Reklama

Nie da się wytłumaczyć braku rzutu karnego dla Pogoni w Zabrzu

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

23 maja 2023, 20:42 • 4 min czytania 108 komentarzy

Myśleliśmy, że Ekstraklasa będzie już zmierzała do spokojnego finiszu. Czekaliśmy już w sumie tylko na wyłonienie trzeciego spadkowicza i czekaliśmy też na to, czy trzecia będzie Pogoń, czy może jednak Lech. Miało iść gładko, bez kontrowersji, aczkolwiek z emocjami do końca. No i trochę się przeliczyliśmy, bo Pogoń po meczu w Zabrzu może mieć pretensje do arbitra.

Nie da się wytłumaczyć braku rzutu karnego dla Pogoni w Zabrzu

Oczywiście, że zaczynamy przedostatni odcinek „Niewydrukowanej” od meczu Górnika z Pogonią, bo tam naprawdę działo się sporo.

W kwestii rzutu karnego dla zabrzan wątpliwości nie ma żadnych.

Ręka Stolarskiego wyraźnie odstawiona od tułowia, nienaturalnie ułożona. Nie ma znaczenia, że piłka – tak nam się wydaje – nie leciała w bramkę, bo to byłoby jedynie istotne w kwestii wyceny tego na odpowiednią kartkę. Przewinienie jest oczywiste. Dobra decyzja arbitra.

Reklama

Ale już przy braku rzutu karnego dla Pogoni sędzia Kwiatkowski się pomylił.

Tutaj mamy właściwie dwa preteksty do podyktowania wapna. Najpierw Wędrychowskiego fauluje Yokota. Wracający do defensywy Japończyk stuknął lewą nogę zawodnika gości i wpłynął w ten sposób na jakość oddanego strzału. Ponadto atakujący Wędrychowskiego Janża robi to w sposób nierozważny – od tyłu, wjazd z dużym impetem w nogę podstawną. I jeśli atak jest wykonany w sposób nierozważny, wówczas nie ma znaczenia fakt, że nie wpłynął on na jakość uderzenia piłki przez napastnika.

Mamy zatem faul wynikający z nieostrożności przed strzałem, a następnie faul nierozważny już po uderzeniu. Że sędzia Kwiatkowski tego nie dostrzegł? Cóż, popełnił błąd, nie można go rozgrzeszać. Ale to była stykówka, akcja była dynamiczna. Natomiast to, że VAR tutaj nie interweniował, to jest po prostu skandal. Sędzia Stefański po prostu MUSI widzieć to w wozie i ma obowiązek zawołać Kwiatkowskiego do weryfikacji.

Dopisujemy zatem Pogoni gola, ale na tym weryfikacji nie kończymy. Zwróćcie bowiem uwagę na to, w jaki sposób Górnik zaczyna akcję bramkową.

Reklama

Grosicki wykonuje skuteczny zwód, puszcza sobie piłkę między nogami obrońcy i chce kontynuować atak. Ale nie może, bo… no właśnie, tu pojawia się zgryz. Obrońca robi mu wyblok, dokłada do tego zatrzymanie rywala swoją prawą ręką. My wiemy, że sędzia Kwiatkowski ma dość wysoki pułap faulu i „daje pograć”, ale na środku boiska pewnie odgwizdałby rzut wolny, użył tzw. bezpiecznego gwizdka i miałby luz. Inna sprawa, że Grosicki też dość szybko zrezygnował z próby wyszarpywania rywalowi i być może – gdyby mocniej zaakcentował ten faul – to Kwiatkowski by odgwizdał faul. VAR pewnie uznał, że nie był to błąd „jasny i oczywisty”, ale my zabieramy gola Górnikowi z uwagi na to, że akcja bramkowa zaczęła się od przewinienia. Zatem z 2:1 dla zabrzan robimy 2:1 dla Pogoni.

Dobra, kolejne mecze. Czy Gajos faulował Rose’a tuż przed golem?

Nie faulował. Klasyka twardej, ale przepisowej gry. Wejście bark w bark, żadnego tam pchania w plecy, żadnego dokładania do tego podłożonej nogi. Grać dalej.

A czy bramka Wdowiaka w meczu Wisły z Rakowem powinna być uznana?

Sytuacja jest dość złożona, ale spróbujmy ją wyjaśnić możliwie najprościej. Rok temu do przepisów weszła nowelizacja, zgodnie z którą tylko intencjonalne zagrania (takie, przy których obrońca ma kontrolę nad piłką) kasują spalonego. Tutaj intencjonalnego i kontrolowanego zagrania Furmana oraz Rzeźniczaka nie ma. Sekwencja wygląda tak: Piasecki próbuje opanować piłkę, Furman wybija mu ją wślizgiem, piłka delikatnie trąca piętę Piaseckiego, a następnie trafia w rozpędzonego Rzeźniczaka i trafia do będącego na pozycji spalonej Wdowiaka.

Skoro zagranie Rzeźniczaka nie było kontrolowane, to liczymy to jako podanie Piaseckiego. Tak, wiemy, być może nie jest to życiowe, ale już pisaliśmy to wielokrotnie: sędziowie stosują przepisy, a nie „tak-mi-się-zdaizm”. Zatem anulowanie gola było słuszne.

A czy Radomiak zasłużył na wapno po starciu Ciganiksa z Castanedą?

Nie no, szanujmy się. Zawodnik Widzewa dosłownie muska twarz Castanedy, a ten wykłada się jak długi, jakie się za twarz taki sposób, jakby Janek Błachowicz wycedził mu sierpowego. Bardziej galeria padolino niż rzut karny. Dobra decyzja o tym, by grać dalej.

A przed ostatnią kolejką tabela wygląda następująco. Na podium jest Pogoń, ale ciekawie zrobiło się w kwestii walki o utrzymanie. Zwraca uwagę chociażby Widzew w zasięgu rażenia 1. ligi.

WIĘCEJ O SĘDZIACH:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

108 komentarzy

Loading...