do swojej pracy i szukają nawet najmniejszych poszlak w całej sprawie.
Calhanoglu też został sprawdzony. “Nie miałem żadnych relacji z panem Bellocco”
Piłkarze często mają jakiś kontakt z kibicami. A to podpiszą koszulkę, a to trafią na fana na mieście, zamienią kilka słów. Mogą też wziąć udział w rozmowie wychowawczej pod płotem. Trudno uniknąć wspólnej fotografii czy nagrania, na którym jakiś zawodnik rozmawia z członkiem grupy ultras. Nieco ponad tydzień po Inzaghim swoje zeznania w sprawie “Doppia Curva” składał Hakan Calhanoglu. Turek znalazł się w sytuacji nieco trudniejszej do wytłumaczenia. Bo po jaką cholerę siedział w barze z bratankiem szefa mafii?
Ferdico i Bellocco przyjaźnili się, choć nie zawsze było kolorowo. – Nigdy cię nie zapomnę, zawsze będziesz ważną częścią mojego życia – napisał po śmierci kolegi ten pierwszy
– Spotkałem Ferdico siedem, może osiem razy, w barze Dono i w restauracji Zenzero. Zazwyczaj pojawiał się sam, ale czasami zabierał ze sobą ojca, a raz przyszedł z jakimś bardzo niskim gościem. To ta sama osoba, o której było głośno w mediach, gdy została zamordowana. To był Antonio Bellocco – od razu skojarzyłem jego nazwisko po doniesieniach prasowych o jego śmierci – mówił przed sądem Calhanoglu.
– Nie miałem żadnych relacji z panem Bellocco, ale zdarzyło się, że kiedy Marco [Ferdico] zadzwonił do mnie na wideo, on siedział akurat razem z nim. W tych przypadkach była to jednak tylko wymiana pozdrowień i Bellocco zagrzewał mnie do dobrej gry w kolejnych meczach.
Ferdico wielokrotnie wymieniał wiadomości z tureckim piłkarzem i prosił go o drobne przysługi. Choćby koszulki Interu dla dzieci ze szpitala. Największe wątpliwości śledczych budziła jednak osoba Bellocco. Tego “bardzo niskiego gościa”.
Prokuratura prześwietla wszystkich. Wystarczył cień relacji
Sąd interesuje się też różnymi spotkaniami i rozmowami Milana Skriniara, Javiera Zanettiego, Nicolo Barelli czy Marco Materazziego. Prawda jest taka, że uwagę śledczych przykuwają nawet najmniejsze szczegóły. W przypadku Calhanoglu ogromne zamieszanie wzbudziła na przykład fotografia, na której piłkarz świętuje sportowy sukces razem z Marco Ferdico. Nie wygląda na takiego, który wiedziałby, kim ten facet obok jest, ale zdjęcie im zrobiono.
Uważaj, z kim robisz sobie zdjęcia. Edycja Hakana Calhanoglu
Nie możemy wykluczyć, że dopóki trwa sprawa “Doppia Curva”, dopóty nikt zaangażowany w jakikolwiek sposób w sprawy mediolańskich zespołów nie może być spokojny. Żaden piłkarz, trener, działacz, pracownik – nikt. Bo takich podejrzanych zdjęć, jak to powyżej, albo rozmów – jak ta trenera Inzaghiego z Mauro Nepim – mogło być jeszcze naprawdę sporo. Możliwe nawet, że niektórzy nie podejrzewają, by takie kontakty miały jakiekolwiek znaczenie, ale skrupulatni śledczy znajdą teraz mnóstwo czasu, by zająć się wszystkimi szczegółami. Także dlatego, że najprawdopodobniej zapuszkowali już najważniejszych bohaterów wszystkich tych gangsterskich i okołogangsterskich historii rodem z Mediolanu.
CZYTAJ WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW NA WESZŁO:
- FC Barcelona najlepsza w historii? Może zdobyć potrójną koronę po raz trzeci
- PSG gra jak przyszły zwycięzca Ligi Mistrzów
- Flick ogłosił status bramkarzy Barcy. Można było się tego spodziewać
ANTONI FIGLEWICZ
Fot. Newspix / media społecznościowe Marco Ferdico / Antonio Bellocco
żródła: Calcio e Finanza, Mowmag, GoalSicilia, Gazzetta del Sud, Ansa, Il Giorno, Il Fatto Quotidiano, La Gazzetta dello Sport