W pierwszym turnieju tegorocznej Ligi Narodów – w Ottawie – Nikola Grbić korzystał w dużej mierze z graczy w teorii rezerwowych. Do Kanady nie polecieli bowiem między innymi zawodnicy ZAKSY, którzy odpoczywali po długim sezonie, czy też siatkarze tacy jak Paweł Zatorski i Bartosz Kurek. W Bułgarii już jednak znaleźli się wszyscy. Efekt? Dziś nasi zawodnicy poradzili sobie z Brazylią wygrywając 3:1 (25:16, 22:25, 25:16, 25:22).

Spis treści
To już nie ta Brazylia
Wiadomo, jak kojarzą się w siatkówce nasi dzisiejsi rywale – potęga. W pierwszych kilkunastu latach XX wieku to oni rządzili w tym sporcie. Trzy razy z rzędu (2002-2010) byli mistrzami świata, potem meldowali się też w kolejnych dwóch finałach, ale tam już przegrywali z Polską. Czterokrotnie Brazylijczycy grali też w finale igrzysk olimpijskich, wygrywali w 2004 i 2016 roku. Liga Światowa? Osiem zwycięstw, pięć razy drudzy. W Lidze Narodów też już zdążyli triumfować – w poprzednim sezonie, pokonując Polaków w decydującym meczu.
Tyle że teraz to już nie te sama ekipa. Dowodzeni przez Renana Dal Zotto siatkarze w tegorocznej LN przegrali już dwa mecze, w tym… z Chinami. I to 0:3. O ich gorszej postawie wiele się mówi, co nie zmienia jednak faktu, że w ostatnich latach – po MŚ 2018 – przegrywaliśmy z nimi regularnie. A poza tym to wciąż drużyna napakowana gwiazdami, takimi jak Ricardo Lucarelli czy Joandry Leal. Trzeba się ich obawiać mimo słabszych rezultatów. Zresztą warto się zastanowić skąd one się biorą. Gdy wczoraj pytaliśmy o to Ireneusza Kłosa, 337-krotnego reprezentanta Polski, odpowiedział tak:
– Wydaje mi się, że Brazylijczycy popełnili błąd, bo za późno przeszli wymianę pokoleniową, dokonali zmian w swoim zespole. Do tej pory grali głównie żelazną siódemką, ósemką. A młodsi nie byli dopuszczani do pierwszego składu, trudno było im się przedrzeć. I teraz trochę widać tego konsekwencję. Nie mają tego co my, że mogą wystawić dwie równorzędne szóstki i wygrywać. Teoretycznie jesteśmy w lepszej sytuacji niż Brazylia, ale wszystko zweryfikuje boisko.
No właśnie, boisko. Bo wiadomo było, że Brazylijczycy poślą na Polskę najprawdopodobniej wszystko, co mają najlepszego. Ale i my – w przeciwieństwie do turnieju w Ottawie – tak właśnie zrobiliśmy. I wyszło, że, przynajmniej w tym momencie, jesteśmy lepsi.
Poserwowane
Właściwie już kilka pierwszych piłek powiedziało nam – nawet jeśli wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy – jak będzie wyglądać to spotkanie. Polacy zdobyli pięć punktów z rzędu, a Mateusz Bieniek posłał od razu dwa asy. I to ustawiło całą partię, bo Brazylijczycy nie byli w stanie się do nas zbliżyć. A że po drodze doszły kolejne trzy asy (jeden Bieńka, dwa Kamila Semeniuka), to jeszcze im odskoczyliśmy. Zresztą dobrze funkcjonował też polski blok, a i gra w kontrze nam się wyraźnie układała.
Pisząc krótko: byliśmy zdecydowanie lepsi. I zasłużenie wygraliśmy 25:16.
Oczywistym wydawało się, że takiej dyspozycji nie utrzymamy przez całe spotkanie. Liczyliśmy jednak, że i w drugim secie rywali ogramy. Tymczasem to oni weszli na wyższy poziom. Fantastycznie grał przede wszystkim Alan, którego ataków nasi zawodnicy nie potrafili zatrzymać. A gdy ze skutecznymi zagraniami dołączył do niego Leal, to wyraźnie było widać, że mieliśmy problem. Canarinhos odskoczyli nam nawet na pięć punktów. Polacy jeszcze starali się odrobić straty, zbliżyli się nawet na jeden punkt (19:20), ale tak jak przez całą partię, tak i w końcówce znakomicie zagrał Alan. I to Brazylijczycy wygrali.
I znów – zakładany scenariusz się nie sprawdził. Gdy spodziewaliśmy się wyrównanego trzeciego seta, to wszystko potoczyło się inaczej. I dobrze, bo jak w pierwszej partii – to Polacy byli lepsi. Na początku seta wyróżniał się zwłaszcza Olek Śliwka, który – zresztą podobnie jak Semeniuk – znakomicie współpracował z występującym dziś na pozycji rozgrywającego Marcinem Januszem. A zwracaliśmy na to uwagę tym bardziej, że to Janusz ma być nową „jedynką” na naszym rozegraniu. Wiadomo, ze Śliwką i Semeniukiem zna się z klubu, trochę gorzej było na razie z jego zrozumieniem z Bartoszem Kurkiem, ale to i tak był naprawdę solidny występ Marcina. Podobnie jak i całej kadry, która trzeciego seta wygrała jak pierwszego – do 16.
Czwarty miał za to dwa oblicza. W tym pierwszym to Polacy rozbijali Brazylię. Bieniek wciąż znakomicie serwował (łącznie siedem asów), swoje robił Semeniuk, a przewaga naszej kadry szybko wzrosła nawet do dziesięciu punktów (18:8). Grbić z tego skorzystał i dał zagrać kilku rezerwowym – choćby Łukaszowi Kaczmarkowi – ale nagle wszystko zaczęło się zmieniać. I to drugie oblicze tego seta. Bo gdy na zagrywkę u naszych rywali wszedł Leal, to Brazylijczycy zdobyli siedem punktów z rzędu i zrobiło się 18:15, a potem nawet 20:18. Polacy utrzymali jednak nerwy na wodzy i wygrali 25:22. A całe spotkanie 3:1.
Gdzie szukać przyczyn wygranej? Przede wszystkim w serwisie. Zagrywką zdobyliśmy o 12 punktów (13:1) od rywali! Lepiej radziliśmy sobie też w bloku (7:5), dodatkowo Brazylia oddała nam o cztery punkty więcej własnymi błędami. To zresztą też ważne, bo minimalizowanie liczby tych ostatnich jest istotne. Zwłaszcza w meczu z rywalami z najwyższej półki.
Co teraz?
W Bułgarii Polacy zagrają jeszcze trzy mecze – z Kanadą (już jutro o 12:30), Australią i USA. Bardzo ciekawy powinien być zwłaszcza ten ostatni, bo Amerykanie są niesamowicie napędzeni – pierwszy turniej tegorocznej Ligi Narodów zakończyli bez porażki i tylko z Japończykami (wygrana 3:2) mieli większe problemy. Dziś za to zagrają z Serbią i ten mecz wiele powie nam o dyspozycji, w jakiej zjawili się w Europie. A więc i o tym, jak groźni będą w starciu z nami.
Chociaż tutaj osiagny sukcesy. Liga mistrxow finale piłki ręcznej. Liga mistrzow trumf siatkówki . A w piłce nożnej dziadostwo i jeszcze oglądany pierwszecrufny eliminacji xd
Powiedzcie mi jaki was cel w tym, że notorycznie się porównujecie z piłkarzami? To jest co najwyżej szukanie atencji i prowadzenie do gównoburzy. Skoro sukcesy siatkarzy nie potrafia podnieść tego sportu powyżej piłki nożnej to o czym my mówimy? Siatkówka wręcz zalicza powolny regres popularności w Polsce oraz też na świecie.
Za to piłka nożna zalicza progres popularności xD. Chłopie, wygooglaj sobie oglądalność chociażby meczów Polaków na Euro 2020 i porównaj to z mundialem 2018. Z Euro 2016 lepiej nie porównuj, bo zawał gwarantowany.
Mówiłem gdzieś że piłka nożna zalicza progres? Nie? To w taki razie po co taki komentarz? Przestańcie płakać najpierw że siatkówka nie jest tak doceniana jak być powinna by tylko takim czymś zniechęcacie ludzi do tego sportu.
A czy ja napisałem gdzieś, że siatkówka powinna być doceniana? Nie? To w takim razie po co taki komentarz?
Sam zacząłeś temat od czegoś czego nie napisałem, więc odwdzięczam się tym samym.
Jedyny sport w jakim Polacy coś znaczą. Nieważne, że przebijankę uprawia się zawodowo w 15 krajach na świecie 🙂
Biedaku, musisz mieć straszne kompleksy względem innych krajów. 🙂 Myślisz, że takich Chińczyków obchodzi, że nikt nie uprawia ping-ponga, albo mieszkańców Indii, że nikt nie uprawia krykieta? Mają to głęboko w piździe. W sporcie zawodowym chodzi przede wszystkim o emocje. Skoro nasi siatkarze je wywołują (i to zazwyczaj pozytywne), bez względu na to, jak popularny jest to sport na świecie, to super. O to chodzi. Kibice siatkarscy, w przeciwieństwie do piłkarskich, na ogół się cieszą. Piłkarscy są głównie wkurwieni. Ale co się dziwić, skoro w ich skład wchodzą między innymi zakompleksione smucikonie takie jak ty.
Na ogól się cieszą, ale równocześnie płaczą że tylko o piłkarzach się mówi.
akurat tenis stołowy (nie pjngpong gosciu) jest drugą najpopularniejszą dyscypliną na świecie w liczbie grających zawodowo i amatosko
Ciekawe co polacy potrafia uprawiac oprocz siatki.
Kopanie sie po czole w obsranych gaciach gdy na murawe wyjdzie ktos silniejszy niz gibraltar nie mozna nazwac futbolem.
weź wypierdalaj na wykop
Napisze jeszcze raz. Tylko j wyłącznie siatkowka i ręczna. Tutaj są sukcesy. Piłka nożna dziadostwo. Nie wiem czemu to sport narodowy piłka nożna nawet jeśli mało drużyn gra to co. W piłę można też mało drużyny gra ale nie moja wina że przegrywamy z Slowacja
Dobra skończ już z tym, piłka nożna bedzie zawsze nr 1 niezależnie od wyników
Eh
Gdy trenerem Grbić
każdego można bić.
Wyrzucenie Kubiaka i jego grupy daje efekty.
A na igrzyskach znowu będzie w trąbę.