Raków Częstochowa wygrał 2:1 z Arisem Limassol w pierwszym meczu trzeciej rundy el. do Ligi Mistrzów i pojedzie na rewanż z jednobramkową zaliczką. Jednak długo wydawało się, że Medaliki dowiozą dużo lepszy wynik do końca.
Na to zwrócił też uwagę Fabian Piasecki, który w tym spotkaniu wykorzystał rzut karny – gol na 2:0. Po meczu przed kamerami TVP Sport powiedział:
– Gdzieś radości jest mało. Wygraliśmy mecz, ale wiemy, że był to mecz na 3:0. Bramka, którą straciliśmy… Po naszym dużym błędzie, bo piłka leciała na aut. Musimy być skoncentrowani do końca. Dzisiaj nam tego zabrakło, tak jak zabrakło nam tego w meczu z Karabachem u siebie. Ewidentnie w takich meczach musimy to poprawić i być skoncentrowani do końca, bo powinniśmy zagrać na zero z tyłu, mieć minimum 2:0, a tak jest 2:1 i nas to nie satysfakcjonuje. Aris tak naprawdę doszedł do głosu dopiero pod koniec. Tak mieliśmy cały czas mecz pod kontrolą. Dużo faz przejściowych, ale wiedzieliśmy, że tak będzie mecz wyglądał i wiedzieliśmy czego się spodziewać.
W przypadku awansu do czwartej rundy Raków Częstochowa zagra ze zwycięzcą rywalizacji FC Kopenhagi ze Spartą Praga. Dziś w spotkaniu tych drużyn padł bezbramkowy remis. Mecze IV rundy zaplanowano na 22 i 23 sierpnia oraz 29 i 30 sierpnia (rewanże).
WIĘCEJ O POLSKIM FUTBOLU:
- Kur…, już było dobrze! A tak Raków ma minimalną zaliczkę przed rewanżem
- Prezes Matysek znalazł problem ligi – zaczynamy granie zbyt wcześnie!
- ŁKS ma bohatera, a Górnik Zabrze konia trojańskiego [Kozacy i badziewiacy]
- Grosicki: Czuję się bohaterem w swoim domu [WYWIAD]
- Zohore: Nie jestem piłkarskim trupem [WYWIAD]
Fot. Newspix