Dla jednych możliwość sprawdzenia formy przed igrzyskami, dla innych – ostatni dzwonek na wywalczenie olimpijskiej kwalifikacji. Za nami jubileuszowe, 100. mistrzostwa Polski w lekkoatletyce, na których pojawiły się największe gwiazdy, w tym Ewa Swoboda, Natalia Kaczmarek, Anita Włodarczyk, Maria Andrejczyk czy Paweł Fajdek. Co przyniosły trzy dni rywalizacji na bydgoskim stadionie imienia Zdzisława Krzyszkowiaka?
100. MP w lekkoatletyce – reportaż
Impreza rangi mistrzowskiej, odbywająca się na finiszu walki o przepustki na igrzyska, to dla szerokiego grona zawodniczek i zawodników idealna okazja do powiększenia dorobku punktowego w olimpijskich kwalifikacjach. Ale w Bydgoszczy nie zabrakło też tych, którzy wyjazd do Paryża mają już w kieszeni. Kibice ostrzyli sobie zęby na pojedynki największych polskich gwiazd lekkoatletyki – w programie nie zabrakło m.in. rzutu młotem, gdzie wśród pań ogromne emocje gwarantowało trio z ostatnich mistrzostw Europy w Rzymie – Anita Włodarczyk, Malwina Kopron i Katarzyna Furmanek. Wśród panów natomiast świetną rywalizację prowadzą Wojciech Nowicki z Pawłem Fajdkiem, którzy zresztą występowali w Bydgoszczy również tydzień wcześniej, bo na 6. Memoriale Ireny Szewińskiej.
Tradycyjnie nie zawiodły też obsady konkurencji biegowych. Na niebieskim tartanie stadionu im. Zdzisława Krzyszkowiaka emocjonująco zapowiadały się występy Dominika Kopcia czy Damiana Czykiera, ale przede wszystkim czołowych polskich zawodniczek: Natalii Kaczmarek, Ewy Swobody czy Pii Skrzyszowskiej.
Niektórym plany pokrzyżowały jednak mocno niesprzyjające warunki atmosferyczne. Ale nie jest to szczególnie zaskakujące, bo, jak powiedziała część sportowców startujących na 100. mistrzostwach Polski, Bydgoszcz to… Bydgoszcz. I trzeba się z tym pogodzić.
Warunki po bydgosku
Tydzień po 6. Memoriale Ireny Szewińskiej, w grodzie nad Brdą znów pojawiły się gwiazdy lekkoatletyki. I kolejny raz musiały zmierzyć się nie tylko z własnymi słabościami czy innymi sportowcami, ale też… warunkami, jakie panowały w Bydgoszczy. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się startujący w popołudniowej sesji pierwszego dnia 100. mistrzostw Polski – silny wiatr w połączeniu z siąpiącym deszczem okazały się bezlitosne szczególnie w przypadku konkurencji rozgrywanych na bieżni. Mocno odczuli to zawodnicy startujący w biegu na 100 metrów, w tym Dominik Kopeć, który w eliminacjach wykręcił czas 10.22 s i był nastawiony na jeszcze lepszy wynik w finale. Plany te pokrzyżowała pogoda.
– Warunki w Bydgoszczy nas nie rozpieszczały. Bieg eliminacyjny? Bajka. Co prawda z wieloma błędami, ale byłem naprawdę zadowolony. Finał to już zupełnie coś innego – kiedy wszedłem w bloki i mnie cofało, wiedziałem już, że mogę zapomnieć o igrzyskach, a czas będzie słaby. Mocno odczułem te podmuchy, gdy tylko się wyprostowałem. Na końcu miałem wrażenie, że to nie 100 metrów, a 200, nie miałem już siły przepychać się z takim wiatrem. Szkoda, bo w tym roku nie miałem biegać nic szybkiego, tymczasem wróciłem do starej, dobrej formy. Przepraszam, nie mogłem nic więcej zrobić – powiedział zawiedziony Kopeć, który, choć po raz szósty został mistrzem Polski, odczuwał ogromny niedosyt po rezultacie 10.63 s w finale biegu na 100 metrów. Załamany był też Oliwer Wdowik, który na mecie zameldował się tuż za zawodnikiem Agrosu Zamość, a razem z Adrianem Brzezińskim. Obaj zawodnicy osiągnęli czas 10.67 s.
