Reklama

„To najlepszy Lech, w jakim grałem. Czuję się liderem tej drużyny”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

30 kwietnia 2022, 15:32 • 6 min czytania 49 komentarzy

Czuję się liderem Lecha zarówno w szatni, jak i na boisku. Przychodziłem tutaj z bagażem doświadczeń. Zdobywałem tu mistrzostwo. Wiem jaka jest presja w takim klubie. Doskonale wiem czego tu się oczekuje i jaka tu panuje atmosfera. I mimo że w szatni są starsi zawodnicy ode mnie, to nie widzę powodu, bym tego sporego doświadczenia nie mógł przekazać drużynie – mówi Dawid Kownacki przed finałem Pucharu Polski. Zawodnik Lecha Poznań opowiada też o tym, czy w Kolejorzu się odbudował i czy powrót do Fortuny Dusseldorf jest sprawą pewną.

„To najlepszy Lech, w jakim grałem. Czuję się liderem tej drużyny”

***

Myślisz już tylko o tym poniedziałkowym finale Pucharu Polski?

Zwariowałbym, gdybym myślałem tylko o finale. Rozmawiamy w środę, więc jest jeszcze trochę czasu. Myślenie przez 24 godziny na dobę o jednym meczu sprawiłoby, że gdy dojdzie już do tego spotkania, to byłbym wszystkim przejedzony. Poza tym mam też swoje obowiązki w domu. Trzeba to wszystko balansować.

Stadion Narodowy ma coś w sobie szczególnego? Robi wrażenie na piłkarzach?

Reklama

Generalnie sama otoczka robi wrażenie, bo to jest jedno spotkanie decydujące o tym kto podniesie trofeum. Być może to sprawi, że stresu przed tym meczem będzie więcej. Nie ma nic piękniejszego niż granie na takim stadionie, grałem już tam wielokrotnie – w finale Pucharu Polski, w kadrze. Patrząc na zespół: nie sądzę, żeby to nas paraliżowało. Raczej będzie dodatkowym bodźcem motywacyjnym. Przed meczem w Grudziądzu mówiliśmy sobie, że gramy na takim mniejszym stadionie, ale jeśli wygramy, to zagramy na jednym z najpiękniejszych obiektów w Europie.

Koledzy obcokrajowcy też czują magię Narodowego?

Nie wiem, czy mieli styczność z tym stadionie. Ale spokojnie, przy Bułgarskiej też gramy przy 40 tysiącach kibiców, więc większej różnicy dla chłopaków nie będzie. Poza tym na finał wybiera się spora grupa naszych fanów, więc nie będzie tutaj dużej różnicy.

W podejściu mentalnym do tego meczu zmienia coś to, że z Rakowem rywalizujecie nie tylko o puchar, ale i o mistrzostwo?

Ciężko powiedzieć. Pamiętam, że w 2015 roku przegraliśmy finał Pucharu Polski z Legią, a rundę finałową zaczynaliśmy od meczu w Warszawie, wtedy wygraliśmy, przeskoczyliśmy ich w tabeli i zostaliśmy mistrzem. Nie ma tutaj reguły. Wtedy ciężko było nam przełknąć gorycz porażki, ale potrafiliśmy przekuć to w coś dobrego. Myślę, że i my, i Raków to zespoły na tyle doświadczone, że jeden mecz nie jest w stanie zmienić mentalności na finiszu sezonu.

Ciąży ci to, że nie wygrałeś żadnego z tych trzech ostatnich finałów Pucharu Polski?

Reklama

Uff… Nie patrzyłem tak na to. Mam świadomość tego, że nie mam tego trofeum w swojej gablocie. Ale czy ciąży? Nie, bardziej motywuje, by zdobyć o ten tytuł. Bardzo się cieszę, że mogę w nim zagrać, że finał wraca na Narodowy. Ale to nie jest tak, że świadomość trzech porażek na tym stadionie mi ciąży i deprymuje.

Pewnie przy powrocie do Lecha brałeś pod uwagę to, że możesz z Lechem coś zdobyć. Nie jest czasem tak, że dzisiaj jesteście bliżej zdobycia Pucharu Polski niż mistrzostwa?

Nie. Mamy takie same szanse na zdobycie pucharu, jak i mistrzostwa. Wiadomo, tutaj jest wszystko w naszych nogach i jeśli wygramy, to mamy co chcemy, a w lidze musimy liczyć na potknięcie Rakowa. Ale to są zupełnie inne historie. Tutaj masz 90 minut, wygrany bierze wszystko. W lidze z kolei zostały trzy kolejki, masz jakiś margines błędu, można odrobić punkty. Ale fakt, że przychodząc tutaj wiedziałem jakie są cele w klubie. Wiedziałem o co gramy. Po wyjeździe z Lecha nie grałem w klubach, które miały szanse na trofea. We Włoszech nie graliśmy o nic, w Bundeslidze były inne cele, tutaj możemy zdobyć podwójną koronę. Brakowało mi tego. Od dzieciaka uczyłem się, by walczyć o najwyższe cele, więc cieszyłem się, że podczas powrotu do Poznania będę mógł też powalczyć o bycie najlepszym.

