Codziennie czytaliśmy newsy o wojnie na Ukrainie. Trzymaliśmy kciuki za każdy sukces najeżdżanego sąsiada. Dostarczaliśmy broń. Pomagaliśmy humanitarnie. Podążaliśmy za zegarem Wolskiego. Uważaliśmy, że to bardzo istotny temat także z polskiej perspektywy. Ale to koniec. Ten wydumany konflikt za wschodnią granicą już nas nie interesuje. To jakaś kompletnie nieistotna historia, której nie warto nawet śledzić, a co dopiero się w nią jakkolwiek angażować. Oczy otworzyli nam kibice Śląska i ich transparent zaprezentowany przy okazji meczu z Lechem: „To nie nasza wojna”.

Faktycznie. To nie nasza wojna. Czy w ukraińskiej armii są Polacy? Nie, chyba że jakieś jednostki. A w rosyjskiej? Też nie. Czy walka toczy się o cokolwiek związanego z Polską? Bynajmniej. Wszyscy żyliśmy w jakimś matriksie, dopiero kibice Śląska uświadomili nam, jak nieistotną sprawą w ogóle się zajmujemy. Zamiast myślenia o bohaterskiej walce Ukrainy można robić tyle ważniejszych rzeczy – przeglądać Tik Toka, grać na konsoli albo próbować doliczyć się, ile miejskich pieniędzy przepalił w ostatnich latach wrocławski klub. Może ewentualnie w Lublinie czy Rzeszowie, ze względu na geograficzną bliskość, powinni raz na jakiś czas rzucić okiem na jakiegoś newsa o tym niewiele znaczącym konflikcie (byle nie za często). Ale we Wrocławiu? Jaki w tym sens?
Zrzucili bombę, to zrzucili, po co drążyć? Niech sobie Putin robi co chce, naprawdę musi nas to obchodzić? Przecież naszych granic nie atakuje, dla nas to równy gość. A Zełeński? No jeszcze Nobla mu dajcie za to, że broni swojego kraju. Zresztą – po co my to w ogóle rozkminiamy? Ten temat przestał nas już przecież obchodzić. To jakieś pierdółki. Jakaś tam bitewka, do końca nie wiadomo czyja i o co. Świat jest zbyt piękny, by zatruwać go toksycznymi myślami. Lepiej napawać się kojącą nerwy zielenią krzesełek wrocławskiego stadionu.
Ukraińcy stanowią ponad jedną czwartą populacji Wrocławia. Urzędnicy stracili już rachubę, ilu ich tak naprawdę mieszka w stolicy Dolnego Śląska. Jedne źródła mówią o 200 tysiącach, inne o 250. Sto tysięcy z nich mają stanowić uchodźcy wojenni. Każdy z nich musi jednak pamiętać o pryncypialnej zasadzie – skoro przyjechał do naszego kraju, musi dostosować się do naszych zwyczajów. A my wojną już się nie interesujemy. Ukraińcy z Wrocławia też powinni już o niej zapomnieć. A jeśli im się to nie podoba, krzyż na drogę. Wrocławskie trybuny skakałyby z radości, już kiedyś szczyciły się transparentem „stop ukrainizacji Polski”.
Wraz z nimi wsiadamy do, jakby to ujął Mariusz Piekarski, samolotu normalnych i nic już o wojnie nie piszemy. Znaleźliśmy sobie inny temat: wrocławscy fanatycy są zwykłymi cymbałami.
Po pierwsze – kibicu Śląska, nie żyj w ukryciu, bo to niezdrowe. Przyznaj się przed wszystkimi, że jesteś ruską onucą. Rzućcie okiem na ten transparent. Znajduje się na nim przekreślony herb Ukrainy, wywodzący się od UON-UPA i Stepana Bandery. A gdzie jakiś rosyjski symbol? Przecież w tej niewiele znaczącej wojnie biorą udział dwa kraje. To Rosja jest bestialskim agresorem. To Rosja jest odpowiedzialna za to, że wrocławskiemu kibicowi pęka gula, gdy włącza telewizor. A jednak na tej wielkiej płachcie nie znaleziono miejsca na jakikolwiek rosyjski symbol. To bardzo wymowne.
Idźcie dalej. Może teraz oprawa z wizerunkiem Putina? Może kartoniada w barwach rosyjskiej flagi? Może jakaś zgoda z kibicami Zenita Sankt Petersburg czy Spartaka Moskwa? Już przedstawiliście się światu, więc nie musicie się krępować. Bądźcie sobą!
Po drugie – czy takie hasła mają pomóc w budowaniu frekwencji, która jest we Wrocławiu żenująca? Na wygranym meczu z mistrzem Polski było dokładnie 31183 pustych krzesełek. To i tak niezły wynik, bo zdarza się, że na wielką wrocławską arenę przychodzi po pięć tysięcy kibiców. Powodów tego stanu rzeczy jest oczywiście wiele – od słabej drużyny, przez afery i aferki z ratuszem w tle, po tak prozaiczny fakt, że ów stadion jest zwyczajnie za duży. Do listy przyczyn słabej frekwencji należy dopisać – tak, tak – samych kibiców.
Taki klimat zwyczajnie nie zachęca. Kto by chciał przebywać w miejscu, gdzie są głoszone takie hasła? Jak ojciec ma przyprowadzić na mecz swojego syna, skoro trybuny wpajają takie wartości? Istnieje obawa, że takie dziecko będzie później prześladować na podwórku ukraińskich kolegów, bo tak mu powiedziano na stadionie. Skoro we Wrocławiu żyje tylu Ukraińców, Śląsk mógłby wręcz wyciągnąć do nich rękę, zaprosić, ugościć, pokazać się z przyjaznej strony. Każda z tych 200 czy 250 tysięcy osób to potencjalny nowy kibic wrocławskiego klubu. Zamiast widzieć w nich szansę na podreperowanie frekwencji, pokazuje im się środkowy palec. To dość idiotyczne.
Wrocławscy fanatycy są od lat w czołówce najmniej sympatycznych grup kibicowskich w Polsce. Przez długi okres stadionowa wierchuszka przesiąkała, by ująć to delikatnie, niepokojącymi poglądami politycznymi, gdy jednym z jej liderów był nieżyjący już Roman Zieliński, autor książki ”Jak pokochałem Adolfa Hitlera” (i nie jest to satyra, a książka na serio). Oskarżanie Marcina Robaka o zabicie Jezusa miało jeszcze swój pokraczny urok, ale ostatnio jest tylko niesmacznie. Po imitowaniu odgłosów wydawanych przez małpy skierowanych w stronę czarnoskórego piłkarza Sandecji przeszły nas ciarki żenady. Nie tak dawno temu kumaci kazali piłkarzom oddać koszulki. No i te transparenty…
Wstyd, po prostu.
Wojna na Ukrainie nie dotyczy kibiców Śląska, bo toczą inną. Swoją. Z rozumem.
Niestety – nie ma widoków ani na wygraną, ani chociaż na rozejm.
WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:
- Zmiennicy pokazali, czemu są zmiennikami. Lech znów przegrał ze Śląskiem
- Daniel Gretarsson: – Gdyby nie piłka nożna, pewnie zostałbym malarzem [WYWIAD]
- „Śląsk to przechowalnia polityków”, czyli jak miejski klub zatraca się w marazmie
Fot. newspix.pl
no tam w śląsku od chuja „kumatych” musi być
Z pewnością więcej niż w Warszawie.
W pewnym sensie ta cała histeria ma swoje dobre strony. Ludzie nie wierzą, że NATO nas obroni i dlatego tak się boją zdychającej Rosji. Ale jeszcze parę miesięcy i zaczną myśleć nieco trzeźwiej.
Tymczasem:
Kraje zachodnie mogą wywierać presję na Ukrainę, by podjęła rozmowy pokojowe z Rosją, jeśli ofensywa Kijowa zakończy się niepowodzeniem – napisał w poniedziałek niemiecki dziennik „Bild”.
Dziennikarze informują, powołując się na niemieckich i amerykańskich urzędników, że Zachód „zamierza wykorzystać nowe dostawy broni, aby umożliwić Ukrainie odzyskanie terytoriów kontrolowanych przez Rosję do jesieni”, ale presja Zachodu na rozmowy wzrośnie, jeśli ofensywa Ukrainy zakończy się niepowodzeniem.
Za kulisami Zachód miał stawiać ultimatum ukraińskiemu prezydentowi Władimirowi Żeleńskiemu, mimo polityki nieograniczonego wsparcia dla Ukrainy.
Dziennik „Wall Street Journal” informował 24 lutego, że na początku miesiąca prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz namawiali Zełenskiego, by zaczął rozważać pomysł rozmów z Rosją.
W koncu duzo madrzejsza wypowiedz niz autora tego artykulu, ktory jeszcze nie rozumie polityki a rwie sie do pisania na temat ktory go przerasta.
Nie dość, że temat go przerasta, to ja się zastanawiam skąd Weszło bierze tych pismaków. Operują prymitywnym językiem potocznym, a rozumowanie mają na poziomie Sebka spod bloku. I ta retoryka, że jak nie robisz loda Ukraińcom, to jesteś ruską onucą. Tak, jakby były tylko dwie skrajności i nic pomiędzy. Polska i tak pomogła i nadal pomaga Ukraińcom ponad własne siły. Nam w 39-tym nikt nie pomógł. Ogólnie dobrze, że pomagamy, bo trzeba ruskich z ich zapędami trzymać jak najdalej od naszych granic, ale i w pomocy trzeba znać umiar. My im broń wysyłamy, a oni sprzedają ją naszym oligarchom i innym skurwysynom. Jeden nawet rozjebał komendę granatnikiem od nich (kretyn wszechczasów jeszcze dostał status pokrzywdzonego – Bareja w grobie salta z telemarkiem robi). To jak za dużo broni mają, to po co my mamy im kupować, żeby oni na tym hajs robili? Pogranicznicy kasują po 6 tys. dolarów za wypuszczenie Ukraińca z Ukrainy. Współczuję bardzo zwykłym ludziom, bo nierzadko potracili wszystko, ale różnej maści skurwysyny mają tam teraz eldorado. Temat jest bardzo złożony, a porywa się na niego człowiek o rozumowaniu dziecka z piaskownicy. Niejaki Jakub Białek.
Zaczynam myśleć, że Stano bierze przykład ze Złomnika i każe tym swoim gamoniom trollować czytelników w celu podkręcenia statystyk portalu.
Tyle że to nie wyjdzie na dłuższą metę.
Polska juz dawno sprzedala sie amerykancom i zachodnoniemieckim nazistom a rzna ja jak tania dziwke ha ha ha.
….jesteś debilem ???
A ty rozumiem się orientujesz w temacie?
North Atlantic Terrorist Organization ha ha ha.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale w kwestiach militarnych 'Zachód’ to nie Francja ani Niemcy tylko USA i UK.
Zgaduję Maćku, że jesteś kibicem kuchenkorza. Ne pytaj skąd wiem…
Lechia Gdańsk.
Wyobraźmy sobie mecz Szachtara na Śląsku…
Bic ukonazistow bic yepanych banderowcow bic!
…co za zjebany mental …
I TAKICH IDIOTOW JAK TY
Owszem więcej i to zdecydowanie. To że Śląsk ale nie tylko ka ból dupy że komuna się skończyła i już nie jesteście krajną miodem i mlekiem plunacą, tyko wylęgarnią złodziejów, meneli, żyjących z nierentownych kopalni na których robicie wały tak że co drugi rozbija się dobrymi furami z machlojek, a reszta wyglada jakby z mamra powychodziły. Poza tym syf, śmierdzi, wszędzie wszystko wyglada tak samo.
To nie wojna miasta od lat sterowanego przez zdrajców Polski
na powrót do Rzeszy! IV-tej tym razem.
Miasta, którego prezydentem jest idiota od idiotycznych selfie-filmików dla idiotów.
Jakoś nikt nie zadaje najprostszego i podstawowego pytania:
(jak to w Polsce)
„Czy to kibice sami wyprodukowali ten napis, czy może ktoś im go podarował,
nie zapominając i na zachętę, dodać do paczuszki kilkudziesięciu woreczków z białym proszkiem?”
„Co ciekawe, Prezydent RP i wielki przyjaciel Ukraińców Andrzej Duda ma ukraińskie korzenie. Jego dziadek, Michaił Iwanowicz Duda, był ukraińskim dowódcą wojskowym, lepiej znanym pod pseudonimem Zinovy Gromenko. Zostało to ogłoszone na Facebooku przez blogera Wasilija Woronowskiego. Dziadek przyszłego prezydenta Polski urodził się 21 listopada 1921 r. we wsi Soroki-Lwowski (rejon pustomitowski, obwód lwowski) i zmarł 7 lipca 1950 r. w pobliżu wsi Tanyava (rada miejska Bolechowski, obwód iwano-frankowski) ). Michaiłowi Iwanowiczowi Dudzie udało się w ciągu swojego krótkiego życia zostać porucznikiem UPA, dowódcą „Żelaznej Sotni”, wchodzącej w skład drugiego baraku przemyskiego 26. Grupy. Został pośmiertnie odznaczony tytułem Kawalera Złotego Krzyża Zasługi Wojskowej I klasy”.
https://www.prokapitalizm.pl/jak-to-w-koncu-jest-z-rzekomymi-ukrainskimi-korzeniami-prezydenta-dudy/
1/4 Polaków ma ukrainskie korzenie z racji przesiedlen po 2 wojnie swiatowej w ramach w układu z rosja!
W sumie w latach 1944–48 przesiedlono oficjalnie 1 517 983 osób. Do tej liczby należy doliczyć zapewne ok. 200 tys. dzikich przesiedleńców – zagrożonych aresztowaniem i zsyłką żołnierzy Armii Krajowej, Polaków z Wileńszczyzny niemogących doczekać się na urzędowe przesiedlenie czy uciekających przed terrorem nacjonalistów ukraińskich mieszkańców Galicji Wschodniej.
Bzdura nie bluzn syfie Polacy maja bardzo malo wspolnego z bandwrowcami ukraynskimi a i w czasie wojny nie mieli duzo wspolnego dlatego bandyci banderowscy zabili okolo 100 tys Polakow w czsie wojny pomagajac nazistom a po wojnie tez zabijali na podkarpaciu.Ukrainiec nie jest i nie byl przyjacielem tylko wrogiem historia to pokazuje.
W sumie w latach 1944–48 przesiedlono oficjalnie 1 517 983 osób. Do tej liczby należy doliczyć zapewne ok. 200 tys. W ciągu kolejnych dwóch lat z dawnych Kresów „repatriowano” jedynie 2911 osób, a z głębi ZSRR – 15 275. W sumie w latach 1944–48 przesiedlono oficjalnie 1 517 983 osób. Do tej liczby należy doliczyć zapewne ok. 200 tys. dzikich przesiedleńców – zagrożonych aresztowaniem i zsyłką żołnierzy Armii Krajowej, Polaków z Wileńszczyzny niemogących doczekać się na urzędowe przesiedlenie czy uciekających przed terrorem nacjonalistów ukraińskich mieszkańców Galicji Wschodniej.
Ojciec Andrzeja, Jan Tadeusz Duda, jest dziś inżynierem, profesorem nauk technicznych, pracownikiem naukowym Akademii Górniczo-Hutniczej im. Stanisława Staszica w Krakowie, specjalistą w dziedzinie elektrotechniki, informatyki i automatyki. Po ścieżce kariery naukowej od czasu studiów pnie się konsekwentnie i z sukcesami. Pracę doktorską napisał na temat modelowania procesu destylacyjnego ropy naftowej, a jego rozprawa habilitacyjna dotyczyła wybranych zagadnień sterowania nadrzędnego procesami technologicznymi. Brzmi to dość zawile, ale – w uproszczeniu – chodzi o właściwe przekładanie wiedzy o świecie na formuły matematyczne, a potem na programy informatyczne.
Czytaj więcej: https://histmag.org/Andrzej-Duda-korzenie-12349
Z drugiej strony, ciekawsza byłaby opowieść o TEŚCIU Andrzeja Dudy…
taka sama prawda z tym Duda jak ze Kaczynski jest Zydem. sprawdzaj zrodla czlowieku, ile Ty masz lat?
Zniszczony stadion Widzewa Łódź
Nie tylko wynik został zapamiętany. Kibice gości urządzili rozróbę w swoim sektorze, interweniować musiała policja, na boisku pojawiły się polewaczki. Widzew domagał się od Śląska odszkodowania za zniszczenia, jednak włodarze Wojskowych nie byli skorzy do płacenia i sprawa trafiła do sądu. Jak podał na Twitterze rzecznik RTS Marcin Tarociński, w tej sprawie zapadł wyrok. Klub z Wrocławia musi zapłacić 101 413 zł.
Tak,
NATO bierze udział w wojnie z Rosją na terenie Ukrainy.
Tak,
Polska bierze udział w wojnie z Rosją po Ukraińskiej stronie.
Tak,
Ukraińcy walczą o swoją niepodległość i niezależność od Rosji, choć ta wojna nabrała – w szerszym wymiarze – charakteru zmagań pomiędzy Zachodem a Federacją Rosyjską.
Tak. Musimy to wszystko w końcu otwarcie przyznać. I nie bać się, że to może uderzyć w czułe struny serca Władimira Putina, który gotów będzie się rozsierdzić.
Oficjalne stwierdzenie, że NATO jest w konflikcie (choć nie w bezpośredniej wojnie) z Federacją Rosyjską na gruncie wojny na Ukrainie jest potrzebne. Politycznie i społecznie.
Po pierwsze, będzie to jedynie potwierdzenie faktu. Po drugie, zdejmie z zachodnich społeczeństw (w tym z polskiego) bielmo ślepoty, niewiedzy i udawania, że nie jesteśmy zaangażowani w konflikt na Ukrainie. Bo przecież jesteśmy. Po trzecie, przyznanie, że „to jest nasza wojna” wcale nie skłoni Rosjan do bardziej agresywnych działań, ale wręcz może doprowadzić do deeskalacji. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Rosyjskie: władze, propaganda i społeczeństwo są przekonane, że walczą z NATO na terenie Ukrainy. Tak więc Rosjanie uzasadniają swoje działania tym właśnie faktem i podejmują dokładnie takie kroki, jakie podejmowaliby walcząc z NATO na terenie Ukrainy.
Tymczasem cały Zachód – na płaszczyźnie dyplomatyczno-politycznej – udaje, że wojna rosyjsko-ukraińska dotyczy tylko i wyłącznie stron konfliktu. Wysyłając jednocześnie na Ukrainę masę amunicji, sprzętu wojskowego i zaopatrzenia. Udzielając wsparcia politycznego, finansowego oraz wojskowego (szkolenie ukraińskich żołnierzy na Zachodzie). To unikanie stwierdzenia, że jako Zachód prowadzimy konflikt z Federacją Rosyjska wcale – wbrew pozorom – nie broni nas przez „zemstą” Władimira Putina. Powtórzmy jeszcze raz. On mówi i działa tak, jakby Rosja już prowadziła wojnę z NATO, tyle tylko, że na terytorium Ukrainy. Tak więc zachodnia, asekuracyjna i ostrożna postawa w żaden sposób nie wiąże rąk Putinowi. Ona wiąże mentalnie i politycznie ręce NATO i całego Zachodu.
Gdybyśmy bowiem otwarcie przyznali, że wojna na Ukrainie jest naszą wojną, to konsekwencją takiej konstatacji musiałoby być stwierdzenie, że my tę wojnę przecież zamierzamy wygrać. Nie po to w niej uczestniczymy i inwestujemy siły oraz środki (choć pośrednio) by ją przegrać. Prawda? A jeśli celem jest zwycięstwo na Ukrainie z Federacją Rosyjską – a przecież każdy z nas wie, że tak jest – to dobrze byłoby, gdyby społeczeństwa, także te z Europy Zachodniej, miały tego pełną świadomość
Jasne polityczne postawienie celów, a także wyjaśnienie ich społeczeństwom sprawi, że poszczególni decydenci będą mieli wolną rękę w zakresie newralgicznych decyzji. Będą mogli w sposób nieskrępowany podjąć wysiłek w celu pokonania Władimira Putina i będą też mogli zademonstrować swoją determinację w tym zakresie. Nic nie wywoła w Moskwie większego poruszenia, niż stwierdzenie kolejnych zachodnich przywódców – począwszy od Joe Bidena – że: „konflikt na Ukrainie to nasza wojna i zamierzamy ją wygrać”. Tym samym Rosjanie otrzymają jasny sygnał: „Wy na Kremlu możecie jedynie zadecydować o tym, jak dotkliwa będzie Wasza klęska. Stracicie mniej, jeśli wycofacie się z Ukrainy już jutro. Im więcej wyślecie ludzi i sprzętu na Ukrainę pojutrze, tym porażka będzie bardziej druzgocąca”.
Kluczem do pokoju na Ukrainie jest przekonanie samych Rosjan do tego, że nie mają szans zwyciężyć. Nawet iskra nadziei na odniesienie sukcesu na Ukrainie będzie napędzała Putina i jego ludzi na Kremlu do zwiększania wysiłku wojennego. Jest tylko jeden sposób by powstrzymać Władimira Putina – pozbawić go nadziei.
Może się to stać na dwa sposoby. Pierwszy, o którym już pisałem wielokrotnie, dotyczy scenariusza klęski Rosjan na Ukrainie. Klęski odniesionej po mobilizacji i użyciu przez Rosjan wszelkich sił i środków konwencjonalnych. Do realizacji tego założenia niezbędnym jest kontynuowanie działań wojennych oraz dążenie do wielkiego rozstrzygnięcia na polu bitwy. I taką właśnie strategię obrali Ukraińcy. Bowiem Kijów nie ma potencjału do zastraszenia Moskwy. Pokonanie wrogich wojsk na terytorium Ukrainy to jedyny realny plan na zwycięstwo, którego realizacja zależy w dużej mierze od samych Ukraińców (choć nie całkowicie – vide dostawy sprzętu z Zachodu).
Jednak NATO i Zachód posiadają nieproporcjonalnie większy potencjał polityczny, gospodarczy, ale i militarny niż Ukraina. Potencjał ten jest wystarczający do tego, by wygrać z Federacją Rosyjską bez potrzeby oddania strzału, a nawet bez konieczności kontynuowania konfliktu na Ukrainie. Stany Zjednoczone łamały już w przeszłości Związek Sowiecki, który był przecież znacznie potężniejszy niż współczesna Rosja. Tak było w czasie Kryzysu Kubańskiego, tak było w czasie tzw. wyścigu kosmicznego (słynne „gwiezdne wojny” Ronalda Reagana), wreszcie tak było w czasie sowieckiej inwazji na Afganistan.
Tylko jeden sposób prowadzenia polityki wobec Kremla dawał odpowiednie rezultaty. Zawsze była to demonstracja siły i determinacji Zachodu, który rzucał wyzwanie Moskwie. Prezydent John F. Kennedy – w czasie Kryzysu Kubańskiego – wysłał amerykańską flotę na spotkanie rosyjskich jednostek płynących na Kubę w celu ich zatrzymania. Demonstrował gotowość zrealizowania tego zamierzenia nawet, gdyby wymagałoby to zatapiania rosyjskich statków zaopatrzeniowych przez US Navy. Dwadzieścia lat później prezydent Ronald Reagan nie miał żadnych obaw, by określić ZSRR jako imperium zła, któremu Stany Zjednoczone „wypowiedziały” niejako gwiezdne wojny (wyścig kosmiczny). Reaganowska strategia była jednym z kluczy, które doprowadziły ZSRR do upadku. Jedynie w przypadku sowieckiej inwazji na Afganistan Amerykanie działali w sposób bardziej skryty. Jednak pamiętać należy, że na Ukrainie – wg narracji rosyjskiej – NATO już jest. Rosjanie sami uwierzyli we własne kłamstwa, że przeciw nim walczą dziesiątki tysięcy najemników (w tym Polaków).
Jednocześnie należy zdać sobie sprawę z tego, że konflikt na Ukrainie różni się od tego w Afganistanie i bezpośrednio uderza w interesy polityczno-gospodarcze Zachodu. Im dłużej będzie trwała wojna, tym boleśniejsze skutki odczujemy na Zachodzie. Tym też większe koszty będziemy ponosić. Jako całe społeczeństwa. Innymi słowy, afgański scenariusz (wojna trwała 14 lat) jest skrajnie niekorzystny.
Na szybkim zakończeniu wojny przy jednoczesnym zneutralizowaniu rosyjskiego zagrożenia powinno najbardziej zależeć Europejczykom. W tym np. Wielkiej Brytanii, Francji, Italii, a nawet Niemcom. Nie chodzi bowiem tylko o to, by zakończyły się działania wojenne na Ukrainie. Celem jest trwały pokój, neutralizacja zagrożeń, a w konsekwencji powrót do budowy prosperity i wydźwignięcie się z kryzysów (np. energetycznego czy inflacyjnego).
Skoro tak, to trzeba powstrzymać Rosjan przed zajęciem Kijowa (Ukrainy). Tak, jesteśmy w tej wojnie, a naszym celem jest szybkie zwycięstwo.
Upadek Kijowa to porażka Zachodu i Polski
W tym miejscu należy po krótce wyjaśnić – choć autor dokonywał tego wielokrotnie na łamach niniejszego bloga – dlaczego Zachód nie może sobie po prostu pozwolić na upadek Ukrainy? Dlaczego by nie oddać Putinowi tego, co chce. Może wówczas uda się z nim dogadać?
Jest to teza całkowicie fałszywa i złudna. Wykorzystywana zresztą często przez pro-rosyjskich agitatorów i propagandę. Jak wskazano wyżej, Ukraina jest wprawdzie dla Moskwy celem samym w sobie, jednak jednocześnie stanowi szerszy element układanki. Podporządkowanie sobie Ukrainy to zaledwie jeden z pierwszych etapów dalszej eskalacji. W kolejnym, Putin zamierzał anektować Białoruś (choć teraz kolejność może być odwrotna). Wreszcie, dzięki dostępowi przez terytorium ukraińskie, przejąć kontrolę nad Mołdawią. W ten sposób Federacja Rosyjska dotarłaby do granic NATO na całej ich szerokości. Putin mógłby rozstawić ogromne armie wzdłuż granicy z Rumunią, a także na całej wschodniej granicy Polski. Stałe bazy wojskowe na Białorusi, Ukrainie i może Mołdawii wywierałyby nieustanną presję na UE i NATO.
Jednocześnie, po zajęciu Ukrainy Rosjanie mogliby przekierować cały swój potencjał i zaangażowanie w wojnę hybrydową przeciwko państwom bałtyckim, Polsce i Rumunii. Destabilizując cały region. To na terytoriach ww. państw wybuchałyby elektrownie, rurociągi czy inne newralgiczne instalacje. Ginęliby cywile i osoby ważne dla interesów danego kraju. Granica UE i NATO byłaby wciąż atakowana na różne sposoby (pamiętamy kryzys migracyjny wywołany przez Białoruś?). W skrajnie trudnej sytuacji znalazłyby się Łotwa i Estonia, które są trudne do obrony, a jednocześnie na ich terenie występuje spora diaspora rosyjska. Wysokie ryzyko związane z bezpieczeństwem odstraszałoby kapitał zagraniczny, który zacząłby uciekać z Europy Środkowej. To groziłoby długotrwałym kryzysem gospodarczym.
Ciągła hybrydowa i militarna presja ze strony Moskwy wymuszałaby na Zachodzie prowadzenie drugiej zimnej wojny. Tak więc należałoby – w celu neutralizacji zagrożenia – rozstawić setki tysięcy żołnierzy z całego NATO wzdłuż wschodniej flanki Paktu. To wiązałoby się z ogromnymi kosztami. Z punktu widzenia UE destabilizacja Ukrainy (na której mogłyby trwać działania dywersyjno-partyzanckie) jak również wojna hybrydowa na terenie państw graniczących z odnowionym ZSRR uderzałaby w interesy wszystkich. Berlina również, a może i zwłaszcza.
Jednocześnie Amerykanie nie mogliby poświęcić swojej uwagi Chinom, ponieważ byliby zmuszeni zaangażować się w obronę wschodniej flanki NATO. Klęska Ukrainy mogłaby przekonać Pekin, że warto postawić na partnerstwo z Moskwą (do czego teraz Chińczycy odnoszą się z dystansem). To stworzyłoby realne zagrożenie w postaci powstania wschodniego bloku politycznego, który dążyłby do złamania prosperity Zachodu, a także jego przewagi technologiczno-militarnej.
Z tych właśnie powodów – przedstawionych w dużym skrócie – Zachód nie może zrobić ani kroku wstecz. Zwłaszcza, że jego realne zaangażowanie w konflikt na Ukrainie jest tak duże (bowiem w rzeczywistości Zachód robi to co powinien), że klęska Ukrainy zostałaby odczytana przez cały świat jako wizerunkowa klęska Stanów Zjednoczonych i całego Zachodu. Wobec tego, mogłyby się rozpaść amerykańskie sojusze bilateralne, w tym te na Dalekim Wschodzie (Japonia, Korea Południowa). Jednocześnie Unia Europejska stałaby się gospodarczym petentem Azji.
Rosja już prowadzi wojnę z Zachodem – czy Zachód o tym wie?
Niezwykle istotnym jest to by zrozumieć, że MY – Zachód, już jesteśmy stroną w wojnie na Ukrainie. Znajdują się na niej Polacy, Niemcy, Brytyjczycy, Francuzi, Włosi, Portugalczycy i Amerykanie, a nawet Węgrzy. I to nie tylko dlatego, że cały Zachód ponosi koszty rosyjskiej agresji (kryzys inflacyjny i energetyczny).
