Zdaniem włoskich mediów Bartosz Bereszyński jest bliski transferu do lidera Serie A – Napoli. Czy to dobry ruch dla Polaka, który pokazał się ze świetnej strony na mundialu? Czy będzie rozpatrywany jako lewy obrońca? Jakie ma szanse na regularne granie? Dlaczego powinien opuścić Sampdorię?
W środę Gianluca Di Marzio poinformował, że negocjacje w sprawie wymiany zawodników na linii Sampdoria – Napoli nabierają tempa. W ramach tej transakcji Bartosz Bereszyński miałby trafić do Napoli, a do Sampdorii powędrowałby Alessandro Zanoli. Włoski dziennikarz zaznaczył, że jest duża szansa na to, że jeszcze przed świętami te transfery zostaną ogłoszone.
Z kolei dziś rano Fabrizio Romano podał, że zawodnicy uzgodnili już warunki kontraktowe z klubami. Jeśli Sampdoria i Napoli dojdą do porozumienia, to na dniach zostaną ogłoszone efekty ich negocjacji. Kapitan drużyny z Genui, która jest o krok od spadku z Serie A, ma przejść do do zespołu, który walczy o tytuł. Patrząc na same nazwy firm, jest to duży skok do przodu, ale czy jednocześnie wskoczy do pierwszego składu i będzie grał w nim pierwsze skrzypce? Można mieć niestety wątpliwości.
Napoli to inna bajka niż Sampdoria
W tym sezonie Napoli to murowany kandydat do tytułu mistrza Włoch. Świetnie weszli w sezon. Po 15. kolejkach mają na swoim koncie 13 zwycięstw i zaledwie dwa remisy. Są niepokonani w ligowych rozgrywkach, a ich przewaga nad drugim Milanem wynosi osiem punktów. W Neapolu trwa fiesta. Kibice żyją futbolem na całego. Można odnieść wrażenie, że już świętują mistrzostwo, choć do końca sezonu jeszcze długa droga.
Są spragnieni Scudetto, na które czekają ponad 30 lat. Napoli jest piekielnie mocne. Wiele mówi się o tym, że Luciano Spalletti stworzył potwora, którego nie da się zatrzymać. Klub z Neapolu dokonał latem kilka transferów, które miały prawo nie wypalić, bo nie były to topowe nazwiska z wielkich klubów, a wszyscy ci zawodnicy okazali się strzałami w dziesiątkę, patrz: Kim Min-Jae, Franck Anguissa, Mathias Olivera czy przede wszystkim Chwicza Kwaracchelia.
– Bereś wchodzi w środek bajki, by przeżyć coś takiego w Neapolu, co teraz tam się dzieje i wiele wskazuje na to, że będzie tak się działo do końca sezonu. Wszyscy wierzą, że Napoli ten tytuł zdobędzie. Przeżyć mistrzostwo w tym miejscu to jest Maroko podniesione do kwadratu. Bereszyński wie, na co się godzi, że będzie częścią fantastycznego projektu, który być może nie powtórzy się przez najbliższe trzydzieści lat – powiedział Tomasz Lipiński, dziennikarz Canal Plus Sport, ekspert od ligi włoskiej w “Mocy Futbolu” na Kanale Sportowym.
Bereszyński, trafiając do Napoli, wejdzie do innego środowiska piłkarskiego. Być może będzie miał okazję z bliska oglądać, jak jego drużyna sięga po upragniony tytuł mistrza Włoch. Będzie miał okazję też uczestniczyć w treningach z dużo lepszymi piłkarzami, gdzie rywalizacja na każdej pozycji jest na dużo wyższym poziomie niż w Sampdorii. I warto zaznaczyć, że Napoli dalej rywalizuje na trzech frontach (Serie A, Puchar Włoch i Liga Mistrzów). Z pewnością dla “Beresia” będzie duże piłkarskie wyzwanie.
“Bereś” zasiedział się w Sampdorii
Ma 30 lat. W Serie A rozegrał blisko 180 spotkań. Od poprzedniego sezonu pełni funkcję kapitana Sampdorii. Od dłuższego czasu nie schodzi z pewnego poziomu sportowego i co jakiś czas słyszymy o zainteresowaniu jego osobą innych klubów z włoskiej ekstraklasy. Czas na zmiany. Zasiedział się w tej Sampie, klubie, który z roku na rok jest coraz słabszy. W tym sezonie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z sześcioma punktami na koncie.
– Trzeba uciekać z tej Sampdorii. Wpadł w strefę komfortu. Zrobił wszystko, co miał do zrobienia. Klub właściwie się rozpada. To jest trochę kartonowy zespół bez żadnych aspiracji. Fajnie, że ma oferty. Wcześniej mówiło się o Romie, a teraz Napoli. To pokazuje, że cenią go we Włoszech – zauważa Lipiński.
W rozmowach pomeczowych na mundialu Bereszyński dawał już do zrozumienia, że nie czerpie radości z gry w Sampdorii – często chodzi przybity, gdyż jego drużyna cały czas przegrywa, a on jako, że jest obrońcą, czuje się odpowiedzialny za wynik. Zaznaczał, że sam przyjazd na kadrę, sprawił, że od razu czuł się lepiej, a jego najbliżsi podkreślili mu, że na reprezentację przyjeżdża inny Bartek od tego, którego mają na co dzień we Włoszech.
