Reklama

ZSRR, Pomarańczowa Rewolucja, Majdan. Jak Ukraina zrywała z Rosją

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

13 marca 2022, 14:57 • 22 min czytania 61 komentarzy

Ukraina nigdy nie była prawdziwym narodem. Nie ma żadnych tradycji państwowości — to fragment wystąpienia Władimira Putina, które poprzedzało rozpoczęcie inwazji w lutym 2022 roku. Dyktator wygłosił długą tyradę o tym, że Ukraina bez Rosji nie istnieje, a zmienianie tego stanu rzeczy nie tylko nie ma sensu, ale wręcz nie przystoi. Putin łgał jak najęty, naginał fakty, manipulował historią, jednak zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Że sama Ukraina w żadne jego słowo już nie wierzy.

ZSRR, Pomarańczowa Rewolucja, Majdan. Jak Ukraina zrywała z Rosją

2014 rok. “Zielone ludziki” działają na Krymie, a “niezależni” separatyści na wschodzie Ukrainy. Tych pierwszych witają pochody z rosyjskimi flagami. Krym świętuje powrót pod skrzydła matuszki. Relacje z Donbasu wspominają o babuszkach, które wręczają wojskowym pieniądze. Spełnia się ich skryte marzenie: to krok w kierunku odrodzenia ZSRR, za którym tak tęskni starsze, rosyjskojęzyczne pokolenie. Być może to właśnie tamte pochody zwycięstwa sprawiły, że Rosjanie nie uświadomili sobie, że wraz z rozpoczęciem wojny w 2014 roku definitywnie pożegnali się z szansami na rusyfikację Ukrainy. Uświadomiły ich o tym dopiero koktajle Mołotowa, które powitały czołgi i żołnierzy ze wschodu w lutym i marcu 2022 roku.

Bo Donbas to nie tylko wieszanie rosyjskich flag zamiast ukraińskich, ale i dwa miliony osób, które opuściły ten region po agresji Rosji. Krym, na którym od dawna stacjonowały rosyjskie wojska, nie mógł oddawać nastrojów całego kraju. Poparcie dla Rosji malało z roku na rok. W 2014 roku ponad 60% Ukraińców uważało sąsiada ze wschodu za bratni naród. Dwa lata później już tylko 50%. W 2022 roku, tuż przed rosyjską agresją, agencja “Rating” opublikowała sondaż, z którego wynika, że 68% Ukraińców opowiedziało się za członkostwem w Unii Europejskiej, co jest jednoznaczne z zerwaniem ze wschodem. Według badań i sondaży Putin jest tam nienawidzony bardziej niż Stalin.

Narodziny dyktatora. Skąd się wziął Władimir Putin?

– Jeszcze do 2014 r. wiele osób uważało się za Ukraińców, ale z silnym poczuciem więzi z Rosjanami. To uległo wyraźnej zmianie po aneksji Krymu i wybuchu wojny w Donbasie. Dziś większość Ukraińców nie utożsamia się już z Federacją Rosyjską. Zaczęli oni doceniać Ukrainę jako niepodległy podmiot o własnej kulturze i historii. Konflikt we wschodniej części ukraińskiego państwa będzie w przyszłości opisywany w podręcznikach do historii jako moment, w którym Ukraina mentalnie oderwała się od Rosji – mówił Krzysztof Nieczypor z „Ośrodka Studiów Wschodnich”.

Reklama

Wraz z bombami, które spadają na ukraińskie miasta, upada mit o tym, że tylko idąc pod rękę z Rosją można zaznać szczęścia i spokoju.

Jak Ukraina zerwała z Rosją?

Na początku inwazji były takie momenty, gdzie w Charkowie i Kijowie rosyjskie wozy bojowe po prostu wjechały do miast. Zostali ostrzelani, zabici, a podejrzewam, że wynikało to z tego, że spodziewali się powitania chlebem i solą. Skąd ten błąd się bierze? Nie mam pojęcia — mówi nam Piotr Pogorzelski, dziennikarz polskiej redakcji Bielsatu i autor podcastu “Po Prostu Wschód”. – To, że ktoś słucha rosyjskiej muzyki, nie oznacza, że chce, żeby Ukraina była Rosją. Są dwie teorie. Jedna jest taka, że w Rosji Ukrainą zajmowali się ludzie, którzy uważali, że to taki sam kraj jak, taka sama mentalność. Druga jest taka, że to sprawa grantów. Jeżeli ktoś ma zespół ekspercki, stara się pisać ekspertyzy pod to, co Kreml chce usłyszeć. Że biedni Ukraińcy nie mogą wytrzymać pod faszystami i chcą do Rosji.

