Nieustannie rozbudzające w tym roku apetyty kibiców polskie siatkarki sprawiły niemałą niespodziankę, wygrywając wczoraj ćwierćfinał Ligi Narodów z Turcją. W walce o wielki finał rozgrywek musiały zmierzyć się z jeszcze mocniejszym zespołem – reprezentacją Włoch, którą Biało-Czerwone gładko odprawiły w pierwszym turnieju tegorocznej edycji VNL w Antalyi. Dzisiejsze spotkanie miało niestety zupełnie inny przebieg, bo grające już w najsilniejszym składzie rywalki pewnie pokonały Polki, nie tracąc w spotkaniu seta.
Niewiele czasu miały na regenerację nasze siatkarki, które przez irracjonalną decyzję organizatorów, grając ćwierćfinał jako ostatnie, rozpoczynały dzisiejsze zmagania na parkiecie w Bangkoku. Zaledwie kilkanaście godzin po fenomenalnym, pełnym emocji, ale i wycieńczającym spotkaniu z Turcją wygranym po tie-breaku, dziś w półfinale na polskie siatkarki czekały wiceliderki rankingu FIVB – Włoszki. I choć podopieczne Stefano Lavariniego zwyciężyły z nimi w fazie zasadniczej rozgrywek, to trudno było wyciągać z tamtego spotkania daleko idące wnioski. Głównie z tego względu, że reprezentacja Włoch w Antalyi zagrała mocno rezerwowym składem. Do walki o medale VNL 2024 trener Julio Velasco desygnował już pierwszy garnitur kadry.
Po drugiej stronie siatki Polki miały przed sobą przede wszystkim piekielnie skuteczną Paolę Egonu, w wyjściowej szóstce znalazła się ponadto również znana z efektywności w ofensywie przyjmująca Myriam Sylla. W poprzednim meczu między podopiecznymi Lavariniego a Włoszkami nie zagrała poza tym Alessia Orro, która dziś wyszła na parkiet jako nominalna rozgrywająca. Jej jakość była widoczna już od początku pierwszego seta, ale niewielką przewagę zbudowały na jego starcie Biało-Czerwone. Szybko do głosu doszły jednak przeciwniczki – Orro dobrze rozprowadzała piłkę między punktujące Egonu i Syllę, a sama dokładała też skuteczny blok.
Po naszej stronie pojawiły się problemy z przyjęciem, wkradł się chaos, ale sytuację cały czas próbowała ratować Magdalena Stysiak. Ostatecznie było to za mało, by dogonić utytułowane Włoszki, choć przy stanie 13:20 Polkom udało się – głównie za sprawą serwującej Martyny Łukasik – zdobyć cztery punkty z rzędu. Pojedynczy zryw zawodniczek Lavariniego nie zapobiegł jednak porażce w premierowej odsłonie, którą przeciwniczki wygrały dość pewnie, bo 25:18.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Drugi set to kolejne dobre decyzje Orro. Oprócz umiejętnego rozprowadzania piłki, rozgrywająca reprezentacji Włoch sama dokładała też punkty, kiwając nasz blok. W tej formacji po stronie rywalek Polki nękała Anna Danesi, kończąc również ataki ze środka. Zmiany przeprowadzane przez Stefano Lavariniego nie zdały się na wiele – szczególnie w kontekście zatrzymania rozpędzonej Egonu, która doprowadziła swoją ekipę do wygranej 25:17. W trzecim secie Włoszki kompletnie rozbiły już bezradne dziś Polki. Biało-Czerwone zdobyły w nim zaledwie 12 punktów.
Tym samym pożegnały się z finałem tegorocznej Ligi Narodów, ale powalczą jeszcze o brązowy medal rozgrywek. Jutro o 12:00 zmierzą się w meczu o 3. miejsce z przegranym zespołem z pary Brazylia – Japonia. Ten pojedynek rozpocznie się natomiast dziś o 15:30.
Polska – Włochy 0:3 (18:25, 17:25, 12:25)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o siatkówce: