Arka Gdynia przewodzi pierwszoligowej stawce i jest już naprawdę bliska awansu do Ekstraklasy. Klub przejął niedawno Marcin Gruchała, który w rozmowie z portalem Sport.pl mówi, że ekipa z Trójmiasta nie musi się obawiać o swoją przyszłość.
– Dzisiaj klub ma rzeczywiście „zdrowe” zadłużenie, bo to jest około 4,5 miliona złotych. Znowu trzeba pamiętać o tym, że w trakcie poprzedniej rundy był bojkot, nie było części finansowania miasta, które teraz powoli wraca, ale oczywiście nie w kwocie odpowiadającej pełnemu sezonowi. Nie było części wpływów komercyjnych, wpływów z dnia meczowego… – wylicza Gruchała w rozmowie z Jakubem Sewerynem. – Dlatego ja akurat postrzegam to zadłużenie, które zostało sfinansowane przez panów Kołakowskich i przeze mnie pozytywnie, również z tego punktu widzenia, że w trudnym okresie bojkotu panowie Kołakowscy wyłożyli swoje pieniądze po to, żeby klub dalej funkcjonował – podkreśla nowy właściciel Arki.
Gruchała tłumaczy też, że nie zapłacił za gdyński klub tak dużej kwoty, jak podawana niedawno w mediach. Twierdzi, że Arka kosztowała mniej niż 25 milionów złotych: – Raz jeszcze powtarzam, że tyle nie zapłaciłem. Potwierdzam jednak, że panowie Kołakowscy zrobili na Arce dobry biznes – przez te prawie cztery lata pracy wygenerowali bardzo dużą wartość. W kontekście tego, ile zapłacili za klub, to na pewno mają kilkakrotną przebitkę i na nią zapracowali – uchylił rąbka tajemnicy Marcin Gruchała.
Więcej na Weszło:
- Trener-słup wraca do Ekstraklasy. Tym razem Cracovia obśmiewa „surowe” przepisy
- Łuków i kompleks sportowy za 100 milionów. Szaleństwo czy wizjonerstwo?
- Patologia w Concordii Elbląg. Były trener zdradza szczegóły: Zapowiedziano mi spadek
Fot. Newspix