Zaraz napiszecie, że się uparliśmy na ten Motor Lublin i boli nas zwycięstwo nad Zagłębiem Sosnowiec. Ale tym razem chcemy szczerze współczuć Zbigniewowi Jakubasowi. Facet, który w biznesie osiągnął wiele. Którego sytuacja finansowa predysponuje do tego, by siedzieć sobie cały boży rok na Malediwach. Który mógłby mieć jedno zmartwienie w życiu – whiskey z lodem podwójna czy pojedyncza.
Tymczasem pan Jakubas musi zajmować się znikającymi ludźmi, którzy mieli klucze do klubowego sklepu. Oraz musi się męczyć z tematem – uwaga, to cytat – „bączkami w spodniach pana redaktora lub pani redaktor”.
Wiemy, że brzmi to trochę tak, jakbyśmy wrzucili losowe słowa do generatora tekstów o Motorze Lublin, a sztuczna inteligencja wypluła nam właśnie jakieś bączki i kuriozalne powody zamknięcia sklepu z koszulkami. Ale myśmy tego sobie nie wymyślili. Wczoraj Motor ograł Zagłębie, a konferencja prasowa po meczu zaczęła się od kilkuminutowego wystąpienia pana Jakubasa.
Zacznijmy może od wątku znikających ludzi. – Trochę cierpliwości. To że sklep był zamknięty… Cztery osoby pracowały w sklepie. W czerwcu wzięły klucze i zniknęły. Taka niestety jest prawda – mówi pan Jakubas. Później dziennikarz próbuje wiercić dziurę w brzuchu, że w sumie te panie ze sklepu, to tak nie za bardzo dostały propozycje przedłużenia umów. Jakubas przytomnie ripostuje, by „NIE SZUKAĆ DZIURY W CAŁYM”.
I tutaj pozostaje się zgodzić. Są bowiem przypadki, gdy zniknięcie człowieka można usprawiedliwić. Gigantyczne długi, zobowiązania ciągnące się latami, wyrok meksykańskiego kartelu wiszący nad głową – tak, to są rzeczywiste powody. Ale żeby zniknąć – i to na dodatek z kluczami do klubowego sklepu – z powodu braku propozycji przedłużenia umowy na pracę w tym miejscu? Szanujmy się. Tak to my polskiej piłki nie zbudujemy, skoro ludzie odchodzą z pracy po tym, jak wygasła im umowa i nie dostali nowej.
I tylko tych kluczy żal.
Oddajcie te klucze, cholera jasna.
Jakubas przyznaje, że na trzytygodniowym urlopie i tak pracował. I to dużo, bo po osiem godzin dziennie. Ma setki maili dotyczących Motoru. Od połowy czerwca sam musi zajmować się Motorem, bo już jest taki bałagan, a na dodatek zawiódł się na wcześniej delegowanych do tej pracy osobach, że już woli być blisko Motoru. Narzeka, że prezes Tomczyk odszedł z dnia na dzień (ciekawe dlaczego). Narzeka na jakieś niezapłacone podatki. – Dajcie mi trzy miesiące i będziecie mnie rozliczać – mówi.
Ale jak tu normalnie pracować, gdy klucze do klubowego sklepu urastają do rangi gigantycznego problemu. A na dodatek trzeba zajmować się… bączkami.
– Mamy z częścią dziennikarzy trudną sytuację, bo są nieobiektywni. Ukazał się materiał w lokalnym medium. Jest tam, że nasz zawodnik spowodował kolizję, bo bączki kręcił. Chyba się panu redaktorowi lub pani redaktor bączek w spodniach się udzielił. Żadnych bączków nie kręcił. Mamy materiał wideo, można zejść na dół i zobaczyć – wyjaśnia Jakubas.
I to jest dopiero sprawa wymagająca wyjaśnienia. Ludzie zniknęli, to zniknęli, może kiedyś wrócą. Klucze? Zawsze można dorobić. Ale ten materiał wideo to byśmy obejrzeli. Zarówno z niekręcenia bączków, jak i – w ramach kontry pani redaktor lub pana redaktora – z udzielania się bączka w spodniach. Lub też nieudzielania się.
SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ
Biedny jest ten pan Jakubas. Mógł sobie trzy tygodnie leżeć na urlopie i obserwować przypływ oceanu. A tak siedział, dopinał umowy, negocjował stawki, odpisywał na maile. Wraca do klubu. Nie ma ludzi w sklepie. Nie ma kluczy do sklepu. Bączki, których nie było. Bączki, które się udzielają.
Przecież to jest gotowy scenariusz na piąty sezon „Ozark”: Bogaty biznesmen przejmuje klub, wykłada własną kasę, dostaję kasę od miasta i musi z niego zbudować solidnego pierwszoligowca. Nikt jednak nie przypuszcza, jakie problemy czyhają na naszego bohatera. Gdy pewnego dnia znikają pracownicy sklepu, atmosfera w klubie zaczyna gęstnieć. I to niekoniecznie od bączków.
Posiadanie klubu piłkarskiego to jednak droga przez mękę. Patrząc na przykład pana Jakubasa – szkoda nerwów.
A poza tym uważamy, że klucze do sklepu Motoru powinny zostać zwrócone.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Szaleństwo czy wybitny plan? Jak i po co Arabia Saudyjska chce przejąć futbol
- Łatwiej Raków już mieć nie będzie
- Trela: Piłkarz od konkretów. Dlaczego transfer Sonny’ego Kittela to hit lata w Ekstraklasie?
- ŁKS tłem dla Legii. Pekhart nie wybacza
- Rudzki: Ronaldo mógł milczeć, ale wstał i wybrał hipokryzję