Skateboarding, wspinaczka sportowa, karate, surfing oraz koszykówka 3×3 – to sporty, które miały swój debiut podczas igrzysk w Tokio. Debiut, jakby nie patrzeć, udany. Przyciągnęły do siebie kibiców, wykreowały parę nowych gwiazd. Następna w kolejce może być rywalizacja… inspirowana Ninja Warrior, która ma szansę pojawić się na igrzyskach w Los Angeles, zastępując jeździectwo w składzie pięcioboju nowoczesnego.
Ninja Warrior to program, o którym zapewne słyszeliście. W telewizji pokazał się po raz pierwszy w 1997 roku w Japonii, pod nazwą “Sasuke”. Z czasem zyskiwał coraz większą popularność i tworzył swoje edycje w różnych krajach – od 2019 roku jest obecny również w Polsce. I też cieszy się niemałą widownią.
Tylko no właśnie – mało kto mógł się spodziewać, że ninja pojawią się na igrzyskach. A to naprawdę możliwe. Co tylko pokazuje, że MKOl kontynuuje swoją misję odświeżenia programu igrzysk.
Spis treści
Stuletnia tradycja
W tym miejscu musimy jeszcze raz zaznaczyć – przechodzenie toru przeszkód (na czym oczywiście polega cała zabawa w Ninja Warrior) nie stanie się, przynajmniej na razie, osobną dyscypliną. Pomysł jest taki, że było częścią pięcioboju nowoczesnego.
Mówimy o sporcie, który na igrzyskach jest obecny od 1912 roku, i którego pomysłodawcą był sam Pierre de Coubertin (niektóre źródła podają też Viktora Balcka). Inna sprawa, że od wielu lat znajduje się na krawędzi, jeśli chodzi o pozostanie w programie igrzysk. Już na początku XXI wieku pojawiły się głosy, że to dyscyplina niszowa, którą ogląda się głównie w Europie Wschodniej.
Za sprawą głosowania MKOl ustalił jednak, że ten sport będzie częścią igrzysk przynajmniej do 2012 roku. Potem mieliśmy powtórkę z rozrywki i zdecydowano, że pięciobój nowoczesny jednak będzie obecny też w Rio de Janeiro oraz Tokio.
W międzyczasie doszło do zmian w przepisach. Przede wszystkim rywalizacja, która swego czasu była rozciągnięta na pięć dni, w Tokio została zamknięta w jeden (niegdyś samo strzelanie potrafiło przeciągnąć się do… kilkunastu godzin). Na dodatek bieg przełajowy “połączono” ze strzelaniem, tworząc coś w stylu biathlonu. Oprócz nich w skład pięcioboju wchodziły też oczywiście pływanie, szermierka oraz jeździectwo.
I właśnie te ostatnie może zostać zastąpione przez format znany z Ninja Warrior (prawdopodobnie z jednym wyjątkiem – zawodnicy nie będą wpadać do wody, przeszkody zostaną rozmieszczone na lądzie).
Znęcanie się nad zwierzętami?
To wszystko pokłosie wydarzeń, ba, skandalu z ubiegłorocznych igrzysk.
Zacznijmy jednak od tego, że jeździectwo rozgrywane w pięcioboju różni się od tego tradycyjnego. Zawodnicy bowiem nie przygotowują do startu wcześniej swoich koni, tylko je… losują. W ten sposób mogą oczywiście trafić na lepszą albo gorszą jednostkę. Podobno w Tokio kilku pięcioboistów miało pecha, bo ich koń odstawał od reszty. Co kosztowało ich szansę na medal.
Największe kontrowersję wzbudził jednak incydent z udziałem Anniki Schleu. Niemka nie była w stanie kontrolować swojego konia, który “odmawiał” przeskoczenia przeszkody. Uderzyła go kilka razy batem, z toru zeszła ze łzami w oczach, a jej trenerka Kim Raisner uderzyła zwierzę z pięści, kiedy te znalazło się wystarczająco blisko barierek. Nikt nie miał wątpliwości – doszło do naruszenia granic dobrego smaku, ba, to wręcz zahaczało o okrucieństwo wobec zwierząt.
Sytuacja z igrzysk spotkała się oczywiście z reakcją PETA oraz innych organizacji dbających o bezpieczeństwo zwierząt. Mówiono, że konie zwyczajnie nie powinny być częścią igrzysk. Naciski, również ze strony MKOl-u, przyniosły skutek, ponieważ Międzynarodowa Unia Pięcioboju Nowoczesnego zadecydowała, że po igrzyskach w Paryżu konkurencja konna zostanie zastąpioną inną.
Oczywiście – nie wszystkim się to spodobało. Szczególnie samym pięcioboistom, którzy od zawsze rozwijali się na pięciu płaszczyznach. – Czy ktoś wyobraża sobie zamienić dyscyplinę, którą uprawia wyczynowo od wielu lat na jakąś inną? I co z ciągłością treningu? Jak zawodnicy przygotowujący się do Paryża mają w międzyczasie uczyć się (tak, bo o nauce tu mowa) kolejnej dyscypliny? Brzmi to jak żart – pisała na facebooku Oktawia Nowacka, nasza medalistka olimpijska z Rio de Janeiro.
Swoje zaniepokojenie wyrażała też choćby Kate Allenby, wielokrotna mistrzyni świata. – To musi zostać jeszcze raz przegadane, bo to nie jest pięciobój nowoczesny, jeśli nie ma w sobie jazdy konnej – mówiła dla “The Guardian”.
No ale cóż – wszelkie komentarze niewiele dały. Bo mówimy o sprawie, która została już przesądzona. Pytanie, które należy sobie zadać, brzmi: czy skończy się na czteroboju (to znaczy w miejsce jazdy nie dojdzie nowa konkurencja), czy w pięcioboju pojawi się kolarstwo (pierwotny pomysł), czy faktycznie przechodzenie toru z przeszkodami?
Najwięcej emocji wzbudza oczywiście ostatnia opcja – w maju 2022 roku Międzynarodowa Unia Pięcioboju Nowoczesnego zdecydowała zresztą, że zostanie ona poddana testom, po których dojdzie do ostatecznego głosowania.
W ślady poprzedników?
Rywalizacja w stylu Ninja Warrior dla niektórych ma więcej wspólnego z zabawą niż “prawdziwym” sportem, ale mądre głowy doskonale wiedzą, co robią. MKOl otwierał się w ostatnich latach na nowe dyscypliny (pięciobój nowoczesny bez jazdy konnej nowy by nie był, ale za to odświeżony). Jak wspomnieliśmy wyżej: na igrzyskach w Tokio zadebiutowały skateboarding, wspinaczka sportowa, koszykówka 3×3, karate oraz surfing (do programu wrócił też baseball/softball), natomiast w Paryżu ma pojawić się breakdance.
Wszystkie te dyscypliny mają wspólną cechę – są szybkie, łatwe do przyswojenia, oraz – przynajmniej w teorii – przemawiają do młodych ludzi.
Z polskiej perspektywy: koszykówka grana w formacie trzech na trzech zyskała wielu zwolenników. W początkowych dniach imprezy w Tokio – zanim do gry weszła lekkoatletyka, która skradła show – wywoływała u nas zarówno emocje, jak i frustracje (ze względu na rozczarowujące wyniki Polaków). Mało kto przechodził obojętnie wobec meczów Michaela Hicka oraz spółki.
Jeśli natomiast chodzi o wspinaczkę sportową – ze świetnej strony pokazała się Aleksandra Mirosław. Zawodniczka Grupy Sportowej ORLEN po igrzyskach zresztą zyskuje na rozpoznawalności, bije rekordy świata i bez wątpienia będzie przystępować do imprezy w Paryżu jako potencjalna kandydatka do złota olimpijskiego.
Świat natomiast ekscytował się między innymi poczynaniami trzynastoletniej Sky Brown, która zdobyła brązowy medal w rywalizacji skateboardzistek. Dla Brytyjczyków, czyli swoich rodaków, była bez wątpienia jedną z najbardziej wyróżniających się postaci igrzysk. Generalnie jeśli mówiono o sukcesie imprezy w Tokio, często przypominano w tym kontekście o debiucie nowych dyscyplin.
Czego to wszystko dowodzi? Że opłaca się eksperymentować.
To już się dzieje
Nie mówimy o odległym projekcie, który jest bardzo daleki od realizacji. Tak się bowiem składa, że tor przeszkód w zawodach pięcioboju nowoczesnego pojawił się w dniach… 27-28 czerwca. Miało to miejsce w Ankarze, tuż po zakończeniu rywalizacji w Pucharze Świata w tej dyscyplinie. – Międzynarodowa Unia Pięcioboju Nowoczesnego jest w trakcie kompleksowego i transparentnego procesu transformacji pięcioboju nowoczesnego w jeden z najpopularniejszych, najbardziej dostępnych i najbardziej ekscytujących sportów w olimpijskich programie – zapowiada Klaus Schormann, prezydent Unii (za “CBS Sports”).
Co ciekawe – w Ankarze na torze rywalizowali nie tylko profesjonalni pięcioboiści, ale również zawodnicy mający za sobą udział w programach “Ninja Warrior”. Mówimy oczywiście o pierwszej fazie testów – to, jak jeden z elementów pięcioboju będzie wyglądał ostatecznie, zostanie jeszcze ustalone. Unia oraz MKOl zamierzają współpracować z Tokyo Broadcasting System, czyli japońską telewizją odpowiedzialną za powstanie Ninja Warrior (a właściwie Sasuke).
– Myślę, że tor przeszkód to dobry wybór jako piąta konkurencja, ponieważ to dynamiczna, szybka i przyciągająca zainteresowanie mediów rywalizacja. Spodoba się zarówno widzom, jak i samym zawodnikom. Tor przeszkód będzie wymagał od pięcioboistów przede wszystkim mocnej pracy górnych części ciała – opowiadał Dimitri Houles, triumfator zawodów w Ankarze.
Tymczasem Klaus Schormann raz jeszcze zwracał uwagę na to, jak nowa konkurencja odświeży pięciobój nowoczesny. – To był pierwszy krok w kierunku młodzieżowej, miejskiej, dostępnej rzeczywistości w naszym sporcie. Nie mówimy tylko o prostym zastąpieniu jednej konkurencji kolejną. Tor przeszkód przetransformuje pięciobój nowoczesny w przyjazny telewizji multi-sport, który będzie przyciągał młodszych fanów oraz sponsorów z całego świata.
Łatwo zrozumieć jakie plany mają władze pięcioboju nowoczesnego. Nie chcą zostać w tyle. Myślą o tym samym, co – na przykład – ludzie, którzy uważają, że piłka nożna traci młodszych widzów. Wszystko ma być szybsze, bardziej nowoczesne, przejrzyste i przyjazne telewizyjnym realiom.
Fot. Newspix.pl