Reklama

Feio ma zostać, czyli Legia ryzykuje

Paweł Paczul

22 maja 2025, 12:31 • 4 min czytania 71 komentarzy

Goncalo Feio ma wciąż być trenerem Legii Warszawa, tak przynajmniej podały Meczyki i Goal.pl. To w gruncie rzeczy dość zaskakująca informacja, bo wydawało się, że Michał Żewłakow jednak trenera pożegna – choćby jego wywiad w Canal Plus brzmiał, jakby taką decyzję miał podjąć. Mówił, że trener Legii zawsze musi być odbierany poważnie, że musi umieć łączyć grę na trzech frontach. Akurat tego Portugalczyk w Warszawie nie pokazał, ale ostatecznie ma w klubie zostać.

Feio ma zostać, czyli Legia ryzykuje

Niemniej Feio ma się czym bronić. Zdobył Puchar Polski i wykręcił naprawdę dobry wynik w Europie. Ktoś powie, że to tylko trzecia liga, ale trudno zapominać o ograniu Chelsea (bez awansu, niemniej wygrana na Stamford Bridge to wciąż sukces), Betisu, Molde, Broendby czy nawet Omonii. Naprawdę szybko zapominamy o czasach, kiedy polskie kluby nie potrafiły pokonać rywali z Luksemburga albo innego zespołu ministrantów z końca świata, a przecież było to wcale nie tak dawno.

Reklama

Legia za Feio robiła ranking w Europie i będzie mogła skorzystać z tych punktów już w kolejnym sezonie, ponieważ awans trener znów dowiózł.

No, ale jest też druga strona medalu, czyli liga. Strona ważniejsza i to wcale nie jest nasze zdanie, tylko zdanie Feio, który mówił przed sezonem: – Najważniejszym celem jest mistrzostwo Polski i nie trzeba tego ogłaszać. Czyli Portugalczyk postawił sobie jasny cel i tego celu nie dowiózł, właściwie nigdy nie był blisko. Można się bronić, że terminarz był napięty, ale po 28. kolejce Legia miała 15 punktów straty do lidera, z kolei Jagiellonia tylko cztery. A nie da się powiedzieć, że Jagiellonia miała luzik z graniem, bo również wtedy walczyła jeszcze w Europie (w Pucharze Polski już nie, ale w tamtym momencie to był dla Legii tylko jeden mecz więcej).

Goncalo Feio zostaje w Legii Warszawa, więc Legia ryzykuje

Obrońcy Portugalczyka twierdzą, że ten padł ofiarą słabej kadry zespołu, natomiast wówczas trzeba sobie odpowiedzieć na parę pytań:

  • czy Legia ma słabszą kadrę niż Jagiellonia, która dłużej trzymała się w grze o tytuł i zajmie wyższe miejsce w lidze? Nie
  • czy Legia ma na tyle słabą kadrę, że dwie przegrane z Piastem, porażkę z Radomiakiem czy remisy z Puszczą albo Śląskiem należy traktować za normalne? Nie
  • czy Legia ma tak słabą kadrę, że brak jakiegokolwiek zwycięstwa w lidze z Lechem, Rakowem, Pogonią i Jagiellonią jest akceptowalny? Nie
  • czy to poważne, że Legia w meczach domowych z tymi zespołami nie strzeliła żadnej bramki? Nie

I czy Feio miał wpływ na budowę tego zespołu? Tak. Zachwalał Alfarelę, chciał Nsame, ściągał Kovacevicia. Dla niego najwygodniejsza byłaby narracja oparta o transferze Vinagre, ale po prostu sprawy miały się inaczej. Owszem, kadra Legii była zbudowana w sposób kuriozalny, ale Feio miał w tym swój udział. Natomiast jednocześnie nie była zbudowana tak kuriozalnie, żeby Legia miała równie słabe wyniki w lidze. Dla niej piąte miejsce w Ekstraklasie to drugi najgorszy wynik w XXI wieku. Słabszy był tylko sezon 20/21, na który złożył się Michniewicz z Gołębiewskim, a który musiał ratować Vuković (żeby Legia w ogóle w lidze została).

Feio, Zieliński i Mozyrko – od współpracy do wojny. Kulisy konfliktu w Legii!

Nie ma żadnych wątpliwości, że ten – kluczowy – element Feio będzie musiał poprawić, bo w kolejnym roku chyba już nikt nie kupi gadki o tym, że co prawda w lidze jest marnie, ale za to w Europie lepiej.

W Legii uznali, że Portugalczyk będzie potrafił to zrobić, raczej można założyć, że wpływ na to miało podejście szatni, która trenera bardzo ceni. Piłkarze wypowiadają się o nim w superlatywach, niektórzy wręcz twierdzą, że to najlepszy szkoleniowiec, z którym pracowali. Pewnie łatwiej iść w świat kimś takim niż z kimś, kto będzie musiał zaufanie zdobywać od nowa, a też ruch na ławce trenerskiej Legii do tej pory był spory – Feio jest szóstym szkoleniowcem (Vuković był dwa razy) od 2020 roku.

Natomiast jest to też ryzyko, bo Feio, choć ostatnio się stara, nie gwarantuje spokoju. Nie jest chyba normalne, że trener ma więcej kartek niż piłkarze, trudno też wierzyć, że przez cały rok nie odpali choćby jednej bomby, która nie będzie odmieniana przez wszystkie przypadki w mediach.

Ale znów: w klubie najwyraźniej uznali, że warto zaryzykować, ponieważ ten sezon był przynajmniej podstawą do wiary w to, że w kolejnym może być lepiej. A czy będzie – no to jest właśnie to ryzyko, porównywalne do czarnego/czerwonego na ruletce.

WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:

Fot. FotoPyk

71 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama