Sprawa jest prosta – jeśli Lech wygra, wyprzedzi Raków i będzie na autostradzie do mistrzostwa Polski. No, ale właśnie: jeszcze trzeba wygrać z Legią, nie przypominać sobie o genie przegrywu na ostatniej prostej. Czy Kolejorz będzie w stanie to zrobić?
Koniec, zapraszam na Ligę Minus!
Gual z dystansu, domaga się rzutu rożnego, ale nie ma dla Legii nawet tego. Od bramki wznawia Mrozek.
Parę minut nadziei dla Rakowa. No bo w sumie przecież nie Legii, jej w tabeli nic sensownego nie grozi.
Dwie zmiany w Lechu: Ishak i Gholizadeh schodzą, Gonzalez i Pingot wchodzą.
Kolejna szansa Legii, ale Morishita nie trafia w bramkę z podobnej odległości.
Stara się odpowiedzieć Legia, ale strzał Luquinhasa tuż sprzed pola karnego zablokowany.
Swoją drogą: ten też nic nie zrobił, też się tylko patrzył.
Zaczarował Gholizadeh przed polem karnym, rywal stał, patrzył, jak Irańczyk kręci się z piłką, a potem - też tylko patrzył - jak idzie rogalik obok słupka bramki Kovacevicia.
JEDNAK NIE! 0:1! GHOLIZADEH!
Dobra, zmieni to tyle, że Raków nie będzie miał już remisu jako koła ratunkowego. Ale serio, to jest pomysł Lecha na dwie ostatnie kolejki, żeby się modlić o kolejną wpadkę ekipy Papszuna?
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Lech nie rzuci wszystkiego do ataku. Ten remis nic nie zmienia, trzeba wygrać.
Hotić wrzuca z wolnego, ale nawet nie potrafi przerzucić pierwszego obrońcy...
Liga Minus o 19:30 dzisiaj oczywiście!
Rzut rożny, po którym... COŚ SIĘ WYDARZYŁO!
Ziółkowski główkuje, ale bardzo dobrze broni Mrozek.
Vinagre z prawej nogi, ale nad bramką.
Niemniej - aktywniejsza jest Legia.
Odpowiada Legia, ale Pereira blokuje strzał Luquinhasa. Kto wie, może coś się ruszy w tym spotkaniu. Czasu coraz mniej.
Teraz, jak Ishak miał dobrą szansę, bo dostał piłkę na woleja, to trafił nieczysto. Paraliżuje Lecha myślenie o mistrzostwie.
Przysięgam, nic się nie dzieje! Nic! To wolny, nudny mecz, który bez stawki byłby kompletnie nieinteresujący.
Chciałem wam pokazać gola Zalewskiego, żebyście jakiegoś zobaczyli, bo w tym meczu może nie być, ale nie działa osadzanie twittów na X-ie:)
Zagranie ręką Hoticia w polu karnym, ale w polu karnym Legii, więc nie jest to żadna sensacyjna historia dla tego meczu.
Schodzi Szkurin, wchodzi Gual. Dla tego pierwszego był to mecz kompletnie historii, wyróżniał się tylko fryzurą.
"A może tak trochę mniej tego narzekania na mecz?"
No jak będzie lepszy, to będzie mniej.
Ale też Lech wciąż bez celnego strzału, a mecz trwa już prawie godzinę...
No i faktycznie - Lech wygląda groźniej, kotłuje się w polu karnym Legii.
Nadzieja Lecha chyba w Walemarku, który w przerwie zmienił Hakansa, że on to rozrusza.
Lech miał rzut wolny z całkiem przyzwoitej pozycji - z gorszej Korona strzeliła dziś gola - ale Hotić trafił w mur.
Ishak wrzucił do Sousy, ale ten niespecjalnie sięgnął piłkę głową.
Trochę to bez sensu, raczej Sousa powinien wrzucać do Ishaka. Już jeden zespół w tej kolejce tak kombinował, Pogoń konkretnie, efekt pamiętamy.
Zaraz wracamy z drugą połową, jest gorąca prośba, żeby bardziej przypominała mecz piłki nożnej.
Przerwa. Legia jest lepsza, nieznacznie, ale jest, ale zmarnowała dwie dobre szanse:
- raz Pereira wybił z linii
- raz Vinagre nie trafił patelni
Czekamy na więcej w drugiej połowie. Lech nie ma wyjścia, musi zaatakować.
W Lechu chyba musi wejść Fiabema, żeby to wszystko rozruszać...
A za tym poszedł ósmy rożny, z którego nic nie było.
NO TERAZ BYŁO BLISKO!
Główka Goncalvesa i Perreira wybija łydką piłkę z linii bramkowej!