Władimir Putin naiwnie wierzy w “Ruski mir”. Stworzył nawet fundację o takiej samej nazwie. Tę ideę najłatwiej wyjaśnić porównując ją do heliocentryzmu. Tak jak Kopernik uznał, że wszystkie planety krążą wokół słońca, tak Rosjanie uznają, że wszystkie kraje podobne kulturowo do Rosji czy wchodzące niegdyś w skład ZSRR, powinny krążyć wokół Kremla. Rosja w centrum wschodniego świata to ich zdaniem jedyna droga do zachowania właściwych proporcji. Kilka krajów faktycznie w to wierzy, pozostając pod butem imperium z siedzibą w Moskwie. Podobnie jak wschodzie Ukrainy często zauważamy tam tęsknotę za Związkiem Radzieckim, gdy każdy mógł poczuć się częścią światowej potęgi. Tyle że Ukraina została do tego świata doklejona na siłę, była klockiem niepasującym do konstrukcji.

„Wy, Ukraińcy, nawet nie myślcie o tym, żeby oderwać się od Rosji. Jesteśmy jednością” – Anatolij Sobczak, dawny mer Leningradu

Reklama

„Rosja nie oferuje niczego nowoczesnego. To tylko strach i tańsze surowce”

Pierwsza próby wyrwania się spod panowania rosyjskich monarchów odnotowano tam już w 1917 roku. Powstania i zamachy miały jeden cel: doprowadzenie do powstania niezależnego państwa ukraińskiego. Nie była to równa walka, bo naprzeciw stawała nie tylko bolszewicka armia, ale i propaganda, która skutecznie wmawiała ludziom, że ta cała ukraińskość to bzdura. Co ciekawe już wtedy walczącym o niepodległość sąsiadom pomagali Polacy: czy to otwarcie, czy po cichu, gdy zakończono wojnę polsko-bolszewicką. Misja nie powiodła się, Ukraina weszła w skład Związku Radzieckiego. Ale to właśnie tam w 1991 roku odnotowano najmniejszy procent zwolenników pozostania w ZSRR, gdy przeprowadzono głosowanie we wszystkich radzieckich republikach. Mimo propagandy, jaka przez lata była wpajana Ukraińcom do głów i serc, jej mieszkańcy wciąż potrafili mieć wątpliwość czy to, co rosyjskie, faktycznie jest najlepsze.

To jest kwestia historii Ukrainy, tego, że duża część tego państwa nie była pod kontrolą Rosji. Na tych terenach do czasu dołączenia do ZSRR rozwijała się kultura ukraińska. Zawsze mieli dużą grupę dysydentów, którzy siedzieli w łagrach, sprzeciwiali się ZSRR, walczyli o kulturę. To była sinosuida: były okresy, gdy ją promowano, potem nie. Na tej zasadzie ciągle utrzymywała się ukraińskość, ich język, co Rosja starała się zdusić. Jeżeli nawet nie w dużych miastach centralnej i wschodniej Ukrainy, to na prowincji czy w miastach takich jak Lwów, Tarnopol, Łuck, Iwano-Franowsk, Czerniowce – zachodnia Ukraina. Później dużo ludzi wyjeżdżało na zachód, szczególnie z zachodniej Ukrainy. Władza na Ukrainie nigdy nie była sakralna, nie czuli przed nią strachu tak jak na Białorusi czy w Rosji. Od 2014 roku widać przejście na model, w ramach którego władza to menedżerowie, którym naród płaci za dobre zarządzanie krajem. Bardzo dobrze uderzył w to Zełeński w czasie swojej kampanii, że przychodzi jako prezydent wynajęty po to, żeby pracować na rzecz Ukrainy – tłumaczy autor podcastu “Po Prostu Wschód”.

SZEWKO: WOJNĘ NA UKRAINIE UFUNDOWAŁ ZACHÓD

Rosja nigdy nie była w stanie zaoferować nikomu niczego nowoczesnego. To, co ona daje, to raczej strach i tańsze surowce. Nie proponuje żadnych nowoczesnych technologii, które mogłyby pociągnąć państwa do przodu. One wszystkie idą z zachodu: ze Stanów Zjednoczonych, z Unii Europejskiej, ewentualnie z Chin — uważa Pogorzelski.