Niezbyt dobre warunki odczuwały też młociarki, które pierwszego dnia 100. MP prowadziły emocjonującą rywalizację w swoim konkursie. Praktycznie z każdą serią zmieniała się liderka, ale ostatecznie zwyciężyła królowa polskiego rzutu młotem, czyli Anita Włodarczyk.
Anita Włodarczyk zdobywa 14. medal mistrzostw Polski w rzucie młotem (rekord).
Włodarczyk ma już w dorobku 11 tytułów mistrzyni kraju, do rekordu Kamili Skolimowskiej (12) brakuje już tylko jednego tytułu, a Włodarczyk kariery nie kończy 😉 https://t.co/Nqk4yRoHIz
— Athletics News (@Nedops) June 27, 2024
– Fajnie, że się przerzucałyśmy, bo to dobrze motywuje. Ważne było dla mnie obronienie tytułu, który wywalczyłam już po raz 11. Standardowo brakowało szybkości w kole, ale wiemy, co trzeba poprawiać, analizowaliśmy z moim zespołem występ w Poznaniu. Było dużo startów w krótkim czasie, co na pewno mnie trochę wybiło, a teraz potrzebuję przede wszystkim spokoju. Czekam na przygotowania w Arłamowie, bo tam na pewno będę miała warunki, by odpocząć psychicznie – mówiła po swoim występie Włodarczyk, która wygrała z wynikiem 72,06 m. Druga była Katarzyna Furmanek (69,92), a na najniższym stopniu podium znalazła się Malwina Kopron (69,55).
Gorzej poszło natomiast polskim kulomiotom. Wygrał Michał Haratyk, któremu do przekroczenia bariery 20 metrów zabrakło… dwóch centymetrów. I był to jeden z najsłabszych wyników w przypadku mistrzów Polski w ostatnich kilkunastu latach.
– Chciałem wrócić do powtarzalności, osiągnąć dobre odległości, wyszło, jak wyszło. Deszcz nie pomagał, bo mokry beton jest po prostu śliski i to dało się odczuć w kole. Nie mam jednak parcia, by wrócić na 21 metrów, występ na mistrzostwach Europy w Rzymie bardzo dużo mnie kosztował. Pchanie na mityngach wychodzi mi słabiej, ale mam nadzieję, że na igrzyskach się już uda – może brakuje trochę więcej adrenaliny, by się przełamać – stwierdził najlepszy obecnie kulomiot w kraju. Drugie miejsce zajął Konrad Bukowiecki, który najdalej pchnął na odległość 19,73 m.
Na warunki narzekały też czołowe polskie sprinterki, czyli Ewa Swoboda i Pia Skrzyszowska. Dość niespodziewanie rywalizowały ze sobą w biegu na 100 metrów. Było to zaskakujące nie tylko ze względu na ostatnie problemy ze zdrowiem Pii i jej decyzje o wycofaniu się z kilku startów, ale też przez wzgląd na samą konkurencję – Skrzyszowska od długiego już czasu skupia się przede wszystkim na biegach przez płotki. Jak jednak sama przyznała, potrzebowała nieco urozmaicenia, co przyniósł jej nie tylko sam występ, ale i pogoda:
– Bydgoszcz jest Bydgoszczą. Każdy, kto tu przyjeżdża, mówi: matko, tylko nie tu, bo tu wieje. I to się dzisiaj potwierdziło. Chciałam się sprawdzić w biegu płaskim, ale było to dla mnie trochę trudne – kiedy jestem w sezonie płotkarskim, biegam rytmem, a nie sprintersko, liczę kroki. Dzisiejszym startem pokazałam jednak, że nie mam już problemów ze zdrowiem. Pojawiały się jakieś drobne urazy, które mi dokuczały, ale nie były znaczące – powiedziała po pierwszym dniu zmagań na bydgoskim tartanie Pia Skrzyszowska.
