Dwie kolejki przed końcem i tylko punkt przewagi Lecha Poznań nad Rakowem Częstochowa. Szykuje się pasjonująca walka o to, kto zostanie mistrzem Polski. Podgrzejmy zatem atmosferę i zastanówmy się – co wpisać na listę pięciu powodów dla których tytuł powędruje do Kolejorza, a co sprawi, że złote medale otrzymają Medaliki?
Dlaczego mistrzem Polski będzie Lech Poznań:
Już tego nie wypuszczą
Po prostu – terminarz jest sprzymierzeńcem Kolejorza. Najpierw wyjazd do Katowic, które od dawna są pewne utrzymania w Ekstraklasie. Później domowy mecz z Piastem – nie grającym już o nic i od dawna wiedzącym, że po sezonie żegna się z nim Aleksandar Vuković.
W teorii nie są to drużyny, które powinny zagrozić kandydatowi do tytułu. Gdyby na horyzoncie były starcia z Rakowem czy Jagiellonią – ewentualny brak tytułu byłby odbierany jako rozczarowanie. Wyłożenie się na GKS-ie i Piaście – byłoby kompromitacją.
Apetyt na sukces
Lech jest głodny trofeów. Ostatni tytuł mistrzowski to 2022 rok i kadencja Macieja Skorży. A wcześniejszy… to 2015 rok i kadencja Macieja Skorży. W międzyczasie nieudane próby zawojowania Ekstraklasy czynili Mariusz Rumak, Jan Urban, Nenad Bjelica, Rafał Ulatowski, Dariusz Żuraw i John van den Brom. Niels Frederiksen wygląda na gościa, który będzie trzecim trenerem – po Skorży i Jacku Zielińskim – który w XXI wieku da Lechowi mistrzostwo.
Bo apetyty w Poznaniu rozbudzone są już do maksimum.
Mistrz powinien zachwycać
A Lech potrafi zachwycać. Tylko w ostatnim czasie rozbił 8:1 Puszczę Niepołomice, wcześniej też notując kilka bardzo efektownych zwycięstw: we wrześniu rozgromił 5:0 Jagiellonię Białystok, w listopadzie pokonał 5:2 Legię Warszawa, w marcu wrzucił trzy bramki Pogoni Szczecin, bez straty żadnej. Raków takich wygranych nie notuje – gdy wygrywa, to zazwyczaj jedną bramką.
Kolejorz, gdy ma dzień potrafi miażdżyć przeciwnika. Jego gra po prostu cieszy też wtedy oko. Tak efektownie w Ekstraklasie nie gra w tym sezonie nikt.
Ma w składzie indywidualności
Jeśli spojrzymy na kadrę Lecha – zobaczymy czołowych graczy ligi niemal na każdej pozycji. Nominację do miana obrońcy sezonu otrzymał ostatnio Joel Pereira, choć przecież wiosną częściej w składzie występował Rasmus Cristensen. A wśród rozpatrywanych do nominacji był także Antonio Milić.
Jesienią zachwycał Antoni Kozubal, będący objawieniem pierwszej połowy sezonu. Przed nim czaruje Afonso Sousa, a z przodu Lech ma Mikaela Ishaka. Jeśli dołożyć do tego momenty Aliego Gholizadeha, Patrika Walemarka czy Dino Hoticia – wyjdzie na to, że jesteśmy w stanie wyróżnić w tym sezonie naprawdę wielu piłkarzy z Poznania.
Rosnąca forma na finiszu
Lech w połowie marca złapał zadyszkę, przegrywając z Jagiellonią Białystok i Śląskiem Wrocław, ale wygląda na to, że po słabszej formie nie ma już nawet śladu. Od tamtej pory w sześciu meczach zdobył 16 pkt z 18 możliwych, wygrywając pięć spotkań i jedno remisując. Stosunek bramek? 17:5.
Lepszy okres na finiszu sezonu jest widoczny gołym okiem. Kolejorz udźwignął presję, wygrywając 1:0 na Łazienkowskiej, a spadkowicza z Niepołomic potraktował bez żadnej litości, aplikując mu osiem goli.
