Reklama

ŁKS ma bohatera, a Górnik Zabrze konia trojańskiego [Kozacy i badziewiacy]

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

08 sierpnia 2023, 15:04 • 7 min czytania 16 komentarzy

Po trzeciej kolejce Ekstraklasy nie mieliśmy problemu ze złożeniem jedenastki kozaków i badziewiaków. Ba, w obu przypadkach wybór był spory i czuliśmy się trochę jak selekcjoner reprezentacji, który na wielu pozycjach ma do dyspozycji dwóch równorzędnych piłkarzy.

ŁKS ma bohatera, a Górnik Zabrze konia trojańskiego [Kozacy i badziewiacy]

Oczywiście ekipa zadymiarzy, która w miniony weekend przeszkadzała swoim zespołom, ma kilku tak mocnych przedstawicieli, że nie było żadnych wątpliwości. Tym razem co prawda obyło się bez pał w dzienniku, ale posypały się dwójki i to nawet dla zawodników, po których byśmy się tego nie spodziewali. Weźmy choćby Damiana Kądziora – w poprzednim sezonie ani razu nie spadł poniżej trójki. Owszem, miał słabe mecze, ale ten z Górnikiem Zabrze był po prostu tragiczny i nie tłumaczy tego podobnie słaba dyspozycja kolegów na boisku.

Z kolei na przeciwnym biegunie mamy naprawdę doborowe towarzystwo z kilkoma twarzami, których w jedenastce kozaków raczej widzi się od święta. Ale skoro już tam są tacy gracze jak choćby Lisandro Semedo czy Michał Walski z Puszczy Niepołomice, dajmy im się nacieszyć. Zasłużyli.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Kozacy i badziewiacy po 3. kolejce Ekstraklasy

Kozacy. Kolejny koncert Bobka, mocny Pankov, fajne Zagłębie

Zacznijmy od człowieka, który może być największą i na razie chyba jedyną nadzieją ŁKS-u na utrzymanie w Ekstraklasie. Serio, póki co wygląda to tak, że jeśli Aleksander Bobek nie założy szat superbohatera, łodzianie nie mają na co liczyć w kwestii zdobywania punktów. Ofensywa kuleje, defensywa nie pomaga, ale na starcie sezonu przynajmniej golkiper prezentuje świetny poziom. Z Koroną zaliczył kilka bardzo ważnych interwencji i ogółem sprawiał wrażenie, jakby w głowie miał oazę spokoju. Okej, na razie traci średnio dwie bramki na spotkanie, ale w międzyczasie dołożył już 12 obron i jedną wybronioną jedenastkę. Sęk w tym, że nawet najlepsi bramkarze na świecie nie zatrzymują każdego strzału, więc o ile przy takim stanie rzeczy 19-latek może zapracować na fajną przyszłość, o tyle ŁKS-owi nie wróżylibyśmy sukcesu.

Reklama

Idąc dalej, mamy naprawdę ciekawą linię defensywną. Od prawej strony Joel Pereira za asystę do Blazicia z rzutu rożnego i ogółem spotkanie, w którym się wyróżniał. Ba, Portugalczyk na razie jest najlepszym asystentem w lidze (trzy ostatnie podania na koncie), a zatem nie mogą narzekać ci, którzy wzięli go do składu Fantasy. Z drugiej strony boiska postawiliśmy na Bartłomieja Wdowika, który pięknie przylutował z rzutu wolnego w końcówce meczu i dał Jagiellonii zwycięstwo z Widzewem. A w środku, między specjalistami od stałych fragmentów gry z 3. kolejki, trójka stoperów: Radovan Pankov, Jakub Jugas i Aleks Ławniczak. Ten pierwszy zalicza bardzo dobre wejście do Legii – momentami czyści w defensywie jak wariat, a do tego strzeliłby Ruchowi bramkę, gdyby nagle Jakubowi Bieleckiemu nie włączył się Ter Stegen w najlepszej formie. Nie chcemy przesadzić, bo za Serbem dopiero trzy mecze, ale pierwsze wrażenie podpowiada, że Jacek Zieliński zrobił bardzo dobrą robotę z tym transferem.

Linię pomocy tworzą zawodnicy może nie tak ekskluzywni, bo spoza topowej czwórki ligi, ale konkretni. W przypadku Michała Walskiego na tyle, że dzięki jego bramce Puszcza Niepołomice wygrała swój pierwszy mecz w Ekstraklasie. Warto to docenić, tym bardziej że piłkarze beniaminka prędzej będą lądować w drugiej jedenastce. Teraz wygrali 1:0 ze Stalą Mielec, ale właśnie – Stalą Mielec. Puszczy życzymy dobrze, jednak nie chcemy się oszukiwać, tak jak Warta Poznań niezmiennie oszukuje przeznaczenie. Najpierw zasłużenie przegrała z Pogonią, ale potem zdobyła cztery punkty, w tym jeden teraz w Częstochowie. Po części dzięki bramce z dystansu Miguela Luisa, choć wielu rabinów na pewno powiedziałoby, że Portugalczyk nie mógłby liczyć na nic, gdyby nie Kacper Bieszczad, nasz wybór do ekipy badziewiaków.

