Ledwo wczoraj opisywaliśmy dokonania Marcina Kochanka, który w Gdańsku postanowił gwizdać na opak: gdy karny był wymuszany, to go widział, gdy ewidentny, nie dostrzegał. Pierwszoligowy problem z sędziowaniem meczów sięga jednak głębiej. Gdy w Ekstraklasie zajmowaliśmy się skandalami z udziałem Damiana Sylwestrzaka czy Piotra Lasyka, na zapleczu uznano bramkę ze spalonego.
Tak, dobrze czytacie. W dobie VAR udane pułapki ofsajdowe mogą być nieskuteczne. Przekonali się o tym piłkarze Bruk-Bet Termaliki Nieciecza w spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Tuż przed końcem pierwszej połowy Mateusz Ziółkowski dostał prostopadłą piłkę od kolegi z zespołu i podwyższył prowadzenie Górali na 2:0. Według Mariusza Lewandowskiego gol nie powinien być jednak uznany.
– W tym meczu było dużo błędów, nie tylko zawodników. Sędziowie popełniali błędy w obydwie strony. Przy drugiej bramce był ewidentny spalony. Nie wiem, czemu sytuacja nie była mocniej analizowana. W dobie technologii dziwi mnie, że takie sytuacje nie są dogłębnie sprawdzane, że kamery są ustawione nie tak, jak potrzeba. To są sytuacje krzywdzące — podsumował sytuację w pomeczowej wypowiedzi szkoleniowiec Bruk-Bet Termaliki.
No dobrze, ale słowa trenera jednej z drużyn to zbyt mało, żeby mówić o wypaczeniu wyniku spotkania. Na nieszczęście dla sędziów istnieje jednak wideo z drona, które wskazuje, że w momencie podania Ziółkowski faktycznie był na spalonym. W dodatku widzimy, że asystent nie kontroluje linii, lecz frywolnie hasa przy linii bocznej boiska.
Co tu dużo mówić, afera. Czy to przypadek, że Łukasz Karski, arbiter główny tego meczu, w obsadzie na bieżącą kolejkę się znalazł? Tego się nie dowiemy, komunikatów brak. Tak jak punktów w Niecieczy, bo choć Bruk-Bet strzelił dwa gole, to w obliczu tego babola dwa „oczka” stracił. Oczywiście winić nie będziemy tylko jego, bo wiele rzeczy poszło tutaj nie tak. Nie popisał się asystent (ktoś z duetu Rafał Brieger — Artur Zakrzewski, ale jeśli obsada jest rozpisana prawidłowo, to pan Rafał jako asystent numer 1), problem stanowi też wspomniane przez Lewandowskiego ustawienie kamer.
Otóż w Niecieczy przekazano nam, że sytuacji sprawdzić i zweryfikować się nie dało, bo kamery VAR były ustawione tak, że żadna nie dała możliwości podglądu w taki sposób, żeby rozwiać wątpliwości dotyczące linii spalonego. Czyli niby wideoweryfikacja jest, ale tak trochę jej nie ma — zależy, gdzie zagrasz piłkę.
Kurtyna.
Zapytalibyśmy o to, co będzie, gdy na koniec sezonu Bruk-Bet Termalice zabraknie tych punktów do awansu, który wiąże się z milionowymi przychodami z tytułu praw telewizyjnych (lub ich brakiem). Nie mamy jednak wątpliwości, że po drodze wydarzy się jeszcze parę kwiatków w jedną i drugą stronę, aż każdy straci rachubę, czy w „niewydrukowanej” ekipa z gminy Żabno jest na plusie, czy na minusie.
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- „Uczeń” Marcelo Bielsy na swoim. Radosław Bella – trener godny uwagi
- Wisła Kraków w kryzysie. Analizujemy problemy zespołu Radosława Sobolewskiego
- Valmiera FC i Szwajcarzy z koneksjami na wschodzie. Jak Lechia Gdańsk chce wrócić do Ekstraklasy?
- Odra Opole buduje stadion i rozwija klub. „Marzenie? Być solidnym ekstraklasowiczem”
SZYMON JANCZYK
fot. własne