– Moja sytuacja klubowa nie jest łatwa. Zdaję sobie sprawę, przyjeżdżając na kadrę, że jest to inny świat. Pierwszego dnia już czułem się inaczej. Rodzina mówiła mi: „inny człowiek”. Wiedziałem, że tak będzie. To nie jest łatwe, gdy grasz co trzy dni i ciągle przegrywasz ze swoim klubem, tym bardziej że jesteś w linii defensywnej. Sytuacja jest ciężka. A tutaj jest świetna atmosfera i każdy to czuję. Mamy świetną drużynę, która wzajemnie się wspiera – mówił Bereszyński w strefie mixed zone po meczu z Arabią Saudyjską na mundialu.
Raczej nie będzie grał regularnie.
Włoski dziennik La Gazzetta dello Sport uważa, że Bereszyński, przychodząc do Napoli, jest świadomy tego, że czeka go rola rezerwowego. – Bereszyński jest doświadczony, z umiarkowaną pensją, świadomy roli, jaka go czeka, a przede wszystkim potrafiący być “gotowy do działania”.
Włosi widzą w Bereszyńskim gościa, który w każdym momencie jest w stanie wejść na boisko i pomóc drużynie. Uważają, że Polak wie, na co się pisze, przechodząc do Napoli i na każdym treningu będzie ciężko pracował na swoją szansę. Sądzą, że to nie jest typ piłkarz, który obrazi się na to, że nie gra.
– Pewnie nie będzie grał, bo pozycja prawego obrońcy należy do Di Lorenzo. To raz, a dwa ma on opinię zawodnika, który gra 300% normy. Bez kontuzji, bez odpoczynku, a on gra wszystko po 90 minut. Zapewne Bereszyński będzie dostawał swoje szanse i minuty, bo jest na tyle uniwersalnym zawodnikiem, że może Spalletti znajdzie dla niego inną lukę, ale Di Lorenzo jest nie do ruszenia – uważa Lipiński.
Di Lorenzo od 2019 roku opuścił tylko cztery mecze z powodu urazu. Prawie w każdym meczu gra wszystko od dechy do dechy i uważany jest za jednego z najlepszych PO w Serie A. Wszystko wskazuje na to, że Bereszyński pójdzie do Napoli w roli jego zmiennika. Gdy Spalletti uzna, że jego kapitan powinien odpocząć jeden mecz na ławce rezerwowych, to wtedy ma doświadczonego Bereszyńskiego i nie musi się bać o stan prawej strony defensywny.
Pytacie w listach, czy Bereszyński miałby w Napoli szanse na grę. Otóż nie miałby. Di Lorenzo, pierwszy wybór na prawej obronie, został nowym kapitanem, od 2019 roku opuścił tylko 4 mecze z powodu urazu.
Rezerwowy prawy obrońca w Napoli to rola podobna do rezerwowego bramkarza.
— Bartek Szulga (@BartekSzulga) December 12, 2022
Na mundialu Bereszyński pokazał się ze świetnej strony na lewej obronie. Czy jest szansa na to, żeby pograł na tej stronie boiska? Zdaniem ekspertów od ligi włoskiej Bereszyński nie jest w ogóle rozpatrywany jako lewy obrońca. Patrzą na Polaka tylko z uwagi na postawę i liczbę występów na prawej stronie defensywy w Serie A. To jest dla nich wymierne i świadczące o jakości piłkarza.
Coraz więcej doniesień we Włoszech, że B. Bereszyński może odejść do Napoli, ze świadomością, że będzie tam rezerwowym.
Dla reprezentacji to kiepska wiadomość. Di Lorenzo ma końskie zdrowie, jest kapitanem, gra praktycznie wszystko. Na lewej Rui/Olivera, tam nie pogra.
— Michał Borkowski (@mbork88) December 14, 2022
Napoli na lewej obronie ma dwóch dobrych zawodników Mathiasa Oliverę i Mario Ruiego, którzy zaciekle rywalizują ze sobą o miano etatowego LO. Na drugiej stronie defensywy nie ma żadnej rywalizacji. Di Lorenzo nie ma nawet chwili na wytchnienie, bo gra zawsze i do końca. Bereszyński ma być tym wytchnieniem dla Włocha.
Reasumując, transfer Bereszyńskiego do Napoli ma wiele plusów, o których pisaliśmy wyżej, ale niestety, największym minusem jest to, że raczej nie będzie grał regularnie. Magia dużego klubu i rywalizacja o najwyższe cele podziałała. Aczkolwiek “Bereś” jest na tyle ambitnym i walecznym zawodnikiem, że nie pójdzie tam, tylko żeby godzić się tylko na rolę rezerwowego, a będzie zapieprzał po to, żeby grać i spożytkować dobrze każdą minutę spędzoną na boisku.
Di Lorenzo wygląda jak posąg nie do ruszenia, ale nie jest powiedziane, że do końca sezonu będzie cały czas zdrowy i w najwyższej formie. Swoje szanse “Bereś” powinien dostać, tylko musi nastawić się na to, że będzie ich mało, a trzeba je wykorzystać, żeby dostać kolejne.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:
- Maroko ma nasze serca, ale nie miejsce w finale. Francuzi zagrają o złoto!
- Mbappe będzie najlepszy na świecie
- Mecz o finał mistrzostw świata, a sędzia w formie z okręgówki
- Mistrzostwa wewnątrzfrancuskie. Jak Paryż i Francja stały się fabryką talentów
Fot. Newspix.pl