Wystarczy wsłuchać się w narrację Władimira Putina, a także prześledzić rosyjskie media zatruwające rosyjskie społeczeństwo kremlowską propagandą (skutecznie). Teza, że Rosja walczy na Ukrainie przeciwko NATO i Zachodowi jest nie tylko rdzeniem rosyjskiej propagandy. Ona jest prawdziwa. Dla Rosjan. Federacja Rosyjska dokonała inwazji na Ukrainę z trzech powodów:
geopolitycznego – ponieważ Rosja prowadzi konflikt z Zachodem i USA, a Ukraina stała się potrzebna w celu wykorzystania jej terytorium do zagrożenia NATO z dodatkowych kierunków. Przejmując kontrolę nad Kijowem, Rosjanie mogliby podejść blisko do NATO i rozmieścić wojska na granicy ukraińsko-polskiej oraz ukraińsko-rumuńskiej. Zyskując jednocześnie dostęp do Naddniestrza, co umożliwiałoby przejęcie całej Mołdawii (również niebędącej w NATO i UE, tak jak Ukraina). Innymi słowy Putin przeszedł do ofensywnej i agresywnej polityki zagranicznej zmierzającej do odtworzenia ZSRR i podejścia pod granice NATO w celu wywarcia presji na Zachodzie i uzyskania interesujących go koncesji metodą militarnego szantażu,
kulturowo-politycznego – ponieważ Moskwa nie chciała dopuścić do tego, by Ukraina dołączyła – zgodnie z wolą Ukraińców wyrażaną choćby w czasie pomarańczowej rewolucji (2004) czy w czasie Majdanu (2013) – do struktur zachodnich tj. Unia Europejska i NATO, co odbierałaby by jako zagrożenie dla siebie,
imperialnego – ponieważ elity Federacji Rosyjskiej postrzegają Ukrainę jako część Rosji, która musi wrócić do macierzy, zwłaszcza, że Ukraina jest istotnym aktywem na płaszczyznach: geograficznej, przemysłowej, surowcowej, demograficznej, żywnościowej oraz kulturowo-historycznej (Kijów jako dawna stolica Rusi). Rosja bez Ukrainy jest znacznie, znacznie słabsza.
Jak nie trudno dostrzec, dwa z trzech wyżej wymienionych powodów dotyczą bezpośrednio Zachodu. Rosjanie wywołali wojnę na Ukrainie, ponieważ zamierzali uderzyć w interesy NATO i UE. I to zrobili. Wiarygodność, wizerunek siły i jedność NATO przetrwały tylko i wyłącznie dlatego, że Ukraińcy bronią się do dziś. Gdyby „specjalna operacja” skończyła się sukcesem po trzech dniach, to Putin podważyłby pozycję USA jako gwaranta bezpieczeństwa oraz rozpocząłby szantaż energetyczno-militarny względem Europy. Po to, by Unia Europejska uległa woli Moskwy, uznała jej wyższość oraz odwróciła się od Stanów Zjednoczonych. Wpadając w zależność od Rosji na płaszczyznach: energetycznej i bezpieczeństwa. Innymi słowy, Putin wywołał wojnę z Zachodem tyle tylko, że był zbyt słaby by bezpośrednio uderzyć militarnie w NATO. Więc dokonał inwazji na – wydawało się – samotną i słabą Ukrainę. Musimy to wreszcie powiedzieć otwarcie i wprost. Tutaj, propaganda rosyjska jest nadzwyczaj szczera, choć stara się obrócić kota ogonem. Prowadząc fałszywą narrację, że Rosja zaatakowała Ukrainę ponieważ broniła się przed NATO. Co jest oczywistą manipulacją, bo to Rosja chciała przejść do ofensywy i wywrzeć presję na Zachodzie. Zachód – po 2014 roku – przyjął postawę defensywną. UE nałożyła na Rosję ograniczone sankcje, niemrawo reagując na pierwszą inwazję rosyjską z 2014 roku (Krym, Donbas). NATO nie wykonało żadnych agresywnych czy aktywnych działań przeciwko Rosji. Nie dozbrajano Ukrainy, nie poszerzano NATO o kolejnych członków. Nie wywoływano żadnych działań ofensywnych czy hybrydowych względem samej Rosji. Zachód nałożył wcale nie najdotkliwsze sankcje i czekał. Mało tego, Niemcy nawet kontynuowali współpracę z Putinem (budowa Nord Stream II rozpoczęcia już po 2014 roku). W zasadzie głównie tylko Amerykanie i Polacy starali się neutralizować ekspansywne projekty Rosji (również na płaszczyźnie gospodarczej jak Nord Stream II). Było to jednak działanie reaktywne w stosunku do działań Putina. To ten ostatni jest niewątpliwym agresorem oraz osobą odpowiedzialną za trwającą wojnę. Przypomnijmy, że w 2012 roku (czas trwania resetu Baracka Obamy) Władimir Putin miał wszystko. O czym pisałem wielokrotnie, w tym w ostatnim tekście pt.: „Reset Baracka Obamy uratował świat i Polskę?”.(link is external)(link is external) Amerykanie wycofali się z polityki w Europie, zrezygnowali z tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, zlikwidowali Drugą Flotę US Navy odpowiedzialną za pilnowanie rosyjskiej Floty Północnej (oddając niejako Rosjanom dostęp do Oceanu Atlantyckiego, a więc do światowych szlaków morskich). Mimo tego, Putin postanowił uderzyć w interesy NATO i USA czego konsekwencją była pierwsza inwazja na Ukrainę z 2014 roku. Tak więc należy podkreślić jeszcze raz, że na płaszczyźnie geopolitycznej, atak na Ukrainę był rosyjskim wypowiedzeniem wojny wobec NATO. Czego zdaje się wielu nie zauważyło i nie dostrzega po dziś dzień.
Jednocześnie decydenci z Kremla nie chcieli, by kolejny naród odwrócił się od Moskwy i wybrał świat Zachodu. Nie poszanowali zasady o samostanowieniu narodów i pomimo jednoznacznych ukraińskich dążeń do wstąpienia do UE (ale i dalej pewnie też NATO), postanowili w sposób brutalny pozbawić Ukraińców złudzeń. Inwazja z 2014 roku oraz zamrożenie konfliktu w Donbasie było narzędziem do przekreślenia ścieżki, po której Kijów mógłby wkroczyć do UE i Paktu Północnoatlantyckiego. Państwo na terenie którego toczył się już konflikt (choćby zamrożony) nie miało wielkich szans na uzyskanie gwarancji bezpieczeństwa z zewnątrz. Z drugiej strony, uniemożliwienie Ukrainie wybrania Unii Europejskiej i NATO było klarownym i wrogim działaniem Rosji przeciwko Zachodowi. Rosja w sposób militarny blokowała pokojowe, polityczno-gospodarcze plany Kijowa oraz ich akceptację ze strony Unii Europejskiej. Na płaszczyźnie politycznej, to był jawny akt wrogości. Putin udowodnił Zachodowi, że bez jego zgody UE lub NATO nie mogą przyjmować kolejnych chętnych.
Jednak stan, w którym Ukraina znajdowała się w pewnego rodzaju geopolitycznym zawieszeniu był dla Moskwy także nieakceptowalny. Na Kremlu dążono do odbudowy ZSRR, które było wielokrotnie wspominane przez Władimira Putina z jawnym rozrzewnieniem. Ukraina miała być rosyjska. Rosja miała na powrót stać się imperium. W skład którego wchodzi nie tylko Kijów, ale i Mińsk, jak również zapewne Kiszyniów. To z kolei prowadzi do konstatacji, że Federacja Rosyjska – próbując odbudować imperium – postanowiła złamać dotychczasową architekturę bezpieczeństwa. Wiedząc, że będzie miało to duży i negatywny wpływ na procesy globalizacyjne, a więc też na wzrost prosperity Zachodu. Putin planując inwazję na Ukrainę nie tylko spodziewał się sankcji na Rosję, ale przecież sam – jeszcze przed inwazją z 24 lutego – odciął Europę od rosyjskiego gazu. Wypowiadając Zachodowi wojnę energetyczną.
Propagandowa ofensywa Moskwy – Zachód w narożniku
Jeśli Putin i Rosja prowadzą z Zachodem wojnę, a politycy i społeczeństwa Zachodu udają, że w tej wojnie nie uczestniczą, to taki stan rzeczy prowadzi prosto do zachodniej porażki. Nie można wygrać wojny, w której się uczestniczy jako strona, ale działa jako podmiot postronny. By zwyciężyć niezbędne jest przeprowadzenie pewnego świadomego procesu. Należy:
rozeznać, że ktoś walczy już przeciwko nam, a więc znajdujemy się w wojnie, a skoro tak to trzeba jasno stwierdzić: „TO JEST NASZA WOJNA”,
gdy już wiemy, że prowadzimy wojnę, to trzeba odpowiedzieć na pytanie, kto jest naszym wrogiem?
Znając przeciwnika, można pokusić się o jego cele wojenne oraz określić własne. Czyli zdefiniować, co będzie dla nas zwycięstwem? I o co się bijemy?
Mając postawiony jasny cel, można wreszcie dokonać analizy tego, jak go osiągnąć i wygrać konflikt.
Bez przeprowadzenia tego procesu, podjęcie skutecznej walki jest niemożliwe. Stwierdzenie, że „to nie nasza wojna” jest w zasadzie konstatacją, że nie posiadamy żadnych interesów jeśli chodzi o jej rezultat. Innymi słowy, w takiej sytuacji ktokolwiek by wojny na Ukrainie nie wygrał, nasza sytuacja nie uległaby zmianie. A skoro tak, to po co się angażować i pomagać komukolwiek? Taki właśnie ciąg logiczny stara się w nas zaszczepić rosyjska propaganda. Dlatego tak istotnym jest przyznanie, że wojna na Ukrainie, to jest nasza wojna. Nie jest nam przecież obojętne co się tam wydarzy i mamy świadomość tego, że Rosja prowadzi tę wojnę zastępczą właśnie przeciwko nam (tak to jest proxy-war przeciw Zachodowi!).
Oczywiście, że – co do zasady – Zachód podejmuje realne działania tak, jakby się w przedmiotowej wojnie znajdował. Jest wysyłany sprzęt wojskowy, zaopatrzenie, przekazywane są informacje wywiadowcze, a także szkoli się ukraińskich żołnierzy na terenie państw Zachodu. Jednak ten rozdźwięk pomiędzy politycznymi deklaracjami (to wojna tylko między Ukrainą i Rosją) a rzeczywistymi działaniami (walczymy z Ukraińcami, choć nie bezpośrednio przeciwko rosyjskim wojskom) jest wykorzystywany przez rosyjską propagandę. Tutaj. W zachodniej (w tym w polskiej) infosferze.
Z jednej strony, dystansowanie się od wojny przez liderów z Zachodu jest odczytywane przez Putina jako słabość. Co zachęca go do dalszej eskalacji konfliktu. Z drugiej, tego rodzaju sposób prowadzenia dyplomacji oddaje całkowicie pola rosyjskiej propagandzie.
Rosyjska narracja opiera się o narrację o następującej logice:
Rosja prowadzi wojnę na Ukrainie z Zachodem – co jest zdaniem prawdziwym, a dobra manipulacji i propaganda zawsze wychodzi od prawdy, po to by „złapać” na haczyk osoby postrzegające rzeczywistość w taki sam sposób. Przecież wszyscy widzimy, słyszymy i podskórnie czujemy to, że Rosja walczy z NATO na Ukrainie.
Zachodni politycy mówią, że nie walczymy z Rosją (zapewne by nie drażnić Putina), ale zwiększają zaangażowanie na Ukrainie (bo wiedzą, że trzeba z nim wygrać). Innymi słowy, rosyjska propaganda wskazuje, że zachodni politycy kłamią lub manipulują. – Wniosek ten jest logicznie spójny i w zasadzie odpowiada rzeczywistości.
Skoro politycy i media kłamią, to znaczy, że chcą podstępem „wciągnąć” nas wszystkich do wojny na Ukrainie. – Teza logiczna, ale już nie prawdziwa, o czym będzie dalej.
Skoro władze i media fałszują przekaz, to znaczy, że zaangażowanie na Ukrainie nie jest postępowaniem słusznym, prawidłowym i w naszym interesie. Bo przecież gdyby było dla nas korzystne, to wystarczyłby nam to wytłumaczyć zamiast kłamać, prawda? – Teza zmanipulowana sugerująca złe intencje polityków w kwestii Ukrainy.
W konsekwencji „logicznym” jest, że pomaganie Ukrainie nie leży w naszym interesie, politycy i media są niewiarygodne, a więc należy zwierzyć tym, którzy od początku mówili/mówią jak jest, czyli prawdę, że wojna na Ukrainie to wojna NATO-Rosja. – Teza, której logika jest oparta na zmanipulowanej tezie wcześniejszej.
Jeśli ktoś mówi prawdę o wojnie Rosji z NATO, to znaczy, że ma również rację twierdząc, że jest to stan niepożądany, a więc „to nie jest nasza wojna” – Teza fałszywa, bowiem można mówić w jednej sprawie prawdę, a w drugiej celowo wprowadzać w błąd wykorzystując zbudowaną wcześniej wiarygodność.
Jeśli z kolei „to nie nasza wojna” to nie powinniśmy pomagać Ukrainie, a po wojnie dogadać się z Rosją, która przecież się tylko „broniła” przed ekspansją NATO. – Teza kompletnie fałszywa, której logika opiera się na wcześniejszych fałszywych przesłankach.
Tak więc, gdy Putin i rosyjska propaganda zarzuca Zachodowi prowadzenie wojny przeciwko Rosji, a politycy z Zachodu zaprzeczają, to de facto dają Rosjanom amunicję do szerzenia propagandy w zachodnich społeczeństwach.
Tylko dlaczego tak się dzieje?
Pożar w kinie
Odpowiedź jest bardzo prosta. Chodzi o uspokojenie społeczeństw oraz nie wprowadzanie paniki.
Wyobraźmy sobie, że siedzimy na sali kinowej w multipleksie. W sali obok wybucha pożar. Obsługa kina przerywa seans i prosi zgromadzony na sali tłum, by w spokoju opuścił pomieszczenie. Otrzymujemy informację, że wybuchł pożar i słyszymy akcję gaśniczą trwającą za ścianą. Jednak jesteśmy uspokajani, że nam nic nie grozi. Wg obsługi (polityków) musimy jedynie – z przyczyn bezpieczeństwa – opuścić naszą salę, w której zostaną użyte spryskiwacze (na wszelki wypadek). Jednocześnie służby ratunkowe i pożarowe już jadą na miejsce. Wobec powyższego nie wybucha panika i wszyscy bezpiecznie opuszczają kino. Z kolei służby (obsługa kina i strażacy) robią swoje i pożar zostaje ugaszony.
A teraz wyobraźmy sobie drugi scenariusz, w którym wśród zgromadzonych na sali kinowej widzów znajduje się kilku krzykaczy. Ci argumentują głośno, że obsługa kina nas okłamuje. Na sali obok wprawdzie ktoś uruchomił alarm pożarowy, ale nie ma żadnego zagrożenia. Nie ma sensu przerywać seansu, za który zapłaciliśmy. Władze Kina chcą nas oszukać na biletach wstępu. Nawet jeśli w sali obok wybuchł jakiś mały pożar, to z pewnością z winy obsługi kina i nie zagrażania to bezpieczeństwu pomieszczeń obok. Wobec tego jawnego oszustwa wobec nas – klientów, powinniśmy zostać, nie brać udziału w ewakuacji i nie dzwonić po straż pożarną, której działalnie opłacamy wszyscy ze swoich podatków. Niech obsługa kina – zamiast kłamać – sama ugasi ogień i nie każe nam ponosić kosztów całej sytuacji. „To nie nasz pożar!” – słyszymy. „Przecież nawet jeśli pomieszczenie obok spłonie doszczętnie, to ogień nie pójdzie dalej i się nie rozprzestrzeni! Czy dotychczas ktokolwiek z nas zginął w pożarze na Sali kinowej? Oczywiście, że nie! Więc teraz też tak nie będzie!”. J
Oczywistym jest, że zachodni politycy boją się – również z przyczyn czysto politycznych – przyznać swoim wyborcom, że prowadzona jest wojna. Natomiast działania Waszyngtonu, Paryża, Warszawy czy nawet Berlina jasno dowodzą, że wśród elit jest pełna świadomość takiego stanu rzeczy. W ten sposób powstaje dysonans w społeczeństwach, który stara się wykorzystać rosyjska propaganda. Wykorzystując wolność słowa i wypowiedzi, a także poszanowanie praw konstytucyjnych, które są uznawane przez Kreml – zupełnie zresztą błędnie – jako słabość Zachodu.
