Reklama

Jazda na biegu jałowym. Podbeskidzie dzieli się punktami z Wisłą Płock

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

23 lipca 2023, 15:39 • 4 min czytania 4 komentarze

Wisła Płock w poprzednim sezonie z hukiem zleciała z Ekstraklasy. Teraz „Nafciarze” po cichu marzą o natychmiastowym powrocie do elity. Dziś mierzyli się na wyjeździe z Podbeskidziem, które doskonale wie, że tego typu zadanie nie jest proste, bo od kilku lat nie jest w stanie wyściubić nosa poza pierwszoligowe boiska. I wspomniane ekipy dziś nikogo nie rzuciły na kolana. Na starcie sezonu podzieliły się punktami.

Jazda na biegu jałowym. Podbeskidzie dzieli się punktami z Wisłą Płock

I nie był to mecz, po którym jedna z drużyn ma prawo czuć się pokrzywdzona z powodu wyniku. Wręcz przeciwnie. Widowisko dobre do kotleta, ale niekoniecznie nadające się na wizytówkę rozgrywek.

Bida strzelił i Bida doznał kontuzji

Kilka lat temu Bartosz Bida w swoim ekstraklasowym debiucie strzelił gola, który mocno rozbudził oczekiwania względem jego rozwoju. Trochę czasu od tego momentu już minęło, Bida nie jest już nastolatkiem, jego kariera nie nabrała oszałamiającego tempa, więc teraz próbuje swoich sił pięterko niżej. Piłkarz Podbeskidzia mógł być dzisiaj połowicznie zadowolony. Tym razem debiutował w barwach Podbeskidzia i od razu zapakował do sieci.

Sytuacja dla jego zespołu zrodziła się w zasadzie z niczego. Jeppe Simonsen przejął piłkę po żałosnej stracie Filipa Leśniaka (asysta drugiego stopnia – nazywajmy rzeczy po imieniu), a następnie Haitańczyk zagrał do Bidy. A Polak bez wahania załadował pod ladę. Sek w tym, że Bida długo się dziś nie nagrał. Szybko opuścił murawę ze względu na kontuzję kolana. Po meczu powiedział, że jeszcze przed spotkaniem czuł ból i liczy na to, że za 2-3 dni będzie w porządku. Oczywiście tego mu życzymy.

A poza tą akcją Podbeskidzie stworzyło sobie jeszcze kilka niezłych okazji. Przebłyski miewał Maksymilian Banaszewski, który próbował coś wskórać na małej przestrzeni. Między innymi dwukrotnie sprytnie otworzył drogę do bramki Simonsenowi, ale koniec końców brakowało wykończenia. Z finalizowaniem akcji mieli też problemy wprowadzeni z ławki Mateusz Ziółkowski i Michał Stryjewski. Pierwszy trafił nawet w słupek, drugiemu w pewnej chwili załączył się tryb Brazylijczyka i podjął próbę przelobowania Kamińskiego, ale ostatecznie obaj nie potrafili dobić Wisłę Płock.

Reklama

Brak takiego ofensywnego kilera i kreatora w jednym jak Goku, który odszedł do Wisły Kraków, był aż nadto widoczny, ale to jednak dopiero pierwsza kolejka. Natomiast nie można powiedzieć, że Podbeskidzie takim spotkaniem wysłało jasny sygnał, że powalczy o bezpośredni awans do Ekstraklasy. Prędzej pokusiło się o sygnał ostrzegawczy, że kogoś wypadałoby jeszcze do ofensywy dokupić.

Jedyną bronią Wisły Płock były dośrodkowania

Czy Wisła Płock choćby momentami nas oczarowywała? Raczej nie. Po spadkowiczu Ekstraklasy spodziewaliśmy się dziś zdecydowanie więcej niż otrzymaliśmy. Podobnie jak po Nikoli Sreckoviciu, który z niezłym CV zameldował się w płockim zespole. Nie pokazał dziś nic nadzwyczajnego. W wielu przypadkach dość łatwo zamykano mu drogę do bramki lub Serb uskuteczniał sztukę autozakiwania. Występ do zapomnienia.

Od jego kolegów z zespołu też wydaje się, że można wymagać zdecydowanie więcej, niż pokazali w niedzielnym meczu. Faktem jest, że Wisła Płock była w stanie wyrównać w końcówce spotkania, ale gdy dopiero w 80. minucie oddajesz pierwszy strzał celny to wiedz, że coś jest nie tak.

Gola dla płocczan zdobył Łukasz Sekulski, który wykorzystał dośrodkowanie Fabiana Hiszpańskiego i strzałem głową zapewnił Wiśle remis. Natomiast Wisła momentami wyglądała dziś prymitywnie i kiepsko jako drużyna. Zabierała nas do krainy miliona podań wszerz i tysiąca — niekoniecznie dobrych — dośrodkowań. I tak mijała minuta po minucie.

W Płocku na ten moment nie mówi się dużo o chęci wywalczenia awansu i po takim meczu tym bardziej rozumiemy chłodne głowy. Jest wiele do poprawy w grze zespołu Marka Saganowskiego — szczególnie pod względem płynności i sposobu rozgrywania. Co by nie mówić — dziś gola stracili po swoim fatalnym błędzie, a sami wymęczyli trafienie dopiero pod koniec. Jeden punkt wpadł na konto i tyle. Fajerwerków, nawet zimnych ogni nie zobaczyliśmy. Co najwyżej gościa odpalającego kolejne zapałki.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Reklama

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Płock 1:1 (1:0)

B. Bida 18′ – Ł. Sekulski 80′

CZYTAJ WIĘCEJ O 1. LIDZE:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

4 komentarze

Loading...