Widzew Łódź na finiszu sezonu przeszedł spore zmiany. Zwolnienie Mateusza Dróżdża z klubu tuż przed końcem ligi wywołało spore zaskoczenie i spodziewaną burzę, bo jak to w takich przypadkach bywa, z szafy zaczęły wypadać kolejne trupy. Faktem jest, że na odejście prezesa zapowiadało się od dawna, ale na tym zawierucha nie musi się skończyć. Jak doszło do zmian w Łodzi i co one przyniosą w przyszłości?

Konflikty, wojenki i próby sił. Kiedy w klubach spadają głowy, rzadko możemy mówić o rozstaniach przyjaznych, pokojowych i polubownych. Co prawda zwykle wszyscy sobie dziękują, podają ręce i wspominają wspólne chwile, ale kulisy nie są już tak cukierkowe. Tak też było w Widzewie, o czym zresztą przekonaliśmy się bardzo szybko. Mateusz Dróżdż o zwolnieniu poinformował, przedstawiając oświadczenie w środku nocy. Tomasz Stamirowski, większościowy właściciel klubu, już dzień później nie krył irytacji tym faktem.
– Żałuję, że ze względu na aktywność Prezesa w mediach społecznościowych nie mogliśmy sobie spokojnie ustalić warunków rozstania i zrealizować go po sezonie, bez straty dla bieżących aktywności. Zależało mi na komunikacji ze strony Klubu w pierwszej kolejności, ale stało się inaczej — mówił w wywiadzie, który ukazał się na oficjalnej stronie Widzewa.
W rozmowie znalazło się jeszcze kilka szpilek, które sugerują, że relacje właściciela i prezesa nie były idealne. Oficjalnie wyszło elegancko, ale panowie przyjaciółmi nie zostaną. Zmęczeni współpracą z Dróżdżem byli też inny pracownicy, ale zachowajmy obiektywizm: byli i tacy, którzy sternika Widzewa cenili; była i taka grupa, do której to Mateusz Dróżdż mógł mieć spore pretensje.
Postaramy się przeprowadzić was przez wszelkie wątki tego konfliktu.
Odrodzenie po łódzku. Miasta i obu klubów
Dlaczego Mateusz Dróżdż został zwolniony z Widzewa Łódź?
Nie ma co ukrywać: czas Mateusza Dróżdża w Widzewie Łódź dobiegał końca. Jego umowa, która wygasała wraz z końcem sezonu, nie zostałaby przedłużona. On sam, rzecz jasna, chciał w klubie pozostać, przygotował także plan rozwoju na kolejny okres. Plan, który zakładał m.in. to, że Dróżdż będzie miał większy wpływ na transfery i częściowo przejmie pracę dyrektora sportowego; że do sztabu szkoleniowego pierwszej drużyny dołączy Patryk Czubak, trener drugiej drużyny Widzewa, który miałby pomóc we wdrażaniu młodzieży do ekstraklasowego zespołu. Skupiamy się na tych dwóch punktach, bo trzeba rozwinąć dwa ciekawe wątki.
- a) relacje prezesa z dyrektorem sportowym
- b) relacje prezesa z trenerem
Mateusz Dróżdż chciał mieć wpływ na transfery oficjalnie. Nieoficjalnie i tak przecież zawsze się przy tych tematach kręcił — sam przecież chwali się, że to on sprowadził do Łodzi Bartłomieja Pawłowskiego. Niezłe success story jako punkt wyjściowy dla potwierdzenia słuszności nowego podziału obowiązków, ale jednak też pewne kuriozum. Po coś się jednak dyrektora sportowego zatrudnia, po coś się ma skautów i cały pion sportowy. Prezes zawsze podsuwał swoje sugestie. Mówił, że w ocenę sportową się nie wtrąca, ale lubił dorzucić swoje trzy grosze. Oddajmy jednak, że ostatecznie nie było tak, że kiedy miał inne zdanie, blokował jakiś ruch i robił wszystko po swojemu.