Nadstawienie policzka, czy proszenie się o… wojnę.
Wobec powyższego wydaje się być oczywistym, że strona rosyjska najbardziej obawia się otwartego przyznania przez Zachód (polityków i społeczeństwa), że wojna na Ukrainie to JEST NASZA WOJNA. Wojna, którą rozpoczął Putin, ale którą my musimy skończyć. Rozstrzygając na naszą korzyść. Na Kremlu obawiają się nie tego, że Zachód będzie skrycie pomagał Ukrainie, a otwartej deklaracji Zachodu, który postawi się w roli strony tego konfliktu. Rosjanie obawiają się spójności słów i czynów zachodnich polityków, co zamknęłoby rosyjskiej propagandzie jedną z ważniejszych dźwigni podważających zaufanie społeczne wobec władz. Na którym to braku zaufania można łatwo zbudować zmanipulowany przekaz.
Szczere postawienie sprawy przez zachodnie elity („to jest nasza wojna”) oraz przekonanie społeczeństw co do jej słuszności powodowałoby, że Zachód mógłby zastosować w zasadzie każdy rodzaj wsparcia/działania, który uznałby niezbędny do doprowadzenia do rosyjskiej porażki na Ukrainie. Co więcej, postawienie się w konfrontacji na Ukrainie jako strona, wręcz zmuszałoby zachodnich polityków do podjęcia wszelkich środków w celu odniesienia zwycięstwa. Co z kolei automatycznie powodowałoby, że groźby zachodnich polityków względem Putina stałyby się niezwykle wiarygodne. A więc musiały być kalkulowane, a nie ignorowane przez Kreml.
Putin boi się powrotu do twardej i jednoznacznej retoryki ze strony Zachodu. Tego, że Joe Biden pójdzie śladami JFK i postawi jasne czerwone linie, których przekroczenie spotka się z konkretnymi działaniami. Demokracje mają tutaj bowiem przewagę nad rządami autorytarnymi. Te drugie mogą niemal dowolnie kształtować poziom napięcia w relacjach międzynarodowych. Mogą jednego dnia grozić, a drugiego wycofać się z ostrej narracji bez większych wewnętrznych konsekwencji dla reżimu. Natomiast w demokracjach jest inaczej. Decydenci polityczni boją się nastrojów społecznych. Ma to swoje wady, ale w sytuacji gdy wyborcy zdadzą sobie sprawę, że są atakowani z zewnątrz a państwo prowadzi wojnę, to wymagają od polityków zwycięstwa. Jeśli demokratyczny lider wejdzie ścieżkę ostrej narracji oraz „obieca” wygraną (co w zasadzie musi zrobić), wówczas trudno mu będzie zejść z obranej narracji bez negatywnych konsekwencji politycznych (przegrane wybory). Innymi słowy, zachodni, demokratyczni politycy – po przekroczeniu pewnej linii – muszą być wręcz bardziej bezwzględni w dyplomacji od dyktatorów. Na Kremlu zdają sobie sprawę z tego mechanizmu i starają się nie dopuścić do jego uruchomienia.
Nie należy ponadto zapominać, że to Rosja jest militarnie słabsza od NATO i samych Stanów Zjednoczonych. Tak więc to Zachód może i powinien zacząć grozić Putinowi i rosyjskim elitom. Bo sytuacja, w której strona agresywna – ale słabsza – grozi wszystkim wokół wywołując bojaźń, dystans lub ograniczając przeciwdziałanie jest bardzo niebezpieczna.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której Putin wygrywa wojnę na Ukrainie. Nabiera pewności siebie i utwierdza się w przekonaniu o słabości Zachodu. Podejmuje kolejną decyzję militarną w celu zajęcia Państw Bałtyckich i np. dalszej ekspansji na Polskę. Wszystko to działoby się na podstawie fałszywego wyobrażenia ludzi sprawujących władzę w Moskwie. Tymczasem Federacja Rosyjska nie miałaby żadnych szans w konwencjonalnym starciu z NATO. Dewastacja rosyjskiej armii byłaby nieuchronna. Jednak spowodowałaby przerażenie po stronie Kremla, co objawiłoby się gotowością do użycia atomu. Innymi słowy, zagrożenie wojną nuklearną byłoby wówczas nadzwyczaj realne.
Takie mogły by być konsekwencje sytuacji, w której silniejszy (NATO) pozwoliłby się uderzyć przez rozzuchwalonego słabszego (Rosję).
Takiej strategii przyjmować nie wolno. To na podmiocie potężniejszym ciąży odpowiedzialność za eskalację konfliktu. To NATO i Stany Zjednoczone mają możliwość powstrzymania Federacji Rosyjskiej. Ta ostatnia będzie agresywna, pokonując kolejne granice pasywności Zachodu. Tak więc to Zachód musi zademonstrować swoją potęgę i – co najważniejsze – gotowość do jej użycia. To Putin i jego pomagierzy powinni się zacząć bać. Tylko to może ich powstrzymać.
Dlatego fraza: „to jest nasza wojna” jest tak kluczowa. I dlatego rosyjska propaganda uznała hasło przeciwne za kluczowe dla swojej narracji.
Dobra groźba to prawdziwa groźba
Jedynymi sposobami na zatrzymanie Putina jest zwycięstwo Ukraińców na polu bitwy – o co będzie trudno – albo odpowiednie zastraszenie Rosji (lub jedno i drugie na raz). Gdy właśnie tak postawimy sprawę, to oczywistym się staje, że jeśli Zachód zamierza wygrać z Putinem, to nie może po prostu bluffować. Tak można w pokerze stracić majątek, a sytuacja wojenna to nie jest gra karciana. Stawką nie są żetony.
Groźby Zachodu wobec Rosji muszą nie tylko mieć pokrycie, ale i jednocześnie powinny być dla Moskwy wiarygodne. Innymi słowy, jeśli Zachód będzie groził, a Rosjanie w te groźby nie uwierzą, to może dojść do niebezpiecznej eskalacji. Takiej, w której Rosjanie przekroczą czerwoną linię, Zachód odpowie, a Putin po pierwszym szoku i zdziwieniu zacznie posuwać się dalej. A nie o to przecież chodzi. Decydenci z Kremla muszą być pewni, że ich dalsze działanie spotka się z nieuchronną i miażdżącą Rosjan odpowiedzią.
Sytuacja, w której Zachód stawia się politycznie obok konfliktu – a nie jako jego strona – powoduje, że Rosjanie nie uwierzą w żadną groźbę aktywnego działania NATO. Bo niby dlaczego NATO miałoby działać, skoro samo nie czuje się podmiotem trwającej wojny? Skoro NATO uważa, że w wojnie nie jest, to po co miałoby do niej wchodzić?
Dlatego tak istotnym jest by zakomunikować Moskwie, że wojna na Ukrainie to wojna w której NATO jest stroną. A więc celem jest zwycięstwo z Rosją, a skoro tak, to istnieje pełna gotowość i determinacja do podjęcia odpowiednich działań. Tylko wówczas Putin uwierzy, że ma do czynienia z niebezpiecznym przeciwnikiem, gotowym do uderzenia.
Kennedy po raz drugi
To jest moment, w którym czysto teoretycznie rozważania warto przełożyć na konkretne warianty i możliwe posunięcia Zachodu względem Rosji. Co miałoby być przedmiotem groźby?
Pisałem o tym już drugiego dnia ponownej inwazji na Ukrainę (25.II.2022r.). Rosja jest potężniejsza niż Ukraina. Posiada większą armię o większym potencjale. Prowadzi wojnę ofensywną i dewastuje ofiarę. Tak więc, jeśli Putin będzie walczyć aż do zwycięstwa, to Rosjanie mają potencjał by wytrwać w wojnie o jeden dzień dłużej niż Ukraińcy i wygrać. Przez wyniszczenie i wycieńczenie przeciwnika. Niezależnie od tego, Moskwa może zmobilizować ogromne siły do zadania wcześniejszego, rozstrzygającego uderzenia. Wciąż może mieć potencjał do rozbicia ukraińskiej armii. Pisałem o tym wielokrotnie, choć kilka miesięcy temu wydawało się to niewiarygodne. Dziś, przygotowania Federacji Rosyjskiej do ponowienia ofensywy są widoczne gołym okiem. Być może jest to ostatni moment, w którym można uratować Ukrainę. Być może duże dostawy sprzętu i uzbrojenia z Zachodu wystarczą. Być może nie. No i na jak długo wystarczy nam zawartość magazynów w sytuacji, gdy zachodni przemysł zbrojeniowy wciąż pracuje (lub nie) w warunkach pokojowych?
Liczenie na to, że dzięki Zachodowi Ukraina wygra wojnę materiałową z Rosją jest dość ryzykowne. Ponadto – co wielokrotnie podkreślałem – Putinowi też się śpieszy. Szybkie rozstrzygnięcie jest w interesie Moskwy. To skłania do konstatacji, że 2023 rok może być przełomowy dla wojny.
Co zrobić, by Kreml nie osiągnął swoich celów? Oczywistym jest, że Ukraina nie może upaść, a symbolem tego upadku byłoby zajęcie Kijowa przez Rosjan.
Postawmy też sprawę uczciwie z punktu widzenia geopolitycznego. Dla Zachodu nie jest tak istotnym, by przywrócić Ukrainie granice sprzed 2014 roku. Koncesje terytorialne na rzecz Rosji byłyby akceptowalne, ale niedopuszczalna byłaby utrata Kijowa i całej Ukrainy. Ukraina po wojnie musi wejść do NATO. Tylko to może uchronić ją (i Europę) od ponownej rosyjskiej agresji. Tak więc Ukraina musi przetrwać jako państwo, a Kijów musi pozostać politycznie niezależny od Moskwy. Jednocześnie Rosja musi przegrać i to w sposób klarowny, inaczej nigdy nie zgodzi się na poszerzenie NATO o stolicę w Kijowie.
Póki wojna toczy się na wschodnim brzegu Dniepru, póty Zachód może mieć nadzieje, że sytuacja jest pod kontrolą. I same dostawy sprzętu wystarczą. Jednak jeśli Rosjanie ponownie będą chcieli złamać strategiczną linię Dniepru, okrążyć Kijów, wówczas będzie to grozić upadkiem całej Ukrainy. W konsekwencji uruchomieniem całej sekwencji kolejnych rosyjskich etapów eskalacji napięcia z Zachodem, które zostały opisane wyżej.
Mając powyższe na względzie, linia Dniepru, to jest ta linia, jaką NATO i UE muszą wyznaczyć jako nieprzekraczalną dla Rosji. Wszelkie próby jej naruszenia powinny być przez Zachód zneutralizowane.
Tak więc – w mojej ocenie – Zachód powinien zakomunikować Putinowi: „to jest nasza wojna i wkroczymy do niej, gdy ruszycie w stronę Dniepru (Kijowa) lub obejdziecie rzekę od północy (Białoruś)”.
I co wtedy?
Państwa NATO (niekoniecznie wszystkie) powinny zadeklarować gotowość wkroczenia na Ukrainę swoimi wojskami w celu postawienia kordonu sanitarnego. Kordon ten obejmowałby całą zachodnią – prawobrzeżną – Ukrainę włącznie z Kijowem. Siły rozjemcze powinny być liczne, demonstrować gotowość bojową i mieć wsparcie we wszystkich domenach (morze, powietrzne, cyber, kosmos). Sygnał powinien brzmieć:
„wkroczymy, a jeśli zaczniecie do nas strzelać, to odpowiedź będzie taka, że na całej Ukrainie nie pozostanie ani jeden żołnierz i ani jedna sztuka rosyjskiego sprzętu zdolne do walki”.
Należy w tym miejscu pamiętać, że zachodni sojusznicy wcale nie musieliby podejmować walki z Rosjanami jako pierwsi. Bowiem nie jest kluczowym odbijanie np. Donbasu. Wystarczy ochronić Kijów i zachodnią Ukrainę. Tak więc to na Putinie, rosyjskich ministrach oraz generałach ciążyłaby odpowiedzialność za ewentualne pociągnięcie spustu i oddanie pierwszego strzału przeciwko sojusznikom. Podjęcie takiej decyzji byłoby niezwykle trudne, a i tak nie wiadomo, czy ktokolwiek wykonałby rozkaz otwarcia ognia do żołnierzy państw NATO. Rosjanie zdają sobie sprawę z tego, w jak wówczas niekorzystnej sytuacji by się znaleźli. Dlatego propaganda rosyjska robi wszystko, by wybić Zachodowi z głowy nawet myśli o takim scenariuszu.
Warto ponadto pamiętać, że o ile ukraińskie terytorium ogranicza konflikt ukraińsko-rosyjski, o tyle starcie NATO-Rosja obejmuje znacznie większą powierzchnię. Groźba wkroczenia na Ukrainę musi zostać wcześniej podparta szeregiem działań, które zademonstrują stronie rosyjskiej gotowość sojuszników do podjęcia działań o znacznie szerszej skali. Wymagana jest demonstracja potencjału do neutralizacji większości rosyjskich atutów względem całego NATO. I tak:
Floty sojuszu (i lotnictwo) powinny zademonstrować swoją dominację (poprzez obecność) na Bałtyku i Morzu Czarnym. Rosyjskie okręty i porty muszą mieć poczucie znalezienia się w pułapce bez wyjścia.
Siły przeciwlotnicze i przeciwrakietowe powinny demonstrować gotowość do zneutralizowania ewentualnego ataku rakietowego na terytorium państw NATO.
Siły powietrzne powinny demonstrować gotowość do przebicia wrogich systemów przeciwlotniczych i dokonania uderzeń penetrujących w głębi terytorium przeciwnika.
Siły lądowe muszą zająć pozycję wzdłuż granicy całej tzw. wschodniej flanki NATO. Demonstrować gotowość odparcia inwazji lub działań hybrydowych, ale i także gotowość do wykonania uderzeń lub wcześniej opisanego wkroczenia na Ukrainę.
Siły artyleryjsko-rakietowe, lotnicze oraz morskie NATO powinny demonstrować potencjał do wykonania zmasowanych uderzeń na Obwód Kaliningradzki i Białoruś, w celu neutralizacji zgromadzonego tam arsenału rakietowo-jądrowego. Rosja musi też wiedzieć, że sojusznicy mają dokładne współrzędne celów, a atak byłby precyzyjny i skuteczny.
Wojska koalicji powinny stanąć na granicy z Mołdawią, celem demonstracji wkroczenia do tego kraju a następnie przejęcia kontroli nad pro-rosyjskim Naddniestrzem.
Siły Lotnicze winny demonstrować gotowość do przejęcia całkowitej dominacji w powietrzu nad Ukrainą oraz wsparcia ewentualnej operacji lądowej (misja stabilizacyjna – kordon sanitarny).