𝐒𝐰𝐨𝐛𝐨𝐝𝐚 🆚 𝐒𝐤𝐫𝐳𝐲𝐬𝐳𝐨𝐰𝐬𝐤𝐚 𝐰 𝐟𝐢𝐧𝐚𝐥𝐞❗
Takiego pojedynku dawno nie było! pic.twitter.com/5rn5S9heGM— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 27, 2024
Z czasem 11.33 s zajęła ona drugie miejsce, tuż za Ewą Swobodą, która wygrała z rezultatem 11.11, stając się tym samym samodzielną liderką pod względem zdobytych tytułów mistrzyni Polski w biegu na 100 metrów – ma ich aż 8. Po swoim występie była zadowolona, choć również nie oszczędziła Bydgoszczy, wypowiadając się nie tylko na temat pogody, ale i nawierzchni na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka:
– Bardzo mnie zmęczyły biegi eliminacyjne, gdzie był naprawdę silny wiatr, w finale było już trochę lepiej. Ale czego spodziewać się po Bydgoszczy, tu zawsze wieje w twarz, bieżnia też już nie jest chyba pierwszej świeżości. Niemniej jednak jestem szczęśliwa, 11.11 s to świetny wynik jak na takie warunki – podsumowała start w grodzie nad Brdą Swoboda, dla której była to jedna z niewielu rywalizacji ze Skrzyszowską. – Pia przede wszystkim zajmuje się płotkami, czasem jednak biega płaskie. Nikt jej nie broni (śmiech) – zakończyła sprinterka z Żor.
Mistrzostwa pełne łez i pożegnań
Pełną paletę emocji podczas 100. mistrzostw Polski mogli na twarzach lekkoatletów zobaczyć kibice. Dużo łez przyniósł bieg kobiet na 400 metrów. W eliminacjach odpadła Anna Kiełbasińska, która największe sukcesy odnosiła w sztafecie 4 × 400, zdobywając m.in. srebro na igrzyskach w Tokio. Wracająca po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, zawodniczka poczuła ból przed wyjściem na ostatnią prostą, przestała biec, a niebieski tartan bydgoskiego stadionu opuszczała ze łzami w oczach.
– W zeszłym roku praktycznie zrezygnowałam z biegania, bolały mnie obie pięty. Podjęłam decyzję o operacji, choć było to oczywiście ryzykowne. Wiedziałam jednak, że jeśli nie spróbuję ostatecznych środków, to na pewno nie pojadę na igrzyska. Po zabiegu przygotowywałam się bardzo ciężko, sumiennie, wiele razy miałam momenty zwątpienia. Dzisiaj płaczę już nie z bólu, ale dlatego, że to koniec kariery, koniec pięknej przygody. Wiem, że poradzę sobie w przyszłości. Dalej kocham ten sport i chciałabym przekazywać to, co mam do zaoferowania, wspierać rozwój młodszych pokoleń dzięki mojemu doświadczeniu – mówiła po zawodach wyraźnie wzruszona Kiełbasińska.
Łez nie zabrakło też u Patrycji Wyciszkiewicz, która od dłuższego czasu walczy z kontuzjami, a przed samymi 100. mistrzostwami Polski w lekkoatletyce musiała zmagać się z infekcją. – Bardzo emocjonalny był dla mnie ten bieg. Chciałoby się więcej, ale trzeba się cieszyć z tego, co jest. W lutym tak naprawdę uczyłam się chodzić od nowa, potem walczyłam z zapalonym rozcięgnem. Dlatego uważam, że to i tak duży sukces, daleko od życiówki, ale jestem z siebie dumna – powiedziała pełna emocji Wyciszkiewicz, która w biegu na 800 metrów była piąta, a na dystansie 400 metrów odpadła w eliminacjach.
Patrycja Wyciszkiewicz w trakcie biegu na 100. MP w Bydgoszczy. Fot. Newspix
Jubileuszowe, 100. MP w Bydgoszczy były także wyjątkowe dla lokalnego bohatera, czyli Pawła Wojciechowskiego. Tyczkarz znany z wieloletniej, zaciętej, ale zarazem koleżeńskiej rywalizacji z Piotrem Liskiem, zapowiedział, że to jego ostatni start w imprezie mistrzowskiej i najpewniej koniec kariery zawodniczej.
– Na razie nie mam żadnych ofert, na ten moment idę do wojska. I chwała Ministerstwu Obrony Narodowej za to, że sport zawodowy może wyglądać tak, jak wygląda. Przez 16 lat nie martwiłem się o utrzymanie, czy to w gorszym, czy w lepszym sezonie. Zawsze wiedziałem, że będę mógł wrócić do skakania, wsparcie zawsze było. Z samego występu jestem zadowolony, zdarzały się mistrzostwa Polski, z których wychodziłem bez medalu, choć niedosyt pozostaje, bo zawsze chciałem mieć więcej – ocenił swój start Wojciechowski. Ze skokiem na wysokość 5,50 m uzyskał najlepszy rezultat w sezonie i zdobył brąz. Wyżej od niego byli Robert Sobera (5,62) i zwycięzca, Piotr Lisek (5,72), który mistrzem Polski seniorów został po raz czwarty.
Najmłodsi (i nie tylko) z rekordami
W Bydgoszczy nie brakowało sportowców, którzy poprawiali swoje życiówki. Zrobiła to Klaudia Kardasz, która w ostatniej serii pchnięcia kulą uzyskała rezultat 18,52 m. Białostoczanka co prawda nie musiała już rywalizować o awans na igrzyska olimpijskie, bowiem bilet do Paryża uzyskała wcześniej, ale nie przeszkodziło jej to w zdobyciu tytułu mistrzyni Polski w świetnym stylu.
Swojego rekordu życiowego sprzed tygodnia nie poprawiła z kolei Klaudia Kazimierska. Na 6. Memoriale Ireny Szewińskiej sensacyjnie zwyciężyła w biegu na 1500 metrów z czasem 4:01.89. Nie tylko wygrała w swojej konkurencji, ale też wywalczyła kwalifikację olimpijską, dlatego na 100. mistrzostwach Polski w Bydgoszczy mogła pozwolić sobie na mniejszą intensywność, choć i tak udało się jej zostać najlepszą zawodniczką w kraju na wspomnianym dystansie.
– Miałam trudniejszy czas od 2020 roku. Wyjechałam do USA, przełamałam się i widzimy tego efekty. Na pewno jest jeszcze duży zapas szybkości, to minimum na igrzyska bardzo mnie uspokoiło. W Stanach mam dwie trenerki, Polkę i Amerykankę, współpracuję też z terapeutką. Mam wokół siebie świetnych ludzi, co też pozwala mi uzyskiwać coraz lepsze wyniki. Chcę biegać poniżej czterech minut, myślę, że to możliwe – jeśli nie w tym roku, to w kolejnym – powiedziała po swoim występie Kazimierska, która skupia się już na przygotowaniach do igrzysk w Paryżu.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Na 100. Mistrzostwach Polski kibice mogli podziwiać też największą gwiazdę polskiego oszczepu, czyli Marię Andrejczyk. Srebrna medalistka olimpijska z Tokio tym razem najlepszy rezultat uzyskała w ostatniej serii konkursu, rzucając na odległość 63,93 m, z czego była zresztą bardzo zadowolona:
– W poniedziałek ostrzykiwałam się osoczem – w staw skokowy i plecy. Problemy były na tyle duże, że nie mogłam zrobić żadnego normalnego treningu. Jadąc tutaj, nie wiedziałam do końca, czy wystartuję. Bardzo chciałam stanąć do rywalizacji, dawno mnie nie było na mistrzostwach Polski. Ponownie zaczęłam w siebie wierzyć, choć ostatnio miałam ciężki okres, dlatego to dla mnie świetny wynik, jestem z niego bardzo zadowolona. Teraz zaczynam przygotowania w Spale i czekamy na igrzyska – stwierdziła szczęśliwa mistrzyni Polski w rzucie oszczepem.
Maria Andrejczyk podczas konkursu rzutu oszczepem na 100. MP w Bydgoszczy. Fot. Newspix
Świetny wynik uzyskała ponadto zaledwie 17-letnia Anastazja Kuś. Młoda zawodniczka jest wielką nadzieją w biegach na 400 metrów, w Bydgoszczy ustanowiła zarówno rekord życiowy, jak i kraju w swojej kategorii wiekowej. Z czasem 52.26 a jest obecnie najszybszą juniorką młodszą w Polsce. Ogromny potencjał pokazał też Marek Zakrzewski, który w grudniu skończy 19 lat. Jego 20.50 s na 200 metrów okazało się najlepszym rezultatem wśród juniorów, a jednocześnie również i „życiówką”.