Nie można więc mówić o wojennej ścieżce Dróżdża i pionu sportowego. Jego ingerencja w transfery miała w dużej mierze dotyczyć planu wprowadzania młodych zawodników i nadzorowania tego tematu. Pion sportowy oczywiście nie wyobrażał sobie rozszerzenia tych kompetencji o inne transferowe tematy, ale można powiedzieć, że na takim etapie pomysł akceptował. Konfliktu między Tomaszem Wichniarkiem a Mateuszem Dróżdżem byłaby przesadzona. Jeśli już mowa o jakimś zgrzycie, to niewielkim, gdy dyrektor miał usłyszeć od prezesa pretensję w stylu:
– Po co mi dyrektor sportowy, który nie potrafi wyegzekwować czegoś od trenera?
Chodziło wówczas właśnie o to, żeby przekonać Janusza Niedźwiedzia do odważniejszego promowania młodych zawodników. O żadnym zwolnieniu nie mogło być jednak mowy. Także dlatego, że Wichniarek po prostu się swoją pracą broni. Być może nie wszystkie jego ruchy były strzałem w „dziesiątkę”, ale co by nie mówić Widzew się w lidze utrzymał, składając ekipę z gości często nieoczywistych, odpalonych z innych zespołów. Dyrektor Widzewa uchodzi za sumiennego pracownika, nieuwikłanego w układy czy znajomości.
A to już sporo.
Widzew Łódź. Mateusz Dróżdż vs Janusz Niedźwiedź. Trener zdradził prezesa?
Zostawmy więc tę relację, bo znacznie ciekawsze rzeczy działy się na linii prezes — trener. Mateusz Dróżdż zarzeka się, że żadnego konfliktu z Januszem Niedźwiedziem nie miał. Obaj ponoć pożegnali się w przyjaznej atmosferze. Ciekawa jest więc definicja tego pokojowego rozstania, bo dziwnym trafem sprawy przybrały niekorzystny dla byłego już prezesa obrót akurat po tym, jak zaprosił trenera na rozmowę, którą szkoleniowiec uprzedził interwencją u właściciela klubu. Przesadą będzie stwierdzić, że Janusz Niedźwiedź wymógł zwolnienie Dróżdża, natomiast na pewno było mu to na rękę. Prezes długo popierał i bronił trenera, ale na koniec ich drogi też się rozeszły. Raczej z winy tego pierwszego, ale jego przełożony też wprost przyznawał, że w zasadzie nie istniała już szansa na jakąś wspólną wizję.
W przypadku „ultimatum” Dróżdża znów rozchodziło się o pracę z młodzieżą. Podczas spotkania Rady Nadzorczej rozgorzała dyskusja o tym, czy Widzew powinien iść w tym kierunku. Jedna z osób była zwolennikiem tego pomysłu, na co prezes zgodnie z prawdą stwierdził, że z obecnym trenerem może to być trudne do wykonania, bo ten ma inny pogląd na temat. Zapytano więc, kogo wybrać – Dróżdża czy Niedźwiedzia. Były prezes odparł, że decyzja należy do Rady.
Z kolei „ultimatum” trenera to wizyta u Tomasza Stamirowskiego, która miała miejsce jeszcze w dniu meczu z Górnikiem Zabrze, późnym wieczorem, zaaranżowana przez szkoleniowca po tym, jak Dróżdż chwilę po kolejnej porażce zaprosił do siebie na spotkanie sztab szkoleniowy na następny dzień. Wizyta, która zresztą zaowocowała ciekawą sceną podczas pożegnania prezesa z zespołem.
– Dopóki wszyscy jechaliśmy na tym samym wózku, wszystko było dobrze. Kiedy niektórzy zaczęli ciągnąć go w swoją stronę, kombinować za plecami, zaczęły się problemy. Nikt nie jest ważniejszy niż klub. Nikt nie może mówić, że stanowimy zespół, kiedy omija prezesa w rozmowach – tak mniej więcej miała brzmieć szpilka, którą Dróżdż wbił szkoleniowcowi. Janusz Niedźwiedź ewidentnie wyczuł, że wokół niego zaczyna być gorąco. Wyniki to jedno, drugie to fakt, że dwaj skreśleni przez niego piłkarze aktualnie robią furorę na zapleczu Ekstraklasy. Karol Czubak zaraz zostanie królem strzelców pierwszej ligi. Kacper Karasek miał udział przy 14 bramkach i został wykupiony przez Bruk-Bet Termalikę za niewielkie pieniądze: ok. 300 tys. zł i ponad 10% od kolejnego transferu.
