Porażka z lokalnym rywalem zawsze jest bolesna, a kiedy przegrywasz z nim 0:4, wściekłość aż kipi. Kibice Radomiaka Radom postanowili zebrać się pod siedzibą klubu i przywitać zawodników po powrocie z wyjazdowego spotkania z Koroną Kielce. Fani czekali na drużynę i przekazali jej swoją opinię na temat tego występu.
Na starcie trzeba zaznaczyć, że całe wydarzenie przebiegło w pokojowej atmosferze. Spora grupa kibiców, która czekała na piłkarzy Radomiaka, nie oczekiwała nierzadko spotykanego w takich sytuacjach oddania koszulek, nie doszło też do fizycznej konfrontacji. Gdy zawodnicy wysiedli z autokaru, przedstawiciele grupy kibiców wygłosili krótkie przemówienie, w którym wyrazili frustrację z powodu kompromitującego wyniku.
– Można przegrać, ale nie w takim stylu, nie z Koroną. Moje dziecko w domu płakało! Chuj z tym 2:3 w Łodzi (w poprzedniej kolejce Radomiak przegrał z ŁKS 2:3), to jest wstyd i żenada, co wy zrobiliście — usłyszeli piłkarze.
Radomiak dodaje nutki emocji grze o utrzymanie
Kibice Radomiaka czekali na piłkarzy pod klubem po przegranej z Koroną Kielce
Kibice największe pretensje wyrażali w temacie zaangażowania, a raczej jego braku. Ich zdaniem wielu zawodników przeszło obok meczu i nie wykazało woli walki, co w derbowych spotkaniach, zdaniem fanów, jest niedopuszczalne. Pretensje nie były adresowane w konkretnym kierunku, choć wiadomo, że piłkarze tacy jak Leandro Rossi, nie byli adresatami tych zarzutów.
Ciekawych tego, jaką część wykładu zrozumieli liczni zagraniczni zawodnicy Radomiaka, możemy uspokoić. Jeden z fanów płynnym angielskim starał się wytłumaczyć obcokrajowcom, że “Korona to największy rywal ich klubu”, więc porażka jest dla wszystkich wyjątkowo bolesna oraz że “herb, który noszą na koszulkach, dla wielu osób znaczy więcej, niż mogą sobie wyobrazić”. W połajance szczególnie oberwało się jednemu z południowców, który usłyszał, że jego grę cechuje “zero ambicji, zero chęci i zero walki”.
Kibice ostrzegli też piłkarzy, że po takim występie nie chcą ich widzieć na zabawie w żadnym lokalu i nie chcą być w ich skórze, jeśli ktokolwiek z nich zostanie przyłapany z drinkiem czy kieliszkiem w ręce.
– Mamy dość. Zróbcie coś kurwa, żeby wygrać jakiś mecz do końca sezonu. W niedzielę macie wygrać w Zagłębiem – padło na koniec, po czym odpalono race oraz petardy i odśpiewano kilka kibicowskich klasyków towarzyszących takim sytuacjom, typu “Radomiak to my”, “Radomiak grać kurwa mać” i “walczyć, trenować, Radomiak musi panować”.
Radomiak wciąż nie wygrał z Koroną w Ekstraklasie
Porażka z Koroną Kielcach była czwartym z rzędu spotkaniem spod szyldu radomsko-kieleckiej “Świętej Wojny”, w której Zielonym nie udało się wygrać. Radomiak po raz ostatni pokonał regionalnego rywala jeszcze za czasów gry na zapleczu Ekstraklasy, w meczu, w którym przyklepał wyczekiwany od lat 80. XX wieku powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Rok później, gdy i Korona znów zameldowała się w elicie, kielczanie wygrali 2:0 i 2:1. W obecnym sezonie najpierw padł remis, a teraz ponownie górą była drużyna z województwa świętokrzyskiego. Warto dodać, że kibice Radomiaka tym razem nie oglądali meczu w Kielcach z wysokości trybun w wyniku kary za awanturę, która towarzyszyła ich wizycie w sąsiedzkim mieście w poprzednim roku.
Tło konfliktu, który sprawia, że spotkania tych zespołów dla obu stron budzą większe emocje niż zwykłe ligowe mecze, przybliżyliśmy w artykule opisującym polityczne i społeczne animozje na linii Radom — Kielce.
WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:
- Stadion Radomiaka będzie dokończony. Miasto wybrało wykonawcę
- Radomiak wrócił do domu. Dlaczego Radom może być dumny z nowego stadionu?
- „Będzie czołowym skrzydłowym w lidze”. Trener Radomiaka chwali Peglowa
- Kędziorek: Zaufanie piłkarza kupisz merytoryką, a nie kitem, bajerem i krzykiem [WYWIAD]
- Stempniewski: Radomiak nie chce być handlarzem wizji. Niech zobaczą, co robimy
- Radomiak w budowie. Jak powstaje nowoczesny klub w Radomiu?
SZYMON JANCZYK
fot. własne