W ostatnim czasie polscy sędziowie coraz bardziej otwierają się na świat, pokazując kulisy swojego zawodu. Pracę arbitrów możemy oglądać m.in. w serialu Canal+, ale też na żywo. Podczas zgrupowania w Turcji odwiedziliśmy sędziów, którzy przygotowują się do rundy wiosennej w Ekstraklasie i europejskich pucharach. – Czujemy się jak dziewiętnasty zespół Ekstraklasy! – mówi nam Paweł Gil z Kolegium Sędziów PZPN.
Słońce nad palmami, morze za płotem i g-funk, który tureccy piłkarze-amatorzy grający na sąsiednim placu puścili na tyle głośno, że towarzyszył on każdemu, kto akurat przyjechał do tego samego hotelu. Taki krajobraz zastaliśmy podczas naszej wizyty. Z pozoru Kalifornia, ale tylko z pozoru, bo polscy sędziowie nie mogli czuć się jak na wakacjach na amerykańskim wybrzeżu. Na hotelowym boisku trwały bowiem egzaminy, które już na pierwszy rzut oka nie wyglądały na łatwe.
– Sprawdzamy, czy sędziowie są gotowi do sezonu. Jeśli zgadzają się dwa parametry: szybkość i wytrzymałość, to znaczy, że są. Sędziowie główni biegają sześć sprintów po 40 metrów poniżej sześciu sekund. Potem mają 25 minut interwału na wysokiej intensywności. Sędziowie asystenci mają testy zwinności i zwrotności, potem pięć sprintów po 30 metrów w czasie 4,70 i 20 minut interwału na wysokiej intensywności — tłumaczy nam Grzegorz Krzosek. Były lekkoatleta odpowiada za przygotowanie fizyczne arbitrów nie tylko w Polsce, ale na całym świecie.
Najgorszym z wymienionych testów jest bieg interwałowy. Patrząc na to możemy się tylko cieszyć, że nie jest to reportaż wcieleniowy. Ale nie chodzi już nawet o to, że jest męczący fizycznie. – Na bieżni jest trochę inaczej, bo biegniesz 12 kółek i tak tego nie odczuwasz. Tutaj w praktyce wygląda to tak, że masz 48 powtórzeń, biegniesz z jednej strony boiska na drugą, potem wracasz. Monotonia od razu wbija się w głowę, zaczynasz liczyć: jeszcze 46, 45, 44… — opowiada nam Paweł Raczkowski.
Na egzaminie było jednak dwóch „szczęściarzy”. Paweł Raczkowski i Bartosz Frankowski nie musieli zaliczać testów. Ale spokojnie, taryfa ulgowa obowiązywała tylko dlatego, że obaj będą musieli zdać egzaminy UEFA, które są równie wymagające. Początkowo międzynarodowi sędziowie z Polski mieli udać się na zgrupowanie na Cypr, jednak wyjazd odwołały sprawy COVID-owe. Dlatego muszą zorganizować sobie testy na własną rękę, w Antalyi, a potem wysłać nagrania do europejskiej federacji.
Polscy sędziowie w Turcji. Jak wygląda ich zgrupowanie?
Odwołany wyjazd jest rzecz jasna pewnym utrudnieniem. W Turcji słyszymy, że możliwość spotkania się na zgrupowaniu ma dla naszych arbitrów duże znaczenie. – W mediach dużo mówi się o problemach, z którymi zmierzyło się środowisko szkolne. Nauczyciele i psychologowie mówię o tym, co było efektem nauki zdalnej. Widzę pewne analogie, bo dotarcie w kontakcie bezpośrednim jest łatwiejsze niż w kontakcie zdalnym. Jest przestrzeń na bieżącą wymianę poglądów, nie tylko w trakcie naszej pracy, ale i w luźnych rozmowach — mówi nam Robert Małek, wiceprzewodniczący Kolegium Sędziów PZPN.
– Możemy przede wszystkim pracować razem, co przez ostatni okres było bardzo trudne. Jeżeli jesteśmy na jednej sali, każdy ma prawo zabrać głos na temat sytuacji, powiedzieć, jakie kryteria powinni zostać zastosowane. Często odbywamy szkolenia online, ale to nie to samo. Kiedy się widzimy na żywo grupa czuje się pewniej. Czujemy się jak 19. zespół Ekstraklasy i wspólnie pracujemy nad tym, żeby wyniki były jak najlepsze — wtóruje mu Paweł Gil.
Praca trwa przez cały dzień, na zgrupowaniu jest miejsce na teorię i praktykę.
