Mistrza już znamy, wicemistrza też znamy, brązowy medal – ze względu na błąd arbitrów w poprzedniej kolejce – już też nie budzi takich emocji, raczej sięgnie po niego Lech, trudno wierzyć, by miał wtopić u siebie z Jagiellonią. Pozostało nam śledzić to, kto spadnie do 1. ligi, a to przecież naprawdę wysoka stawka, toteż multiliga wciąż zapowiada się ciekawie.
I super. Rok temu było to wszystko pozbawione tego prądu, zastanawialiśmy się bowiem jedynie nad tym, kto uzupełni podium. Jeszcze gdyby trzecie miejsce było ostatnim pucharowym, wówczas dałoby się to podciągnąć pod coś więcej, a tak – skoro i nawet czwarte zapewnia Europę – nie ma co sztucznie kręcić tej imprezy.
Najważniejsze jest utrzymanie i miliony z kontraktu telewizyjnego. Spadek może oznaczać oczyszczenie, ale może również zwiastować wielkie kłopoty. No i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że lepiej go uniknąć, bo oczyszczać da się również na najwyższym szczeblu, naprawdę nie trzeba lecieć o piętro, by się naprawiać.
Cóż, wyliczenia Piotra Klimka z Twittera prezentują się następująco:
- Wisła Płock ma 78,7% szans na spadek.
- Śląsk Wrocław to 15,7%.
- Korona Kielce – 5,3%.
- Stal – 0,3%.
Nic dziwnego, że najgorzej prezentują się opcje Nafciarzy, którzy muszą wygrać (alb9 remisować i liczyć na porażkę Korony). To przedziwna wręcz sytuacja dla ekipy z Płocka, której po udanym początku sezonu zdawało się, że wygrywać już nie musi – rozłożyli się piłkarze na leżakach, coś tam w międzyczasie pokopali, ale nie za wiele, sądząc, że mogą już tylko obserwować innych. No niestety – tym razem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu wygrać.
A zwycięstwo – i to wyjazdowe – byłoby wręcz wydarzeniem dla Wisły Płock, która w tym roku w delegacjach jest jak James Bond. Niestety, nie przystojna, szarmancka i sprawna. Po prostu z bilansem 0-0-7.
Jak w ogóle wierzyć, że Nafciarze się przełamią? Z Rakowem tydzień temu nawet prowadzili, ale ostatecznie i tak wyglądali bardzo słabo, w okolicach 60. minuty biegnąc już do chorągiewki, by tam z braku laku kraść czas. W obronie – bryndza totalna, to pozoranctwo i poruszanie się jak muchy uwięzione w kisielu byłoby haniebne nawet dla graczy orlikowych, a co dopiero ekstraklasowych.
Ktoś powie, że Cracovia nie będzie grać na śmierć i życie, skoro sportowo o nic nie walczy, jak właściwie przez cały sezon, będąc pojedynczym przedstawicielem klasy średniej w Ekstraklasie. No, ale jednak Pasy mają do podniesienia pieniądze z murawy, każda pozycja wyżej to blisko 300 tysięcy w kasie klubu. Ekipa Zielińskiego może finiszować jako siódma, ale może też np. jako dwunasta. Różnica jest więc zasadnicza.
Fantazje kontra rzeczywistość. Na co naprawdę stać Cracovię?
Jej bilans – delikatnie mówiąc – nie powala, ledwie jedno zwycięstwo w ostatnich pięciu meczach (z tragiczną Lechią), ale przed tygodniem prezentowała się naprawdę nieźle w Białymstoku. Zabrakło skuteczności, lecz krakowianie swobodnie hasali sobie w polu karnym Jagiellonii. Tymczasem Wisła ma równie paralityczną obronę, jak nie bardziej, co zespół z Podlasia, więc trudno wierzyć, by Cracovia nie strzeliła choćby jednej bramki.
