Reklama

Mistrz znów nie obroni tytułu. Ekstraklasa królową zmienności

AbsurDB

Autor:AbsurDB

15 maja 2025, 13:11 • 6 min czytania 55 komentarzy

Czwarty raz z rzędu mistrz Polski nie obroni tytułu. W ostatnich trzech dekadach rzadziej niż nad Wisłą zdarzyło się to jedynie w trzech krajach. Mało tego – jest już pewne, że pierwsze miejsce zajmie zespół, który rok temu nie był nawet w pierwszej trójce. Stało się tak już czwarty raz w ciągu ostatnich siedmiu sezonów. Podobną zmienność mają w Europie tylko Albania, Islandia i Cypr. Nasza liga to raj dla fanatyków roszad i przetasowań na szczycie, a zarazem piekło dla zwolenników dominacji.

Mistrz znów nie obroni tytułu. Ekstraklasa królową zmienności

Mrugniesz okiem i czołówka nie przypomina już tej, do której zaczynałeś się przyzwyczajać.

Analiza powtarzalności tytułów mistrzowskich w ligach europejskich

Wygrana Lecha w Warszawie przesądziła o tym, że Jagiellonia nie obroni tytułu. Będziemy zatem mieli nowego mistrza czwarty raz z rzędu. Co ciekawe – nie zawsze tak było. Historycznie w co trzecim sezonie mistrz Polski bronił tytułu. Dla całej Europy wskaźnik ten wynosi 35%. Swoją drogą – jest zaskakująco niski. Dwa razy częściej mistrzostwo zdobywa nowy klub, niż ten, który dokonał tego rok wcześniej. Przeciętną zdecydowanie najbardziej zaniżają kraje północy kontynentu. W Danii, Finlandii, Irlandii, Anglii, Holandii i Szwecji w całej (ponadstuletniej czasem) historii tych lig mistrz obronił tytuł nie częściej niż średnio raz na cztery sezony.

Najmniej zmienne są natomiast ligi krajów powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego i Jugosławii: Mołdawii, Chorwacji, Ukrainy, Łotwy, Litwy, Białorusi i Serbii, gdzie pierwsze miejsce poprzedni zwycięzca zajmuje w co najmniej 50% przypadków. Podobnie jest w Grecji i Walii.

W Danii mistrz obronił tytuł dwadzieścia cztery razy – tyle samo, co w Mołdawii, tyle że w tej drugiej odbyło się zaledwie trzydzieści kilka edycji rozgrywek, a w Danii ponad sto.

Reklama

Dane te dla wielu krajów często zaniżają dawne, pionierskie, jeszcze przedwojenne sezony, które nie odpowiadają dzisiejszej rzeczywistości. Sprawdźmy, jak wygląda to w ostatnich trzydziestu latach.

Ostatnie trzy dekady

W Chorwacji i Mołdawii mistrz (najczęściej Dinamo i Sheriff) obronił tytuł ponad dwadzieścia razy. Co ciekawe, w obu przypadkach hegemon ma obecnie kłopoty i traci punkt do niespodziewanego lidera: odpowiednio Rijeki i Milsami. Niewiele za tym duetem są Szkocja, Litwa, Grecja, Gibraltar, Bułgaria, Walia i Ukraina. W Polsce zdarzyło się to ośmiokrotnie. Dokonał tego pamiętny Widzew w 1997, Wisła w 2004, 2005 i 2009, Legia w 2015, 2017, 2018 i 2021. O ile jeszcze nieco przypadkowe zespoły, jak Polonia Warszawa, ŁKS, Zagłębie Lubin, czy Piast mogą raz wskoczyć na tron, to obrona tytułu stanowi domenę jedynie najmocniejszych ekip.

Tyle samo razy co u nas, w ostatnich trzech dekadach zdarzyło się to w Danii, Bośni oraz na Wyspach Owczych i Malcie. No nie jest to imponujące towarzystwo, szczególnie, że w Danii i Bośni wskaźnik może jeszcze w tym miesiącu podskoczyć do dziewięciu, ale nieco lepiej wygląda to, gdy zerkniemy, gdzie w tym czasie mistrz rzadziej niż u nas broni tytułu. Zaledwie siedem razy miało to miejsce w Szwecji, Belgii i… Hiszpanii, gdzie dokonała tego Barcelona w 1999, 2006, 2010, 2011, 2016, 2019, a Real tylko w 2008 (chyba, że w najbliższych dniach zdarzy się cud). W Belgii Brugia może jeszcze w tym roku podbić ten wynik do ośmiu.

Zatem nowy mistrz, nawet częściej niż nad Wisłą, zdarza się w ligach mocnych i bardzo mocnych. Nie ma się zatem czego wstydzić. Tak, że cztery kolejne sezony bez obrony tytułu, z czym obecnie mamy do czynienia w Ekstraklasie, to nie jest jakiś ewenement. Taka seria trwa obecnie w aż dziesięciu innych krajach, głównie słabych, jak Armenia, Kazachstan, Islandia, Czarnogóra, Cypr i Gruzja, ale też w LaLiga, Serie A i lidze portugalskiej. W dwóch ostatnich może ona dobiec końca, jeśli wygra Inter i Sporting. Jeżeli dla kogoś nasza zmienność jest niewystarczająca, to zapraszam do Słowenii, gdzie ostatnia obrona mistrzostwa miała miejsce w… 2015 roku, a od tego czasu zdobywały je:

  • 2015 – Maribor
  • 2016 – Olimpija
  • 2017 – Maribor
  • 2018 – Olimpija
  • 2019 – Maribor
  • 2020 – Celje
  • 2021 – Mura
  • 2022 – Maribor
  • 2023 – Olimpija
  • 2024 – Celje
  • 2025 – Olimpija lub Maribor

Reklama

Jacobo Ramon przedłużył szanse Realu na obronę tytułu

Mimo wszystko jednak nawet w Słowenii tytuł dzieli między siebie grono w miarę stale tych samych drużyn, a Olimpija czy Maribor – nawet jeśli nie wygrają ligi – to kończą na podium w każdym (!) z ostatnich dziesięciu sezonów.