Karol Czubak: W Widzewie panowała niechęć do stawiania na mnie
Wiadomo, że Niedźwiedź nie dokonał zbrodni w stylu „po co nam Lewandowski, mamy Arruabarrenę”, natomiast środowisko wokół Widzewa jest wściekłe, że straciło dwóch gości ze sporym potencjałem sprzedażowym. Współpraca z młodzieżą była zresztą mocnym zarzutem do trenera — to dlatego do sztabu miał zostać wcielony Patryk Czubak. Niedźwiedź kategorycznie odmówił, sprawa miała być jeszcze omawiana po meczu z Radomiakiem, do czego nie doszło. Spotkanie ze sztabem szkoleniowym odbyło się przy okazji innego tematu – trenerom nie spodobała się forma komunikacji po meczu z Górnikiem, gdy wspomniane już zaproszenie na rozmowę padło, gdy Niedźwiedzia w szatni nie było. Wizytę zakończyło zamknięcie drzwi z hukiem, co trener odebrał mocno negatywnie.
Co ciekawe, wszystkie te wydarzenia doprowadziły do tego, że wizytę na Radzie Nadzorczej rozdzielono na trenera, dyrektora i prezesa osobno. Wcześniej Niedźwiedź, Wichniarek i Dróżdż występowali „w pakiecie”.
Wygląda na to, że Niedźwiedź stracił szatnię. Pytanie, czy da radę ten proces zatrzymać i odwrócić, czy przemówienie odchodzącego prezesa okaże się dla niego sceną rodem z „Ojca Chrzestnego”, gdy Michael Corleone wyrecytował słynne: I know it was you, Fredo.
Robota? Dobra. Konflikty? Zbyt wiele
Jak już jednak wspomnieliśmy, to nie tak, że jedna rozmowa trenera z właścicielem załatwiła temat. Nad głową Mateusza Dróżdża od dawna wisiały czarne chmury. Jego kadencja w Widzewie jest oceniana bardzo pozytywnie przez kibiców, na co składają się trzy powody.
- Dróżdż faktycznie na wielu polach zrobił dobrą robotę, usprawniając organizację i finanse klubu
- były prezes mocno dbał o PR i kontakt z kibicami (Stamirowski sam wspomniał o tym w wywiadzie)
- jego poprzednicy byli tak fatalni, że na ich tle ciężko było nie zrobić dobrego wrażenia solidną pracą
Nie ulega wątpliwości, że były prezes ogarnął wiele spraw, które ogarnięcia wymagały. Widzew Łódź stał się klubem, który płaci wszystko na czas. Wielu prychnie, że to żadne osiągnięcie, bo powinno to być normą, ale cóż — polska liga, wiadomo, co jest w polskiej lidze. Dróżdża cenili za to piłkarze, gorzej było ze sponsorami. Duże kontrowersje wzbudzał fakt wysyłania tym, którzy spóźniali się z zapłatami, ponagleń do uregulowania tematu. Były one generowane automatycznie, klub prowadził też mniej oficjalną komunikację, próbując dojść do porozumienia z poszczególnymi firmami, ale koniec końców zebrało się spore grono osób, które miały do prezesa żal nie tylko o to postępowanie, ale o całokształt współpracy.
Słyszymy, że to grupa sponsorów najmocniej naciskała na rozstanie z Mateuszem Dróżdżem.
