Reklama

Nowy sezon, stara Wisła Kraków. Same umiejętności nie wystarczą

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

22 lipca 2023, 20:28 • 3 min czytania 28 komentarzy

Nowy sezon to zawsze nowe nadzieje, ale kibice Wisły Kraków błyskawicznie otrzymali pierwszego gonga. Ich drużyna zaserwowała im powtórkę z końcówki poprzednich rozgrywek, gdy wypuszczała z rąk kolejne szanse na awans do Ekstraklasy. Teraz Górnik Łęczna pokazał podopiecznym Radosława Sobolewskiego, że jeśli do wysokich umiejętności indywidualnych nie dorzucą większej klasy jako kolektyw, to znowu na finiszu może dojść do olbrzymiego rozczarowania.

Nowy sezon, stara Wisła Kraków. Same umiejętności nie wystarczą

„Biała Gwiazda” miała dziś wszelkie dane ku temu, żeby wygrać i to pewnie. Przez większość meczu zdawała się kontrolować przebieg wydarzeń, stwarzała sytuacje, wyszła na prowadzenie i teoretycznie nic nie powinno się wydarzyć. A jednak się wydarzyło. Dlaczego?

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 2:2. Kozak w szeregach gospodarzy

Po pierwsze – znów dała o sobie znać nieskuteczność. Miki Villar zaczął drugą połowę od zmarnowania doskonałej sytuacji, ale potem przynajmniej szybko się zrehabilitował, gdy świetnie uderzył z powietrza, uprzedzając Daniela Dziwniela. W kolejnych minutach zabrakło postawienia kropki nad „i”. Piłka po strzale Angela Rodado została wybita sprzed linii bramkowej przez De Amo, a rezerwowy Szymon Sobczak po trochę chaotycznej akcji trafił w słupek.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ 

Po drugie – Sobolewski źle zarządzał meczem. O ile wprowadzenie Dawida Olejarki za Vullneta Bashę po godzinie gry jeszcze się broniło, o tyle wszystkie cztery późniejsze ruchy już nie. Sobczak za Rodado, Szot za Jarocha, Baena za Alfaro i Gogol za Dudę – w każdym przypadku mowa o zmianie na gorsze, a nie odnosiło się wrażenia, że któryś z podstawowych zawodników musi zejść z boiska. Efekt był taki, że przeciągająca się w nieskończoność końcówka zdecydowanie należała do gospodarzy. Ireneusz Mamrot dla odmiany swoimi decyzjami pomógł Górnikowi.

Reklama

Po trzecie – Wisła ciągle kiepsko broni przy stałych fragmentach gry. To była główna broń Górnika Łęczna. Wykonywał je Miłosz Kozak, który dziś przewyższał resztę swoich kolegów co najmniej o klasę. I to właśnie po jego rzucie rożnym Adam Deja dobił strzał Karola Podlińskiego, co dało gospodarzom remis.

Nowy bramkarz nie zachwycił

Co do Ratona, na pewno przez wielu będzie obwiniany za bramkę Kozaka. Wizualnie wyszło spektakularnie, prędzej obstawialibyśmy centrostrzał, ale głowy nie damy, bo pomocnik Górnika prezentował się naprawdę znakomicie przez całe spotkanie.

Gdyby Raton w momencie uderzenia piłki nie zrobił jeszcze kroku do przodu, zapewne zdołałby się uratować. A tak, na „dzień dobry” przy jego nazwisku już pojawiają się pewne wątpliwości. Facet praktycznie przez całą karierę był wiecznym rezerwowym, przyszedł do Wisły i z miejsca sadza na ławce młodego Biegańskiego. Ten fakt dodatkowo zwiększa presję pod jego adresem.

Pozytywy po stronie Wisły? Bardzo dobrze do zespołu wprowadził się Goku. Gdy Luis Fernandez pobyt w Lechii Gdańsk zaczął od hat-tricka w Głogowie, niejeden z krakowskich kibiców zatęsknił za swoim niedawnym idolem, ale jego następca pokazał, że jest w stanie wejść w te buty. Goku wykazał się kapitalnym opanowaniem piłki przy zdobywaniu bramki wyrównującej i to jego otwierające podanie było kluczowe w akcji na 2:1.

Reklama

Wisła pod względem indywidualnych możliwości być może jest jeszcze lepsza niż wiosną i prawdopodobnie w każdym meczu będzie w tym aspekcie górowała nad rywalami. Jeżeli jednak nie zacznie do tego dokładać pozostałych rzeczy, które też są ważne w futbolu, do Ekstraklasy nie zajedzie. A tylko awans Wisłę interesuje i tylko po to przyszło do niej tylu Hiszpanów z naprawdę mocnymi papierami.

Górnik Łęczna – Wisła Kraków 2:2 (1:1)

  • 1:0 – Kozak 28′
  • 1:1 – Roman 39′
  • 1:2 – Villar 50′
  • 2:2 – Deja 86′

CZYTAJ WIĘCEJ O 1. LIDZE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Prezes Jastrzębskiego Węgla: Występujemy we wszystkich finałach. To mówi samo za siebie

Jakub Radomski
0
Prezes Jastrzębskiego Węgla: Występujemy we wszystkich finałach. To mówi samo za siebie
Hiszpania

„Z trudem wydostał się z klatki”. Hiszpańskie dzienniki o Lewandowskim

Piotr Rzepecki
0
„Z trudem wydostał się z klatki”. Hiszpańskie dzienniki o Lewandowskim
Inne kraje

Kosmiczny wyczyn Messiego. Pięć asyst i bramka mistrza świata [WIDEO]

Piotr Rzepecki
1
Kosmiczny wyczyn Messiego. Pięć asyst i bramka mistrza świata [WIDEO]

1 liga

Hiszpania

„Z trudem wydostał się z klatki”. Hiszpańskie dzienniki o Lewandowskim

Piotr Rzepecki
0
„Z trudem wydostał się z klatki”. Hiszpańskie dzienniki o Lewandowskim
Inne kraje

Kosmiczny wyczyn Messiego. Pięć asyst i bramka mistrza świata [WIDEO]

Piotr Rzepecki
1
Kosmiczny wyczyn Messiego. Pięć asyst i bramka mistrza świata [WIDEO]

Komentarze

28 komentarzy

Loading...