– Rano mamy zajęcia teoretyczne: na przykładach klipów omawiamy zachowania i sposób postępowania w sytuacjach boiskowych dotyczących decyzji technicznych i kar indywidualnych. Kiedy użyć systemu VAR, w jaki sposób się komunikować. Później mamy część fizyczną, czyli przygotowania na boisku. Popołudnia to mecze, a ci sędziowie, którzy nie prowadzą spotkań, mają inne zajęcia, związane np. z prewencją kontuzji. Wieczorem ponownie spotykamy się i rozmawiamy o przepisach gry, oglądamy klipy. Pierwsza część szkolenia była prowadzona przez instruktorów PZPN, a teraz prowadzą je instruktorzy FIFA — wyjaśnia Maciej Wierzbowski, wiceprzewodniczący Kolegium Sędziów odpowiedzialny za szkolenie.
Do tego wszystkiego dochodzi kwestia VAR-u. Sędziowie tłumaczą nam, że dziś nie ma już “czwórek sędziowskich”. Są szóstki, bo do arbitra głównego, jego asystentów i sędziego technicznego, automatycznie trzeba doliczyć tych, którzy “siedzą na VAR-ze”. Dlatego przy omawianiu poszczególnych sytuacji od razu uwzględnia się system wideoweryfikacji.
– VAR w Ekstraklasie i pierwszej lidze jest obowiązującym narzędziem. Sytuacje, które analizujemy omawiamy także pod kątem tego czy VAR powinien interweniować, czy nie. Nie możemy tego pomijać, bo używamy tego narzędzia na co dzień. Są także dodatkowe zajęcia odnośnie sposobu zachowania, komunikacji i “sprzedawania” decyzji – mówi Paweł Gil.
TOMASZ MIKULSKI: ZA PIERWSZE PÓŁ ROKU DAM SOBIE CZWÓRKĘ
Turcja: raj nie tylko dla piłkarzy
Wybór Turcji jako miejsca zgrupowania nie jest przypadkowy. Sprawa jest prosta: przylatuje tu wiele zespołów, które codziennie rozgrywają mecze sparingowe. A skoro tak, to potrzebni są sędziowie, którzy te spotkania poprowadzą. Po jednym ze spotkań rozmawialiśmy z tureckimi sędziami, którzy tłumaczyli, że federacja wysyła ich do Belek na szkolenia. Ci, których spotkaliśmy, nie zarabiali na sędziowaniu sparingów, odbywali praktyki. Na miejscu jest także wielu pasjonatów, Turków, którzy na co dzień sędziują niższe ligi, praca podczas obozów to dla nich hobby.
Podobnie jest z polskimi arbitrami, którzy świadczą coś na zasadzie barteru. Oni także nie zarabiają, ale zyskują cenne doświadczenie. Słyszymy, że zagraniczne zespoły wolą Polaków od lokalsów, bo to jednak pewien gwarant poziomu. Wiadomo, że lepiej, gdy mecz prowadzi sędzia z zaplecza polskiej Ekstraklasy niż sympatyczny Turek z brzuszkiem, który niekoniecznie nadąża za akcjami.
– Bardzo istotne jest dla nas to, że sędziowie przed startem ligi mają dwa, trzy mecze do poprowadzenia w bardzo dobrych warunkach. Polscy sędziowie prowadzą głównie mecze zagranicznych zespołów, bo w przypadku meczów z udziałem naszych zespołów zgodę na to muszą wydać rywale — mówi Wierzbowski.
– Mecze są nagrywane, są selekcjonowane klipy, osoby, które jadą na taki mecz jako instruktorzy, omawiają te klipy, to dodatkowa nauka — dodaje Gil.
– Trenerzy rozgrywają sparingi po to, żeby pewne elementy sprawdzić, ale też po to, żeby zauważyć słabe punkty i postarać się je wyeliminować. U nas jest taka sama sytuacja. Analizujemy, podglądamy i podpowiadamy, co można zrobić lepiej — dorzuca Małek.
Sędzia, który grał z Grosickim
Spotkania sparingowe to dla sędziów miły dodatek podczas obozu. W końcu „suche” bieganie na treningach może być monotonne. Choć w odpowiedzi na taką tezę słyszymy, że nie ma co narzekać, bo jeszcze nudniejsze są pewnie treningi maratończyków. Sami zainteresowani próbują jednak urozmaicić jakoś ten czas, kilku z nich kopie piłkę. Ale piłkarska przeszłość w tym środowisku nie należy do oczywistości. – Biegać potrafimy, ale technicznie drewna! – żartuje Karol Arys, który w obecnym sezonie gwiżdże w drugiej lidze, a na zgrupowaniu jest wraz z bratem bliźniakiem: międzynarodowym sędzią asystentem Markiem.
