Reklama

Adrianna Sułek w walce o rekord Polski i medal MŚ. Jakie są szanse Polki?

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

18 lipca 2022, 15:33 • 7 min czytania 5 komentarzy

Jeśli nie interesujecie się lekkoatletyką na co dzień, to jeszcze w trakcie igrzysk w Tokio mogliście o Adriannie Sułek w ogóle nie słyszeć. Polka była co prawda na tej imprezie, ale zajęła tam w rywalizacji siedmioboistek 16. miejsce. Od tego czasu minął niespełna rok. I na mistrzostwach świata w Eugene Ada liczy się już w walce o podium, a przy tym poprawia swoje życiówki i ma szansę na ustanowienie rekordu kraju. Trudno o bardziej harmonijny rozwój. Polsce rośnie wielka wieloboistka. 

Adrianna Sułek w walce o rekord Polski i medal MŚ. Jakie są szanse Polki?

Srebro jej nie zadowoliło

Na pierwszej wielkiej imprezie w tym roku Sułek pokazała się z doskonałej strony. Chodzi o halowe mistrzostwa świata, które rozgrywano w Belgradzie. Tam Polka startowała w pięcioboju i wiązaliśmy z jej występem duże nadzieje. Bo do Serbii pojechała jako liderka światowych list z doskonałym rezultatem 4756 punktów. Powszechnie typowano, że powinna walczyć o złoto oraz rekord Polski, wynoszący do marca 4808 punktów. I faktycznie powalczyła, w pięknym stylu rozprawiając się z najlepszym w historii naszego kraju rezultatem.

Orlen baner

W biegu na 60 metrów przez płotki do życiówki zabrakło jej ledwie dwóch setnych sekundy (8.36). W skoku wzwyż – od zawsze stanowiącym jej mocną stronę – Ada osiągnęła 189 centymetrów, wyrównując ówczesny rekord życiowy. Już wtedy było jasne, że o złoto powalczy przede wszystkim z Noor Vidts, nad którą miała 30 punktów przewagi. Problemy przyszły w kuli, Sułek w miarę poprawnie pchnęła dopiero w ostatniej próbie (13.40), ale Vidts jej odskoczyła, a potem poprawiła skokiem w dal, gdzie wylądowała o 17 centymetrów dalej od Polki. Biorąc pod uwagę, że Belgijka świetnie biega na 800 metrów, trudno było spodziewać się, by Sułek miała ją wyprzedzić.

Reklama

I nie wyprzedziła. Ale z czasem 2.09.56 pobiegła wystarczająco dobrze, by łącznie zgromadzić 4851 punktów. I w wieku niespełna 23 lat ustanowić nowy rekord Polski w pięcioboju. Oraz zgarnąć srebro halowych mistrzostw świata w swoim właściwie pierwszym roku startów jako seniorka. To wszystko brzmiało wspaniale. Ona jednak… nie była z tego miejsca w pełni zadowolona.

– Bardzo się cieszę, jednak mój cel był wyższy o to jedno miejsce na podium. Jestem młoda, więc wierzę, że za parę lat również będę osiągać wyniki na poziomie pięciu tysięcy punktów. W tym roku trzy razy zostawałam liderką światowych list i myślałam, że cztery osiemset wystarczy na złoto. […] Rekord Polski wystarczył tylko na srebro – mówiła. A my podziwialiśmy jej ambicję. I równocześnie niesamowicie się z niej cieszyliśmy.

Bo stało się jasne, że Polsce wyrasta wielka wieloboistka.

W stronę ideału

Adrianna Sułek ma 23 lata. Teoretycznie na igrzyskach w Paryżu będzie wręcz w idealnym wieku do tego, by walczyć tam o medal, ale pokusić się o to będzie mogła i w Los Angeles (2028), i w Brisbane (2032). Patrząc jednak na jej rozwój i czyniąc odważne założenie, że ten nie zwolni, Paryż wydaje się miejscem, w którym powinna już walczyć nawet o złoto. A przecież to dziewczyna, którą ledwie kilka lat temu niesamowicie doświadczył los. W 2019 roku zmarł bowiem jej pierwszy trener, Wiesław Czapiewski, człowiek, który zaszczepił w niej miłość do siedmioboju. I który, co sama przyznawała, pełnił w jej życiu rolę ojca. Wychowała ją bowiem mama, taty nigdy nie poznała.

– Nauczył mnie podstaw, które są fundamentami. Teraz każdemu kolejnemu trenerowi trudno będzie przez to przebrnąć. Jestem bardziej charakterna. Wiem, co chcę w życiu osiągnąć. Nikt nie będzie w stanie tego ze mnie wyrzucić. Nadal, gdy chodzę na grób do trenera Czapiewskiego, lecą mi łzy. Opowiadam mu wtedy, jak wyglądają starty i przygotowania. Jest tęsknota. Myślę: „A gdyby trener ze mną był, to byłby już medal mistrzostw świata, rekord Polski…” – mówiła jakiś czas temu w wywiadzie dla TVP Sport.

CZYTAJ TEŻ: NOWA TWARZ POLSKIEJ LEKKIEJ ATLETYKI? SYLWETKA ADRIANNY SUŁEK

Trenerowi Czapiewskiemu dedykowała srebro HMŚ. Srebro, które wywalczyła pod okiem Marka Rzepki. Z nim współpracuje od zeszłego roku – choć, oczywiście, konsultuje się też ze specjalistami od konkretnych konkurencji – i, jak widać gołym okiem, daje to świetne efekty. Podkreślamy tu zresztą „gołym okiem”, bo nie chodzi tylko o rezultaty, ale też na przykład o to, jak bardzo poprawiła technikę pchnięcia kulą czy biegu przez płotki. Choć wciąż ma – co sama podkreśla – spore zapasy i może się znacząco rozwinąć. Szczególnie, że na razie trudno wskazać u niej konkurencję, którą bardzo zyskiwałaby nad przeciwniczkami.