Dla niektórych tego rodzaju działania mogą wydawać się zbyt „ostre”. Jednak należy zdawać sobie sprawę z faktu, że Rosja już prowadzi wojnę. Dokonała agresji. Również z myślą o uderzeniu w NATO i UE. Demonstrowanie użycia siły nijak nie może stanowić zbyt „ostrego” ostrzeżenia wobec strony, która już tej siły militarnej używa. Strony, która poprzez sugestie grozi użyciem broni atomowej również wobec NATO. Rosjanie już w tej chwili używają niemal całego wachlarza działań i narracji, który ma zastraszyć i odstraszyć państwa Zachodu od angażowania się na Ukrainie. NATO nie użyło jeszcze żadnego argumentu odstraszania i zastraszania. Po prostu dozuje pomoc Ukraińcom. Czas najwyższy to zmienić i doprowadzić do pewnego rodzaju równowagi, bowiem ten brak balansu („miękkość” Zachodu wobec ostrego tonu Putina/Miedwiediewa) może doprowadzić do katastrofy. Katastrofy opisywanej wyżej, polegającej na posunięciu się przez Rosjan zbyt daleko. Można wręcz stwierdzić, że trzeba ich powstrzymać przed nimi samymi.
Gdyby Putin – mimo wszystkich wyżej wymienionych działań – zdecydował się jednak zająć Ukrainę lub Kijów, to koalicja wybranych państw (bo wątpliwym jest jedność NATO w kwestii wkraczania na Ukrainę) powinna rzeczywiście rozmieścić swoje wojska tak, by stworzyć wokół zachodniej Ukrainy i Kijowa kordon. Tak, by rosyjskie wojska nie mogły przejść, bez atakowania sojuszników. Jednocześnie niezwykle istotnym jest by zademonstrować w tym momencie totalną przewagę w powietrzu i gotowość do zniszczenia wszelkich jednostek rosyjskich, które zdecydowałyby się otworzyć ogień.
Oczywiście, że tak daleko idący scenariusz wydaje się być zawieszeniem wybuchu wojny nuklearnej na włosku. Jednak czym – jeśli nie tym – było nakazanie przez Kennediego strzelania do rosyjskich statków płynących w stronę Kuby? (gdyby się nie zatrzymały).
Putin demonstruje wszystkim od wielu miesięcy, że nie cofnie się przed niczym. Należy postawić przed nim lustro, inaczej rzeczywiście się nie zatrzyma.
Sam gaś pożar piewco wojny!
W pro-rosyjskie narracji stosuje dwa popularne chwyty emocjonalne, które mają w zamyśle kończyć wszelkie dywagacje na wyżej poruszane tematy. Pierwszym z nich jest:
Nie wysyłajmy naszych dzieci na wojnę
Oczywiście jest to tani chwyt, mający na celu odnieść się do emocji a nie do zdrowego rozsądku adresata. Zdrowy rozsądek podpowiada bowiem, że póki Ukraina jest niezależna od Rosji i wciąż walczy, póty Rosja nie ma dogodnych warunków do tego, by uderzyć na NATO i Polskę. Innymi słowy przeszkadzanie Putinowi w zajęciu Ukrainy de facto chroni nas, nasze rodziny i majątek.
Pro-rosyjscy propagandziści stosują prostacką narrację, obrazując ją urwanymi nogami weteranów oraz odnosząc się do „naszych dzieci”, ponieważ nie da się w sposób chłodny, racjonalny i geopolityczny wyjaśnić ich podstawowej tezy. Tezy, zgodnie z którą należy trzymać dystans i po wojnie na Ukrainie przejść do interesów z Rosją jak gdyby nigdy nic. Otóż nikt nie podejmuje wytłumaczenia, jak to miałoby niby wyglądać. Nic dziwnego, ponieważ nikt rozsądny nie uwierzyłby przecież w zupełnie nonsensowną teorię, wg której Putin po podbiciu Ukrainy nagle by złagodniał i stał się wiarygodnym partnerem na arenie międzynarodowej. A Amerykanie i Europejczycy by w to uwierzyli. Nikt w Waszyngtonie – po upadku Ukrainy – nie miałby żadnych złudzeń co do Putina. A jeśli tak, to nawet najbardziej naiwny rząd w Warszawie nie mógłby bratać się w takiej sytuacji z Moskwą. Nie mógłby popełnić tego samobójstwa, choćby z tego względu, że należymy do UE i NATO. Natomiast Putin nagle nie złagodnieje. Na okupowanej Ukrainie będzie dochodzić do ludobójstwa, a sytuacja geopolityczna po zajęciu Ukrainy nie stanie się bardziej bezpieczna dla Polski i Europy. Stanie się odwrotnie. Oczywistość ta jest nie do podważenia, stąd prostackie emocjonalne zagrania rosyjskiej narracji.
Dlatego propaganda pro-rosyjska sugeruje, że zachodni politycy najpierw wyślą na Ukrainę czołgi, a później nasze dzieci. Ten przekaz jest już zupełnie pozbawiony logiki również z innego względu. Jeśli przyjrzeć się tej kwestii na chłodno, to nawet jeśli na Ukrainę zamierzano by wysłać żołnierzy wybranych państw NATO w celu wygaszenia konfliktu z Rosją, to nikt nie wysyłałby tam „naszych dzieci”. Należy pamiętać o tym, że teoretyczne wysłanie wojsk na Ukrainę dotyczyłoby wojsk zawodowych. Żołnierzy zawodowych. Żołnierz zawodowy nie jest już dzieckiem. Jest to mężczyzna, który świadomie postanowił: wykonywać zawód żołnierza, złożyć przysięgę i bronić kraju oraz jego obywateli. Swojej rodziny, innych obywateli i rodzin innych obywateli. Za co zupełnie świadomie pobiera wynagrodzenie.
Lekarz nie decyduje się pracować w szpitalu tylko po to, by pobierać płacę i odmawiać wykonywania zabiegów medycznych. Strażak nie idzie do straży pożarnej po to, by migać się przed wyjazdami na akcje gaszenia pożarów. Nie ważne, czy dany pożar wybuchł samoistnie, czy też ogień został podłożony celowo i to np. przez nielubianego przez danego strażaka sąsiada. Strażak ma gasić pożar i podejmuje ten obowiązek w ramach pracy w określonym zawodzie przy świadomości, że pożar wybuchnie i będzie trzeba go ugasić – nawet przy ryzyku narażenia swojego życia lub zdrowia. Która zdrowa na umyśle matka strażaka krzyczy w czasie pożaru wskazując na syna jadącego na akcję by ugasić dom sąsiada: „Chcą spalić nasze dzieci!”?
Żołnierz idąc do wojska ma świadomość tego, że jego zawód polega – między innymi i w najgorszym wypadku – na prowadzeniu walki w czasie wojny. Obowiązkiem żołnierza jest bronić kraju i jego obywateli. Nawet jeśli obrona ta wymaga działań poza terytorium kraju. To ostatnie już tak oczywiste dla wszystkich nie jest. Jednak takie są fakty.
Jeśli dzięki wysłaniu polskich żołnierzy na Ukrainę można byłoby uniknąć inwazji na Polskę, to obowiązkiem polskich polityków i Sił Zbrojnych jest podjęcie takich działań. Bo o ile żołnierze pisali się na taki a nie inny zawód (za takie a nie inne wynagrodzenie), to cywile (w tym nasze dzieci) nie pisali się świadomie na pobór do wojska i walkę z atakującym nasz kraj przeciwnikiem.
A groźba inwazji na Polskę skończyłaby się dokładnie tym samym co na Ukrainie. Zablokowano by granice dla mężczyzn, rozesłano powołania do armii i chcąc nie chcąc, każdy powołany cywil walczyłby w tych samych okopach co zawodowi żołnierze. Przy czym dysponowałby gorszym wyszkoleniem, sprzętem, a w konsekwencji mniejszymi szansami na przeżycie. Pytanie więc brzmi, po co utrzymywać wojska zawodowe, skoro w czasie wojny i tak to cywile musieliby bronić się sami?
Sytuacja wygląda więc w ten sposób, że chcemy mieć w wojsku albo ludzi z powołania, albo profesjonalistów, którzy wiedzą za co biorą pieniądze. Takich, którzy są tam z innych powodów szkoda utrzymywać. Po to w Polsce 20 milionów osób płaci podatki, by z tych pieniędzy wystawić armię zawodową, której zadaniem jest nie dopuścić do tego, by cywile (amatorzy) musieli sięgać po broń. I właśnie w takiej sytuacji – bezpośredniego zagrożenia inwazją na Polskę – to nasze dzieci zostałyby zmuszone do wzięcia udziału w wojennej rzezi. Na ekspedycje wysyła się zawodowców, w tym często ochotników. W wojnie obronnej muszą wziąć udział wszyscy.
Sam jedź na wojnę
Ten argument z pewnością pojawi się pod moim artykułem i jest kierowany wobec każdego, kto przejawia zdrowo-rozsądkowe podejście do wojny na Ukrainie. Sformułowanie to jest bardzo powszechne i jest głównym orężem kierowanym przez pro-rosyjską narrację. Dlatego ktoś musi wreszcie podjąć się rozbrojenia tej niebezpiecznej i defetystycznej bomby. Choć wiem, że będzie to skutkować brakiem sympatii do mojej osoby wśród wielu czytelników, w tym wojskowych.
Obowiązkiem żołnierza jest bronić kraju i jego obywateli. Nawet jeśli wymaga to walki poza granicami państwa.
Jeśli sytuacja wymaga interwencji na zewnątrz w celu uniknięcia wojny obronnej, to zasadnym jest wysłanie na tę interwencję profesjonalistów. Zawodowców, którzy świadomie wykonują swój zawód. Moralnym upadkiem byłaby rezygnacja z niezbędnych, ale wymagających trudnych decyzji działań, przy jednoczesnym pogodzeniu się z sytuacją, w której wojna przyjdzie do nas, a za broń będą musieli chwycić cywile. W tym nasze dzieci. Jest pewne, że absolutnie każdy ukraiński żołnierz wolałby walczyć teraz przeciwko Rosji gdzieś indziej, niż na Ukrainie. Na Ukrainie gdzie ginie wielu cywilów, w tym kobiety i małe dzieci.
Po to 20 milionów cywili utrzymuje armię zawodową, by ta była – w razie pożaru (wojny) – gotowa do działania. Oczywiście to zadaniem społeczeństwa jest sfinansowanie odpowiednio wyposażonej armii. Obywatele danego państwa – a zwłaszcza Polacy – muszą mieć świadomość tego z czym może wiązać się potencjalna okupacja kraju. Potrzeba zwiększenia wydatków na armię w obecnych warunkach jest nieuchronna, podobnie jak nieuchronne będzie zwiększenie podatków na ten cel. Musimy być tego świadomi i gotowi na wzięcie na siebie związanych z tym obciążeń.
Jeśli żołnierze decydują się na karierę wojskową tylko po to, by pobierać płacę oraz uzyskiwać przywileje prawne (np. emerytalne czy dodatki finansowe), to taka armia nie powinna istnieć. Lepiej mieć świadomość swojej słabości niż fałszywe przekonanie o posiadanej sile. Zwłaszcza, gdy na to przekonanie płaci się ciężkie pieniądze. Armię buduje się po to, by odstraszała przeciwnika swoją gotowością i potencjałem do jego pokonania. W drugiej kolejności, żołnierzom zawodowym płaci się za walkę na wojnie, gdy odstraszanie zawiedzie. Jeśli ktoś jest w wojsku po to, by migać się od obowiązków, które świadomie na siebie przyjął, to lepiej, żeby zrezygnował i poszedł do pracy w sektorze prywatnym. Wówczas zamiast w tabeli kosztów, będzie mógł dopisać jakiś rząd wartości po stronie korzyści dla kraju i współobywateli.
Wydatki związane z utrzymywaniem Sił Zbrojnych nie wiążą się z żadnymi finansowymi korzyściami dla państwa. Jedyną wartością dodaną Sił Zbrojnych jest poczucie i gwarancja bezpieczeństwa. Jeśli kraj jest bezpieczny, wówczas może się rozwijać i ściąga kapitał z zewnątrz. Jeśli Siły Zbrojne – a także żołnierze – abdykowałyby z roli dawców bezpieczeństwa, wówczas ich rola sprowadzałyby się do roli pasożytów na tkance społeczno-gospodarczej. I właśnie do takiej roli chciałaby sprowadzić nasze wojsko propaganda rosyjska. I tak pro-rosyjska propaganda chciałaby przedstawić Wojsko Polskie polskiemu społeczeństwu. Jak byt pasożytniczy, który w razie próby powie obywatelom: „to sami sobie walczcie”.
Nie możemy na to pozwolić. W interesie armii i cywilów jest wspólne budowanie płaszczyzny zaufania. Zaufania opartego o solidne fundamenty. Jeśli społeczeństwo posiada wiarę w żołnierski etos – dzięki postawie samych wojskowych – wówczas bardziej skłonne będzie oddawać z własnej kieszeni większe środki na armię. Wiara w polskiego żołnierza doprowadziła Polaków w 1920 roku do wspaniałego zwycięstwa z sowietami. Nie szczędzono przy tym zrzutek i pracy na rzecz wojska. Później, przed wybuchem II Wojny Światowej, cywile również zrzucali się na wyposażenie dla armii. Mając świadomość, że tylko pierś polskiego żołnierza może zagwarantować im spokojne życie w niepodległej Polsce. Wówczas się nie udało.
Dziś Polska jest poza wojną, jednak ta sytuacja może się w przyszłości zmienić. Mamy czas, środki i możliwości by temu zapobiec. W tym celu trzeba wspierać Ukrainę, za wszelką cenę nie dopuścić do jej zajęcia przez Rosję, a jednocześnie inwestować w Siły Zbrojne RP. Po to by nikt z nas nie musiał nigdy i nigdzie walczyć na wojnie.
Jednocześnie nie możemy dać się moralnie rozbroić i zastraszyć przez rosyjską propagandę. Nie możemy wstydzić się wyrażania wprost naszej racji stanu. Tą racją stanu jest pokonanie Rosji w wojnie na Ukrainie. Jednym z narzędzi rosyjskiej propagandy jest emocjonalny szantaż. Sugeruje się, że wszyscy mówiący o tym, że trzeba pomóc zwyciężyć Ukrainie chcą wysyłać „nasze dzieci” na wojnę i śmierć. Chcą ściągnąć gniew Putina na Polskę i sprowadzić tutaj rosyjskie wojska. Jest to oczywista manipulacja, zresztą bardzo prymitywna.
Póki Rosja nie może pokonać Ukraińców i angażuje do walki z nimi kolejne zastępy wojska, póty nawet nie pomyśli o ataku na Polskę. Tak więc im bardziej będziemy pasywni i w ten sposób dołożymy cegiełkę do rosyjskiego zwycięstwa, tym szybciej Putin będzie mógł obrać na cel nasz kraj. Jest więc dokładnie odwrotnie, jak sugerują tuby rosyjskiej propagandy.
To jest nasza wojna!