Właśnie został wykonany siódmy rożny i po raz siódmy nic ciekawego z niego nie było.
Chyba że to jest właśnie Lech w meczu o mistrzostwo, zgodnie ze swoim memicznym DNA.
Lech niespecjalnie wygląda na drużynę, która przyjechała na mecz o mistrzostwo. Jest jakiś taki apatyczny, nieprzekonujący, bez błysku. Jakby sezon miał już przegrany, a nie był blisko wygrania całego.
Pierwsza połowa została przedłużona o 11 minut.
Nie jest to dobry mecz, ale jeśli ktoś jest tak ciut, ciut lepszy, to Legia.
Trochę na siłę uderzył Portugalczyk, a raczej trzeba było poszukać spokoju i celności.
W końcu pograł tutaj ktoś w piłkę!
Legia uciekła prawą stroną, Morishita wycofał do Vinagre'a, a ten mając - no cóż - patelnię, trafił tylko w poprzeczkę.
Słuchajcie, niesamowita sprawa - przed chwilą był kolejny rzut rożny dla Legii, który nic nie wniósł.
Albo ktoś tutaj coś strzeli i otworzy wynik, a jednocześnie grę, albo, czuję, że będziemy się nudzić kolejną godzinę.
Bo sfaulował Morishitę w - oczywiście - środku pola.
I jest konkret w tym spotkaniu, taki, o którym będzie się mówiło jeszcze latami... Żółta kartka dla Gurgula.
Faul za faulem teraz w środku pola...
W Hiszpanii chyba więcej się działo, tak coś czuję.
Czyli na razie były dwie przerwy na race i jeden celny strzał.
Gramy. Zobaczymy, jak długo.
Zobaczymy, ile rac tam jeszcze zostało, być może mecz się skończy przed 22, ale nie ma pewności.
I tak jak mówiłem - kolejna przerwa.
Aktywny dzisiaj jest Hakans - jedna akcja na pewno na plus, kiedy minął dwóch rywali Legii pod swoim polem karnym i napędził akcję Lecha.
Teraz jednak minus - podanie nie w tempo do Sousy.
Kolejne race poszły, być może zaraz czeka nas następna przerwa.
I kolejny rożny dla Lecha, tym razem wykonany inaczej - długa piłka na skraj pola karnego, ale - tak, tak - nic z tego nie było.
I nic z niego ciekawego nie było.
Legia oczekuje teraz na Lecha przed swoim polem karnym, goście rozgrywają, ale na razie bez znalezienia jakiejś przestrzeni, gdzie można puścić piłkę i zaskoczyć rywali.
Z rożnego nic nie było, potem jeszcze próba powtórki Hoticia, ale przeciągnięta.
Ale warto dodać, że obudził się Lech.
Jak tak piłka lata wysoko przed polem karnym Legii - z pięć podbić było - to można się zastanowić, czy nie łatwiej byłoby ją sprowadzić do ziemi.
To Legia lepiej weszła w mecz. Gra wysoko, podchodzi agresywnie do Lecha, potrafi przejąć piłkę. Goście jeszcze bez pomysłu, co z tym zrobić.
Ale możemy sobie za to popatrzeć na Stefana Majewskiego.
I tym miłym akcentem kończymy mecz.
Dobra, nie kończymy, ale przerwa jest - zadymiło się.
I już celny strzał Legii, ale w środek bramki i Mrozek zbija na rzut rożny.
Dla formalności - arbitrem jest Wojciech Myć. Na VAR-ze pomaga mu Bartosz Frankowski.
Wiadomo, że Legia nie odpuści. Nie dość, że to Lech, to jeszcze Lech, z którym dostała piątkę jesienią.
Paradoksalne - mieć wszystko w swoich rękach, ale matematycznie być tak daleko za liderem.
Plan dla Lecha jest prosty, wygrać wszystko, ale wykonanie nie musi być łatwe.
Paweł Mogielnicki wyliczył przed meczem szanse na mistrzostwo:
Raków 77,0%
Lech 22,9%
Jagiellonia 0,06%
Legia:
Kovacević - Wszołek, Ziółkowski, Kapuadi, Vinagre, Elitim, Augustyniak, Goncalves, Morishita, Luquinhas, Szkurin
Lech:
Mrozek - Pereira, Mońka, Milić, Gurgul, Kozubal, Hotić, Sousa, Gholizadeh, Ishak, Hakans
Ależ mamy dzień, nie dość, że trwa klasyk w Hiszpanii, to zaraz zaczynamy hitowe starcie w Polsce. Mecz o mistrzostwo Polski.
No, nie dla Legii, ale ona może zamieszać w tym wyścigu.
Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie.
Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.
Rozwiń