– Takiego wyniku nie biega się z niczego. To jest znacznie lepszy czas od tego, który uzyskałem w zeszłym roku w Jerozolimie. Ten wynik bardzo dużo dla mnie znaczy, ale nie spocznę teraz na laurach. Mam sporo pracy przed sobą, jest kilka elementów do doszlifowania. Złoto mistrzostw Polski smakuje świetnie, to jest nasze podwórko, zawsze trochę byłem za chłopakami, ale dziś na „dwusetce” czułem się doskonale – mówił Zakrzewski.
Emocjonującą rywalizację stoczyli też biegacze na dystansie 110 metrów przez płotki. Fenomenalne widowisko zakończyło się wyrównaniem rekordu Polski z czasem 13.25 s. Taką właśnie „życiówkę” wykręcił Jakub Szymański, który osiągnął tym samym identyczny rezultat, co Damian Czykier. – Czułem, że było bardzo dobrze i że biegam tak jak na hali. Miałem korzystny wiatr, ale szczęście sprzyja lepszym. Jest trochę niedosyt, że nie udało się jeszcze urwać z wyniku, wszystko jednak przede mną, jestem młody. Teraz, gdy znam już to uczucie, jak to biegać, to takie rezultaty będą się pojawiały znacznie częściej – zapowiedział Szymański, który tym samym osiągnął także minimum olimpijskie.
Jakub Szymański wyrównał 𝐫𝐞𝐤𝐨𝐫𝐝 𝐏𝐨𝐥𝐬𝐤𝐢 w biegu na 110 metrów przez płotki!
𝐖 𝐩𝐚𝐤𝐢𝐞𝐜𝐢𝐞: mistrzostwo Polski + kwalifikacja olimpijska! 🥇 pic.twitter.com/5HHgOpuIuw
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 28, 2024
Zadowolony z występu na 100. mistrzostwach Polski w Bydgoszczy był również Maksymilian Szwed. W jego przypadku można mówić o rekordzie życiowym i krajowym – 45.25 s na dystansie 400 metrów to najlepszy wynik wśród polskich młodzieżowców. – To dla mnie świetny wynik. Chciałem złamać 45 sekund, wiary było bardzo dużo. Okres przygotowawczy mógłby być lepszy. Miałem też matury, kosztowało mnie to dużo stresu. Za rok będę miał spokój i liczę, że dzięki temu przyjdą lepsze czasy. Jestem także zadowolony z chłopaków, możemy dużo osiągnąć w sztafecie – oceniał Szwed.
Weterani też nie zawiedli
Bardzo dobre występy zawodniczek i zawodników z młodszych roczników nie były jedynym powodem do optymizmu w kontekście 100. mistrzostw Polski w lekkoatletyce. Bez zarzutu zaprezentowali się seniorzy, którzy na swoim koncie mają już pokaźną liczbę sukcesów. Wśród nich była m.in. Anna Wielgosz – mistrzyni Polski na 800 metrów po raz piąty (2:01.18). Poprawny występ zaliczył ponadto Marcin Krukowski, osiągając 81,31 m w rzucie oszczepem. W konkursie rywalizował… ze swoim 15 lat młodszym bratem, Rochem, który zajął 8. miejsce, ale jest wielką nadzieją polskiego oszczepu.
Dobrze spisali się czołowi młociarze w kraju, czyli Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki. Wygrał pierwszy z nich, notując świetny rzut na odległość 80,02 m. Jak sam przyznał, było to dla niego symboliczne, bo właśnie z takim wynikiem jego obecny trener, Szymon Ziółkowski, zdobył 24 lata temu złoty medal na igrzyskach w Sydney. – Wciąż potrzebuję treningu, bo to dla mnie nadal za mało. Można jeszcze rzucać kawałek dalej i liczę, że na moich kolejnych dwóch startach przed turniejem olimpijskim to się uda. Z wyniku jestem zadowolony, to wprowadza taki spokój, że praca oddaje, stopniowo zbliżamy się do celu – powiedział po konkursie nowy mistrz Polski w rzucie młotem.
