Reklama

Wszechstronna młodzież – Polacy zdobyli 6 medali na ME U18

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

07 lipca 2022, 20:10 • 7 min czytania 1 komentarz

Polska lekkoatletyka młotem stoi – to często powtarzana teza, która zresztą ma wiele wspólnego z prawdą. Ale we właśnie zakończonych mistrzostwach Europy juniorów młodszych nasi lekkoatleci pokazali, że w najbliższych latach ta sytuacja może ulec zmianie. Nadzieje na przyszłość wiążemy w szczególności z Michałem Gawendą, który zdobył złoty medal w skoku o tyczce. Znakomicie zaprezentowali się też nasi sprinterzy, którzy wywalczyli aż trzy krążki – w tym złoto Marka Zakrzewskiego. Do tego srebro w skoku wzwyż dorzucił Jakub Walecki, brąz w rzucie dyskiem – Anna Kicińska,  a w kilku innych konkurencjach nasi juniorzy byli naprawdę blisko podium. I jeżeli coś nas cieszy w szczególności po rozgrywanych w Jerozolimie zawodach, to właśnie liczba konkurencji, w których młodzi Polacy pokazali się z dobrej strony.

Wszechstronna młodzież – Polacy zdobyli 6 medali na ME U18

Chociaż tradycja seniorskich mistrzostw Europy sięga jeszcze czasów przed drugą wojną światową, to mistrzostwa U18 są bardzo młodą imprezą. Tegoroczne, rozgrywane w Jerozolimie, były dopiero jej trzecią edycją. Stąd łatwo możemy porównać osiągnięcia polskich juniorów do wyników ich starszych kolegów w poprzednich dwóch imprezach. I odtrąbić mały progres – w obecnych mistrzostwach Polacy wypadli najlepiej.

W 2016 roku mistrzostwa Europy juniorów młodszych odbyły się w gruzińskim Tbilisi. Reprezentacja Polski wywalczyła w nich 5 medali, z czego 1 złoty (Łukasza Niedziałka w chodzie na 10 000 metrów), 2 srebrne i 2 brązowe. Dwa lata później miastem-gospodarzem imprezy był Budapeszt. W stolicy Węgier polska młodzież zdobyła 6 krążków. Na wynik ten ponownie złożył się 1 złoty medal, tym razem autorstwa Marka Muchy w rzucie oszczepem. Do tego reszta naszych reprezentantów dołożyła 5 brązowych krążków.

Orlen baner

Polacy z tegorocznych mistrzostw wracają z sześcioma medalami, lecz dwa z nich są złotego koloru. A że w klasyfikacji medalowej to, co złote, liczy się najbardziej, to właśnie występ na tegorocznej edycji mistrzostw Europy U18 możemy uznać za najlepszy.

Reklama

GAWENDA ZACHWYCA OD MISTRZOSTW POLSKI

Kiedy podczas mistrzostw Polski w Suwałkach spoglądaliśmy na listę startową w konkursie skoku o tyczce mężczyzn to trudno było nie odnieść wrażenia, że ta jakże zasłużona dla polskiej lekkoatletyki konkurencja podzieli los swej odpowiedniczki w wykonaniu pań. W końcu tam również – całkiem niedawno – mieliśmy Monikę Pyrek i Annę Rogowską, które regularnie przywoziły medale z wielkich imprez. W 2009 roku obie znakomicie wykorzystały potknięcie Jeleny Isinbajewej. Podczas mistrzostw świata w Berlinie, kiedy „Caryca Tyczki” nie zaliczyła żadnej wysokości, to Polki stanęły na dwóch najwyższych stopniach podium. Ale wraz z zakończeniem przez nich karier sportowych, polskie sukcesy w skoku o tyczce kobiet zniknęły.

