Reklama

Co za wojna! Gamrot wygrywa i jest u bram ścisłej czołówki dywizji lekkiej w UFC

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

26 czerwca 2022, 07:58 • 4 min czytania 10 komentarzy

To był pokaz MMA na absolutnie najwyższym poziomie. W walce Mateusza Gamrota z Armanem Carukjanem było wszystko – nokdaun, kapitalne kotły parterowe, obalenia, kontry. 25 minut permanentnej akcji. I Polak wyszedł z niej zwycięsko na kartach sędziowskich (48-47, 48-47, 48-47). „Gamer” tym zwycięstwem ustawił się na przodzie kolejki do ścisłej czołówki dywizji lekkiej UFC.

Co za wojna! Gamrot wygrywa i jest u bram ścisłej czołówki dywizji lekkiej w UFC

O niektórych walkach mówi się, że są eliminatorami do pasa. Ale starcie Carukjana z Gamrotem było eliminatorem do szybszego kroku naprzód. Obaj są przyszłością dywizji i efektownie pną się w górę jednej z bardziej wyrównanych kategorii wagowych w całej federacji. W dywizji lekkiej kolejka do walk o pas mistrzowski jest długa, a w drugiej połowie pierwszej dziesiątki są takie nazwiska jak McGregor czy Ferguson. UFC uznało, że nie da się dłużej zatrzymywać dinozaurów na szczycie rankingów, trzeba tam dopuścić trochę świeżej krwi. Fiziewa zestawiono z dos Anjosem, a Carukjan z Gamrotem mieli wyłonić spośród siebie zawodnika, który usiądzie przy stole z najgroźniejszymi zawodnikami kategorii lekkiej.

Carukjan był dość wyraźny faworytem u bukmacherów. Teoretycznie groźniejszy w stójce, bardziej eksplozywny na nogach, ale i młodszy, mogący jednym łokciem trafionym w klinczu zgasić rywalowi światło. Ale Gamrot wiedział, że ma większe doświadczenie w pięciorundowych bojach. Walka wieczoru „UFC Vegas 57” zapowiadała się pysznie.

Dwie pierwsze rundy należały do Ormianina. To on dyktował tempo i zgrabnie ustawiał sobie przeciwnika. Obaj byli jeszcze na tyle eksplozywni, że każda próba sprowadzenia kończyła się niepowodzeniem – martwić to mogło kibiców Polaka, który kilkukrotnie szedł po obalenie za jedną nogę. Swoje zagrania firmowe. Ale Carukjan pokazywał, że na sesjach z rozciągania się nie oszczędza i był w stanie utrzymać się w pionie. W dodatku młodszy z bohaterów main eventu bardzo mocno kąsał Polaka kopnięciami na korpus. Zwłaszcza wtedy, gdy „Gamer” ustawiał się pod pozycję mańkuta. Jedno z kopnięć na tułów z drugiej rundy wywołało taki dźwięk, że aż echo przeszło przez halę Apex.

Trzecia runda była bodaj najbardziej wyrównana ze wszystkich pięciu. Obaj mogli po cichu liczyć, że ją skradli, a przy pięciorundowym boju ta trzecia odsłona tego starcia miała być języczkiem u wagi. Na korzyść Gamrota działały tutaj trafienia w klinczu, ponad minuta pracy z góry i więcej uderzeń trafionych. Kilka smagnięć Ormianina na tułów Polaka mogło jednak przeważyć tę rundę na jego korzyść. Na szczęście – co wiemy już po werdykcie – tak się nie stało.

Reklama

Finiszem zapachniało też w rundzie czwartej i to… w obie strony. Najpierw nogi ugięły się pod Gamrotem, który przyjął mocnego back-fista prosto na szczękę. Polak klapnął tyłkiem na deskach, ale momentalnie ruszył po nogi Ormianina i wyglądało to tak, jakby wielkiego wrażenia na nim ten cios nie zrobił.

Nie wykluczamy, że sędziowie wcale tego nokdaunu widzieć nie musieli. A rundę mocno zaakcentował już reprezentant ATT i Czerwonego Smoka – próbą duszenia zza pleców i ciosach uderzanych w spakowanego pod siatką Carukjana.

Na werdykt obaj czekali bardzo nerwowo. Ale to ręka Polaka poszła w górę. Carukjan był zdruzgotany, nie mógł pogodzić się z porażką, nie rozumiał werdyktu, choć docenił klasę rywala. Gamrota za to roznosiło z radości i jeszcze kilka chwil po wyjściu z oktagonu było słychać okrzyki radości jego samego i jego sztabu. – Chcę walczyć z Justinem Gaethje. To najbrutalniejszy gość w dywizji. Chcę się z nim bić – mówił po walce Gamrot. A ze świata spływały wyrazy uznania dla obu zawodników z walki wieczoru, bo to było 25 minut bitki na absolutnie najwyższym poziomie technicznym. Gratulacje składali m.in. Beneil Dariush, Joanna Jędrzejczyk, Cody Garbrandt, Michael Chiesa, a już pod oktagonem gratulacje Gamrotowi złożył Chabib Nurmagomedow, były mistrz dywizji lekkiej UFC.

Reklama

Czy następny przed „Gamerem” faktycznie będzie Gaethje, niedawny pretendent do pasa? Trudno powiedzieć – w czołówce jest kilku zawodników, którzy mogliby zostać zestawieni z Polakiem. Michael Chandler wydaje się ciekawą opcją, walka z Tonym Fergusonem mogłaby być łatwiejsza niż z Carukjanem, ale bardziej kasowa i opłacalna PR-owo. McGregor, czekający na walkę o pas Makaczew, klubowy kolega Poirier…  Jednego jesteśmy pewni – dzisiejszego wieczoru stało się już jasne, że Gamrot nie jest „jednym z pukających do czołówki dywizji lekkiej UFC”. On stoi pierwszy w kolejce do stołu, przy którym siedzi już absolutna elita. Jeśli wygra jeszcze raz, to wtedy już na pewno będzie w samej elicie. A jeśli wygra raz jeszcze, to już będzie miał pas na biodrach.

Czytaj więcej o MMA: 

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Inne sporty

MMA

Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC

Szymon Szczepanik
2
Od krwawego sportu do Conora. Najważniejsze momenty w historii UFC
MMA

Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Bartek Wylęgała
51
Nie lubię Donalda Trumpa. O brudnych związkach Republikanów ze światem sportu

Komentarze

10 komentarzy

Loading...