W Weszłopolskich naszym gościem był dyrektor operacyjny Ekstraklasy, Marcin Stefański, z którym porozmawialiśmy o kulisach przełożenia meczu Wisły Płock z Wartą Poznań. Kiedy się odbędzie? Dlaczego nie można było rozegrać tego spotkania następnego dnia?
Dlaczego mecz Wisła Płock – Warta Poznań nie został rozegrany np. w sobotę lub niedzielę? I czy naprawdę nie dało się rozegrać tego spotkania w pierwotnym terminie?
Obie drużyny, delegat PZPN-u i sędzia główny stwierdzili, że boisko na godzinę przed rozpoczęciem spotkania nie nadawało się do użytku. Przyczyna była bardzo prosta – silne opady śniegu. Nie było możliwości odśnieżenia boiska w tak krótkim czasie, a prognozy wskazywały na to, że w kolejnych godzinach dalej będzie padać. Stwierdzono, że w tamtym momencie wytworzył się na boisku lód, który w przypadku rozegrania meczu zagrażał zdrowiu zawodnikom. Ta decyzja nie ulega żadnym wątpliwościom. Dużo nieszczęścia, podobna sytuacja mogła mieć miejsce w Łodzi. Gdyby ten mecz był zaplanowany na 18, a nie 20:30 – a w konsekwencji odbył się o 21 – to również nie odbyłby się w zaplanowanym terminie. Spotkanie Wisły Płock z Wartą Poznań zostało przełożone. Czekamy na potwierdzenie nowej daty. Prawdopodobnie zostanie rozegrany na początku marca.
Wiele mówiło się o tym, że ekstraklasowe kluby otrzymały maty antyśniegowe. Dlaczego nie rozłożono ich w Płocku? Nikt nie przewidział, że te opady będą aż tak obfite? Czy te maty po prostu by nic nie dały, gdyż napadałoby tyle śniegu, że byłby problem ze ściągnięciem ich z boiska? Komuś zabrakło wyobraźni?
Dużą krzywdę czyni się klubowi z Płocka. Czytałem te komentarze i mam wrażenie, że dużo złośliwości wynika z niewiedzy. Niektórzy ludzie myślą, że gdy rozłożysz maty na boisku, to mecz zawsze zostanie rozegrany. Tam sytuacja była o tyle nieszczęśliwa, że do 14 w Płocku mieliśmy świetną pogodę. Nie było takiej potrzeby, żeby rozkładać maty antyśniegowe. Natomiast, gdy ten śnieg już padał, to go tyle napadało, że nie dałoby się tego meczu rozegrać. Ten śnieg można było usunąć. Już od godz. 15 dostawałem zdjęcia, że z tym walczą, ale ten opad był na tyle obfity i ciągły, że spotkanie nie mogło się odbyć. Do tego był jeszcze jeden problem, który jest pomijany przy dyskusji na temat rozgrywania meczu, że tu nie chodziło tylko o samą płytę boiska, ale także stadion, drogi dojścia, trybuny i możliwość dojechania na obiekt. Dobrze wiemy o tym, że sędziowie, ekipa Canal + i również kibice mieli problem z tym, żeby dojechać na miejsce.
Trzydziestominutowe opóźnienie meczu Widzewa nie było spowodowane tym, że nie byli w stanie odśnieżyć boiska, bo zrobili to znakomicie. Tylko poprosili tam o dodatkowy czas na to, żeby przygotować drogi dojścia, odśnieżyć trybuny, żeby można było obejrzeć ten mecz w najlepszym możliwym komforcie w tej sytuacji. Mecz w Płocku nie mógł się odbyć. Doszło do nieszczęśliwych sytuacji związanych z pogodą. Nie pierwszy i nie ostatni raz. To jest w ogóle największe zagrożenie dla rozgrywania meczów. Tu nie chodzi o mróz. Bo dzisiaj w Kielcach było dziewięć stopni na minusie, a murawa była świetna, jak na taką pogodę. Najgorzej jest w momencie gdy śnieg spadnie tuż przed meczem i dalej będzie padał w trakcie rozgrywania spotkania. To też jest trochę jak z deszczem. Mieliśmy już takie przypadki, gdzie musieliśmy odwoływać mecze, bo tuż przed pierwszym gwizdkiem pojawiała się ściana deszczu lub śniegu. Do tego doszło w tym przypadku. Trzeba się z tym pogodzić. I rozegrać mecz w innym terminie.
Rzecznik Wisły Płock w rozmowie z naszym portalem mówił o tym, że prognoza pogody była znana wcześniej. Gdyby Wisła Płock rozłożyłaby te maty rano, znając prognozy na popołudnie, to dalej tego meczu nie dałoby się rozegrać?