Wszystko wskazywało na to, że męską tyczkę spotka taki sam los. W końcu tu również przez lata mieliśmy wewnętrzną rywalizację Piotra Liska z Pawłem Wojciechowskim. Do nich potrafił – nomen omen – doskakiwać Robert Sobera, i tak tyczka stała się naszym mocnym punktem na imprezach rangi mistrzowskiej. Niestety, Wojciechowski i Sobera od trzech lat nie są w stanie skoczyć wyżej, niż ponad 5.70 m. Z kolei Lisek oscyluje wokół 5.80. Jednak sam zdaje sobie sprawę z tego, że stać go na to, by skakać co najmniej 10 centymetrów wyżej. Bo tylko takie rezultaty gwarantują medale mistrzostw świata czy Europy.

Konkurs o prym w kraju sam w sobie był emocjonujący – w końcu nie często zdarza się oglądać dogrywki w takich zmaganiach. Ale jednak stał na stosunkowo niskim poziomie, a Liskowi do tytułu wystarczyło pokonanie wysokości 5.65. Stąd słuszne były obawy tych, którzy wieszczyli męskiej tyczce chude lata, kiedy tylko Piotrek obniży loty.

Jednak w Suwałkach dla polskiej tyczki pojawił się promyk nadziei. Czwarte miejsce, po bardzo dobrym skakaniu, zajął Michał Gawenda. Zawodnik któremu wówczas brakowało pięciu dni do ukończenia siedemnastu lat, w trzeciej próbie przeskoczył 5.40. Ustanowił nowy rekord Polski w kategorii U18 i niewiele zabrakło mu do podium. Trzeci na mistrzostwach Karol Pawlik zgarnął brąz tylko dlatego, że uporał się z tą wysokością w dwóch skokach.

W Jerozolimie Gawenda nie skoczył tak wysoko – zatrzymał się na wysokości 5.10. Ale to w zupełności wystarczyło do tego, by zdobyć złoty medal w kategorii U18. I niech ta różnica świadczy o tym, jak długa droga czeka jeszcze Michała, by włączył się do seniorskiej rywalizacji na międzynarodowym poziomie. Ale też jakim potencjałem dysponuje Polak, którego rezultat z mistrzostw Polski wciąż jest najlepszy na świecie w kategorii U18.

Reklama

Na marginesie dodajmy, że dziś w rywalizacji juniorek z dobrej strony pokazała się Lilly Nichols – Polka urodzona w USA, którą trenuje mama Anna, była skoczkini o tyczce. Lilly zajęła dziś czwarte miejsce. Skoczyła tyle, ile trzecia Szwedka Ella Uddenas – 3.85. Obie nie sprostały już wyższej wysokości. Nichols przegrała medal przez pokonanie 3.85 w drugiej próbie, podczas gdy Szwedka dokonała tego za pierwszym razem.

POLSKA STOI… SPRINTEM

Gdybyśmy jeszcze niedawno usłyszeli taką tezę, to moglibyśmy się tylko pukać w głowy. Młociarze – to nasz atut. Średniodystansowcy? Owszem, na 800 czy 1500 metrów nasi rodacy mieli znakomite wyniki. Jeżeli mieliśmy swoje atuty w sprintach, to zwykle chodziło o ten najdłuższy – bieg na 400 metrów. Tam, w szczególności w sztafetach, gdzie liczy się również taktyka i zgranie, rzeczywiście osiągamy sukcesy. Jak na warunki europejskie, znakomite mamy znakomite Justynę Świety-Ersetic, Natalię Kaczmarek czy Annę Kiełbasińską. Jednak poza Aniołkami Matusińskiego, w sprintach – w szczególności na 100 i 200 metrów – nie mieliśmy czego szukać.

Aż w tym sezonie nadszedł przełom. Wśród kobiet Polki biegają najszybciej od lat – o czym więcej możecie przeczytać w tym miejscu. Z kolei mistrzostwa Europy juniorów młodszych w Jerozolimie pokazały, że w rywalizacji mężczyzn też wcale nie musimy być sprinterską pustynią. Na 400 metrów brązowy medal wywalczył Adrian Wójciak. Ale jak wspomnieliśmy – cztery setki to dystans, na którym Polacy potrafią biegać.