W omawianym zakresie – zastraszania, onieśmielania i szantażowania emocjonalnego – wydaje się, że Zachód (w tym Polska) przegrywa z rosyjską propagandą. Choć zdecydowana większość zdaje sobie z tego sprawę, to niewielu potrafi oświadczyć publicznie wprost, że „to jest nasza wojna”. Robimy dokładnie to, czego oczekuje Putin rzucając oskarżenia w stronę Zachodu. Stwierdzając, że NATO prowadzi z Rosją wojnę na Ukrainie Putin oczekuje zaprzeczeń z drugiej strony. Rosyjscy propagandziści odwołują się do fraz emocjonalnych („nasze dzieci” lub „to sam idź na wojnę”) po to, by zniechęcić adwersarzy do wymawiania wprost polskiej racji stanu. Tego rodzaju działanie jest odmianą prowadzenia pedagogiki wstydu. Mamy wstydzić się, a nawet bać (vide nawolywanie do tworzenia list piętnujących osoby o poglądach pro-aktywnych) myśli o działaniach, które mogłyby krzyżować plany Putina, bo: „to doprowadzi do wojny!”. Chodzi o to, byśmy wzbraniali się przed mówieniem, a w końcu nawet myśleniem o tym, by przeciwdziałać rosyjskim działaniom wojennym. W czasie, gdy Putin i Rosja prowadzą otwartą wojnę przeciwko NATO, Unii Europejskiej i Polsce. Tyle, że na terytorium Ukrainy. Co wynika tylko i wyłącznie ze słabości Rosji i niemożnością bezpośredniego zaatakowania Zachodu. W tym wszystkim warto jest spróbować odwrócić karty rosyjskie propagandzie tak, by jej działania osiągnęły dokładnie odwrotne skutki.
Dlatego zachęcam wszystkich czytelników – polityków, wojskowych, ekspertów, publicystów a także zwykłych komentatorów – do wprowadzenia do dyskursu publicznego hasła: „TO JEST NASZA WOJNA”.
Przy użyciu słów w nagraniach, hasztagów w postach czy też oznaczeń na profilach. Nawet, jeśli macie inne zdanie w zakresie sposobu radzenia sobie z agresją Putina Wcale nie trzeba udostępniać niniejszego tekstu, wystarczy dołączenie do akcji. Bowiem niezależnie od tego jakie metody będziemy chcieli zastosować, to najważniejsze jest przekonanie nas wszystkich, a później samego Putina, że rzeczywiście TO JEST NASZA WOJNA. I jesteśmy gotowi do działania w ten czy inny sposób. Skoro Putin działa tak, jakby NATO było w wojnie z Rosją na Ukrainie i przekonuje do tego Rosjan, to przyznanie tej oczywistej konstatacji po naszej – zachodniej – stronie nie może nam przynieść żadnych negatywnych efektów. Przeciwnie. Możemy w ten sposób zneutralizować rosyjską propagandę, a także powstrzymać Moskwę przed eskalacją konfliktu. Na Kremlu muszą uwierzyć, że jesteśmy gotowi na wszystko. Inaczej będą wciąż posuwać się dalej, eskalować, aż wreszcie mogą doprowadzić do bezpośredniej wojny z NATO. Trzeba im w tym przeszkodzić.
Bo TO JEST NASZA WOJNA
moze i masz racje. tylko nie idzie tego przeczytac, ksiązki lepiej sie kartkuje
Mądre. Trochę długie więc nie wiem czy stado weszlackiej hołoty jest w stanie to przeczytać za zrozumieniem.
-2 dwóch już się poddało
daje ci minus za dlugosc, chyba cie pojebalo za ktos bedzie to czytal….
Jak ja nienawidzę takich niespełnionych kurew jak Ty co nie mają gdzie mędrkować to swoje wysrywy umieszczają na weszło
Pewnie dziadyga z Cb którym szef tyrał pajacu nikogo nie interesuje co masz do powiedzenia ! Elaborat na forum o piłce co za zje b czemu żałosny fredzlu nie publikujesz w prasie lub nie pultasz się w telewizji? Won niedowartościowany dziadzie
na forum o sporcie jak już, ale pod artykułem dotyczącym wojny, która jest blisko nas.
gosciu pisz jakies buzki czy cos bo ludzie tutaj nie zrozumieli ze to sarkazm
Popieram kibicow Slaska !
Ale ty wiesz, że oni z nami graniczą w Obwodzie kaliningradzkim? Bliżej już się nie da.
no i ? co tam konkretnego mają w tym Kaliningradzie? 2 czołgi i 4 BTRy? w każej prostej ksiązce jest 1 zasada, że lepiej wroga trzymać na dystans
UPA to nasz wróg, a kacap tak samo. Ale w tym przypadku wróg mojego wroga nie jest moim przyjacielem, bo 100.000 pomordowanych Polaków na Wołyniu i Galicji krzyczy zza grobu – PAMIĘTAJCIE, kto nas mordował – Najpierw muszą Ukraińcy przeprosić, zwłaszcza w mieście, że 3/4 to potomkowie ludzi z kresów, nie ma domu, w którym nie wspomina się Bydlaków Ukraińców, bestialsko gwałcących, mordujących Polaków.
Jedni i drudzy to jest bydło siebie warte. Bandera i Wołyń, Katyń, 44 lata komunizmu i życia za parawanem. Krzyż Wam na plecy i widły w stopę, jedni i drudzy.
100 % ale na poziomie państwowym trzeb założyć maskę i rozgrywać mądrze
Dokładnie to samo może powiedzieć Niemiec o Polakach za 15-20 lat, gdy przyjdzie pora na nas.
Masz idioto, tylko uważaj, żeby ci mózg nie eksplodował:
https://kresy.pl/wydarzenia/regiony/ukraina/azowcy-za-pozostawieniem-lwow-na-cmentarzu-orlat/
4 listopada 2018
„Korpus Narodowy występuje przeciw wrogości tam, gdzie jej nie ma. Zniszczenie lwów w mieście Lwa tylko za to, że zostały postawione przez Polaków, jest po prostu śmieszne i tragikomiczne. Ukraińcy i Polacy powinni dać spokój martwym i pracować nad historycznym pojednaniem i porozumieniem pomiędzy ukraińskim i polskim narodem. Mamy wspólnego wroga – Rosję. (…) Ukraińscy politycy powinni przejawić dyplomatyczne zdolności i działać na rzecz wzmocnienia antyrosyjskiej międzynarodowej pozycji”. – napisano w oświadczeniu.
Gówno mnie obchodzi, co sobie piszą azowcy, którzy gloryfikują SS Galizien i teraz, jak im żar zajrzał do dupy to szukają pomocy naszej. Dla mojej rodziny i 3/4 wrocławiaków Ukrainiec i Rusek to ten sam bydlak i wróg, ale to Ukraińcy wymordowali nasze rodziny i żaden Zeleński nie wspomniał ani razu o tym i nie wypowiedział nawet skromnego – PRZEPRASZAM – !!!
3/4 wroclawiakow. To zes dojebal. A za co on ma kurwa przepraszac jak jego na swiecie nie bylo? Na szczescie takich debili jak ci co wywieszaja takie flagi jest moze z 1-2% we Wro. Nawet na tych trybunach za ta szmata moze co 5 osoba tak mysli. Poruszalem sie dlugo w klimatach kibolskich i tam dziala psychologia tlumu. Jeden (oczywiscie najsilniejszy lub najstarszy) rzuci jakies haslo a reszta baranow pozniej chodzi i powtarza chociaz polowa z tych imbecyli nie wie nawet gdzie lezy Ukraina. Ci debile mysla ze kazdy Ukrainiec to azowiec ktory w salonie ma za telewizorem herb UPA. Nie badzcie jak oni i nie myslcie za kazdy kibic Śląska to jebany rasista i ukrainofob.
A ty jesteś pedofil i lubisz małe dzieci, będziesz dojebany
hahahahaha argument :)))
kibol SLaska ruska onuca?
Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków!
Jak zagrozi nam moskal to bedziesz wychwalal Niemcow? Przeciez oni niewiniatka.. tak?
wrogiem naszym idioto to są banki centralne a to co się tutaj dzieje to po prostu wojny bankierskie. Zacznij używać mózgu, prześledź historie. Ta wojna nie jest nasza trzeba pomagać tak żeby było ze pomagamy, ale sami pilnujemy swoich obywateli. Ochłoń i zastanów się nie żyj nienawiścią do Rosjan
Bo bracia Rosjanie nas kochają i dlatego chcą powrotu do ZSRR. Widać mało sowieci mordowali Polaków, zawsze znajdzie się jakiś pseudonarodowy kacap, który będzie bronił rosyjskich interesów w Polsce.
….zawsze i wszędzie ruska qoorwa jebana będzie …
„nie zyj nienawiscia do rosjan” – wedlug moich doswiadczen zwykle mowia tak tyko osoby pochadzace z rodzin ubekow oraz tych ktorych rodzice byli zapisani do parti
jebane ruski znecali sie nad czlonkami mojej antykomunistycznej rodziny a ty pierdolisz nie zyj nienawiscia do nich
jebac ruskow i kazdy dobry rusek to martwy rusek
wypierdalaj komuchu
modlę się o rozum dla Ciebie
nie modlisz sie bo jako komuch nie chodzisz do kosciola, wiec nie pierdol…
I yebac komune. zacznij używać mózgu, nie kieruj się emocjami. obudź sie
pierdol sie ubeku
rodzina nie byla zapisana do partii? nie klam
Ale chory królik z ciebie, Ukraincom brakło by ze dwieście lat żeby dorównać czerwonym w mordowaniu Polaków, Banderowcy to nie cała Ukraina tylko skrajna prawica tak jak u nas Bąkiewicz. Ruskie kurwy przez setki lat kopali Polakom doły,jeżeli mówisz że to twoi przyjaciele to uj ci w serce wańka..
Jedni i drudzy to moi wrogowie !!! Ale to Ukraińcy w bestialski sposób zgwałcili i żywcem spalili moich krewnych, ale co ty debilu możesz o tym wiedzieć !!!
Szkoda, że tych w linii prostej nie wyruchali w dupę, bezmózga kurwo.
Twoja stara będzie ruchana w dupę przez ukrow już niedługo hahahahahahahhaa kurwo zdychaj
Widocznie jestes idiota ze nie widzisz ze poki Ukraina nas oddziela od Kacapow to Polska jest bezpieczna. Chuj tam. Jebac jednych i drugich nie ? Kurwa ci za głąb
Jedni i drudzy mają Cię za debila
Ten nick „Twierdza”, to oznacza, że rozum na pewno go nie zdobędzie ? Niemcy to też twój wróg ? ale po „samochód” tam pojedziesz, jak już kupisz sobie prawo jazdy ?
moich tez mimo wszystko nie jestem debilem zeby nie wiedziec ze ruskie to glowny wrog przez setki lat( i niemcy)
Tępa dzido, sam nazwaleś ruskich twoimi przyjaciółmi bo mordują Ukraińców, tłumaczysz to tym że Banderowcy wymordowali twoją rodzinę, a moją babcię Ukraińcy uratowali przed Banderą, bo nie wszyscy Ukraińcy są banderowcami, zaś co do ruskich to mordowali całą średnią klasę Polską, chcieli zostawić tylko chłopów polskich i zrobić z nas małorusinów. Ruski nas nie nawidzi bo to przez nasrozjebał się ZSRR, Polska i Ukraina razem będziemy rozdawać karty w Europie, nie Niemcy i Francuzi. A ruska swołocz pod ziemię…
najgorsze jest to że zgwałcili twoje geny
Nie, żebym wartościował ludzkie życie, ale biorąc pod uwagę skalę mordu dokonaną przez Rosję (czy to carską, czy bolszewicką), to UPA przy nich zasługują na pokojowego Nobla.
No i ciężko Polakom pamiętać, że Wołyń też nie wziął się znikąd. Wydarzenia historyczne nie dzieją się w próżni i mają swój naturalny ciąg przyczynowo-skutkowy.
Dokładnie robili na swojej ziemi na polskiego Pana (wtedy szlachcica).
Co ty pierdolisz ?!!! Ukraińcy nie napadli na „panów”, na „szlachtę” ale na biednych ludzi z wiosek, kredą poznaczyli polskie domy, a potem w nocy bestialsko mordowali, to była czystka etniczna – 100.000 udowodnionych, policzonych Polaków zostało wymordowanych i żaden Ukrainiec nie przeprosił !!! Gówno mnie obchodzi i kogokolwiek we Wrocławiu, kto więcej i bardziej mordował Polaków, nasze rodziny wymordowali bestialsko gwałcąc, torturując, paląc… UKRIŃCY !!! Wołyń pamiętamy !!!
mów za siebie jebany ruski trollu
Na jakiej swojej ziemi – debilu w w latach 996 – 1020 Król Bolesław Chrobry przyłączył do Polski Grody Czerwieńskie, Ruś Halicką, od X wieku była to POLSKA ZIEMIA do 1922 r., gdy ją przekształcili sowieci socjalistyczną republikę ukraińską. NIE MA WYBACZENIA, bez PRZEPROSIN !!!
hahah i co? jedno „PRZEPRASZAM” załatwi twoją sprawe i wszystkie twoje wąty?? o jedno głupie sorry bedziesz kruszył kopie i strzelał międzynarodowego focha?? jakie to głupie i małostkowe.. ale to może inaczej po twojemu ci wyjasnie : napierd**ją sie nasi wrogowie daleko od nas, niszczą jeden drugiego, ten słabszy z którym może kiedyś tam byśmy se dali rade naparza tego silniejszego, co powoduje, że obaj za rok bedą tak wyczerpani, że kolejne 50 lat bedzie spokój od wschodu, jeszcze tylko ten białoruski wąsaty krzykacz sie zamknie, a tak sie stanie jak ruskie dostaną po ryju. więc zamiast pomagać temu silniejszemu, żeby za niedługo był u nas, to może pomóżmy temu słabszemu?
Chodzi o to żeby nie popadać ze skrajności w skrajność czyli. Pamięć historyczna jest istotna i nie będzie pojednania dopóki nie będzie jasnego stanowiska Ukrainy w sprawie Wołynia.
Ty chcąc o tym zapomnieć i to przemilczeć działasz na szkodę tego pojednania.
O chuju przenajswietszy. To Ukraina nas najechala w 39 roku i okupowala do 90 roku. Gulagi tez Ukraincy i wywózki organizowali. Obstawiam ze tyrac u fryca nie byloby ci nieprzyjemnie gdyby ci placil. Szanse na to ze Ukraina nas zaatakuje sa raczej mizerne .. I raczej by nie wygrali Natomiast jesli padnie, i kacapom zamarzy i powrot do przeszlosci to kacapy ci kija do dupy wsadza
on juz był w dupe jebany………nie nowość
Upa już nie ma. A skoro jesteś taki mądry to przyjdź do mojej szkoły i powiedz to i wytłumacz dzieciakom z klas 3-4-5-6, że należy im się śmierć za Wołyń. Głupku co te dzieciaki mają wspólnego z Wołyniem ? A po drugie, każda akcja ma swoją reakcję. Wołyń nie wystrzelił z dnia na dzień. Czyli nasze powstania cacy, ale ich czy innych nacji nie ? I żebyś od razu nie strzelał z dupy, Wołyń to było ludobójstwo i tego nikt nie podważa. Tylko tak jak naszym w czasie wybuchu II WŚ jak i zaraz po niej wiele państw na świecie pomogło i dało schronienie, jak i po powstaniach styczniowym i listopadowym tak my teraz powinniśmy pomagać. Użyj mózgu, a nie daj się podprowadzać ruskim trollom, w internecie.
No właśnie podważają. Brak wzięcia odpowiedzialności i powiedzenia przepraszam jest podważaniem.
Pomaganie nie wyklucza ogarnięcia kwestii pamięci historycznej, bez której nigdy nie będzie prawdziwego pojednania.