I zaznaczył, że być może udałoby się uzyskać jeszcze lepszy rezultat, ale przeszkodziła w tym bardzo długa przerwa techniczna związana z uszkodzeniem siatki otaczającej koło do rzutów, na co zresztą narzekał także Wojciech Nowicki.
Żadnego zaskoczenia nie było też w przypadku biegu na 100 metrów przez płotki kobiet. Z dużym zapasem nad drugą Mariką Majewską wygrała w swojej koronnej konkurencji Pia Skrzyszowska z czasem 12.67 s.
𝐏𝐢𝐚 𝐒𝐤𝐫𝐳𝐲𝐬𝐳𝐨𝐰𝐬𝐤𝐚 𝐩𝐨 𝐫𝐚𝐳 𝐭𝐫𝐳𝐞𝐜𝐢 𝐦𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐲𝐧𝐢𝐚̨ 𝐏𝐨𝐥𝐬𝐤𝐢❗
Do srebra na 100 metrów dokłada złoto na 100 metrów przez płotki! 🥇🥈 pic.twitter.com/zrCeq6EI6h
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 28, 2024
Kibice zgromadzeni na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka mogli na 100. mistrzostwach Polski podziwiać prawdziwą plejadę gwiazd w biegu na 400 metrów kobiet. Obsada była bardzo mocna: startowały m.in. Natalia Kaczmarek, Marika Popowicz-Drapała, Justyna Święty-Ersetic, a także Iga Baumgart-Witan. Wygrała pierwsza z nich, podtrzymując fenomenalną formę w tym sezonie, w którym zdobyła chociażby mistrzostwo Europy w Rzymie oraz tytuł najszybszej Polki w historii na dystansie właśnie 400 metrów.
– Czuję się pewnie, czuję się dobrze. Ten tydzień był dla mnie ciężki, najpierw startowałam na Memoriale Ireny Szewińskiej, później w Poznaniu biegłam na 200 metrów i dziś dwa starty. Wiedziałam, że nie będą to rekordy życiowe, zadanie było takie, żeby wygrać. To się udało, z czego jestem bardzo szczęśliwa. Do występów na mistrzostwach Polski zawsze podchodzę bardzo poważnie, są one dla mnie ważne i stresujące, bo na bieżni rywalizuję z koleżankami – powiedziała jedna z głównych kandydatek do olimpijskiego złota na nadchodzących igrzyskach. Kaczmarek poinformowała ponadto, że nie pobiegnie w Paryżu w sztafecie mieszanej. To duża strata dla polskiego zespołu, który zresztą z Natalią w składzie wywalczył złoty medal w Tokio.
𝐊𝐨𝐥𝐞𝐣𝐧𝐲 𝐛𝐢𝐞𝐠❗ 𝐊𝐨𝐥𝐞𝐣𝐧𝐞 𝐳𝐰𝐲𝐜𝐢𝐞̨𝐬𝐭𝐰𝐨 🥇
Natalia Kaczmarek mistrzynią Polski w biegu na 400 m! pic.twitter.com/4zuNbvUe1b— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 28, 2024
Czas mistrzyni – 50.77 s – był bardzo poprawny. Co natomiast przyniosło spore zaskoczenie, to „życiówka” weteranki biegów, Mariki Popowicz-Drapały. 51.42 s to dla doświadczonej zawodniczki najlepszy rezultat w karierze, z czego zresztą była nad wyraz szczęśliwa: – To było cudowne przeżycie. Marzyło mi się, żeby zrobić fajne rzeczy w tym finale, przed własną publicznością, w swoim mieście. W mieście, gdzie przecież rozpoczęła się moja kariera. Na trybunach był mój synek, Ignacy, cieszę się, że będę mogła mu pokazać i zawiesić na szyi medal 100. mistrzostw Polski – mówiła Popowicz-Drapała, która zapowiedziała jednocześnie koniec kariery, ale nie wskazała konkretnej daty i nie wykluczyła startu na kolejnych MP. Na bydgoskim podium za nią i Natalią Kaczmarek uplasowała się kolejna z największych polskich specjalistek w biegu na 400 metrów, Justyna Święty-Ersetic (52.13 s).