Borys Tarasiuk, były Minister Spraw Zagranicznych Ukrainy uważa, że jego kraj zerwał z Rosją już w 1991 roku, gdy w Wiskulach powstała Wspólnota Niepodległych Państw. Nie oznaczało to jednak, że “wielki brat” przestał nakłaniać ją do powrotu do rodziny. Często ustami prorosyjskich oligarchów i elit, które były niewygodną pozostałością po ZSRR. – Postsowiecka ukraińska elita kierowała się iluzją Rosji jako ostatniej nadziei na rozwiązanie wszelkich problemów. Pragnęła niezależności, lecz jednocześnie chciała, aby Rosja miała możliwość naprawiania ukraińskiej polityki, gdyby ta prowadziła do jakiejś katastrofy w wymiarze ekonomicznym, społecznym czy cywilizacyjnym – pisze dr Eugeniusz Mironowicz, historyk, ekspert od wschodniej polityki.

Rosja działała sprytnie: jednocześnie gwarantowała Ukrainie niezależność, na której jej zależało i uzależniała ją od siebie dzięki transportowi surowców naturalnych. Udzielała sąsiadowi pożyczek, którymi spłacano rosyjski gaz. Inwestowała miliony w centra badawcze, zapraszając Ukraińców do współpracy, żeby pokazać, że wszystko jest wspólne, jak za najlepszych czasów Związku Radzieckiego. W pewnym momencie zdawało się, że cel został osiągnięty i Ukraina porzuci marzenia o rozwoju w kierunku zachodu. Brakowało tylko kropki nad “i” w postaci wprowadzenia jej do Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej. Rosja, czując, że rybka połknęła haczyk, mocno zaangażowała się w wybory w 2004 roku, gdy kremlowscy eksperci aranżowali kampanię Wiktora Janukowyczowi. Przesadzili. Oszustwa i nieprawidłowości wyborcze zapoczątkowały “Pomarańczową Rewolucję” i dały władzę Wiktorowi Juszczence, który w gwałtowny sposób zmienił kurs polityki międzynarodowej Ukrainy.

Wiktor Juszczenko w Przemyślu

Wiktor Janukowycz vs Wiktor Juszczenko. „Pomarańczowa Rewolucja”

Juszczenko ogłosił konieczność odrodzenia wartości narodowych. Wiązało się to z nową polityką historyczną, której cechą była konfrontacja ukraińskiej mitologii narodowej z mitologią rosyjską i sowiecką. Upowszechniano pamięć o milionach ofiar głodu z lat 30. Interpretowano to jako zaplanowaną zbrodnię Moskwy. Kreowano wizerunek Ukraińskiej Powstańczej Armii jako patriotycznej organizacji walczącej z dwoma totalitaryzmami: faszyzmem i komunizmem. Rehabilitowano bojowników UPA skazanych w czasach sowieckich. Polityka pamięci historycznej miała przekonać Ukraińców, że kilka wieków sąsiedztwa z Rosją to czas walki o niezależność Ukrainy, stale zagrożonej imperializmem moskiewskich przywódców — tłumaczy Mironowicz, który opisuje stosunki rosyjsko-ukraińskie w ostatnich 25 latach.

Prezydent Ukrainy szedł po bandzie. Popierał eliminowanie separatyzmu w Naddniestrzu i walkę o demokrację na Białorusi. Domagał się zakończenia konfliktów, które Rosja podgrzewała w byłych republikach ZSRR, zabezpieczając swoje strefy wpływów. Wściekłość na Kremlu objawiała się podwyżkami cen gazu, jednak skoro ten musiał płynąć do Europy przez Ukrainę, to i złość rosyjskiego rządu musiała mieć swoje granice. Dlatego tak ważne dla Moskwy było nawiązanie bliskiej współpracy z Niemcami i budowa gazociągu Nord Stream 2. To on miał ostatecznie sprawić, że Ukraina straci ostatnią kartę przetargową w rozmowach z Rosją. Rosjanie próbowali także dywersji poprzez skorumpowanych oligarchów, którzy czerpali zyski na współpracy z Kremlem. Podkopywanie działań ukraińskiego rządu okazało się skuteczne. W obliczu kryzysu ekonomicznego Juszczenka kolejne wybory przegrał z kretesem, a prezydentem w końcu został Janukowycz. Rosja osiągnęła swój cel, jednak bardzo szybko okazało się, że znów nie wyczuła nastrojów społecznych na Ukrainie.