Dlaczego mistrzem będzie Raków Częstochowa:
Bo tytuły wygrywa się defensywą
A gra defensywna to największy atut ekipy Marka Papszuna. W tym sezonie Raków stracił tylko 21 bramek, zdecydowanie najmniej ze wszystkich w stawce. Trzecia w tabeli Jagiellonia ma ich w sieci aż 40 – blisko dwa razy tyle, co Raków.
Tylko w sześciu z 32 dotychczasowych spotkań częstochowianie tracili więcej niż jedną bramkę. Więcej niż dwóch nie stracili ani razu.
Bo Lech Poznań to… Lech Poznań
Ileż to razy Lech był już bliski tytułów, a ostatecznie kończył z niczym. Tracił szanse za van den Broma, był wicemistrzem za Żurawia, za Bjelicy kończył najwyżej trzeci, przed pierwszą kadencją Skorży seryjnie wicemistrzostwa zdobywał Mariusz Rumak.
Ale indolencję Lecha najlepiej widać po finałach Pucharu Polski. W 2011 roku – przegrany po karnych z Legią. W 2015 roku – przegrany 1:2, znów rywalem była Legia. 2016 rok – też Legia, porażka 0:1. 2017 rok – ogromna przewaga i porażka po dogrywce z Arką Gdynia. 2022 rok – przegrana 1:3 z Rakowem Częstochowa. Tyle szans, zero tituli. Na triumf w Pucharze Kolejorz czeka jeszcze dłużej niż na tytuł mistrzowski – od 2009 roku.
Brak presji medialnej
Jasne, to nie tak, że w Częstochowie nie ma żadnego ciśnienia na temat mistrzostwa, bo to jest oczywistym celem zespołu Michała Świerczewskiego. Ale to presja nieporównywalnie mniejsza z tym, co dzieje się w Poznaniu.
Tam kolejna porażka znów oznaczałaby klęskę i trzęsienie ziemi. A Raków? Jeśli skończy sezon drugi, pozbiera się, będzie kontynuował dotychczasową pracę i spróbuje ponownie za rok.
Bo Marek Papszun to fachura
Nie ma w ostatnich latach w Polsce trenera, który osiągnąłby taki progres ze swoją drużyną. Jasne, Adrian Siemieniec w krótkim czasie z anonimowego trenera stał się gwiazdą, prowadząc Jagiellonię do sensacyjnego tytułu i notując świetne wyniki w europejskich pucharach. Karierę Siemieńca doceniamy i życzymy, by dalej rozwijała się w tym kierunku.
Ale proces u Marka Papszuna trwa o wiele dłużej. Raków przejmował jeszcze w II lidze, w ciągu siedmiu lat awansując o dwa szczeble rozgrywkowe, w Ekstraklasie za każdym razem kończąc sezon na podium – najpierw na trzecim miejscu, potem dwukrotnie na drugim, aż w 2023 roku żegnał się z klubem mistrzostwem Polski. Do tego trzykrotnie meldował się w finale Pucharu Polski, wygrywając dwa z nich. W zeszłym sezonie, bez Papszuna, Raków był ledwie siódmy. Teraz trener wrócił i wróciły mistrzowskie aspiracje.
Bez “gwiazdozależności”
Siłą Rakowa jest przede wszystkim drużyna. Częstochowianie nie są tak uzależnieni od indywidualnej formy swoich największych gwiazd. Jasne, gdy wyłączy się z gry Iviego Lopeza, a słabszy dzień ma Jonatan Braut Brunes, Raków traci na wartości. Ale jest w stanie wygrywać także bez nich – co ciężko powiedzieć o Lechu, gdy gasną Ishak, Sousa i inne gwiazdy.
Raków jest silny nawet wtedy, gdy indywidualności nie błyszczą – to efekt silnej struktury zespołu, jasnego planu na grę i faktu, że trener Papszun przede wszystkim oczekuje od piłkarzy realizowania zadań taktycznych. A dobre wykonanie jego planu rzadko kończy się porażką.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Pavol Stano: Moja Wisła Płock swego czasu biegała lepiej niż Raków [WYWIAD]
- Ekspert o spadku Śląska: To miejski narkoman
- Komunikat Puszczy po spadku z Ekstraklasy. “Przed nami trudny czas”
Fot. Newspix