Skok na tron spoza podium

W Polsce natomiast ligę wygra z pewnością zespół, który rok temu nie był nawet na podium. Lech był przecież piąty, a Raków dopiero siódmy. Do tego, że spadł zeszłoroczny wicemistrz, może już nie wracajmy.

I znów – nie jest to u nas jakaś sensacyjna sytuacja.

Od 2018 roku już czwarty raz na siedem sezonów mistrzem będzie ktoś, kto nie był rok wcześniej na pudle. Piast w 2019 został mistrzem po tym jak ledwo się utrzymał na 14. miejscu, zresztą podobnie jak Jagiellonia rok temu, Lech w 2022 zdobył tytuł po tym, jak był jedenasty. Pod tym względem mocno odstajemy od sąsiadów. W aż siedemnastu krajach w ostatnich siedmiu sezonach zawsze mistrzem zostawał klub, który rok wcześniej był na podium. Tylko w ośmiu miało to miejsce cztery razy.

Mistrzem w zaledwie trzech na siedem ostatnich edycji ligi zostawał klub, który rok wcześniej nie był na podium (jak w Polsce) tylko w trzech krajach. Islandii, Armenii i Cyprze, przy czym w tym ostatnim jedynie dlatego, że w sezonie covidowym tytułu nie przyznano. O ile zatem w silnych ligach zdarza się czasem wskoczyć na podium klubowi, który rok wcześniej był znacznie słabszy, jak Girona, Stuttgart, czy być może teraz Newcastle i Freiburg, to zdobywanie mistrzostwa przez takie zespoły, w dodatku w praktycznie co drugim sezonie zdarza się poza Polską wyłącznie na peryferiach sportowych i geograficznych futbolu.

Kiedyś było u nas nudniej

Ponownie trzeba zaznaczyć, że nie jest to odwieczna domena polskiej ligi. W latach 2001-2018 mistrz nie był na podium rok wcześniej jedynie w 2008 roku, gdy Wisła była po roku kryzysu, w którym na czele Ekstraklasy było Zagłębie i Bełchatów. Przez prawie dwie dekady mistrz praktycznie nie wskakiwał na tron spoza pudła. W ostatnich latach wszystko się zmieniło. Co ciekawe, przyczyną nie jest kryzys czołówki, a wręcz przeciwnie: mocny wzrost poziomu naszej ligi, potwierdzony rankingiem UEFA. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie przecież, że Raków i Lech to przypadkowe drużyny na czele Ekstraklasy.

Dorobiliśmy się kwintetu całkiem mocnych zespołów, wśród których w najbliższych latach mogą być dzielone trofea. Żadną sensacją nie będzie jeżeli w przyszłym roku dwa miejsca dające grę w eliminacjach Lidze Mistrzów zajmą Legia i Jagiellonia, a Puchar Polski zdobędzie Pogoń Szczecin.

No dobra – z tym ostatnim przesadziłem.

Czy jednak zmienność na czele świadczy sama w sobie o sile lub słabości danej ligi? Europejskie rozgrywki można podzielić na cztery grupy (wraz z przykładowymi jej reprezentantami):

  • słaba liga, mistrz często broni tytułu:
    • Walia, Litwa, Łotwa, Białoruś, Gibraltar, Mołdawia
  • słaba liga, mistrz rzadko broni tytułu:
    • Czarnogóra, Irlandia, Malta, San Marino, Wyspy Owcze
  • mocna liga, mistrz często broni tytułu:
    • Niemcy, Włochy, Francja, Grecja, Szkocja, Chorwacja, Ukraina
  • mocna liga, mistrz rzadko broni tytułu:
    • Hiszpania, Anglia, Belgia, Czechy

Widzimy zatem, że nie ma korelacji między zmiennością a poziomem.

Są ligi nudne i słabe, ale też silne. Są też ciekawe rozgrywki na żenującym poziomie, ale i jednocześnie ciekawe i mocne, które najchętniej śledzimy. Optimum jest chyba mieć wyrównaną czołówkę, a jednocześnie być na fali wznoszącej, czego chyba obecnie doświadczamy.

Przetasowania na szczycie z udziałem kilku ekip, z których praktycznie każda jest później w stanie dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Konferencji, to chyba najlepszy możliwy układ zarówno dla emocji, jak i podnoszenia poziomu ligi. Jeśli do tego dołączymy beniaminków z tradycjami, którzy grając na ładnych pełnych stadionach mogą dość szybko po awansie włączyć się w walkę o może nie mistrzostwo, ale o czołową szóstkę, to mamy przepis na jedne z najciekawszych rozgrywek na naszym kontynencie.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot.: Newspix.pl

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Goncalo Feio: europejski doktor Jekyll, ligowy pan Hyde

AbsurDB
32
Goncalo Feio: europejski doktor Jekyll, ligowy pan Hyde
Ekstraklasa

42% szans Rakowa na mistrzostwo? Oto, co mówią liczby na finiszu rywalizacji

AbsurDB
37
42% szans Rakowa na mistrzostwo? Oto, co mówią liczby na finiszu rywalizacji

Komentarze

55 komentarzy

Loading...