GAZPROM, NIEMCY, FIFA. JAK ROSJA KUPIŁA FUTBOL

W 2017 roku Flota Czarnomorska miała zniknąć z Krymu. Wtedy wygasały porozumienia, które pozwalały Rosjanom na stacjonowanie w tych okolicach. Janukowycz podpisał jednak szokujący dokument, w którym w ramach za obniżkę cen gazu przedłużył pobyt floty na Krymie o 25 lat, co było wręczeniem Rosjanom broni przeciwko zachodnim zapędom Ukrainy. Ukraińcy mogli poczuć się skołowani, bo narrację o odrębności i wyjątkowości ich narodu oraz kultury zastąpiła ta o nierozerwalnych więzach z Rosją. Widząc, jak nowa władza zwraca się w kierunku wschodu, zachód zareagował proponując Ukrainie podpisanie umowy stowarzyszeniowej. Kreml kontrował ten ruch oferując sąsiadom wejście do unii celnej. Po latach przeciągania liny, które wyglądały jak filmowa dyskusja diabła z aniołem, którzy podpowiadali głównemu bohaterowi, co powinien zrobić z daną sytuacją, siedząc na jego ramieniu, Ukraińcy musieli dokonać jednoznacznego wyboru. Zachód lub wschód. Rosja zagrała va bank: przekonała Janukowycza, żeby wbrew woli narodu wybrał ofertę Moskwy. Podjęcie tej decyzji zaowocowało kolejną rewolucją – Euromajdanem – i obaleniem prorosyjskiego rządu.

Trwające niemal ćwierć wieku wysiłki Rosji na rzecz włączenia Ukrainy do rosyjskich projektów integracyjnych na obszarze postradzieckim zakończyły się fiaskiem. Wszystko wskazuje na to, że po aneksji Krymu znikły jakiekolwiek szanse na odbudowę wpływów Kremla na Ukrainie, przynajmniej w możliwej do przewidzenia przyszłości — oceniał tamte wydarzenia Eugeniusz Mironowicz.

„Duża część obywateli Ukrainy znajduje się umysłowo w przestrzeni sowieckiej, ma mentalność skolonoziwanej ofiary. Syndrom sztokholmski względem Rosjan został zaakceptowany przez wschodnią część kraju. Żeby go wyleczyć potrzebna jest złożona terapia” – Mykoła Riabczuk

EURO, Eurowizja i zerwanie z rosyjską kulturą

Banderowcy, faszyści i naziści. To oni zdaniem Kremla wywołali protesty w 2014 roku, próbując odebrać Ukrainę prawdziwym Ukraińcom. Prawdziwym, czyli tym, którzy pragnęli jedynie sojuszu z Rosją. Nikt normalny nie dawał jednak wiary w to, że prawda jest po stronie wschodu. Ukraina nie była ruską głubinką, na której słyszany jest tylko i wyłącznie przekaz Władimira Putina, a ludzie są w stanie znieść wszystko w zamian za chwałę narodu. Ukraina latami obserwowała zachód i widziała, że to tam jest cywilizacja. Zdaniem Piotra Pogorzelskiego pomogły w tym także polsko-ukraińskie Mistrzostwa Europy w 2012 roku.

Organizacja EURO to był moment, gdy Ukraina musiała się podciągnąć. Musiała współpracować z zachodnim państwem, Polską, zbudować drogi, zmodernizować lotniska, zapewnić transport kolejowy. To był zwrot na zachód, że robimy coś wspólnie z państwem europejskim, że przyjadą ludzie z zachodu i musimy się pokazać od najlepszej strony. Ludzie jeździli do nas, widzieli, że Polska idzie do przodu, a Ukraina stoi w miejscu. Dla Ukraińców to bardzo ważne, że ktoś zauważa ich państwo, słucha, docenia, nie myli ich z Rosją. Bo teraz to inna bajka, ale Ukraina zaistniała w mediach w czasie Pomarańczowej Rewolucji.

Nasz rozmówca docenia także Eurowizję. Dla nas to sprawy trzeciorzędne, dla Ukrainy momenty, w których mogła pokazać światu, że istnieje i chce być jak my, a nie ZSRR. Każda rzecz zbliżająca ten kraj do zachodu była niezwykle istotna. Zwłaszcza że jednocześnie coraz mocniej zrywano ze wschodnią kulturą.

