Reklama

Koronie należał się trzeci rzut karny w meczu z Lechem

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

08 listopada 2022, 19:52 • 3 min czytania 52 komentarzy

Czasem bywa w Ekstraklasie tak, że VAR ratuje sędziego. W starciu Lecha Poznań z Koroną Kielce arbitrzy z wozu robili co mogli, by uratować sędziego Frankowskiego. Ale nie dali rady. 

Koronie należał się trzeci rzut karny w meczu z Lechem

Dwa karne dla kielczan zostały podyktowane dopiero po tym, jak sędzia Frankowski został wezwany do monitora i po wielu powtórkach podjął wreszcie dobre decyzje. Oba podyktowane rzuty karne się bronią, zostały odgwizdane zgodnie z przepisami. W pierwszym przypadku Karlstroem ręką wyraźnie odstawioną od tułowia i ułożoną w sposób nienaturalny zagrywa piłkę utrzymaną (co wykazały powtórki) na linii końcowej.

W przypadku drugiego wapna od początku śmierdziało nieprzepisowym wejściem Sousy, choć Frankowski początkowo odgwizdał… faul dla Kolejorza (?!). Na powtórkach widać jednak dość wyraźnie, że Portugalczyk nie trącił piłki, ta odbiła się od piszczela Szpakowskiego, a pomocnik Kolejorza swoim wślizgiem powalił piłkarza Korony. Wapno słuszne.

Reklama

I byłoby idealnie, gdyby Frankowski był konsekwentny. Ale nie był. Koronie należało się trzecie wapno – tutaj też początkowo arbiter nie wskazał na jedenastkę, a po nasłuchu z wozu podtrzymał tę decyzję.

Powtórki wykazały, że pierwszy przy piłce był Deja. To on zagrał piłkę, to on wygrał to starcie. A Milić skrobnął go po pięcie i spowodował upadek pomocnika gości. Skoro był faul na Szpakowskim, to tutaj też. Koronie zatem dopisujemy kolejnego gola i weryfikujemy rezultat na 3:3.

Weryfikacja następuje też w meczu Cracovia-Jagiellonia. Tam w naszym przekonaniu Jaga powinna mieć rzut karny.

Zachowanie Oshimy jest po prostu absurdalne. My wiemy, że w polu karnym toczą się różne pojedynki, trwa walka o piłkę, każdy kogoś mniej lub bardziej szturcha. Ale tutaj Japończyk niemal ściąga koszulkę z Imaza. A po chwili piłka trafia dosłownie w to miejsce, gdzie byłby Hiszpan. „Byłby”, ale został przewrócony. Jak dla nas – faul jest wyraźny. Dlatego weryfikujemy to starcie na 1:1.

Reklama

Wapnem śmierdziało w starciu Widzewa z Radomiakiem.

Ale na powtórkach widać, że Shehu przewraca się o powietrze. Szukaliśmy tam kontaktu między nim a Pawłowskim, ale go nie dostrzegamy – Pawłowski stawia stopę przed i za prawą nogą rywala, a ten próbuje się o nią przewrócić. Na swoje nieszczęście – zrobił to na tyle nieumiejętnie, że nie ma tutaj nawet podejrzeń o faul.

Padolino trąciło przy rzucie karnym dla Rakowa, ale tam ostatecznie na powtórkach dostrzec można, że Rzeźniczak przerysował stopę Gutkovskisa, zatem bez kontrowersji podtrzymujemy decyzję sędziego z boiska.

I to na tyle w tej kolejce. Co ciekawe – w tabeli wychodzi na to, że najwięcej punktów na błędach sędziowskich zyskał Lech Poznań, o którym w zeszłym sezonie mogliśmy mówić, że na wtopach sędziów tracił.

WIĘCEJ O SĘDZIACH:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

52 komentarzy

Loading...