Reklama

Kim jest Grzegorz Mokry, nowy trener Miedzi Legnica?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

21 października 2022, 16:00 • 14 min czytania 15 komentarzy

Miedź Legnica zdążyła pokazać, że lubi stawiać na nieoczywistych trenerów. Z jednej strony do pewnego stopnia jest do tego zmuszona, ponieważ nie ma tak mocnej marki jak wiele innych klubów w Polsce, szczególnie w Ekstraklasie. Z drugiej – sięganie po młodszych fachowców na dorobku może być korzystne dla całego środowiska. Nie twierdzimy, że „Miedzianka” odkryje polskiego Juliana Nagelsmanna, tym bardziej w sytuacji kryzysowej. Ale jako że Grzegorz Mokry nie należy do grona popularnych szkoleniowców w Polsce, warto przybliżyć jego sylwetkę.

Kim jest Grzegorz Mokry, nowy trener Miedzi Legnica?

Jedna z osób, z którą rozmawialiśmy o trenerze Mokrym, zapytała nas: – Czy można go określić trenerem młodym, ale już doświadczonym?

No, właśnie. Jak brzmi właściwa odpowiedź na to pytanie? Jak interpretować lata spędzone w różnych klubach, ale tylko w roli asystenta? I czy Miedź zamienia siekierkę na kijek, idąc za myślą części obserwatorów Ekstraklasy? Zapewne każdy już ma jakiś pogląd w tej materii, jednak z kronikarskiego obowiązku należy wymienić, co składa się na dotychczasowe CV Grzegorza Mokrego:

Ponad siedem aktywnych sezonów w roli asystenta. Rok w roli pierwszego szkoleniowca. Dziewięć różnych klubów. Pięciu różnych mentorów, kilku jedynie epizodycznie: Dominik Nowak (160 meczów), Artur Skowronek (68 meczów), Donatas Vencevisius (dziwięć meczów), Dariusz Żuraw (trzy mecze), Peter Hyballa (trzy mecze). W przeciwieństwie do trenera Łobodzińskiego – brak doświadczenia piłkarskiego.

Reklama

Kim jest Grzegorz Mokry, nowy trener „Miedzianki”?

„Grzegorz Mokry wyróżniał się wyważonymi i celnymi analizami”

Teraz Grzegorz Mokry już jako główny sternik wyrusza na najgłębsze wody, jakimi są rozgrywki Ekstraklasy. Z tej okazji podpytaliśmy o niego ludzi, z którymi miał okazję współpracować w przeszłości. Od Damiana Kądziora, przez Artura Skowronka, po Dariusza Pasiekę. Ten ostatni miał możliwość obserwowania trenera Mokrego z nieco innej perspektywy. W latach 2016-2021 był nauczycielem trenerów w PZPN-ie:

Mogłem obserwować Grzegorza nie tylko w trakcie kursu UEFA PRO 2018/2019, ale również w czasie jego pracy w klubie. Poznałem go bliżej, przyjrzałem mu się. Zapamiętałem go jako bardzo skrupulatnego, bardzo dobrze przygotowanego fachowca w każdej kwestii. Najbardziej utkwiły mi w pamięci jego analizy. Były wyważone i konkretne. Wyróżniał się tym. Nie był wyrywnym kursantem, nie pchał się za każdym razem do odpowiedzi. Spokojnie zbierał wnioski i potrafił dać chłodną, celną ocenę. Jest też dobrym słuchaczem, jest otwarty na uwagi innych – zauważa Pasieka.

Były szkoleniowiec m.in. Arki Gdynia dodaje: – Grzegorz był w mikrogrupie trenerów z Ivanem Djurdjeviciem, Pawłem Crettim i Tadeuszem Żakietą. Pamiętam, jak byłem na wizycie w Miedzi, kiedy Grzegorz pracował jeszcze z trenerem Nowakiem. Było widać, że dobrze czuje się na boisku. Mimo że jest młody, to ma już całkiem duże doświadczenie i pewnie z tego to wynika.