Czyli Nafciarze musieliby odpowiedzieć dwiema sztukami. A że po ich grze pełnej rozmachu nie ma już śladu…
Leszek Ojrzyński w Radiu Dla Ciebie przyznał ostatnio, że miał ofertę z Wisły Płock, jednak jej nie przyjął, bo przejście do Płocka byłoby dla niego zbyt wielkim ryzykiem. Dwie kolejki, niewiele można zrobić, właściwie nic. Powtórzmy – Ojrzyński, naczelny strażak tej ligi, uznał, że pożar w Wiśle jest na tyle duży, że on swoim kropidłem nie będzie tam wchodził (a faktycznie, najlepsze co pozostaje, to modlitwa).
To naprawdę wiele mówi o sytuacji tego klubu, który nie tak znowu krótki czas liderował w rozgrywkach. Ależ to się posypało.
Na dwóch końcach tabeli. Jak pogrążała się Wisła Płock
Dziś nie widać w Wiśle Płock piłkarzy, którzy mogliby wziąć temat na swoje barki i pociągnąć drużynę do utrzymania. Niedawni liderzy pochowali się i grają słabo, taki Szwoch chyba nie jest już w stanie przekopać nawet pierwszego rywala ze stałego fragmentu. Tymczasem w Śląsku błyszczy Yeboah, a nawet Exposito, który jeszcze nie dawno był za gruby, zostawił na chwilę nocne życie i poczuł się do odpowiedzialności. Korona zaś ma Łukowskiego, walczącego o każdy metr Szykawkę.
Indywidualności w takich momentach mogą załatwić sprawę.
Wydaje się, że spadek Wisły byłby dla jej kibiców boleśniejszy niż dla fanów Śląska czy Korony. Z prostego powodu – oni się tego przez cholernie długi czas nie mogli spodziewać. Widzieli, że forma leci na łeb na szyję, natomiast pierwsza liga pozostawała gdzieś na horyzoncie. Śląsk natomiast gnił w dole tabeli od dłuższego czasu, na Koronę po pierwszej rundzie nikt nie liczył. Dało się z tym jakkolwiek oswoić (choć oczywiście przy dzisiejszym układzie też byłby duży żal). Jednak Wisła, ze względu na swoje liderowanie, tak piękny początek rozgrywek, zraniłaby swoich fanów zapewne jeszcze mocniej.
No, ale na ten wylot Wisła Płock pracuje bardzo mocno (Śląsk oczywiście też, w mniejszym stopniu Korona, szarpiąca się ze swoimi ograniczeniami). Klub nie jest najzwyczajniej w świecie w najlepszej kondycji i jeśli poleci, trudno będzie za nim szczególnie płakać.
*
Słówko – z kronikarskiego obowiązku – o brązowym medalu. Pogoń ma 57 punktów i gra z Radomiakiem, Lech ma 58 i podejmuje Jagiellonię. Szczecinianie muszą zwyciężyć (gorszy bilans bramkowy niż Lech, w meczach bezpośrednich dwa razy 2:2) i liczyć na wpadkę Kolejorza. A cóż, patrząc na dyspozycję Jagi w tyłach oraz na formę Lecha z przodu (Velde!), naprawdę trudno zakładać klops Kolejorza, tym bardziej że ten potykał się u siebie już wystarczającą liczę razy i będzie chciał się pożegnać z kibicami godnie.
Szkoda, że to wszystko jest podszyte takim niesmakiem, a więc błędem Kwiatkowskiego i Stefańskiego w Zabrzu. Dla Pogoni to najperwniej strata czterech milionów złotych, czyli dwa, jak nie trzy roczne kontrakty dobrych zawodników. Nie dziwiły więc słowa Dariusza Adamczuka, który powiedział, że się odechciewa, zresztą sam Kwiatkowski stwierdził na Weszło, że faktycznie się nie dziwi.
No, ale marne to pocieszenie dla Pogoni, trzeba przyznać…
Poniżej przewidywane składy wszystkich meczów 34. kolejki Ekstaklasy.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- BĄK O LECHII: – KAŻDY W KLUBIE MUSI WZIĄĆ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SPADEK
- TRANSFEROWY PLANY WARTY POZNAŃ. CO Z GRZESIKIEM, SZMYTEM CZY IVANOVEM?
Fot. Newspix