– Ja kopałem na niskim szczeblu, jednak nie wydaje mi się, żeby podobną drogę przeszło wielu z nas. Zresztą z moją piłkarską przygodą wiąże się ciekawa historia. W młodości rywalizowałem i grałem z Kamilem Grosickim, pochodzimy z podobnego regionu Polski, więc spotykaliśmy się na kadrach wojewódzkich. Kiedy spotkałem go przed meczem Pogoni w tym sezonie, pomyślałem sobie: kurczę, to już chyba 18 lat, a tu proszę: spotykamy się w Ekstraklasie — kontynuuje nasz rozmówca.
Co jeszcze można robić podczas zgrupowania? Oglądać mecze. Sędzia Arys mówi, że razem z bratem oglądali spotkanie Milanu z Juventusem. Dodaje, że on sam jest wielkim fanem piłki i potrafi wciągnąć kilkanaście spotkań w trakcie weekendu. Tyle że niekoniecznie ma przy tym towarzystwo. – Rodzina nie zawsze chce z nami oglądać mecze, bo mamy nawyk komentowania tego, co się dzieje. To znaczy: nie oceniamy czy sędzia podjął dobrą, czy złą decyzję, ale mówimy, co się wydarzy. ”Spalony”. ”Żółta kartka”. “Faul, będzie karny”. Strasznie ich to wkurza, a ciężko się powstrzymać!
Oczywiście skoro są testy i sprawdziany, to jest też element rywalizacji. Słyszymy, że sędziowie pytają się wzajemnie o wyniki, porównują je ze sobą. Niektórzy ustawiają się dwójkami razem z kolegami. Ich przełożeni nie chcą jednak nikogo wyróżniać. – Wszyscy spełniają normy. Wiadomo, że mamy swoje obserwacje, ale nie robimy wyścigu szczurów — mówi nam trener Krzosek.
ILE ZARABIAJĄ POLSCY SĘDZIOWIE?
Co nowego czeka nas wiosną?
A co z najważniejszą rzeczą, czyli wnioskami ze wszystkich spotkań i szkoleń? Czy możemy się spodziewać zmian w wiosennych meczach Ekstraklasy? I tak i nie. Słyszymy, że środowisko sędziowskie chce trochę “utemperować” piłkarzy oraz trenerów. Choć może lepszym słowem będzie “ucywilizować”. Międzynarodowi arbitrzy zwracają uwagę na to, że gdy sędziują europejskie puchary, zachowanie zawodników czy sztabów szkoleniowych jest zupełnie inne niż w polskiej lidze. Wiadomo, że protesty i dyskusje się zdarzają, jednak zdaniem arbitrów granica jest w zupełnie innym miejscu. Dlatego wiosną możemy się spodziewać bardziej konsekwentnych reakcji w takich sytuacjach.
– Nic się nie zmienia w przepisach, to jest po prostu ich egzekwowanie. Jak ktoś zachowa się niewłaściwie, sędzia powinien reagować. To tak samo jak z faulami: nie możemy powiedzieć, że będziemy inaczej reagować na atak korkami w kolano. To jest po prostu czerwona kartka. Tak samo będzie teraz. Sędziowie mają się odpowiednio zachowywać, respektować zawodników i to samo ze strony trenerów oraz trenerów — wyjaśnia nam Paweł Gil.
– To są zmiany bardziej idące w kierunku nieuchronności pewnych procedur. Chodzi o większą konsekwencję w zakresie ich stosowania — dodaje Robert Małek.
Inne sprawy? Nihil novi, poza tym, że polscy sędziowie chcą dążyć do tego, żeby w podobnych sytuacjach nie było dwóch różnych werdyktów.
– W przepisach chcielibyśmy jak największej stabilności, więc omawiamy zagadnienia, które trzeba doprecyzować, żeby było jak najmniej kontrowersji. Nie chcemy dysonansów między reakcjami jednego i drugiego sędziego na takie samo zachowanie. To musi być czytelne, co się wydarzy — tłumaczy Maciej Wierzbowski.
– Stosujemy te same zasady, co w Europie. Chcemy tylko, żeby w podobnych sytuacjach sędziowie reagowali podobnie. Bo dla piłkarzy, trenerów i kibiców najważniejsze i najbardziej zrozumiałe jest to, że podobne sytuacje są oceniane w taki sam, jednolity sposób — dodaje Gil.
***
Zgrupowanie polskich sędziów w Antalyi potrwa 11 dni. Obóz zakończy się 28 stycznia, czyli tydzień przed startem rundy wiosennej Ekstraklasy.
WIĘCEJ O SĘDZIACH:
- Najlepsi polscy sędziowie – od Mycia do Marciniaka
- Damian Sylwestrzak: Sędziowanie to nie matematyka
- Kulisy pracy sędziów poza Ekstraklasą
- Jarosław Przybył: Jestem ambasadorem Kluczborka!
fot. FotoPyK