Jednak na 200 metrów na najniższym stopniu podium stanął Michał Gorzkowicz. Choć Michał zapewne większe emocje przeżył już po swoim starcie, niż w jego trakcie. Okazało się bowiem, że Polak (oraz Brytyjczyk Dean Patterson) zostali zdyskwalifikowani za przekroczenie linii swoich torów podczas biegu. Obóz naszej reprezentacji oprotestował tę decyzję sędziów. Na całe szczęście, protest został rozpatrzony pozytywnie, a medal, po chwilach trwogi, powrócił do Gorzkowicza.

Ale to jeszcze nie wszystko. Prawdziwą furorę zrobił Marek Zakrzewski, który startował na dystansie 100 metrów. Polak w finale pobiegł fenomenalnie i wywalczył tytuł mistrza Europy juniorów młodszych! Mało tego, z czasem 10.32 pobił rekord imprezy. Jeżeli ten wyczyn nie robi na was wrażenia z uwagi na skromną historię imprezy, to dodajmy, że kolejni na podium Isak Hughes ze Szwecji oraz Benedikt Thomas Wallstein z Niemiec, pobili krajowe rekordy w tej kategorii wiekowej. Warto podkreślić, że Zakrzewski ma szesnaście lat – zatem rywalizował z zawodnikami, którzy są rok starsi od niego. Rok w takim wieku to ogromna różnica pod względem zarówno rozwoju fizycznego, jak i doświadczenia. Tymczasem Marek dał radę.

POWÓD DO ZADOWOLENIA? WSZECHSTRONNOŚĆ

Polscy juniorzy dobrze spisali się zarówno w konkurencjach technicznych, jak i biegowych. Nasze talenty pokazały się zarówno w konkurencjach, które są z nami utożsamiane, ale też i w takich, z którymi od dawna nie byliśmy kojarzeni.

Spośród wszystkich medali, nie wymieniliśmy jeszcze naszego srebrnego rodzynka – Jakuba Waleckiego. Polak w skoku wzwyż uległ tylko Matii Furlaniemu z Włoch, ale wynikiem 2.13 poprawił swój rekord życiowy. Z kolei dziś w rzucie dyskiem kobiet – jednej z ostatnich konkurencji, która była rozgrywane na zawodach – nową życiówkę ustanowiła Anna Kicińska. Dodajmy, że Anna w dzisiejszym konkursie aż czterokrotnie (!) pobiła swój rekord życiowy. W pierwszej próbie rzuciła 45.71, co już było znakomitym wynikiem. Ostatecznie Polka zatrzymała się na 46.60 co dało jej brązowy medal.

Ostatnimi czasy utarło się hasło, że polska lekkoatletyka młotem stoi. I o ile chcielibyśmy, by nasi młociarze wciąż dominowali tak, jak mają to w zwyczaju, oraz doczekali się równie znakomitych następców, o tyle jeszcze bardziej cieszy nas, że w Polsce królowa sportu nie opiera się wyłącznie na jednej konkurencji. A przecież w niektórych startach naszym juniorom naprawdę niewiele zabrakło do medalu. Wspomnieliśmy już Lilly Nichols, czwartą w skoku o tyczce. Również na czwartym miejscu bieg na 1500 metrów ukończyła Zuzanna Wiernicka. Marii Jarosińskiej w biegu na 200 metrów do medalu zabrakło sześć tysięcznych sekundy.

PARTNEREM GŁÓWNYM POLSKIEJ LEKKOATLETYKI JEST PKN ORLEN

Ci młodzi ludzie w niedalekiej przyszłości będą mogli godnie reprezentować nasz kraj w tych najważniejszych, seniorskich rozgrywkach. Udowodnili, wcale nie są na straconej pozycji względem rówieśników z innych krajów Starego Kontynentu. Wystarczy ich tylko otoczyć mądrymi ludźmi, którzy odpowiednio poprowadzą ich kariery.

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?
EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
3
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Inne sporty

Komentarze

1 komentarz

Loading...