Raków Lechowi nie leży. Remis i porażka w tym sezonie, Raków też w przeszłości wyrzucił Lecha z Pucharu Polski. Leży to wam na sercach?

Tu nie chodzi o udowadnianie tego kto jest lepszy. Przynajmniej ja tak do tego nie podchodzę. Znamy swoją siłę, wiemy na co na stać, przeanalizowaliśmy sobie te ostatnie mecze z Rakowem. Ale podejście do tego meczu nie jest takie, że „zagramy im na nosie”. Chcemy wygrać dla siebie. Mamy lepszy zespół, oni są bardzo dobrzy taktycznie, mądrze i cierpliwie rozgrywają spotkania.

Gdy wracałeś do Lecha, wówczas padały stwierdzenia, że „Kownacki wraca się odbudować”. Twoim zdaniem ta odbudowa stała się faktem?

Czy się odbudowałem… Zachowałbym to chyba jeszcze dla siebie. Ja mogę mieć swoje zdanie, a ludzie z boku czy dziennikarze często się z tym nie zgadzają. Nie chcę o tym mówić głośno – czy się odbudowałem, czy to moje sto procent. Sezon się nie skończył.

To na ile procent oceniasz swoją odbudowę?

Jeśli powiem, że na jeden, to ktoś uwierzy?

Jesteś tak surowy dla siebie?

To była odpowiedź hipotetyczna. Nie wiem, czy to jest 80% gotowości, czy 95%. Ciężko powiedzieć. Są ludzie od oceniania, przyzwyczaiłem się do tego. Myślę, że daję dużo drużynie, dokładam cegiełkę do momentu, w którym jesteśmy. Czas na podsumowania przyjdzie na koniec sezonu. Przecież inaczej będę oceniany w momencie, gdy zdobędziemy mistrzostwo i puchar, a inaczej, gdy skończymy sezon z pustymi rękoma.

Czujesz się liderem tego Lecha?

Tak. Zarówno w szatni, jak i na boisku. Przychodziłem tutaj z bagażem doświadczeń. Zdobywałem tu mistrzostwo. Wiem jaka jest presja w takim klubie. Doskonale wiem czego tu się oczekuje i jaka tu panuje atmosfera. I mimo że w szatni są starsi zawodnicy ode mnie, to nie widzę powodu, bym tego sporego doświadczenia nie mógł przekazać drużynie.

Trener wykorzysta cię i twoje doświadczenia związane z tymi finałami w odprawach przedmeczowych?

Nie wiem, ale wydaje mi się, że sztuczne pompowanie balonika przed meczem i nakręcanie się jeszcze mocniej powoduje więcej złego niż dobrego. Mówię to z własnego doświadczenia.

A ty sam to doświadczenie wykorzystujesz? Na zasadzie „cholera, trzy razy tam przegrałem, dość już tego”.

Nie, bo jeśli – odpukać – znowu by nie poszło po mojej myśli, to co wtedy? Myśląc w taki sposób w przypadku porażki mentalnie byłoby naprawdę słabo. Wrócę znów do tego 2015 roku – wtedy udanie zareagowaliśmy na przegraną, więc podchodzę do tego tak, że sezon nie kończy się w poniedziałek. Bardzo chcę wygrać, ale mam też dużą pokorę do tego sportu, wiemy jaki on jest. W futbolu nie ma sensu mówić „wygramy na sto procent”.

A dla ciebie ma znaczenie fakt, że z tym samym zespołem rywalizujecie zarówno o mistrzostwo, jak i o puchar?

Nie ma żadnego. Spotykają się dwie najlepsze drużyny w kraju, które musiały pokonać kilku rywali na tej drodze.

To najsilniejszy Lech, w którym grałeś?

Tak.

Trener Skorża mocno się zmienił przez te kilka lat?

Na pewno jest człowiekiem bardziej doświadczonym. Każdy z nas doświadczył przez te kilka lat rzeczy dobrych i złych. Każdy z nas został pchnięty w swoim kierunku przez okoliczności, które go poznały.

To pewne, że latem wracasz do Fortuny Dusseldorf?

Jest takie znane powiedzenie, że w życiu są pewne tylko dwie rzeczy… (śmiech) Mam ważny kontrakt z Fortuną. A jak będzie? Nie wiem. Sam o tym nie myślę. Powiedziałem sobie, że usiądę do tego po sezonie. Chcę był wyłączenie skupionym na tym sezonie. Nie wszystko zależy ode mnie. Mogę coś powiedzieć, ale mój los leży nie tylko w moich rękach.

Z Fortuny ktoś obserwuje cię w barwach Lecha?

Dostaję wiadomości po meczach od dyrektora sportowego Fortuny, więc wygląda na to, że mnie obserwują.

notował DS

WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Niższe ligi

Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Szymon Piórek
1
Mata spotkał się z Davidem Alabą. Austriak pozostał z koszulką Tajfunu Ostrów Lubelski

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników

Szymon Piórek
3
Wiceprezes ŁKS zapowiada rewolucję kadrową: Będziemy musieli zastąpić 13 zawodników
1 liga

Misiura: Na Ekstraklasę byłem gotowy już w 2020 roku

Szymon Piórek
0
Misiura: Na Ekstraklasę byłem gotowy już w 2020 roku

Komentarze

49 komentarzy

Loading...