A porównywanie Wołynia do Powstań to chyba jakiś niesmaczny żart… Rzygać się chce.
Porównanie Wołynia do Powstań ma ten sens, że ani Wołyń, ani Powstania nie wzięły się znikąd. Inne motywy, inny sposób działań, inny przebieg, ale tak jak Powstania nie zrodziły się z dnia na dzień, tak i rzeź Polaków nie była efektem przypływu chwili. W żaden sposób to mordów nie usprawiedliwia, na pewno, ale zrozumienie tego po obu stronach konfliktu przyspieszy pojednanie. Żaden naród nie lubi przypominania im o różnych zbrodniach dokonanych przez jego przedstawicieli, a tym bardziej rozciągania odpowiedzialności na cały naród, nawet jeśli autorami zbrodni byli niektórzy. UPA w szczytowej formie liczyła sobie 200 tysięcy członków, a liczba ukraińskiej ludności w II RP dobijała do 5 milionów osób. Gdyby nawet wszyscy członkowie UPA mordowali Polaków (a na pewno tak nie było), to i tak byłaby to mniejszość Ukraińców. Pamiętać trzeba też o pomordowanych przez UPA Ukraińcach, którzy ginęli za samą odmowę udziału w mordach czy za ostrzeganie polskich sąsiadów. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy Ukraińcy wychowywani byli w kulcie banderowców. Wschód Ukrainy, dla odmiany, uczył się potępienia dla Bandery i jego ludzi, wychwalając raczej dokonania Armii Czerwonej. Nawiasem mówiąc to zaskakuje mnie, na jak podatny grunt padają hasła o UPA, ale jakoś kwestia miłości części Ukraińców do czerwonoarmistów jest pomijana. Jak na ludzi kontestujących sierp i młot to aż niesamowite i nie widzę innej przyczyny, jak tylko moskiewską inspirację. Moskwie bardzo zależy na tym, żeby polski naród zapomniał dziś o dokonaniach sowietów, tak jak kibolom od transparentu.
Ale nikt o tym nie zapomina. Tak samo jak nikt nie zapmniał o Katyniu.
Nie ma potrzeby mówić o Katyniu bo nikt nikomu nie wmawia, że ruscy są bratnim narodem.
Nikt nikomu? Ciekawe, bo to na trybunach zetknąłem się z hasłem, że Rosjanie to „bracia Słowianie”. Ale mniejsza z tym. Zwracam po prostu uwagę, że skoro zależy nam na prawdzie historycznej – a przecież zależy – to choćby z przyzwoitości warto pamiętać, że niemało Ukraińców nie tylko nie mordowało, nie tylko pomagało, ale zostało zamordowanych za pomoc. Ja jestem potomkiem rodziny z Wołynia, wielu moich krewnych zostało bestialsko zamordowanych i nie planuję zapomnieć o ludobójstwie. Ale nie uważam też, żeby winną tej zbrodni była dwudziestolatka stojąca za kasą w Żabce.
Obyś kurwo zdechł
…ej putin …choooj ci na imię …i ten cie nie miał kto cie nie chciał pajacu …
za mózg ma ruską onuce
Niestety Wielu Ukraincow nie mialo litosci nawet dla malych polskich dzieci, wiazano je drutem kolczastym….
Dlatego tak samo musimy zrobić dzisiaj z ukrami którzy żyją z naszych podatków
watpie ze placisz jakikolwiek podatki…..
I to byli dokładnie ci ludzie którzy teraz zjechali do Wrocławia… To właśnie te skurwysyny mordowały Polaków… Chyba tą nieśmiertelność zyskali właśnie przez te zbrodnie bo wygląda na to że są w świetnej formie mimo tych około 100. lat.
Nie, to dzeci wychowane przez takich skurwysynow , a ty zydowski agencie biegnij na front
Poliniacki to kurwy i wchodzą w dupę smieciom z ikrainy, nie przetłumaczysz
…wypierdalaj ruska koorwo …
100 %
Setki tysięcy, szacuje się podda pół miliona, z uwagi na wymordowanie całych rodzin, nie ma świadków i sposobu na dokładne oszacowanie zamordowanych przez te zdradzieckie kanalie.
A pierdzielisz z tymi 3/4 potomkami ludności z Kresów. Zdecydowana większość pochodzi z niegdysiejszych ziem centralnej II RP, Kresowiacy ładowali się głównie na Śląsk, ale Górny. I nie chrzań w imieniu 3/4 wrocławian, większość z nas nie podziela twoich poglądów na temat odpowiedzialności wnuków za grzechy dziadów. Znajdujesz poklask ze swoim wysrywem, bo przemawiasz to takich samych ćwoków jak ty.
Policzysz ofiary Katynia, łagrów, rzezi Pragi?
Ja z kolei jestem z Poznania i mnie nikt za nic nie musi przepraszać, a już zwłaszcza za wydarzenia sprzed 80 lat i setki kilometrów stąd, w innej kulturze, których nie pamięta nikt żyjący. Liczy się to co tu i teraz w przyszłości, i w tym kontekście liczy się deimperializacja Rosji za wszelką cenę. Poza tym lubię Ukraińców. Czekam na ujadanko ze Wschodu:)
To co oni tam maja w tym Kaliningradzie to ty nie masz pojecia. Myslisz ze po co te kraine wzieli dla siebie po II WS bo chcieli miec troche wiecej plaz dla turystow?
Co mają w Kaliningradzie? Obecnie nie wiele, wszystko co było choć trochę sprawne prócz atomu poszło w piździec się jebać na Ukraińskiej ziemi. Putin przyrumakowal i się przejechał. Zrozumiał w jaką kupę wlazł i nie ma pomysłu co robić dalej. I tylko Ukrainy szkoda. Zaczęli Ukraińcy powoli porządkować swoje państwo i to wszystko co udało im się osiągnąć zostało zniszczone przez Rosję. Ale jednego się kacapy nie spodziewały. Myśleli że to ra sama Ukraina co w 2014. Na Ukrainie nie ma już prorosyjskich regionów. Teraz 95% Ukraińców nie nawidzi ruskich.
Obwód Kaliningradzki to najbardziej zmilitaryzowany region Rosji. Mają tam broń atomową więc nie wiem skąd wziąłeś te 2 czołgi i 4 BTR-y. Obyśmy się nigdy nie musieli zmierzyć z tą ruską dziczą. Na razie robią to Ukraińcy też w naszym interesie. Uzmysłowcie sobie że to nie Play Station tylko prawdziwa wojna. Tam są przez ruskich mordowani cywile. Ludzie starsi , kobiety , dzieci nic dla nich nie znaczą. Tam się nie ma 4 żyć. Tzw „cywilizowana” Rosja nie istnieje. Ludzie którzy dorobili się gigantycznych majątków zrobili to na złodziejskich zasadach. / na Ukrainie niestety też/ Różnica między Ukraińcami a Ruskimi jest taka że oni walczą za swój kraj. Za wolność swoich rodzin i bliskich. To nie oni napadli na Putina tylko odwrotnie. To że ta wojna tam wybuchła to moim zdaniem główna wina Niemiec i Francji. To oni robili i nadal robią interesy ponad głowami byłych państw postsowieckiego układu. Jeśli Ukraina przegra tą wojnę / a chyba tak będzie / to mamy problem , bo Putin zrobi wszystko by połączyć „Kaliningrad” z Białorusią , która i tak już jest ich republiką. Chcecie by ta „zauralska dzicz” wpadła do Waszych domów pełnych dzieci i kobiet? Macie prawo się że mna nie zgadzać i nie lubić Ukraińców , ale szanujmy ich i pomagajmy za to co robią dla swojego kraju. / Polski też /
Faktycznie Putlerowcy nam coś zrobią, skoro nie mogą sobie poradzić z Ukrainą, której Armia stanowi 1 procent potencjału NATO. 😀
Te minusy to chyba od ukraińskich elfów, nie widzę innego rozwiązania.
ruscy NIE ZAATAKUJĄ NATO!
A jaka masz gwarancje, ze za 50 lat NATO bedzie jeszcze istnialo?
Co wtedy zrobisz z Rosja od Kaliningradu po Bieszczady?
Tylko że mają atom taki co NATO nie ma, ponieważ ładnych parę lat do tyłu po podpisaniu przez mocarstwa umowy o zaprzestanie produkcji i testowania głowic, ale ruskie ścierwo cały czas eksperymentują i są dużo do przodu i mają pociski dalekosiężne jako jedyni w takich ilościach.
Poczytaj trochę…
wojna jest nie nasza, trzeba im pomagać ale umiejętnie i nie wyrywać się w pierwszym szeregu. Po prostu wyciągać wnioski z historii.A co do zada to nie wiem jakie lubisz zabawy ale to nie mój klimat
No i brawo dla kibiców Śląska. Mają rację. Nie dajmy się politykom wciągnąć, to nie nasza wojna! Chyba jednak to wy weszlaki toczycie wojnę z rozumem, a nie kibice Śląska.
Nasza, bo jak Ukraina padnie będziemy mieli wyrzutnie i hordy kacapow parę kilometrów od Lublina. Ale co tu tłumaczyć karkowi z mózgiem wypranym dragami i ruska propaganda.
Mam nadzieję, że już walczysz na froncie, skoro to nasza wojna.
Jak tam idzie zabijanie kacapów na froncie? Też ich nie lubię, ale mimo wszystko nie zamierzam ginąc w imię obcego kraju, by mieć trochę rozrywki. Dlatego cieszy mnie to, że są tacy jak Ty, którzy na to nie patrzą.
Nikt nie każe Ci ginąć w imię obcego kraju. Wystarczy tylko, że wspomożesz czynem, gestem czy czymkolwiek innym tych którzy to robią by zdołali się obronić. Jak nie zdołają to ZGINIESZ… ale w obronie własnego kraju. Dobra perspektywa?
Przestańcie szerzyć te bzdury o tym, że nas ruscy zaatakują. 😛
Armia Ukrainy to jest 1% potencjału NATO i z tym sobie nie mogą dać rady. Takie coś to może mówić Prezydent Żeleński coby wszystkich zmobilizować do pomocy.
Oby ci do drzwi ukraińcy z giwerami nie zapukali. Dostają tyle broni, miliony wyjechało z kraju zamiast go bronić. Kobiet i dzieci nie liczę. Mężczyzn mnóstwo w Europie, zamiast być na wojnie o swój kraj.
Ale to jest ich zycie i oni decyduja czy beda bronic swojego kraju. Maja prawo miec wyjebane tak samo jak ja i ty. Nie kazdy jest patriota. A jest bardzo cienka linia pomiedzy byciem patriota a frajerem. Kazdy decyduje za siebie i ponosi tego konsekwencje
przeciez juz po 2 miesiacaxh armia ukrainska wydala oswiadczenie ze nie biora juz niedoswiadczonych do wojska…nawet z zagranicy
nie zapomniales tego czasem dopisac?
Cześć skarbie;)
„Imbecylu” hmmm – bezcenne być skrytykowanym przez polanalfabete, który ma problem z myśleniem.
Jak Hitler najechał Czechosłowację, to nie była nasza wojna. Jak najechał Polskę, Francuzi i Angole stwierdzili, że to nie ich wojna. Załapiesz to w końcu?
Idź na front Marnujesz się tu I dupę zawracasz prawdziwym patriotom
„prawdziwym patriotom”
a co definiuje prawdziwego patriote?
ja sie za takiego uwazam i jebie ruskow, co teraz?
Oni tego nie skumają, bo to wykracza poza ich potencjał pojmowania, stary. Możesz tłumaczyć w nieskończoność różnicę potencjału obronnego odcinka „Kaliningrad” vs „cała jebana wschodnia ściana”, lub próbować wytłumaczyć, dlaczego – co pokazuje historia – apatia jest najgorszą z możliwych reakcji – ale to się nie przebije. Ci ludzie to ciemna masa, powtarzający w sposób mózgowyprany hasła kilku oszołomów z partii Kolaboracja (zwana dawniej Konfederacją).
Francuzi i Angole – Ale zdajesz sobie sprawę, że Francja 7 września 1939 roku zaatakowała Niemców na ich terenie w Saarze? Więc w jaki sposób nie stwierdzili, że to nie ich wojna?
Czechosłowacja – 2 października 1938 roku wojska polskie zajęły Zaolzie. Nastąpiło to dzień po ataku Hitlera na Czechosłwoację. Więc jak ta wojna nie była nasza skoro mieliśmy nawet zdobycze terytorialne?
Polacy w 1938r w Czechoslowacji szli reka w reke z Hitlerem. Wiec przyklad z dupy.
Przecież już mieliśmy. Przed 2014 na Ukrainie były rządy prorosyjskie. Putin tam wjechał je przywrócić, ale nie wyszło i teraz mamy ludobójstwo, bo USA ma tam gigantyczną pralnię pieniędzy i narobiło w gacie, że im geszefty przepadną.
Tylko co o tym może wiedzieć debil łykający agorową papkę dniem i nocą?
Dlatego będą walczyć do ostatniego Ukraińca, a potem Polaka, Rumuna itp, itd. Żeby przykryć wszystkie lewe interesy Hunterka i kryjącego go tatusia (narkotyki, pedofilia, handel bronią i ludźmi), plus cele polityczne. Zresztą Blinken i Nuland i całe reszta tych lewaków z neo-conu, czy jak się ten syf nazywa, jasno stwierdzili, że szykowali sankcje na ponad 4 miechy przed lutym ubiegłego roku, chcą rozczłonkowania Rosji i umieszczenia na fotelu przywódcy, kogoś od nich zależnego. W domyśle – zapierdolić wszystkie surowce dla Usa, a potem okrążyć Chiny i pójść na wojnę z nimi. Pax Amaerica ma trwać, a jak się komuś nie podoba, to mu się wjazd na chatę zrobi.
A sam Biden jest jaszczurem i z chińczyków chce robić konserwy dla gadów, szurze jebany.
ok podaj zrodla
okrj podaj zrodla
A te prorosyjskie rządy na Ukrainie to kto obalił? Eskimosi? Czy sami Ukraińcy?
Sami Ukraińcy? 🙂
Tak samo jak Kadafiego obalili Libijczycy, al-Asada prawie obalili Syryjczycy, a przewroty w Egipcie wykonali Egipcjanie. Bez niczyjej pomocy i inspiracji. 🙂
Osobiście trochę zazdroszczę takiego naiwnego podejścia do świata. Też dawno temu takie miałem, beztroska oszczędzała nerwów.
Mhm, rozumiem a czy może ta „wielka niezwyciężona armia rosyjska” jest tu teraz z nami? W tym pokoju?
Wyczytales te madrosci na Onecie?
Nie w gaz3cie polskiej albo innej sieci czy wrealu
W Kaliningradzie mają atomówki i co?
skad wiesz ze jest karkiem? moze jest chucherkiem co wazy 60-70 kilo…
Gdyby, gdyby… gdyby babcia miała wąsy to by była dziadkiem. Niestety banderowcu, ale po to jestesmy w NATO, aby takich kacapów się nie bać
aha, a ty kozaku podpisałeś juz traktat i teraz możesz spać xD gdzie takich bęcwałów wychowują? w sosnowcu?
Jak Tobie się wydaje, że zaraz nas ruscy najadą i nie możesz przez to spać spokojnie, to współczuję, ale prawdopodobnie masz paranoję. Oczywiście nie ma w tym nic złego, to się zdarza, ale nie musisz „zarażać” nią innych.
stare przysłowie: chcesz pokoju to się zbrój.. ale ty podpisałeś papier i juz ci wystarczy xD, płytkie to twoje myslenie i życzeniowe, że kiedy przyjdzie sie trzaskać to ktoś tu przyjedzie (wielkie wojska NATO) i bedą sie tłukły zamiast ciebie, bo ty masz traktat hahaha, tu nie ma mowy o paranoi, tylko myślenie troche dalej niz własne drzwi, bo to nie kwestia czy Ruscy przyjdą, ale kiedy to zrobią, poczytaj historie troche, ale nie memy na onecie tylko jakąś normalną książkę z okładką i zadrukowanymi kartkami, najlepiej taką z historią Europy, starczy ostatnie 400 lat.
Straszysz tą Rosją jakby nie wiadomo jaka to potęga była, a póki co tu oni z jedną Ukrainą nie potrafią wygrać i ciągle wpieprz dostają.
bo ukraina nie jest sama kołku. giną na własnej ziemi również po to, żebyś mógł te pierdoły ze swojego ciepłego kurwidołka wypisywać kwadrotowy łbie z psiej dupy sosnowca xD
Nie wiem do kogo piszesz te głupoty ukraiński trollu. W Sosnowcu to ja bywam właściwie, tylko na meczach.
ty kolega z Sosnowca to jesteś już nie do naprawienia. ale tak jeszcze na szybko rys ci rzuce: Rosji wystarczyły jeszcze ze 3 lata sie wstrzymać z działaniami wojennymi i dalej gaz sprzedawać Niemcom i Francuzom i bez wojny by to wygrali, bo tacy Niemcy po roku naparzania w armaty dalej są w szoku jak ich Wielki Kacap wyruchał i czemu nie dotrzymał umowy, bo oni mysleli że gaz za półdarmo to już do końca świata bedą dostawać, Ukraincy z aktorem u steru na prezydencie za te 3 lata by byli tak rozbici, że sami by sie kładli pod ruskie czołgi.. ale Putinowi TERAZ sie zamarzyło byc jak Wilhelm zdobywca no i zaczął wojne. idiota myślał że nikt nawet nie zauważy :), ale tym razem to już było za dużo i za blisko, tym bardziej że Polaki zrobili raban no i Ukraina to tak samo długo niepodległe państwo jak Estonia Litwa i Łotwa, a te są już w NATO. nie mówiąc, że zwycięska Rosja z Chinami to już mocne i realne zagrożenie dla USA .. i o to toczy sie ta wojna, ale w przeciwieństwie do ciebie, politycy myślą wczesniej o takich rzeczach, my z racji geograficznego i politycznego położenia na tym prawdopodobnie skorzystamy, o ile wojna nie przyjdzie na nasz teren, ostatnia 80 lat temu pokazała jakie zgliszcza potrafi zostawić też ruska armia, nie możesz być tak młody, że sie tego nie dowiedzieć, więc musisz być chyba ograniczony żeby to odrzucać. historia pokazuje dobitnie jakie są niezmienne cele ruskiej polityki od kilkuset lat, u nas między innymi ruską myśl zaczeli wprowadzać w 1772 roku i o ile Europa zachodnia się zmieniła od tego czasu to Rosja sie nie zmieniła, tylko przepoczwarzyła do potrzeb współczesnych wymagań świata, ale to nadal jest ta prosta kacapsko-mongolska mentalność.
Nie wiem o jakim koledze z Sosnowca piszesz, bo nie jestem z Sosnowca, tylko z Dąbrowy Górniczej. Nie wiem czemu tak bardzo Ci zależy na wojnie polsko-ruskiej, ale zdradzę Ci coś. Ci sami politycy, którzy wysyłają Cię na wojnę, abyś zginął w imię Ukrainy, będą sobie w bezpiecznym miejscu mieć to w dupie.
podpisałeś sie zagłebie sosnowiec to pisze jakbys był z Sosnowca. nastepnym razem podpisz sie Dabrowa Górnicza to sie nikt nie pomyli .. odnośnie polityków to ci ktorzy – jak TY – wierzą w traktaty to wiem, że pierwsi uciekną i zostawią takich jak ja, żeby za nich odwalili robote, każdy wie, że zbytnia wiara w traktaty nie prowadzi do niczego dobrego, przeczytaj ze zrozumieniem co napisałem, mnie nie zależy na wojnie z Rosją, gdzie to wyczytałeś? ja pisze że wojna z Rosją jest nieunikniona, jeśli wcześniej się nie zadziała, teraz działają Ukraincy, bo są pierwsi w kolejce, może spójrz na mapę? i te książki historyczne poczytaj
Nick nawiązuje do klubu, któremu kibicuję, a nie miasta z którego jestem. Fajnie, że znasz mnie lepiej, niż ja sam, ale pozwól, że jednak sam zdecyduję co zrobię na wypadek ataku ruskich i gwarantuję Ci, że mogę iść nawet jako mięso armatnie w obronie swojego kraju. No właśnie, słowo klucz – swojego, nie zamierzam walczyć w obronie Ukrainy. Tylko, że żaden atak ruskich na Polskę się nie wydarzy, możesz twierdzić, że wiara w traktaty itp. jest naiwna, być może i tak wiem II WŚ, tylko, że to było 1939, mamy 2023, świat wygląda inaczej. Póki co ja mogę spać z zamkniętymi oczami i nie myślę, że za rogiem już kacapy czekają by odstrzelić mi łeb.
Oj naiwny. Wszystkim się wydawało po 91 roku że świat wygląda inaczej. Niestety ruskie mają inne zdanie. Czemu nie pozwolą Gruzji, Białorusi i Ukrainie iść własną drogą? Rosja z takimi bogactwami powinna być w 5 największych gospodarek światowych. Niestety przez 30 lat elity rosyjskie zamiast budować potęgę gospodarczą zajmowali się okradaniem Rosjan wmawiając im że bieda jaką klepią to wina mitycznego Zachodu. Wmówili im że może są biedni ale armię mają potężną i wszyscy się ich boją.
Zagłebie gardzi takimi kibicami
Chłopie podważasz traktaty w momencie kiedy CAŁE NATO wspiera Ukrainę, wobec której nie ma żadnych zobowiązań. To myślisz, że co będzie jeżeli zostanie zaatakowany kraj członkowski? Brak reakcji będzie końcem NATO.
Nie ma potrzeby straszyć atakiem ruskich, natomiast pomagać trzeba po to, żeby oddalić moskiewskie wpływy.
no to będzie końcem NATO, patrz na Niemcy, oni dalej – jakby mogli – to ciągnęli w swoją stronę, czyli np. NordStream itd.. poczytaj to forum, większości jak nie nastraszysz albo nie wyłożysz do koryta to nie zrozumieją, że traktat traktatem, ale jak przychodzi co do czego to nikt sie za ciebie nie bedzie bił, jeśli sam pierwszy tego nie zrobisz, a tu kolega Zagłębie sosnowiec, zresztą Ty widze też, myślicie, że PL jest w NATO to możecie leżeć z jajcami do góry bo nas obronią, ale kto? może najarani Holendrzy albo z Portugalii ktoś podjedzie szybko, bo też są w NATO xD.. to głupie i naiwne myślenie, podobnie jak niemieckie głaskanie ruskiego grubasa, że niby taki oswojony bo gaz im taniej sprzedają, a bez niemieckiej kasy to ruski nie poradzi 🙂 … otóż poradzi, co właśnie widać i to nie jest straszenie, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że ruskie po mongolsku zawsze chcą panować, a my zawsze z nimi sie naparzaliśmy o wolność na naszej ziemi, a nie na ich, tylko raz najechaliśmy i zdobyliśmy Moskwę, nawiasem mówiąc nikt inny tego nigdy nie zrobił tak bezpośrednio, nawet Napoleon i Hitler połamali zęby.. ślepym trzeba być, żeby wierzyć, że najdalej za 10 lat, po Ukrainie nie byłaby nasza kolej, a zobacz co u nas w magazynach leżało? stare T-72, czołgi z lat 50-60.. ta wojna spowodowała to, że pozbyliśmy się złomu i na gwałt przezbrajamy naszą armię, otworzyła też mam nadzieję, oczy wielu politykom, szczególnie tym co zlikwidowali zasadniczą służbę wojskową i ogólnie co roku zmniejszali stan armii, lata 2005-2015 kto tam wtedy rządził krajem?? PIS krótko i potem 8 lat PO … no więc co lepsze? temat jest złożony, ale już widać że nie ma na co czekać, chyba że ktoś chce spierd*** na emigrację, Anglia albo gdzieś dalej – to mu wszystko jedno co tu u nas będzie, ale jeśli ktoś chce tu żyć i mieszkać do końca życia, dzieci wychować i tak dalej – to trzeba wiedzieć, że ruski to wróg i tak będzie przez najbliższe kilkadziesiąt lat, bez względu na to kto tam bedzie po Putinie rządził, bo ich mentalność to sprawa 500 pokoleń kacapów i za 5 lat tego nie zmienisz ani za 20. to musi być proces, nigdy nie masz pewności czy zakończony powodzeniem, chociaż Ukraincy powoli przewartościowują swój świat, wystarczyło im 30 lat w miarę wolności, żeby zrozumieć gdzie jest lepsze życie, ale dopiero ruski ich musiał frontalnie najechać, żeby się otrząsneli. a my im podziękujmy, że dali nam czas na przygotowania do dalszego życia w pokoju, może kolejne 40-50 lat? czas pokaże.
kto wysyla jakichkolwiek Polakow by umierali na ukrainie????? kurwa ty jebany debilu pokaz jakiegos polityka ktory wysyla jakichs Polakow na smierc???
nie czujesz sie glupi pisza takie wymyslone glupoty???
kurwa i taki ktos jest fanem zaglebia
Jakim fanem Zagłębia. Przecież to zdrajca klepiacy formułki napisane przez ambasadę rosyjską.
podobnie jak i ty
Chłopie NATO bez traktatów pomaga Ukrainie (której nie musi), cała jej armia opiera aię na natowskim wyszkoleniu i stanowi jakiś niewielki ułamek prawdziwego potencjału NATO. Ruscy nie mają najmniejszych szans.
Nie Eskmosi. Tak samo jak w 39 kacapie
Widzę, że albo się nie wysłała poprzednia odpowiedź, albo usunęli, więc jeszcze raz: Jeżeli nie możesz spać, bo boisz się, że zaraz ruskie będą pod Twoim blokiem, to współczuję, ale prawdopodobnie masz paranoję.
Super, że został skasowany komentarz na który odpowiadałem…. co z tego, że z odmienną opinią… ja pierdolę ten portal to żart
Moje też pokasowali. Ten portal to żart.
Kacapow trzeba kasowac
aha, Ukraina ich zatrzymywała do tej pory, tak? A w jaki sposób?
Np. istniejąc.
Ale zjeb
najgorszy jest podzial kraju przez takie cos
sami sobie to robimy (lewactwo zaczelo ale przez wojne na ukr prawica niestety pomaga)
Szacunek dla kibiców Śląska!
pokazali ze bez mozgow mozna normalnie funkcjonowac;-) brawo
Zniszczony stadion Widzewa ŁódźNie tylko wynik został zapamiętany. Kibice gości urządzili rozróbę w swoim sektorze, interweniować musiała policja, na boisku pojawiły się polewaczki. Widzew domagał się od Śląska odszkodowania za zniszczenia, jednak włodarze Wojskowych nie byli skorzy do płacenia i sprawa trafiła do sądu. Jak podał na Twitterze rzecznik RTS Marcin Tarociński, w tej sprawie zapadł wyrok. Klub z Wrocławia musi zapłacić 101 413 zł.
bedziesz tak zawodzil jak francuzi/anglicy nie pomoga nam?bo to nie ich sprawa.tyle kurwa szumu ze nie pomogli w 39.przeciez to nie ich wojna byla,mongole?
Nie dyskutuj z debilami, którym słowo „logika” kojarzy się najwyżej z klockami lego.
Po pierwsze w 1939 Anglicy i Francuzi mieli z nami podpisane zobowiązania do obrony, a my wobec Ukrainy nie mamy żadnych zobowiązań. Jeszcze w styczniu 2022 roku chwilę przed inwazją blokowali nasz transport kolejowy. To nie jest nasza wojna i tyle.
Podobnie polglowku jak ty jestes debilem . I tyle
Jak kacap stanie pod twoimi drzwiami to juz bedzie i twoja wojna
jak oni mogli kierować się WŁASNYM interesem? Przecież takie bohaterskie powstanie zrobiliśmy żeby wstrząsnąć sumieniem świata.
Oho, jedne wschodniaki przywleczone na poniemieckie ziemie po wojnie, zaczynają się żreć z drugimi, które przyjechały później (po 2014 roku).
A potem historia znów się powtórzy i siekiery oraz widły pójdą w ruch.
A ty to kto, niemiecki pomiot?
No cóż, to ze wschodu wywodzą się największe polskie Rody. A ty niemiecki chłopie?
Na przykład Dzierżyńscy – ci od Feliksa.
Przydałby sie tu jeszcze głos Ochujskiej, albo Jachiry…
Mefedroniarze z WKSu murem za Putinem, wcale mnie to nie dziwi.
Dlaczego dla Was, głąbów, nie sympatyzowanie z upainą równa się sympatyzowaniu z kacapami? Nie ma nic pośrodku? Zupełnie jak w waszej głowie, między uszami?
no na wojnie nie ma szarych, albo z nami albo pod ściane
Won kurwo komunistyczna. Ssij putinowi czy tam czarnkowi bo to jeden w sumie chuj
Nie ma co dyskutować z ludźmi dla których ideałem jest przyjęcie kilku milionów Ukraińców i paleniem pieniędzy na „pomoc” dla Ukrainy, jedyne argumenty jakie znają to „Putin jak wygra to zajmie Polskę (już to widzę po tym jak mu idzie obecną inwazja)”, odwoływanie się do Hitlera, bo to jedyna postać z historii jaką znają oraz moralizowanie (bo część Polaków jest znana z tego że chcą być świętsi od papieża w każdym konflikcie)
hehehe Michael Pole no jak taki wybitny strateg „już widzi jak Putin zajmie Polske” to ja śpie spokojnie i nasz premier też powinien, może zatrudnij sie w jakims biurze albo gdzieś, szkoda takiego umysłu jak twój żeby sie tu marnował na weszło
W 39 to Eskimosi nas najechali
100 %
debile skończeni w komentarzach. nic kibice ślaska nie mówią, że putin cacy a ta banda ćwierćinteligentów pisze jakieś wysrywy, że za putinem tak samo ten mądry inaczej redaktorzyna. co za durnie wszędzie
Poniewzz mieciu jakbys tego nie kumal nie mozesz sympatyzowac z Eskimosami bo to nie oni sa miedzy nami a kacapami… czyli albo jestes za Ukraina i bezpieczną Polska albo za kacapami
Nie ma czegoś takiego jak upaina. UPA to była 30tyś organizacja. Przypisywanie jej działań całemu narodowi ukraińskiego to wchodzenie w buty ruskiej propagandy pchanej przez świrów pokroju posła Brauna.
Czy wszyscy Polacy są zbrodniarzami bo NSZ dopuszczał się pospolitych przestępstw i morderstw na ukraińskiej ludności cywilnej?
Czy społeczeństwo polskie jest prorosyjskie bo kilka tysięcy konfederatów tak sobie wysnilo?