Tajemnicą poliszynela jest też to, że były sternik Widzewa miał też na pieńku z wieloma innymi osobami. Miasto, różnego rodzaju działacze — tu i tam pojawiały się małe spięcia i konflikty, które nie wzmacniały pozycji Dróżdża. Oczywiście winy za konflikty nie sposób przypisać jednej stronie, bo każdy przypadek był inny. Ciężko mieć pretensje do prezesa o to, że ktoś sfingował akcję pt. „wieszanie transparentu”, mającą w niego uderzyć. Dróżdż starał się wszelkie spory wyjaśniać; jeszcze przed zwolnieniem spotkał się z przedstawicielami Stowarzyszenia Reaktywacja Tradycji Sportowych, w których gronie także narobił sobie wrogów. Zaowocowało to wstępnym porozumieniem — Widzew miał wziąć na siebie utrzymanie muzeum, SRTS miało płacić za wynajem loży komercyjną cenę.
Niemniej jednak wygląda na to, że konfliktowość prezesa zaszła za daleko i nie dało się tego odwrócić. Krążą na ten temat różne teorie, także takie, że niektórym na rękę było pozbycie się Dróżdża, żeby odzyskać wpływy w klubie. Ciężko jednak rozstrzygnąć to w zero-jedynkowy sposób. Faktem jest na pewno to, że Tomasz Stamirowski widząc to wszystko, uznał, że w ten sposób nie da się funkcjonować. Że łatwiej będzie mieć prezesa, który po prostu nie będzie musiał pertraktować z różnymi osobami, żeby zamknąć ten czy tamten front.
Czy prezes Widzewa przesadzał z dbałością o PR?
Wreszcie Mateusza Dróżdża z Widzewa Łódź „wykopała” przesadna skłonność do autopromocji. Tak przynajmniej jego działania odbierało wiele osób w środowisku — tym widzewskim i tym ogólnym, ligowym. Prezes był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, pojawiał się przy wielu akcjach, można powiedzieć, że stał się pewnego rodzaju twarzą klubu, na bieżąco komentując różne wydarzenia. Niektórzy traktowali to jednak z przymrużeniem oka, podśmiewając się, że gdy coś się dzieje, zawsze musi ustawić się w centrum i skupić na sobie uwagę.
– Zaskakujące dla mnie było również kilka medialnych przekazów od początku roku, chociażby w zakresie przyczyn braku wzmocnień w zimie czy aktualnej sytuacji finansowej. Miałem też wrażenie, że wiele spraw związanych z otoczeniem Klubu, w tym relacje z interesariuszami i przedstawicielami Miasta, zbyt mocno odciąga uwagę od trzonu działania Klubu, jakim jest sport i zabiera nam wszystkim mnóstwo energii – mówił Stamirowski; wcześniej cytowaliśmy także jego słowa o aktywności w mediach społecznościowych.
Fakt, że rozstanie najpierw ogłosił na Twitterze Dróżdż przyjęto jako symboliczną puentę tego tematu. Ostateczny dowód na to, że prezes lubił mieć ostatnie zdanie i – w ocenie działaczy – czasami stawiał siebie ponad Widzew.
Tomasz Stamirowski wspominał także o innych sprawach, w tym wizji budowy ośrodka treningowego, którego wycena znacznie przerosła początkowe założenia i oczekiwania. Nie chcemy żadnej z tych spraw umniejszać, wszystkie bowiem złożyły się na to, co w ostatnich dniach wydarzyło się w Widzewie. Żeby jednak jakoś spiąć wszystkie kwestie w całość, stwierdzimy, że rozstanie prezesa i klubu z Łodzi to efekt zmęczenia materiału, głównie ze strony właściciela klubu, którego ostatecznie przekonała rosnąca frakcja „antyDróżdż”. Kiedy do sponsorów czy działaczy dołączył trener, Stamirowski musiał stwierdzić, że to moment, w którym wątpliwości przezwyciężają plusy.