Ludzie mniej się tym interesowali, przebijała się kultura ukraińska. Wprowadzono też pewne rozwiązania prawne, które sprawiają, że w radiu czy telewizji odpowiednia liczba programów, czy muzyki musi być w języku ukraińskim. Rosyjska kultura stała się coraz mniej atrakcyjna. Bo ile można oglądać rosyjskie filmy o dzielnych policjantach, funkcjonariuszach FSB i żołnierzach w Czeczenii? Wzorce rosyjskiego zachowania zniknęły z telewizji, zostały odsunięte na margines. Nie było jednak tak, że kraj się zamykał, że nie można było mówić po rosyjsku czy że ludność rosyjskojęzyczna była prześladowana, jak mówił rząd w Rosji. W szkole był język ukraiński, ale przecież to dzieci, które wiążą swoją przyszłość z Ukrainą. Na ulicy można było rozmawiać po rosyjsku, można było oglądać filmy po rosyjsku. Wprowadzono nowe prawo, że ekspedient musi się zwracać po ukraińsku, ale jeżeli klient chce mówić po rosyjsku, to sprzedawca czy kelner przechodzi na rosyjski — tłumaczy Pogorzelski.

Rosja kontra Ukraina – wojna hybrydowa

Nie bez powodu jednak o Rosjanach mówi się jak o mistrzach propagandy i wojny hybrydowej. Widząc, że nie zdobędą już serc społeczeństwa ukraińskiego, przestawiono wajchę na działania mające na celu rozbicie kraju od wewnątrz. Julia Anna Grochocka, autorka publikacji o wojnie hybrydowej na Ukrainie, wyodrębniła kilka kluczowych działań Rosji w tym zakresie.

  • radykalizacja opozycji
  • podważanie zdolności Ukrainy do zapewnienia państwowości
  • brak porządku społecznego i bezpieczeństwa
  • traktowanie Euromajdanu jako zaplecza USA i UE
  • opisywanie zachodu (zwłaszcza Ukrainy i Polski) jako zła, które wpływa na władze Ukrainy w celu realizacji spisku i destabilizacji kraju
  • integrowanie obu narodów przez wspólną historię i religię

„Zagrożeniem dla Rosji nie jest wejście Ukrainy do NATO czy Unii, ale zbudowanie funkcjonującej demokracji, która mogłaby stać się wzorem, precedensem i insipracją dla społeczeństwa rosyjskiego” – Paul D’Anieri

Ciągłe podziały i antagonizmy. Im większa polaryzacja społeczeństwa, tym bardziej cieszy się Kreml. Gdy obalano pomniki Włodzimierza Lenina, cieszyli się zarówno prozachodni Ukraińcy, jak i politycy z Moskwy, którzy wiedzieli, że w ten sposób podburzą wciąż sporą grupę ludzi, którzy szanowali jego dokonania. Na Kremlu zacierali ręce, gdy tylko zachód podchwytywał negatywny przekaz dotyczący Ukrainy. Jednocześnie jednak naród ukraiński okazał się bardziej skonsolidowany niż uważano w Rosji. W Donbasie rozdawano rosyjskie paszporty, z drugiej strony rosła liczba ochotników z tego regionu, którzy wstępowali do ukraińskiej armii. Z kolei przesiedleńcy z tego obszaru zamiast wywołać podział na zachodzie kraju, zaczęli przyjmować proukraińskie postawy.

Scenariusza krymskiego, gdzie istniała silna (i legalna) rosyjska obecność wojskowa oraz co najmniej przychylnie nastawiona ludność, obserwująca dodatkowo chwilowe załamanie państwa ukraińskiego na przełomie lutego i marca 2014 r. (próżnia polityczna po ucieczce W. Janukowycza) nie udało się powtórzyć na Ukrainie wschodniej. Zamiast „małej zwycięskiej wojny” doszło do długotrwałego konfliktu. Świadczy to o błędnej rosyjskiej analizie politycznej – ostatecznie bowiem to warunki polityczne wyznaczają ramy przesądzające o sukcesie bądź porażce operacji „hybrydowej”. Jak na razie bilans rosyjski na Ukrainie można opisać jako zwycięstwo w wojnie militarnej i wywiadowczej, ale porażkę – w rywalizacji politycznej – pisał Mark Galeotti, angielski ekspert od Rosji.

Wołodymyr Zełeński i antyrosyjskie działania Ukrainy

“Ośrodek Studiów Wschodnich” twierdzi podobnie, oceniając skutki działań Putina na odwrotne do zamierzonych. Im bardziej Rosja chciała dzielić Ukrainę, tym bardziej ta się umacniała. “OSW” wymienia działania podjęte przez ukraiński rząd w 2021 roku, które były kolejnym ciosem w resztki prorosyjskich postaw w tym kraju.