 

W sekcji kozaków trudno przejść obojętnie obok piłkarzy Radomiaka, którzy przegrali z Cracovią, ale wyglądali naprawdę dobrze w debiucie na świeżo otwartym stadionie. Dali show, zagrali nawet w crossbar challenge, a na czele zespołu stali Roberto Alves i Lisandro Semedo. O ile ten drugi przyzwyczaił nas do przeciętnych meczów prawie co kolejkę i jego obecność tutaj może być pewnym zaskoczeniem, o tyle Alves jak najbardziej wyrósł na zawodnika, na którym można zawiesić oko. W poprzednim sezonie był piłkarzem nieregularnym i często irytującym, ale nawet mimo tego skończył rozgrywki z trzema golami, czterema asystami i czterema asystami drugiego stopnia. A teraz wygląda na gościa z ustabilizowaną formą, który nawet bez liczb potrafi być jednocześnie kreatorem ataków Radomiaka i liderem, który nie boi się wziąć gry na siebie w trudniejszych momentach.

Ekipę kozaków dopełnia jedyna klasyczna „dziewiątka” w tym zestawieniu, czyli Dawid Kurminowski. Napastnik Zagłębia Lubin zdobył drugiego gola w tym sezonie, wykorzystując błąd Filipa Bednarka. Ale do trafienia dołożył jeszcze skuteczną grę plecami do bramki rywala i mądre rozgrywanie piłki w czasie kontrataków. Jeśli dalej tak pójdzie i zdrowie nie stanie mu na przeszkodzie, Juan Munoz będzie miał problem, żeby wygryźć Polaka ze składu po powrocie do kadry „Miedziowych”.

Reklama

Badziewiacy. Wtopa Rakowa, beznadziejny Szcześniak, niepokojący Ishak

Wspomnieliśmy już o Bieszczadzie, a teraz dopowiemy, że rezerwowy bramkarz Rakowa bardzo nie pomógł sobie meczem z Wartą Poznań, jeśli chodzi o budowanie pozycji w nowym zespole. Nie twierdzimy, że to nie jest piłkarz na poziom Ekstraklasy, jednak może się okazać, że w tym momencie kariery prezentowanie barw mistrza Polski to dla niego za wysokie progi. 20-latek dostał szansę od trenera Szwargi, lecz nie wyjął dwóch strzałów, z którymi Kovacević raczej nie miałby większego problemu. To będzie ciążyć na wychowanku Zagłębia Lubin, ale mamy dla niego małe pocieszenie.

Otóż na co dzień Kacper Bieszczad nie ma do czynienia z obrońcami, z jakimi musiałby współpracować w naszej jedenastce. Bert Esselink, Kryspin Szcześniak, Konrad Kasolik – tercet budzący zgrozę mający na koncie przewinienia, które idealnie wpisują się w wymogi do bycia badziewiakiem. Stoper Stali Mielec był bardzo słaby, dosłownie nie wykazał się żadnym atutem, a przede wszystkim dał się przepchnąć jak junior przy stracie kluczowej bramki. Jego „koledzy” natomiast wylecieli z boiska: Szcześniak w 70. minucie po drugiej żółtej kartce, a Kasolik w 23. minucie za faul na czerwoną kartkę. Obrońcę Ruchu można jeszcze jakoś tłumaczyć, bo przydarzył mu się błąd w dużym stopniu wynikający z gapiostwa Sadloka. Ale Szcześniak to cholerny koń trojański Górnika Zabrze, któremu do tej pory za każdy występ wlepiliśmy dwójkę. I choć przewidywaliśmy, że akurat ten piłkarz w ekipie zabrzan po wygaśnięciu statusu młodzieżowca może mieć problem z rozwojem, nie czujemy satysfakcji. Życzymy jedynie rzadszego obcowania z urządzeniami elektrycznymi.

Kto dalej? Beznadziejni Damian Kądzior i Sonny Kittel, których jednoczesna obecność w jedenastce badziewiaków przed sezonem wydawałaby się jakąś aberracją. Obaj jednak zaliczyli występy do zapomnienia, ale dziś można jeszcze zakładać, że to bardziej wypadek przy pracy niż początek negatywnej tendencji. Podobnie jest z Radosławem Murawskim i Markiem Hanouskiem, którzy w poprzednim sezonie tylko raz zasłużyli na miano badziewiaka. Teraz pomocnik Lecha musiał nim zostać za faul niebezpieczny dla zdrowia Kurminowskiego i tym samym czerwoną kartkę. Z kolei lider środka pola Widzewa maczał palce przy dwóch straconych golach i w konsekwencji porażce z Jagiellonią. Mało brakowało, żeby także Jakub Kiełb czuł się odpowiedzialny za stratę punktów swojej drużyny, kiedy sfaulował Sorescu w polu karnym. Ale upiekło mu się, bo Warta nawet mimo tego wielbłąda nie wypuściła remisu.

Zestawienie badziewiaków kończymy napastnikiem, który w kampanii 2022/2023 nie trafił do tej jedenastki ani razu, nawet kiedy notował słabsze występy. Chodzi o Mikaela Ishaka, którego wyróżniamy negatywnie trochę za mecz z Zagłębiem Lubin, a trochę za całokształt. Niepokojące jest bowiem to, jak niemrawo wygląda Szwed w meczach Lecha. Wiemy, że w tym roku miał trudne przeżycia związane ze zdrowiem. Wiemy, że potrzebował czasu, żeby nawiązać do swojej optymalnej formy. Ale coraz częściej zaczynamy zadawać sobie pytanie: czym właściwie jest teraz standard w wykonaniu 30-latka? Bo nawet nie chodzi o gole, a ogół działań na boisku, który jest trochę rozczarowujący. A przecież Kolejorz potrzebuje mocnego Ishaka do gry na trzech frontach. Szymczak fajnie się rozwija, potrafi dać konkret, ale to jeszcze nie jest wiodąca postać w zespole. Obecnie Ishak też nie, choć oczywiście liczymy na poprawę.

WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

16 komentarzy

Loading...