Dariusz Pasieka podkreślił też, że trener Mokry nie pchał się do pełnienia funkcji pierwszego trenera. Chciał wiele rzeczy zobaczyć w różnych klubach, czekał na odpowiedni moment, żeby dopiero z odpowiednim doświadczeniem pójść krok dalej: – Uważam, że dzisiaj jest gotowy. Zadanie ma bardzo trudne, ale pomoże mu fakt, że w Miedzi dobrze zna środowisko. Poza tym nie ma nic do stracenia.

Reklama

„Zwracał uwagę na niuanse, wszystko tłumaczył, dawał swobodę”

Z tezą, że analizy to konik trenera Mokrego, zgadza się jeden z piłkarzy, który grał na wypożyczeniu w Wigrach Suwałki w poprzednim sezonie. To Mateusz Lewandowski, zawodnik Wisły Płock: – Był bardzo zaangażowany w analizy przeciwnika. Wydaje mi się, że to rzadko spotykany obrazek, żeby na trzecim poziomie rozgrywkowym robić to z taką skrupulatnością. Szukał słabych punktów, dobrze je opakowywał. Z kolei na treningach zwracał uwagę na najmniejsze niuanse: dobre ustawienie ciała, otwarte względem akcji, podawanie na dobrą stopę i tak dalej. Mi tłumaczył, żebym więcej pracował ciałem, ale też nie zawsze skakał do pojedynku powietrznego z obrońcami, tylko ich przestawiał. Tego typu rzeczy mieliśmy jako elementy treningu. To pomagało. Mi na pewno, bo czuję się lepszym i bardziej pewnym siebie piłkarzem.

23-letni Lewandowski w rundzie wiosennej strzelił 9 goli i zaliczył 5 asyst w 12 występach: – Taktyka trenera Mokrego eksponowała zawodników ofensywnych, choć straciliśmy niewiele bramek w tamtym okresie. Nawet jak traciliśmy szybko gola, mieliśmy z tyłu głowy myśl, że jesteśmy dobrzy i sami strzelimy więcej. Graliśmy spokojnie, bez podpalania się. Nikt nie krzyczał w przerwie meczu, jeśli akurat przegrywaliśmy. Mieliśmy wpojone, że poprawienie kilku aspektów w grze finalnie da dobry wynik.

Wigry za kadencji Grzegorza Mokrego były niemałą rewelacją na drugoligowych boiskach. Licząc trzy spotkania jeszcze z rundy jesiennej, ekipa z Suwałk wykręciła średnią punktową na poziomie 1,94. W 18 meczach strzeliła 39 bramek, tracąc 24. To pozwoliło jej wbić się ze środka tabeli do czołówki.

Dlaczego Wigry musiały wycofać się z rozgrywek?

Lewandowski wytłumaczył, skąd wzięła się tak skuteczna ofensywa, dzięki której Wigry potrafiły wygrywać mecze różnicą kilku goli (przegrywać w podobny sposób również – 1:4 z Olimpią Elbląg, 0:4 z Motorem Lublinem w barażach): –  Trener Mokry nic nam nie narzucał. Proponował kilka opcji, jak możemy robić określone rzeczy na boisku. Skoki pressingowe, szukanie przestrzeni, ogólnie rozwiązania ofensywne i tak dalej. Dużo o takich rzeczach rozmawialiśmy, trener dawał nam swobodę. Uświadamiał nas. Potem z drużyną mogliśmy wybierać, co w danym momencie jest najlepszym rozwiązaniem. 

To niejako potwierdza słowa samego trenera z czerwcowego wywiadu na Weszło: – W dużym skrócie: trzeba uczyć zawodników myślenia, podejmowania dobrych decyzji i pozwolić im się mylić, żeby sami też mogli wyciągać wnioski. Nie można swoją taktyką ograniczać piłkarzy. Taktyka jest ważna w grze obronnej, zespół musi znać założenia na konkretny mecz, ale w ofensywie nie powinno zakładać się kagańca.