  • zakaz transmitowania rosyjskich kanałów propagandowych
  • aresztowanie prorosyjskiego polityka Wiktora Medwedczuka, przyjaciela Putina
  • aktywność w zakresie polityki pamięci sprzecznej z naracją Moskwy
  • organizacja Platformy Krymskiej, międzynarodowej debaty na temat likwidacji rosyjskiej okupacji
  • kooperacja Kijowa z zachodem w sferze bezpieczeństwa
  • ćwiczenia z udziałem państwo NATO
Krym - zwolennicy włączenia Krymu do Rosji pod pomnikiem Włodzimierza Lenina

Rosja miała się przeliczyć także co do Wołodimira Zełeńskiego. Błędnie oceniono, że jako osoba wychowana na wschodzie kraju, prowadząca prywatne interesy także w Rosji, Zełeński nie będzie zwolennikiem mocnej, antyrosyjskiej postawy. “Sługa Narodu” okazał się jednak twardym graczem i nawet jeśli przed 24 lutego poparcie dla niego nie było jednoznaczne, osiągnął swój cel. Wskazał wszystkim wspólnego wroga.

Oglądałem materiały ukraińskiej telewizji sprzed 24 lutego i ludzie na froncie bardzo często mówili, że jestem stąd, że nie chcę tu Rosjan. Zdają sobie sprawę z tego, co to ze sobą niesie. W 2014 roku Rosjanie liczyli, że wszystkie miejscowości i miasta takie jak Zaporoże, Charków, Odessa będą po stronie Rosji, będą chciały wejść w projekt Noworosji. Osiem lat później, gdy to społeczeństwo się zmieniło, Rosja popełnia ten sam błąd – tłumaczy Piotr Pogorzelski. – Wszystkie działania Putina począwszy od rewolucji godności mają skutek odwrotny od zamierzonego. Jeśli chciał, żeby wzrastało poparcie, to ono spada. Poszczególne nitki są zrywane. Spadł nawet eksport książek z Rosji na Ukrainę, wsparto za to literaturę ukraińską. Petr Poroszenko zaczął budować cerkiew autokefaliczną (głowa takiej cerkwi nie odpowiada przed przywódcą cerkwi rosyjskiej – przyp.), która powstała w grudniu 2018 roku. Cerkiew patriarchatu moskiewskiego pozostała, ale po 24 lutego zrobiono sondaż, według którego 2/3 Ukraińców uważa, że cerkiew powinna zerwać z Rosją. Ona jest ostatnią na Ukrainie instytucją, która rzeczywiście miała bezpośrednie połączenie z Rosją ,ale nawet wśród wiernych ponad 50% opowiada się za tym zerwaniem. Przeciwników jest 13%, reszta jest niezdecydowana – dodaje.

WOŁODYMYR ZEŁEŃSKI – KIM JEST PREZYDENT UKRAINY?

Aby dopuścić istnienie naprawdę niepodległej Ukrainy, w Rosji musiałaby zajść rewolucja światopoglądowa. To musiałby by być bardzo bolesny proces, zapoczątkowany pewnego rodzaju szokiem: porażką w wojnie albo przystąpieniem Kijowa do NATO – Mykoła Riabczuk

Nacjonalizm czy pozytywny patriotyzm? Jak Ukraina buduje swoją historię

Proukraińskie działania rządu i coraz większe przywiązanie Ukraińców do swojego państwa sprawiły, że ponad 80 tys. mężczyzn wróciło z Polski do swojej ojczyzny, żeby z bronią w ręku odpierać rosyjską agresję. Na Ukrainie mówią, że ochotników do walki jest więcej niż broni. W sieci krążą filmy z partyzantami, którzy pomagają wypierać Rosjan z miast i wsi. Do grona obrońców Ukrainy zaliczymy jednak także tych, którzy na mundurach obok narodowej flagi mają Totenkopf. Żeby była jasność: radykalne, neonazistowskie oddziały ukraińskie, takie jak Azow, to ułamek, niewielki procent armii. Nie można jednak nie zauważać, że głosząc słuszne idee patriotyczne trafi się także do odbiorców, którzy przekonują je w bardziej radykalne poglądy. Czy ukraiński nacjonalizm ma duży wpływ na to, jak społeczeństwo zareagowało na rosyjską agresję?

To co my nazywamy nacjonalizmem ukraińskim lat 30.-40. jakiś wpływ miało, ale zostało to przebudowane i przeformowane. Byłbym bardziej skłonny do używania słowa „patriotyzm”, bo nacjonalizm podkłada kwestię narodowościową. Że dobrym ukraińcem może być tylko Ukrainiec. W 2014 roku na froncie znaleźli się Gruzini, Rosjanie z Ukrainy, ludzie z Donbasu, Polacy z Ukrainy, Żydzi. To pojęcie zostało przebudowane w takim kierunku, że Ukraińcem jest każdy, kto broni tego państwa i uznaje je za swoje. Bardziej jak w USA, że ktoś może być Meksykaninem, ale broni ojczyzny. To bardzo ważne, a Rosja tego nie do końca rozumie, choć teoretycznie u nich powinno być tak samo. Państwo jest budowane nie na poziomie narodowościowym, ale na poziomie lojalności w stosunku do kraju — wyjaśnia nam Piotr Pogorzelski.

