Reklama

Maciej Skorża jest zwycięzcą. I życie toczy się dalej

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

06 czerwca 2022, 22:42 • 4 min czytania 33 komentarzy

Maciej Skorża jest zwycięzcą. Jest zwycięzcą, bo wygrał mistrzostwo kraju na stulecie istnienia Lecha Poznań. I jest zwycięzcą, bo trzy tygodnie po triumfalnej fecie zdecydował się na odejście z klubu z przyczyn osobistych. 

Maciej Skorża jest zwycięzcą. I życie toczy się dalej

Skorża nie osieroca drużyny Kolejorza. Ostatnie dwanaście miesięcy poświęcił na zaprojektowanie silnej, skonsolidowanej i zdrowej ekipy, która przezwyciężyła demony z ostatnich sezonów i sięgnęła po wymarzony sukces. Nie mamy prawa do osądzania decyzji pięćdziesięcioletniego fachowca. Zdecydowały powody osobiste. Powody, jak słyszymy, autentycznie poważne, prawdziwie prywatne i godne uszanowania. Takie, przy których piłka nożna nie ma żadnego znaczenia i musi zejść na drugi plan.

Skorża jest zwycięzcą

 – Poprosiłem władze klubu o rozwiązanie obowiązującej umowy. Niestety z przyczyn osobistych, życiowych nie mogę kontynuować swojej pracy w Kolejorzu. Nie była to łatwa decyzja, ale innej po prostu nie mogłem podjąć. Niestety, muszę w tym momencie zrezygnować z projektu Lech i z piłki nożnej w ogóle – tłumaczy swoje posunięcie Maciej Skorża na oficjalnej stronie klubowej Lecha Poznań.

W tym miejscu powinniśmy postawić kropkę. Dać spokój. Pokiwać głową ze zrozumieniem. Nie produkować niepotrzebnych słów i zdań. Ale coś nam podpowiada, że Skorży należą się wyrazy szacunku za cały miniony rok. Bo to najbardziej utytułowany trener Ekstraklasy w trwającym wieku. Bo to człowiek, który sięgał po mistrzostwo Polski w trzech różnych mini-erach w polskim futbolowym światku – w 2008 i 2009 roku w Wiśle Kraków, w 2015 roku i 2022 roku w Lechu Poznań. Bo to fachowiec, który na nadwiślańskim trenerskim topie – z krótkimi przerwami – utrzymuje się od prawie dwóch dekad.

Reklama

I jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Maciej Skorża z minionego sezonu był najmądrzejszą i najlepszą wersją Macieja Skorży z całej jego kariery trenerskiej. Jego otoczenie przekonywało, że dojrzał, że nabrał zdrowego dystansu, że rzadziej zdarzały mu się wybuchy, że lepiej układał sobie relacje z piłkarzami, że nie uprawiał już chociażby tego „sztucznego profesjonalizmu”, który stracił go w oczach szatni Pogoni Szczecin. Dlatego też w takim stopniu współprace z nim chwalili sobie zawodnicy Lecha, choć przecież Kolejorz skompletował kadrę z dwoma-trzema prawie równorzędnymi graczami na każdą pozycję, więc o tarcia wcale nie było trudno. A jednak Skorża mądrze poprowadził swój zespół do najważniejszego celu – do mistrzostwa.

Wszelkie dywagacje o prowadzeniu samograja i wypełnieniu przyzwoitego minimum należy skwitować pobłażliwym uśmiechem. To była naprawdę wybitnie solidnie wykonana robota z obietnicami na dużo więcej.

Zespół Skorży wytrzymał wiosenne wahania formy, które zresztą przewidział już zimą, sugerując na jednej z konferencji prasowych, gdy Lech zimował jako lider, że jeszcze przyjdą dołki i spadki w tabeli. Podniósł zespół po słabiutkim występie i przerżniętym finale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa, który miał mentalną i matematyczną przewagę nad Lechem na ekstraklasowym finiszu, a jednak na koniec musiał oglądać jego plecy. I generalnie sprawił, że ten cały Lech znów stał się poważnym klubem. Zniknęła toksyczna atmosfera tymczasowości projektu. Wykreowali się liderzy. Pojawił się styl. Na stadion przy Bułgarskiej wrócili kibice. Wszystko toczyło się pięknie.

Aż do czasu. Aż do szóstego czerwca.

Ale takie jest życie, choć brzmi to jak żałosny banał, to taka jest prawda. Panie Macieju, dużo siły i jeszcze raz dużo siły, po prostu.

Reklama

Co czeka Lecha Poznań?

Taka kryzysowa i niezawiniona przez żadną ze stron sytuacja to też test dla władz Lecha Poznań. Wiadomo, że Karol Klimczak, Piotr Rutkowski i Tomasz Rząsa mogą teraz zamknąć się w swoich gabinetach i krzyczeć w bezradności, bo Maciej Skorża idealnie pasował do budowania nowej idei atrakcyjnego sportowo Kolejorza w wydaniu dłuższym niż na kilka miesięcy, ale tak bywa, że los płata najokrutniejsze figle, a ten ktoś u góry zaśmieje się rubasznie z każdego długofalowego planu.

W lipcu początek walki o Ligę Mistrzów i powrót Ekstraklasy.

Lato przyniesie nowe wyzwania.

Życie toczy się dalej.

Piłka wciąż się kręci. Trzeba będzie, choć to cholernie trudne zadanie, dobrać odpowiedniego trenera w taki sposób, żeby nie zmarnotrawił kapitału wypracowanego przez świetnego poprzednika. Cóż, trzeba trzymać kciuki. Tak samo jak za pana trenera Macieja Skorżę. Niech wszystko ułoży się panu w życiu osobistym i widzimy się ponownie w Ekstraklasie. Bo to pana miejsce w najlepszym tego zdania znaczeniu.

Czytaj więcej o Lechu Poznań:

fot. FotoPyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...