„Powiedzieliśmy sobie, że chcemy jeszcze raz wspólnie popracować”

Do Wigier Suwałki trenera Mokrego ściągnął Mateusz Mazur, ówczesny dyrektor sportowy klubu. Dzisiaj pracuje już w Legii Warszawa, ale o 37-latku wypowiedział się w samych superlatywach: – Grześka zawsze kojarzyłem z tego, że jest dobrym człowiekiem. Kiedy sprowadzałem go do Wigier, znałem go z poprzedniego okresu, kiedy pracował z Dominikiem Nowakiem. Mamy świetny kontakt, potrafiliśmy godzinami rozmawiać o piłce. Trudno spotkać takich ludzi w tym środowisku. Dobrych i wartościowych. Kontaktów jest wiele, ale niewiele z nich wychodzi później poza klub, w którym się pracuje. Z Grześkiem jest inaczej.

Na pytanie, jaką notę wystawiłby trenerowi Mokremu, Mazur odpowiedział następująco: – Musiałaby być zbliżona do mojej, a samego siebie trudno mi oceniać. Myślę, że niejeden kibic powiedziałby: wysoka nota im się nie należy, bo nie awansowali do 1. ligi. Ale jeśli chodzi o moją bezpośrednią współpracę z trenerem, bardzo ją sobie chwalę. Zupełnie szczerze nie mogę o nim powiedzieć złego słowa. Powiedzieliśmy sobie nawet, że w przyszłości chcielibyśmy spotkać się w jednym klubie. Podejrzewam, że obaj moglibyśmy dać sobie po dziewiątce w skali 1-10, bo przecież każdy ma jakieś mankamenty.

Grzegorz Mokry a Dawid Szulczek

W odniesieniu do Grzegorza Mokrego często pojawiają się porównania do Dawida Szulczka, który też prowadził Wigry przed objęciem Warty Poznań. Obaj trenerzy przechodzą podobną drogę poprzez promocję w Suwałkach do wejścia na poziom Ekstraklasy. Ba, przez długi czas byli nawet asystentami tego samego szkoleniowca – Artura Skowronka. Mateusz Mazur dostrzega między Mokrym a Szulczkiem jakieś podobieństwa, ale zauważa też, że w wyniku pewnych różnic mogą oni inaczej podchodzić do rozgrywania meczów w Ekstraklasie:

– Szulczek zwalcza, Mokry tworzy? Trudno mi się z takimi słowami zgodzić w 100%. Na pewno jednak styl gry Dawida Szulczka polega na szukaniu mankamentów u rywala, ograniczaniu jego atutów, by nawet różnicą jednego gola zdobywać punkty. W rundzie wiosennej zobaczymy ciekawe, niebezpośrednie zderzenie Warty z Miedzią pod względem podejścia trenerów. Uważam, że Warta na wiosnę też będzie bić się o utrzymanie, więc obu tych szkoleniowców powinniśmy zobaczyć w podobnych sytuacjach. Moim zdaniem obaj mogą szukać punktów w nieco inny sposób – zapowiada były dyrektor sportowy Wigier.

Dawid Szulczek prowadził Wigry w 55 meczach w okresie od sierpnia 2020 roku do listopada 2021 roku (średnia punktowa: 1,62). Grzegorz Mokry przejął jego zespół, który wtedy miał 24 punkty po 16 kolejkach. Szulczek kilka miesięcy wcześniej przegrał mecz barażowy o 1. ligę (kolejny punkt wspólny z Mokrym), ale jego pozycja w klubie była mocna. Gdyby nie zgłosiła się po niego Warta, zapewne dalej prowadziłby drugoligowca. Tak się jednak nie stało, to Mokry dostał okazję na zrobienie skoku jakościowego w drużynie. Okazję, którą wykorzystał. Ale, jak twierdzi jeden z naszych rozmówców, kluczową rolę odegrały transfery. Duet Mazur-Mokry stworzył na wiosnę lepszą kadrę w porównaniu do tej, jaką wcześniej dysponował trener Szulczek.