W pewnym momencie także w Polsce pojawiły się obawy o to, w jakim kierunku zmierza ukraińska polityka historyczna. Kontrowersje wiązały się głównie z postacią Stepana Bandery, którego organizacja odpowiadała za rzeź wołyńską i ludobójstwo Polaków w latach 40. W 2018 roku “Kultura Liberalna” w rozmowach z ekspertkami tłumaczyła, jak ta sprawa wygląda od strony naszych wschodnich sąsiadów.

Znaczek pocztowy ku czci Cyborgów z Doniecka

Ukraina nie prowadzi antypolskiej polityki. Prowadzi politykę ukrainotwórczą i antysowiecką, antyrosyjską. To, że elity ukraińskie potrzebują swoich bohaterów, po to by konsolidować swoje państwo wokół jakiegoś mitu historycznego, jest czymś obecnym w każdym kraju. Nie tłumaczę kultu Bandery, który uważam za niezasadny, ale trzeba też pamiętać, że Ukraina nie ma zbyt wielu tego typu bohaterów. Z punktu widzenia Ukraińców Bandera jest bojownikiem za państwo ukraińskie przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Dla Ukraińców Bandera to antysowietyzm. Kontekst polski przez długie lata w ogóle nie był w Ukrainie dostrzegany, sami go tam wprowadziliśmy. Są oczywiście środowiska nacjonalistyczne, zwłaszcza w zachodniej Ukrainie, ale, jak wspomniałam, one nie mają dziś przełożenia politycznego. Ale to nie wszystko, bo wielkim mitem narodowotwórczym Ukrainy, który ma też silny wektor antysowiecki i antyrosyjski, jest trauma Wielkiego Głodu. Dopiero po tym jest Bandera jako bojownik o niezależne państwo ukraińskie. W tym sensie zderzenie z Polską jest wypadkiem przy pracy – mówiła Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, specjalistka w zakresie problematyki wschodnioeuropejskiej.

Wzięcie na sztandary symboliki UPA jest motywowane względami praktycznymi, wojną z Rosją. To do tradycji tego ugrupowania odwołują się walczące na froncie ochotnicze bataliony. Historia nie odgrywa istotnej roli – obecna niepodległość nie ma w sobie nic bohaterskiego, oprócz ostatniej rewolucji godności. Brakuje powodów do dumy, bo wszystkie obecne elity kolaborowały z systemem komunistycznym. Nikt nie walczył o niepodległość. Obecna elita nie znajduje niczego, czym mogłaby się szczycić. W Polsce była tradycja „Solidarności” i każdy może się do niej odwoływać. U nas nie ma nawet idei, do której można by się odwołać — dodawał Mykoła Riabczuk, ukraiński publicysta.

MAM TYLKO TORBĘ I DZIECKO NA RAMIENIU. REPORTAŻ Z DWORCA WARSZAWA WSCHODNIA

Narracja antyukraińska w Polsce rzecz jasna także odpowiada Kremlowi, tak jak każda rzecz, która „obrzydza” zachodowi ten kraj. Ukraińscy bohaterowie to jednak nie tylko Bandera. Wojna z Rosją sprawia, że za naszą wschodnią granicą wyrastają nowe symbole, z którymi można się identyfikować. Nie mowa tu nawet o wytworach propagandowych, jak nieistniejący pilot, czyli „Duch Kijowa”. Obecnie chętniej niż do postaci historycznych Ukraińcy odwołują się do „Cyborgów”. W ten sposób określono uczestników II bitwy o lotnisko w Doniecku, którą nazywano także ukraińskimi Termopilami. Ukraińska armia razem z ochotnikami broniła ostatniego bastionu oporu w Doniecku, walcząc z wyraźnie liczniejszą grupą Rosjan. Grupa „Cyborgów” miała zabić 800 żołnierzy rosyjskich, samemu tracąc lewie 100 osób i utrzymując lotnisko tak długo, jak tylko się dało. Tamto wydarzenie urosło do rangi mitu narodowego – 16 stycznia ustanowiono dniem pamięci uczestników wspomnianej bitwy. Gdy do kin wszedł film opowiadający historię obrońców lotniska, został on najpopularniejszym tytułem sezonu na Ukrainie, zarabiając ponad 300 tysięcy dolarów w pierwszym tygodniu.