Nie ma sensu tworzyć dziś ani czarnych, ani różowych scenariuszy. Widzew Łódź bez Mateusza Dróżdża nie przestanie istnieć, nie rozsypie się organizacyjnie, ale na pewno się zmieni. Rewolucja wydaje się nieunikniona, doczekamy się też kolejnych ofiar, bo sprawę „utraty szatni” też trzeba będzie w jakiś sposób rozwiązać. Teraz to właściciel klubu musi pokazać, że potrafi przeprowadzić go przez burzliwy okres. Skoro sam tę burzę wywołał, musi nad nią samodzielnie zapanować.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Kwiatkowski: Boli. Prawidłową decyzją był rzut karny
- Łzy Flavio, fajerwerki i dym. Jak Gdańsk pożegnał Ekstraklasę? [REPORTAŻ]
- Komu spadek, komu utrzymanie? Analiza sytuacji przed Multiligą
SZYMON JANCZYK, MATEUSZ JANIAK
fot. Newspix
jak to w Polsce – za długo było dobrze i normalnie, trzeba to rozpierdolić, o co sumiennie starają się wszystkie strony
Wygrywali to wszystko było cacy.
Zaczęli seryjnie pzegrywać I zrobiły się kwasy
Don’t you want a secure job which covers all your financial needs? makesthousands of dollars online every month without selling anything online. insaneonline working job which allows you to earns more than $17k every month simplyworking in part time online. so simple and easy to join. follow details on thiswebsite to get started.
.
.
For Details►——➤ https://Easycash17.blogspot.Com
Bardzo ciekawy artykuł,Panie Janczyk,świetna dziennikarska robota,takie teksty naprawdę miło czytać.Generalnie jutro konferencja,będzie wiadomo więcej.Osobiscie jestem za Prezesem,tak wiem,miał swoje grzeszki ,ale w klubie nareszcie było normalnie,ogarnięte wiele spraw ,które wcześniej hyly niemożliwe do załatwienia.Fakt,Pajączków czy Szor szalenie nisko zawiesili poprzeczkę.Boje się tylko,że zwoljienie Prezesa to ukłon w stronę miasta,co jest zupełnie beż sensu,bo ta klika ,zapatrzona jest w klub z drugiej strony miasta i zwyczajnie takowy ukłon ich tylko rozśmieszy-w urzędzie miasta pogarszają Widzewem,każdy kto zgłębi temat zauważy jak faworyzowany jest łks-ptak.Coz,za Drozdza były realizowane postawione cele-awans,utrzymanie…to chyba nie każdemu pasowało.Juyro dowiemy się więcej,a tymczasem jako kibic RTS chciałem najzwyczajniej Prezesowi podziękować.
Dziękuję, Mateusz też dużo wniósł, wspólna praca 🙂
Dlatego wyszła laurka.
Tak,tak.Faworyzowany przez miasto ŁKS czekał na stadion jeszcze kilka lat po tym jak nie faworyzowany Widzew już go od miasta dostał.
ŁKS nie dostał całego stadionu od razu bo po prostu zbankrutował w nieodpowiednim momencie, ale miał wszystko co było potrzebne do odbudowania: trybunę z budynkiem klubowym, boiska do treningu. Widzew gdy padła decyzja o budowie, gdy wbito pierwsze łopaty, grał jeszcze w 1 lidze. Gdy zbankrutował nie miał nic: ani stadionu, ani budynku klubowego, nie miał nawet boiska do treningu. Ktoś stwierdził, że nie było nawet pół biurka.
Jak to wyglądało – odsyłam do najnowszej książki opisującej Reaktywację.
ŁKS miał lepsze warunki do odbudowy.
Warto o tym pamiętać.
Bo ŁKS w przeciwieństwie do was jest ŁÓDZKIM KLUBEM.
Spuściłeś się?
Łks i Widzew jest Łódzkim klubem ciesz się człowieku że awansujecie i będą derby dla takich chwil się żyje a nie gadanie kto jest żydem itp
Warto chwalić tak dobrą pracę
Gdyby nie przypadkowe zwycięstwo w Leginicy to w weekend Korona by przypieczetiwala nasz spadek
Taki super prezes jest i jego duszenie grosza
Gdyby nie słupki i poprzeczki na wiosnę, gralibyśmy w pucharach.
Gdybanie jest generalnie bez sensu.
My graliśmy 7 lat przy jednej trybunie, zamienił byś się na taki scenariusz?
…i ta jedna trybuna kosztowała prawie tyle samo, co (wybudowany rok później!) cały stadion po drugiej stronie Łodzi. A koszt całego stadionu ŁKS był prawie dwa razy wyższy niż Widzewa
mordo porównujesz śliwki do jabłek. stadion ŁKS to też m.in. powierzchnie biurowe. co jakiś czas czytam jak jakiś debil porównuje koszt stadionu narodowego do stadionu w bukareszcie udowadniając wałki. tylko, że kubatura narodowego, to mniej więcej wembley zdaje się, a ten w bukareszcie to po prostu rzędy krzeseł pod dachem. tu z zachowaniem proporcji jest podobnie i też dlatego ta trybuna tyle kosztowała, tyle co wasz cały blaszak zamaskowany klinkierem
na „mordo” to sobie możesz mówić to kolegów spod żabki
co tam sobie życzysz brudasie
Bo nam się to należało.
Tylko tej jednej nie byliście w stanie zapełnić. Rozumiesz konkluzję?
Nie było chętnych do oglądania.
Musiałeś parchu sobie gębę Łódzkim Klubem Sportowym gębę wycierać? Musiałeś, nie?
Urząd miasta Łodzi jak sama nazwa wskazuje powinien dbać o łódzki klub jakim jest ŁKS. To chyba naturalne i nie powinno nikogo dziwić. Jak uważasz, że w UMŁ jak to napisałeś „pogarszają” wami :D:D to przenieście ten wasz galacticos bliżej waszych kibiców. do jakiej Byczyny, Koluszek czy innego Andrespola.
Tak to jest jak z tylnego siedzenia się ciągle ktoś wpierd.la. Prezes w spółce rzecz święta. On odpowiada za wynik finansowy, reszta to jego pracownicy.
Wszedzie poza piłką. W tym sporcie ogon potrafi krecic psem. Trener zwolnił prezesa, piłkarze trenera.
Paradoks piłki nożnej
Kilka zmian nietykalnych wyszło per saldo na dobre. Może i ta zmiana też będzie na lepsze. Na razie Dróżdż w tym całym bagnie wyglądał na ostatniego sprawiedliwego. Czas pokaże.
Sun Tzu: Never Outshine the Master
Chińskie słoneczko nas zawsze oświeca,
Słońce Peru… ogłupia.
A konflikcie z Piotrowskim czemu cisza??
Przez normalnych kibiców był i będzie szanowany.
Tak – prawdą jest że dużo go było w mediach ale potrafił mówić prawdę, nie miał problemów żeby pokazywać jakie wałki były robione na przestrzeni lat, czym paru osobom nadepnął bardzo mocno na odcisk.
Zaczął wprowadzać „normalność” i zakręcił nie jednemu kran z lewą kasą 🙂 bardzo dużo osób przestało mieć wpływ na Widzewie i zaczęli Dróżdża podgryzać i miarą jego sukcesu właśnie była ilość wrogów którzy czerpali korzyści z Widzewa.
Smutne jest to że dopięli swego – takie Łódzkie realia.
Dróżdż był jest i będzie przez normalnych kibiców Widzewa bardzo dobrze zapamiętany!
Niedźwiedź przegra z Koroną i będzie następny w kolejce 🙂 Karma 🙂
Nie łódzkie realia tylko widzewskie, Wy nie potrzebujecie żadnych zewnętrznych wrogów bo sami taplacie się we własnym gównie prowadząc wojenki między sobą.
do tego twoja tancerka ze swoją kliką tępi ten Widzew gdzie się da, ale i tak to co dla nas jest podłogą, dla was jest sufitem i dobrze wiem, że w głębi duszy żałujesz, że nie urodziłeś się po lepszej stronie Łodzi.
mordo dla ciebie sufit to 2 wygrane mecze na wiosne, to co ty tu się pucujesz z jakąś podłogą xD przyszłość jest jasna, bo ŁKS jako beniaminek będzie musiał też patrzeć na utrzymanie, ale to wasze różowe burdello właśnie zaklepuje już jedno miejsce spadkowe awansem, więc będzie nieco łatwiej. dzięki tumanie lepszej strony, chyba psiej dupy xD
Czyli Niedźwiedziowi zamiarzyło się bycie takim Papszunem. Więcej niż trener.
Ale obawiam się, że życie (a właściwie ligowa tabela) szybko powie mu: sprawdzam,
No sorry, ale nie ma już o czym pisac? Artykuł nieprzeczytywalny do końca, w dodatku o jakimś klubie z dołu tabeli. Litości.
musi być o czymś innym, żeby kolejny mógł być o radomiaku xD a temat akurat całkiem pozytywny, ja bym się nie czepiał 🙂
Kim ty k… w ogole jestes, p…? 🙂
Earn Dollars In Your Free Time…>> http://salarycah55.blogspot.com/
Naprawdę trzeba być bucem i impertynentem, żeby pozbawić trenera Janusza Niedźwiedzia niezbędnych zimowych wzmocnień, a potem kazać mu wygrywać mecze swoim piłkarskim szrotem. Trzaskając drzwiami i wzywając trenera „na dywanik” ten człowiek pokazał, że wzniecił potężny obopólny konflikt, bo Niedźwiedź natychmiast poskarżył się właścicielowi klubu, na takie bezczelne traktowanie. Ja sam będąc na miejscu Stamirowskiego wyrzuciłbym na zbity pysk prezesa, który podburza przeciwko klubowym sponsorom i mnie, wszystkie grupy kibicowskie… Pierwsza drużyna jest wizytówką klubu i to dla niej wykupowane są wszystkie miejsca na stadionie, więc trzeba jej zapewnić wszystko, co jest niezbędne do uzyskiwania dobrych wyników. Prezesi, piłkarze i trenerzy, muszą pracować wspólnie na jej rzecz, ponieważ bez niej wszystko inne, traci swój sens. Dróżdża w Widzewie, interesowało tylko stawianie sobie pomników (nowy autokar, branding, ośrodek treningowy w Bukowcu) i chciał to osiągnąć nawet „po trupach”, gdyż ma on niesamowite parcie na uznanie, ordery i medale. Nie liczył się on z oczekiwaniami właściciela, sponsorów i kibiców, bo dla niego istotny był tylko jego partykularny interes. Zatem z powyższych względów decyzja Stamirowskiego o dymisji tego prezesa, jest jak najbardziej słuszna i konieczna.
Janusz, przeloguj.
Dzięki zrobiłeś mój dzień:)
Szkoda że nie napisałeś 🙂 że to Stamirowski nie dał kasy na transfery 🙂 Dróżdż miał z własnej kieszeni razem z Wichniarkiem wyłożyć kasę :)?
Wysyłanie ponagleń do zapłaty? Nowe nie znałem:D to aż strach pomyśleć jakie firemki sponsorują klub skoro postanowiły się postawić prezesowi:D
Chodzi przede wszystkim o di medical który miał olbrzymie trudności z wpłatą pierwszej raty
Czyli każdy może być mówić że jest sponsorem Widzewa i nie płacić 😀
W Interze jak sponsor nie płacił to go wyrzucili z koszulki i narobili afery na całą Europe w Polsce zwolnili Prezesa klubu – coś pięknego 😀
Kolejne ostrzeżenie dla trenerów Ekstraklasy.
Nie róbcie wyniku ponad stan posiadania. Jak przyjdą porażki to was zniszczą.
Widzew na ogromnym wysiłku, grając na 120% możliwości , wykręcał nieprawdopodobne wyniki. Fanatyczni kibice nieśli ich do zwycięstw. Ale przychodzi taki moment że elementy układanki zaczynają szwankować i klops.
Nie ma zwycięstw ale są remisy. Ale to było już za mało . Trzeba znaleźć winnych i zaczęła się wojenka.
Uwaga, nowy sezon będzie bardzo trudny.
Kolejny tekst na weszło i w kolejnym tekście błędy gramatyczne, stylistyczne, a o interpunkcji nie wspomnę. Czy przed opublikowaniem artykułu tak trudno jest go dokładnie przeczytać i poprawić błędy? Chociażby z szacunku do czytających…
Mam wrażenie, że pod niemal każdym artykułem mamy gościa, który pisze o błędach, żeby dostać plusy. Traf chciał, że tym razem mało kto zauważył błedy
Nacisk miasta, którego patologie Prezes Dróżdż skutecznie uwypuklał i łódzkiej PO, która nie mogła znieść, że prezes dogadał się z Państwem w sprawie finansowania ośrodka czy sponsoringiem od PKP Cargo. Wybory samorządowe blisko, a Widzew dość wyraźnie czerpał korzyści z ramienia PiS zamiast od Instagramowiczek i twitterowiczek z PO udających kibiców Widzewa.
Największą patologią jest, że państwowa spółka przynosząca straty jest sponsorem prywatnego klubu
Zdanowska Przywara i reszta kliki będą jeszcze rozliczeni 🙂
Ta sama Zdanowska, ktőra została skazana przez sąd, po czym wygrała wyvory na prezydenta ze zdecydowaną przewagą?
Gdyby Widzew wiosną prezentował formę z jesieni to nie byłoby zamieszania wokół prezesa i transferów. Ale fakty są takie, że Widzew wiosną grał beznadziejnie i bez wzmocnień składu będzie jednym z głównych kandydatów do spadku w 2024 roku. Generalnie Niedźwiedź może wylecieć jeszcze przed jesienną przerwą na kadrę, gdzie zwykle dokonują się pierwsze ruchy na karuzeli.
Stawiam, że wyleci teraz, po sezonie. Zapisz to.
Świetna, rzetelna robota dziennikarska. Jako kibic Widzewa od 1995 roku (a miałem wtedy 7 lat), uważam, że Niedźwiedź po awansie i świetnej rundzie jesiennej poczuł się zbyt pewnie.
Drożdż nie był moim wymarzonym prezesem, ale wprowadził normalność. Coś czego bardzo brakuje w polskiej piłce.
Poza tym idą wybory. Był niewygodny dla miasta. Ot polityka.
Podejrzewam , że dla kosmitów też był niewygodny:D:D:D
podzieliłeś się już tymi podejrzeniami z personelem ośrodka?
Nie pij tego co mama znajdzie w bramie na Limance, nie bedziesz widzial kosmitow…
Czyli jakoś co 4 lata można sobie robić przerwy od kibicowania
„Słyszymy, że to grupa sponsorów najmocniej naciskała na rozstanie z Mateuszem Dróżdżem.” czyli polecial za to, ze dbal o interes klubu, bo chcial zeby wypelniac umowy.
Jednym słowem – Straszny Dwór.
Dlaczego tak wielu niedorobionych „rodowitych” pudli tutaj czyta i pisze. Zajmijcie się swoim klubikiem i spierdalajcie już. Jak zjebany sąsiad, co nie ma własnego życia, tylko żyje twoim.
Dlatego, że sami wywołujecie w komentarzach ŁKS. Skoro połowa waszych wpisów pod „artykułem” jest skomleniem na miasto, które bardziej kocha łódzki, a nie podmiejski klub to czemu się dziwisz, że prostujemy wasze bzdury?
„po co nam Lewandowski, mamy Arruabarrenę” najglupsza historia jaką znam. Powiedzmy, że Trzeciak się pomylił (nie pomylił ale powiedzmy, że tak). Lewandowski był wolnym zawodnikiem. Podobno super piłkarz. Super talent. Kto się po niego zgłosił? Ajax? Nie. Może zespół z 2 bundesligi? Nie. No to może Wisła Kraków? Maciek Skorza miał warszawski rewir przeczesany przecież. Też nie! No to może Górnik Zabrze albo chociaż sąsiad Polonia Warszawa? Otóż też nie. Zawodnik późno dojrzewający jakim byl Lewy wystrzelil w Zniczu dopiero. A jego koledzy jak Lewczuk przyznaja , że niczym nie błyszczał jak przyszedł. Są zawodnicy jak Kownacki abo Majewski okrzyknięci wielkimi polskimi talentami w wieku 14 lat, a są tacy jak Lewandowski, który nie grał w żadnej reprezentacji młodzieżowej bo był średni. Potem wyrósł na pana piłkarza.