Reklama

Sułek jest raczej „all-rounderką”, w każdej z konkurencji prezentuje się solidnie, w jednej nieco lepiej, w drugiej nieco gorzej. Na pewno jest skoczna – wzwyż już teraz ma życiówkę na poziomie znakomitych 192 centymetrów, a niektóre z jej prób pozwalają myśleć nawet o pokonywaniu poprzeczki zawieszonej o trzy czy nawet sześć centymetrów wyżej. Całkiem prawdopodobne więc, że to będzie jej największą siłą. Ogółem jednak – na ten moment – trudno wskazać jej wielkie słabości, choć wiadomo, że w pchnięciu kulą czy (zwłaszcza) rzucie oszczepem nikt nie narzekałby, gdyby znacząco poprawiła swoje życiówki.

W tej pierwszej konkurencji zresztą zrobiła to wczoraj. Trzykrotnie.

Na tropie rekordu Polski

3982 punkty, które zgromadziła Adrianna Sułek w pierwszym dniu rywalizacji, to najlepszy wynik polskiej wieloboistki w XXI wieku. Jakiejkolwiek. Zresztą Sułek poprawiła tym samym swój własny rekord, ustanowiony w tym sezonie. Za sprawą takich rezultatów jest też na kursie na rekord Polski. A ten ma już 37(!) lat. W 1985 roku w Japonii Małgorzata Nowak skleciła siedmiobój na 6616 punktów. Do dziś w naszym kraju nikt tego wyniku nie pobił. Sułek ma ogromną szansę, by zrobić to już wieczorem w Eugene – czyli w nocy naszego czasu.

Wczoraj startowała świetnie. Na 100 metrów przez płotki zanotowała drugi rezultat w karierze. W skoku wzwyż zabrakło jej jednej wysokości do wyrównania życiówki, ale mówiła, że ma problemy z drobnym urazem, który utrudniał jej skakanie. W pchnięciu kulą co próbę ustanawiała nowy rekord życiowy, kończąc na 14.13 m – poprzedni pobiła o dobrze ponad 30 centymetrów. I w końcu nową życiówką zachwyciła też w biegu na 200 metrów. To wszystko sprawia, że do podium traci aktualnie ledwie 9 punktów.

CZYTAJ TEŻ: CZYKIER, SWOBODA I SUŁEK. CO DZIAŁO SIĘ W NOCY W EUGENE?

I naprawdę może o nie powalczyć. Choć rywalki ma doskonałe. Najpewniej poza zasięgiem są Nafissatou Thiam (największa gwiazda siedmioboju, dwukrotna mistrzyni olimpijska) oraz Anouk Vetter, która doskonale rzuca oszczepem. Rywalizować Sułek powinna za to o brąz z Anną Hall (która z kolei znakomicie biega na 800 metrów). Ona jednak, mimo że będzie jej naprawdę trudno, zapewnia, że nie ma w planach liczenia na wpadkę którejś z faworytek. Chce zrobić swoje i powalczyć o medal na własnych zasadach.

– Jestem naprawdę blisko i wierzę, że moje starania doprowadzą mnie do czegoś spektakularnego. Nie wiem czy to będzie medal, bo – tak jak podejrzewałam – jest pięć-sześć dziewczyn, które skończą rywalizację na poziomie 6600 punktów i więcej. Niestety, mam tego pecha, że zawody rozgrywają się na takim poziomie. Albo szczęście! […] Na pewno nie muszę liczyć na to, że któraś z rywalek popełni jakąś zerówę czy wtopę. W oszczepie czuję się na pobicie rekordu życiowego. Ale w tej konkurencji jeszcze u mnie czasem górę biorą emocje. Mam nadzieję, że poniedziałek otworzę sobie dobrym skokiem w dal i wtedy mnie poniesie. Rekordy życiowe pozwalają marzyć i celować w jeszcze więcej – mówiła na łamach sport.pl

Jakich wyników potrzebuje, by myśleć o rekordzie Polski (piszemy o nim, nie o podium, bo tu wszystko zależy wyłącznie od niej)? Właściwie to trzech w okolicach życiówek. Skoku w dal na odległość 6.30 m (PB – 6.34), rzutu oszczepem na 41 m (PB – 42.50 m, ale z 2019 roku) i biegu w granicach 2:07 na 800 metrów (PB – 2:07.92). Oczywiście, im lepiej poradzi sobie w jednej z konkurencji, tym większy będzie margines błędu w drugiej. I odwrotnie – jeśli w którejś pójdzie jej gorzej, będzie musiała dołożyć w pozostałych dwóch.

Dwie rzeczy są pewne już teraz. Pierwsza, że to wspaniały występ i na utrzymanie poziomu w drugim dniu na pewno ją stać. Druga, że nawet jeśli Sułek nie ustanowi tej nocy nowego najlepszego wyniku w historii Polski, to pewnie zrobi to w najbliższym czasie. Ma w końcu ledwie 23 lata, debiutuje na mistrzostwach świata i już liczy się w walce o podium. Ta dziewczyna powinna nam dać w przyszłości niesamowicie dużo radości. I za to trzymamy kciuki.

Początek dzisiejszej rywalizacji siedmioboistek o 18:35 (skok w dal), o 19:55 i 21:05 odbędzie się rzut oszczepem (podzielony na dwie grupy), a o 3:55 w nocy bieg na 800 metrów.

Fot. Newspix

Czytaj też: 

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...