– Kiedy po trenerze Szulczku przyszedł trener Mokry, kadra Wigier bardzo mocno się zmieniła. Po rundzie jesiennej byliśmy w połowie stawki, ale na drugą przyszło 9 nowych zawodników, z czego większość grała w pierwszym składzie. To dało efekty. Dlatego też trudno porównać w Wigrach pracę obu trenerów, bo dysponowali praktycznie innymi drużynami. Wynik Trenera Szulczka z tym składem był naprawdę dobrym wynikiem. Ale fakt – nie licząc przegranego meczu barażowego, mieliśmy naprawdę bardzo dobrą rundę wiosenną za kadencji trenera Mokrego. Wigry miały zdecydowanie silniejszą drużynę – mówi Bartłomiej Babiarz, zawodnik Wigier w latach 2020-2022, który po wycofaniu się z rozgrywek przez Wigry poszedł do Skry Częstochowa.

„Awans do 1. ligi podtrzymałby Wigry Suwałki przy życiu, ale nie uratowałby klubu”

„Grzegorz Mokry chciał grać piłkę bezpośrednią”

Choć wymienieni trenerzy Wigier mieli w poprzednim sezonie różne kadry, Babiarz i tak zdołał wymienić kilka odmienności: – Jeśli miałbym wymienić pierwszą różnicę, która przychodzi mi do głowy, byłby to fakt, że trener Szulczek przeprowadza więcej indywidualnych rozmów z piłkarzami. Interesował się nawet rzeczami poza piłkarskimi. Chciał dobrze poznać każdego. Nie mówię, że trener Mokry w ogóle tego nie robił, ale na pewno miał trochę inne podejście do budowania relacji z zawodnikami. Jeśli chodzi o taktykę, za trenera Mokrego w dużej mierze bazowaliśmy na napastnikach. Trener Mokry chciał, żebyśmy grali piłkę bezpośrednią. Mieliśmy jak najszybciej dostarczać piłkę do przodu. Liczby napastników pokazują, że to było skuteczne. Na pewno kładliśmy mocny akcent na ofensywę, ponieważ wiedzieliśmy, że to nasz duży atut.

Słowa Bartłomieja Babiarza pokrywają się nie tylko z opinią Mateusza Lewandowskiego, ale także Damiana Kądziora, którego zapytaliśmy o sezon 2016/2017 w barwach pierwszoligowych Wigier pod wodzą trenera Nowaka. Dzisiaj zawodnik Piasta bardzo dobrze wspomina trenera Mokrego. Chwalił podejście do futbolu jego oraz Dominika Nowaka: – W moim okresie w Wigrach chcieliśmy dominować, tworzyć grę. Nie zwalczać przeciwnika. Teraz Miedź jest w innej sytuacji, potrzebuje czegoś innego, choć warto wspomnieć, że trener Nowak i Mokry przychodzili do Suwałk w momencie, gdy  graliśmy o utrzymanie w 1. lidze. Dopiero drugi sezon wyglądał tak, że gdyby nie kontuzje ważnych piłkarzy, moglibyśmy wywalczyć awans. Było nas na to stać. Wydawało mi się, że pod względem czysto piłkarskim byliśmy w ścisłej czołówce 1. ligi, jeśli nie najlepsi. Dużo kreowaliśmy, strzelaliśmy dużo bramek, wypromowaliśmy się.

„Za kadencji trenera Nowaka i Mokrego czułem, że mogę osiągnąć coś więcej”

W tamtym okresie Kądzior miał kosmiczne liczby – 16 goli i 17 asyst w 39 meczach. On, Rafał Augustyniak, Damian Gąska czy Kamil Zapolnik wypromowali się na poziom Ekstraklasy: – Często pierwszy trener ma tyle obowiązków, że częściej rozmawia się z asystentem. Trener Mokry bardzo mi pomógł. On i trener Nowak. Najfajniejsze było dla mnie to, że to byli pierwsi trenerzy obok trenera Dźwigały w Dolcanie, którzy dali mi wolność na boisku. Zależało im na uwolnieniu potencjału zawodników, dlatego nie ograniczali ich. Stąd takie a nie inne statystyki indywidualne, ale nie tylko moje. Pod wodzą trenera Mokrego i Nowaka pierwszy raz poczułem, że mogę w piłce osiągnąć coś więcej. Zawsze to będę podkreślał.

Kądzior potwierdza też, że już wtedy Grzegorz Mokry był człowiekiem pilnującym wszelkich detali. Co więcej, wówczas asystent trenera Nowaka zainspirował go do innego spoglądania na statystyki: – Uważam, że trener Mokry jest kimś, kto zwraca uwagę na masę szczegółów. Rozmawiał z zawodnikami o rzeczach, na które pierwszy trener nie wskazywał lub nie miał na to czasu. Wiem też, że z trenerem Nowakiem układał zajęcia, które były bardzo fajne. W dużej mierze skupiały się na trenowaniu z piłką. Ale chyba najbardziej z trenerem Mokrym kojarzy mi się InStat. On był taką pierwszą osobą wśród trenerów, która zawsze zwracała uwagę na tę platformę skautingową. Od tamtej pory sam zacząłem z niej korzystać, żeby przygotowywać się do meczów i potem siebie dodatkowo analizować. Wtedy jeszcze nie pokazywano nam tego na tabletach. Trener drukował na kartkach te wszystkie statystyki, żeby je z nami analizować.

Po bardzo dobrej pracy wykonanej w Wigrach duet trenerski Nowak&Mokry trafił w 2017 roku do Miedzi. Tam udało im się wywalczyć awans do Ekstraklasy, ale też z niej spaść. Mimo to, trener Mokry – tak jak w Suwałkach – ma dobrą prasę w Legnicy.

„To dobry człowiek z klasą, otwarty na innych”

Za dobroć punktów nie dają, ale każdy z naszych rozmówców powtarzał dosłownie lub innymi słowami hasło „Grzegorz Mokry to dobry człowiek”. Według piłkarzy to przekładało się na relacje w szatni. Pasieka czy Mazur dodają jeszcze, że specyficzny, spokojny styl bycia to znak rozpoznawczy 37-latka.

Lewandowski: – To dobry, komunikatywny człowiek. Ale pierwszą cechą trenera, jaka rzuciła nam się w oczy w szatni, była jego otwartość. Jego drzwi zawsze były otwarte dla zawodników. Kiedy ktoś nie grał, mógł do niego przyjść i o tym porozmawiać. Każdy piłkarz mógł dostać konkretne argumenty, nie był zbywany. Podobnie było po porażkach – trener się nie zamykał. Potrafił nawet fajnie rozluźnić atmosferę.

Mazur: – Jego mimika twarzy podpowiada, że to człowiek, który się w ogóle nie uśmiecha. Ale poza kamerami trener Mokry jest sporym żartownisiem. Potrafi wprowadzić dobry humor!

Pasieka: – Ktoś mógłby powiedzieć, że Grzegorz jest wręcz za spokojny. Ale on ma taki charakter, taki styl bycia. Daleko mu do szaleństwa. Jest też kulturalnym człowiekiem, bije od niego zwykła klasa. To nie jest ktoś, kto będzie zadzierał nosa i wynosił się ponad innych.

Artur Skowronek, który doskonale zna nowego szkoleniowca „Miedzianki”, poszerza ten pogląd: – Choć nasze drogi trenerskie się rozminęły, do dzisiaj dobrze funkcjonujemy w życiu prywatnym. To świetny człowiek. Dobro do niego wróciło, choć nie tylko przez nie ma teraz okazję pokazać się w Ekstraklasie. To zdyscyplinowany, pracowity i pokorny facet, który jest głodny rozwoju. A co u niego ceniłem najbardziej? Zdecydowanie lojalność.

Skowronek, który pracował z trenerem Mokrym w Pogoni Szczecin, Polonii Bytom, Widzewie Łódź i Wiśle Kraków dodatkowo scharakteryzował swojego byłego współpracownika i ocenił, czego kibic Miedzi może się po nim spodziewać: – Ja przy pracy w piłce nauczyłem się, że trzeba ryzykować. Grzesiek jak zaryzykuje, to musi kilka razy musi to przemyśleć. Miał większy dystans. Ale teraz akurat podjął ryzyko. Ma przed sobą wyzwanie wynikowe. Będzie musiał być pragmatyczny, ale znając go, nie będzie to pragmatyzm jałowy. Spodziewam się odważnych ruchów, zorganizowanych skoków pressingowych na całym boisku, ale też wyrachowanej analizy sytuacji. Dla mnie Grzesiek jest połączeniem nowoczesnego spojrzenia na futbol z patrzeniem na wynik tu i teraz. Wiem też, że nauczył się pewnych rzeczy na moich błędach. Jest młodym, ale dojrzałym trenerem. Jestem dziwnie spokojny o jego wyzwanie, jakim będzie utrzymanie Miedzi w lidze.

„W Miedzi chcieliśmy młodego, ambitnego trenera”

Niewątpliwie mowa o naprawdę sporym wyzwaniu. Grzegorz Mokry na finiszu rundy jesiennej musi sprawić, że Miedź zacznie regularnie punktować, a najlepiej wygrywać mecz za meczem. Jeśli nie nastąpi wyraźna poprawa, nowa postać na mapie trenerskiej w Ekstraklasie będzie musiała dorzucić do swojego CV pierwszy nieudany epizod. Oczywiście do końca rundy wiosennej jeszcze daleko, tym samym dyskusję o końcowych rozstrzygnięciach trzeba zostawić na później. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, także trener Mokry, że sytuacja legnickiego beniaminka jest bardzo trudna. Mówimy o drużynie, która po 12 meczach ma zaledwie 6 punktów.

Nadzieje kibicom Miedzi może dawać fakt, że trener Mokry przeżywał już lepsze i gorsze momenty w Legnicy za czasów kadencji Dominika Nowaka. Na naszych łamach zasugerował, że zna przyczyny spadku w 2019 roku. Pytanie, czy to coś zmieni: Nie chcę mówić, że mieliśmy tylko pecha. Na pewno popełniliśmy błędy. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym z trenerem Nowakiem. Wymienialiśmy kilka przyczyn. Ten spadek nie był oczywisty, bo spadliśmy w ostatniej kolejce z 40 punktami na koncie. Wcześniej zawsze to wystarczało, a nam zabrakło jednego punktu do utrzymania. Pogrzebała nas dopiero runda finałowa, czego bardzo żałuję – mówił w czerwcu 2022 roku 37-latek.

Za pół roku okaże się, czy w Miedzi nie będą żałować zatrudnienia tego a nie innego fachowca. Z klubu słyszymy, że Grzegorz Mokry od samego początku był jedną z głównych opcji po rozstaniu z trenerem Łobodzińskim. Ale to opcja, która tu i teraz nie gwarantuje absolutnie niczego. O komentarz w tej sprawie i opinię na temat trenera Mokrego poprosiliśmy Marka Ubycha, dyrektora sportowego „Miedzianki”:

– Chcieliśmy młodego, ambitnego trenera. Ale również takiego, który już ma jakieś doświadczenie. Przekonywało nas również to, co trener Mokry zdążył zrobić w Wigrach. Zrobił tam bardzo dobrą robotę, a widzieliśmy już efekty jego pracy wcześniej w rezerwach. To się pokrywało, trener Mokry potrafił podnosić jakość w różnych środowiskach. Znamy go, odpada nam pewne ryzyko. Zgadza nam się także jego profil jako trenera, który wpisuje się w wizję klubu. Poza tym warto zaznaczyć, że to nie jest pierwszy szkoleniowiec w Miedzi, który właśnie tutaj dostaje pierwszą poważną szansę. Tak było z trenerem Żurawiem, Tworkiem czy Łobodzińskim. W innych klubach takimi przykładami są obecnie trener Majewski i Szulczek. W Miedzi też chcemy podążać taką drogą. Wierzymy w trenera Mokrego – mówi Ubych.

WIĘCEJ O MIEDZI LEGNICA:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

15 komentarzy

Loading...