Nie, tego meczu nie dałoby się rozegrać. W tym momencie było za dużo tego śniegu, a do tego już po usunięciu go, wytworzyła się warstwa lodu na murawie, która zagrażałaby bezpieczeństwu zawodnikom. Efekt byłby podobny, gdyby były te maty wcześniej założone. Maty anytśniegowe nie mają za zadanie tylko chronić przed samymi opadami śniegu tuż przed samym meczem. W Radomiu rozłożyli te maty już w nocy, udało się wszystko ładnie zgrać, bo wiedzieli, że rano ma być duży opad śniegu. W Płocku była zupełnie inna sytuacja. Gdyby ten mecz był zaplanowany na godz. 14, odbyłby się bez żadnych zarzutów, gdyż murawa była zielona. Spójrzmy na Częstochowę. Tam spotkanie rozpoczęło się o 15 i było wszystko idealnie, a finalnie ledwie się udało dokończyć ten mecz. Gdyby rozpoczął się o godz. 17, mówilibyśmy teraz o dwóch przełożonych spotkaniach.
Zdarzyło się i pewnie nieraz jeszcze tak się zdarzy, że mecze będą przekładane z uwagi na złe warunki atmosferyczne. Normalna rzecz w piłce nożnej na całym świecie. Jestem zbudowany postawą wszystkich klubów Ekstraklasy, gdyż w ten weekend mieliśmy ekstremalną pogodę, 100 kilometrów od Krakowa miał miejsce kataklizm, który skutkował tym, że Park Narodowy został zamknięty. Po raz pierwszy w historii nie wpuszczano tam ludzie i nie można było wychodzić na szlaki. Tutaj trzeba zaznaczyć, że wszystkie kluby świetnie poradziły sobie z trudnymi warunkami pogodowymi. Mam nadzieję, że kolejne tygodnie będą lepsze i nie będzie padać tuż przed meczem. Mróz nie jest problemem. Problemem jest to, że na dwie godziny przed spotkaniem możemy mieć kataklizm i kilkadziesiąt centymetrów śniegu na płycie lub ten śnieg będzie padał cały czas i uniemożliwi rozgrywanie meczu.
Dlaczego meczu Wisła Płock – Warta Poznań nie dało się rozegrać następnego dnia lub dwa dni później? Kiedy będzie rozegrany? Słyszeliśmy o dacie 1 marca.
Będzie rozegrany 1 lub 8 marca. Ustalamy to z naszym partnerem medialnym. Decyzja zapadnie w tym tygodniu. Odpowiadając na pierwsze pytanie, jest kilka względów praktycznych. Po pierwsze – dzień później ta pogoda wcale nie musiała być lepsza. Należałoby od początku organizować wszystkie służby porządkowe i przygotowywać się do meczu na nowo. Do tego wóz, który tam był potrzebny do realizacji spotkania, następnego dnia był w Zabrzu. Już od wiele lat mamy taką praktykę, że w takich sytuacjach pogodowych – co do zasady – nie gramy tego meczu następnego dnia, bo nie mamy gwarancji na to, że ta sytuacja się poprawi. Terminy nas nie gonią. Możemy spokojnie się do tego przygotować. Nie ma tutaj żadnego problemu. Z klubami jest to praktyka stosowana od dłuższego czasu. Wcześniej mieliśmy taki przypadek w Mielcu, gdzie Wisła Płock padła ofiarą warunków pogodowych. I wtedy też mecz został rozegrany w innym terminie, który pasował wszystkim. Pamiętajmy też o telewizji. To nie jest takie proste, żeby przełożyć mecz. Musi być miejsce w ramówce telewizji na takie spotkanie. Gdy nie gonią nas terminy, możemy rozegrać ten mecz innego dnia. Nie musimy na siłę doprowadzać od spotkania następnego dnia.
Czy jest już znany ramowy terminarz przyszłego sezonu Ekstraklasy? Czy już wiadomo, kiedy rozpoczną się kolejne rozgrywki?
Projekt terminarza już powstał. Kluby wiedzą o tym, że planujemy wystartować z ligą w weekend 21 lipca i będziemy grać do połowy grudnia, a runda wiosenna rozpocznie się później niż w tym roku – w połowie lutego. Czekamy na decyzję, kiedy zakończyć rozgrywki. Chcemy jeszcze przedyskutować termin zakończenia sezonu z nowym sztabem reprezentacji Polski. Są tam dwa warianty zakończenia sezonu. Mówimy o połowie maja. To jest klasyczny terminarz, który uwzględnia finały imprez mistrzowskich. Przyszłoroczny kalendarz będzie standardowy i leszy niż tegoroczny. Przewidujemy maksymalnie jedną kolejkę w środku tygodnia.
Więcej o Ekstraklasie:
- Cracovia nadal stawia na obcokrajowców. Ale już nie na paździerzowych
- Lech w poszukiwaniu skuteczności
- Marcin Flis: – Latem wybrałem ofertę z Chin, ale wtedy okazało się, że żona jest w ciąży [WYWIAD]
- Leandro Rocha: Na treningach Mbappe niszczył każdego. Był bardzo pewny siebie [WYWIAD]
- Trela: Transfery są przereklamowane. Dlaczego spokojna zima to szansa dla Ekstraklasy
Fot. Newspix