CZYTAJ TEŻ: Z BIAŁORUSI DO POLSKI. WZMOCNIENIE NASZEJ KADRY PRZED IGRZYSKAMI
Wartym odnotowania występem jest ponadto start Marii Żodzik. Dla pochodzącej z Białorusi 27-latki to pierwsze mistrzostwa Polski – dopiero w tym roku otrzymała ona obywatelstwo i tym samym możliwość reprezentowania biało-czerwonych barw na nadchodzących igrzyskach w Paryżu. Żodzik na 100. MP wygrała w skoku wzwyż kobiet dzięki wynikowi 1,86 m. – Na początku skakałam dobrze, potem trochę straciłam siły. Nie wiem, co stało się przy 1,88 m. Muszę to przeanalizować z trenerem i będzie w porządku. Nie mam konkretnego celu na igrzyska, chce się na nich po prostu zaprezentować z jak najlepszej strony – oznajmiła onieśmielona zainteresowaniem mediów Żodzik, która została nową mistrzynią Polski w skoku wzwyż.
Sztafety bez szału
Ostatni dzień na bydgoskim stadionie to przede wszystkim biegi sztafet klubowych – 4 × 100 oraz 4 × 400 metrów. W przypadku pierwszego zestawienia i startu kobiet, najlepszy okazał się zespół KS AZS AWF Katowice, w którego składzie znajdowała się m.in. Magdalena Stefanowicz, etatowa zawodniczka sztafet reprezentacyjnych na największych imprezach mistrzowskich. Czas 44.67 nie porwał, ale wystarczył do przekonującego zwycięstwa nad KS AZS AWF Warszawa. Jeśli chodzi o panów, triumfował klub AZS UMCS Lublin z rezultatem 40.08.
Nieco więcej emocji i znanych nazwisk przyniosły sztafety 4 × 400. Oczywiście zabrakło w nich największych gwiazd, ale wśród kobiet można było zobaczyć m.in. Justynę Święty-Ersetic, Angelikę Sarnę czy Patrycję Wyciszkiewicz. I to właśnie u pierwszej z nich widać było ogromne doświadczenie w biegach ze zmianami lotnymi. Święty-Ersetic osiągnęła bowiem bardzo dobry międzyczas – 50.92 s. Okazało się to jednak za mało, by zwyciężyć, bo pierwsze miejsce zajął klub KS AZS AWF Warszawa (3:29.76), w którym świetnie pobiegły Karolina Łozowska i Anna Gryc, a swoje dołożyły wspomniana już Sarna i Weronika Bartnowska. Wicemistrzostwo Polski w biegu 4 × 400 kobiet zdobył zespół KS AZS AWF Katowice ze Święty-Ersetic na czele (3:34.94), a na podium stanęły jeszcze zawodniczki AZS UMCS Lublin (3:35.75). I to właśnie ostatni z klubów triumfował także w przypadku sztafety 4 × 400 mężczyzn, uzyskując rezultat 3:08.42.
Justyna Święty-Ersetic. Fot. Newspix
Mimo trudnych warunków pierwszego dnia 100. mistrzostw Polski w lekkoatletyce, imprezę w Bydgoszczy wielu sportowców będzie wspominało dość dobrze. Był to właściwie przygotowany poligon do bicia rekordów życiowych i – jak się okazało – również rekordów kraju. Jakie wnioski dały wyniki ze stadionu im. Zdzisława Krzyszkowiaka w kontekście nadchodzących igrzysk? Niewielkie – optymizmem napawają rezultaty Marii Andrejczyk czy Pawła Fajdka, a także życiówka Mariki Popowicz-Drapały. Wiadomo też, że spory zapas ma jeszcze Natalia Kaczmarek, która najlepsze zostawia właśnie na walkę o medal olimpijski. I, co najważniejsze, świetnie radzili sobie najmłodsi w stawce, pokazując, że polska lekkoatletyka ma przyszłość i nie stoi w miejscu.
BŁAŻEJ GOŁĘBIEWSKI
Fot. Newspix
Czytaj więcej o lekkoatletyce: