Reklama

Znamy hamulcowego. Teraz Śląsk Wrocław ruszy!

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

06 kwietnia 2023, 22:58 • 4 min czytania 39 komentarzy

To były bardzo ciężkie godziny, dni, tygodnie. Władze Śląska Wrocław w pocie czoła analizowały przyczyny marazmu i szukały kreatywnych sposobów na wyjście z kryzysu. Rozkładano na czynniki pierwsze każdy aspekt funkcjonowania klubu. Przerzucano się merytorycznymi argumentami. Zamawiano specjalistyczne wyliczenia statystyczne. Przygotowano wyczerpujące raporty i sążniste prezentacje. Zbiór danych, liczb i wniosków wykazał, że trzeba zwolnić Dariusza Sztylkę. To on hamuje potencjał wrocławskiej maszynki do wygrywania meczów. I Dariusza Sztylkę zwolniono.

Znamy hamulcowego. Teraz Śląsk Wrocław ruszy!

Bardzo niefortunnie złożyło się, że koniec tych długich i fachowych analiz przypadł akurat na godzinę po meczu z Piastem Gliwice (0:1), który cieszył nasze oczy mniej więcej tak, jak toalety na Stadionie Miejskim. Ktoś mógłby sobie pomyśleć, że to nerwowa reakcja Waśniewskiego czy Sutryka na kolejną porażkę w kiepskim stylu. Zaraz powstaną teorie spiskowe, ale…

Chyba nie sądzicie, że to decyzja podjęta w emocjach?

Chyba nie podejrzewacie Jacka Sutryka o to, że mógłby rzucić kogoś na pożarcie, by ratować swój wizerunek?

Że wskazał kozła ofiarnego?

Reklama

Że nie wytrzymał ciśnienia?

Że pozoruje działania, by ludzie widzieli, że Śląsk REAGUJE?

No nie, naprawdę. Wiele rzeczy w polskiej piłce widzieliśmy, ale bez przesady. To w ogóle niepodobne do prezydenta Wrocławia. W ogóle. To wcale nie brzmi też jak smutna rzeczywistość typowego miejskiego klubu. Może ktoś w polskiej piłce pozwoliłby sobie na nagłe i reakcyjne zwolnienie dyrektora sportowego, ale z pewnością nie Śląsk Wrocław. Nie klub, który dał swojemu trenerowi niemalże bezgraniczne zaufanie (Djurdjević nie straci pracy, bo Śląsk musiałby opłacać czterech szkoleniowców). Nie klub, który ratuje Ekstraklasę poprzez zamrożenie pensji piłkarzom (swoją drogą – czemu nie ma powtórki z rozrywki?). Nie klub, który jest w stanie oferować 70 tysięcy złotych miesięcznie takim leserom jak Caye Quintana.

No dobra, a teraz na poważnie. Musimy oddzielić od siebie dwie sprawy.

Czy Dariusz Sztylka dobrze zbudował kadrę Śląska Wrocław i można ocenić jego pracę pozytywnie? Nie.

Reklama

Czy pożegnanie Dariusza Sztylki godzinę po meczu z Piastem cokolwiek zmieni? Nie.

Dariusz Sztylka zawalił letnie i zimowe okno transferowe. Nie trafiał z trenerami. Nie rozwinął klubu. I za to faktycznie mógłby zostać zwolniony. Pogonienie go godzinę po meczu nie jest jednak rozstaniem po gruntownej analizie dokonanych transferów. To zwykła próba wskazania kozła ofiarnego. Taki ruch miałby sens wyłącznie w przypadku, gdyby odejście Sztylki realnie miało coś zmienić. A co zmieni? To, że nie spotka się po świętach z trenerem i nie przedyskutuje, co poszło nie tak? To, że nie będzie szukał wzmocnień na przyszły sezon? To, że przed kolejnym meczem nie przybije zawodnikom piątki w tunelu?

Drogi Śląsku Wrocław, serdecznie prosimy o wyjaśnienie kwestii, która nas nurtuje: w jaki sposób zwolnienie Dariusza Sztylki po 27. kolejce Ekstraklasy wpłynie na grę drużyny w ostatnich siedmiu kolejkach?

Pytamy zupełnie serio.

Bo myślimy, myślimy i na nic nie możemy wpaść. Pomyślmy więc głośno. Czy bez hamulcowego Sztylki Śląsk dobierze lepszą taktykę? To Sztylka dobierał złą? Jejku, co my mówimy, to nie dyrektor sportowy ustala taktykę. Hm… Śląsk wystawi teraz innych piłkarzy? Parę wyborów Sztylki… Jeju, to też rola trenera. Coś się zmieni coś w treningach? Cholera, znów szkoleniowiec. Poprawią się analizy rywala? To z kolei broszka sztabu. No to co robi dyrektor sportowy? Transfery? Tak, transfery! Pożegnanie Sztylki sprawi, że aż do końca rundy Śląsk uwolni się od bezsensownych transferów, które mogłyby przeszkodzić w walce o utrzymanie!

Fajnie, że okno transferowe i tak jest zamknięte.

Jesteśmy w stanie jakkolwiek zrozumieć nerwową zmianę na stołku trenera na siedem kolejek przed końcem sezonu. Idzie za nią zwykle jakaś mniej lub bardziej pokrętna logika. Szkoleniowiec ma realny wpływ na drużynę. Może kogoś odstawić. Może kogoś przywrócić. Może zmienić treningi. Niekiedy samą pompką motywacyjną jest w stanie utrzymać się w lidze. Ma realny wpływ na rezultaty zespołu. 

Ale dyrektor sportowy? No, na to byśmy nie wpadli.

Inną sprawą jest, że – jeśli wrocławskie wróbelki dobrze ćwierkają – naprawdę gorąco było także wokół posady Ivana Djurdjevicia. Pod koniec meczu z Piastem zaczęły nas dobiegać słuchy, że przyszłość serbskiego szkoleniowca wisi na włosku. Wiele wskazuje jednak na to, że dalej będzie pracował.

Najśmieszniejsze w tej historii jest to, że władze Śląska naprawdę sądzą, że zwalniając Sztylkę uspokoją nastroje kibiców i same wypadną jako mężowie stanu, którzy nie lekceważą kryzysu i błyskawicznie reagują na sytuację. Coś nam się wydaje, że kibic głupi nie jest i gdy dowie się o zwolnieniu Dariusza Sztylki to raczej nie pomyśli sobie, że jeszcze będzie pięknie i bez hamulcowego sezon już na pewno zostanie uratowany. 

Musicie poszukać lepszych sposobów.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

39 komentarzy

Loading...