Każdy podobny przypadek poświęcenia, taki jak przykład ukraińskiego żołnierza, który podjął samobójczą misję wysadzenia mostu, w celu zatrzymania rosyjskiej armii, może spotkać podobny los. Ukraina chce i potrzebuje nowych symboli, które po wojnie umocnią jej państwowość.

„Putin uczynił więcej niż jakikolwiek przywódca ukraiński dla wzmocnienia tożsamości narodowej Ukraińców. Nawet dwie potężne ofensywy rosyjskie nie złamały ducha tego kraju” – James Sherr

Agresja Rosji w 2022 roku. „Putin z każdym dniem traci Ukrainę”

Mówimy o tym, co stanie się po wojnie, bo pewne jest to, że kiedyś się ona skończy, niezależnie od wyniku. Co wtedy czeka Ukrainę? Jakie będą jej relacje z Rosją, gdy ludzie w całym kraju będą mieli świadomość, że to Kreml odpowiada za śmierć ich przyjaciół i rodzin, za zrujnowane miasta i wioski?

Ludzie nie liczą już na dobre stosunki z Rosją w najbliższych 10-20 latach. Część wyjechała ze wschodu Ukrainy: i z terytoriów separatystycznych i z tych pod kontrolą Kijowa – na zachód. Ci, którzy zostali, mają kontakt z tymi, którzy żyją w separatystycznych republikach i wiedzą, że tam jest źle, że do tego nie należy dążyć. Trzeba pamiętać też, że tam jest wielu ludzi starszych, którzy żyją wspomnieniem Związku Radzieckiego i liczą na to, że Władimir Putin przyjdzie i go odbuduje. Oni myślą, że to wróci. To grupa docelowa, z którą pracują putiniści: ludzie starsi, ci, którzy oglądają rosyjską telewizję i czerpią wiedzę z wiadomości, są przez nie urobieni. Ale ludzie aktywni, młodsi, to nie spotkałem się z działaczami prorosyjskimi. Grupa prorosyjska jest bardzo bierna. Nie będzie bronić z bronią w ręku Noworosji. Po prostu czekają aż przyjdzie Putin. Ludzie aktywni raczej popierają Ukrainę – mówi nam Piotr Pogorzelski.

Widać, że ludzie się sprzeciwiają. Nie mamy przypadków zrzucania flag ukraińskich. Wchodzą oddziały rosyjskiej Gwardii Narodowej, które mają pracować z ludnością cywilną. Dobre jest to, że ludzie tam nie przyjmują nawet pomocy, jedynie pojedyncze osoby. Widziałem w rosyjskiej telewizji materiał z wioski zabitej deskami pod Czernichowem, to północ Ukrainy. To miejsca, w których zostali sami starsi ludzie, bo wszyscy inni wyjechali. Jadąc obwodem czernichowskim jest on opuszczony. Był triumfalny materiał, jak wjechali wozami opancerzonymi, zaczęli rozdawać mąkę i ludzie, którzy w czasie pokoju nic nie mieli, tę pomoc przyjmują. W większych miastach, jak w Chersoń, ludzie odmawiają tej pomocy. Nie mówię już o Charkowie czy Dnieprze – kontynuuje nasz rozmówca.

Majdan - protestujący na tle flag Ukrainy i Unii Europejskiej

James Sherr w artykule opublikowanym na stronie NATO opowiadał o tym, jak jeden z ideologów reżimu Putina stwierdził w rozmowie z nim w 2014 roku, że do przyszłej zimy nie będzie Ukrainy. Ale Ukraina była, jest i będzie. Silniejsza i trwalsza niż wcześniej. Inny ekspert od wschodu, Paul D’Anieri, twierdzi, że albo Rosja pogodzi się z utratą wpływu na Ukrainę, albo — nie mogąc urządzić jej na swoją modłę — będzie próbowała doprowadzić ją do stanu państwa permanentnie zdestabilizowanego.

Z każdym dniem Putin traci Ukrainę. Czasami mam wrażenie, że skoro nie może jej posiąść, chce ją zniszczyć — uważa Pogorzelski. – To, co robi teraz to kompletne oderwanie Ukrainy od Rosji. Małe grupy prorosyjskie zmniejszą się do grup marginalnych. Narracje będą dwie: jedna taka, że bombardowania i ataki robili Ukraińcy. Druga będzie taka, że Rosja ostrzegała, żeby Ukraina nie szła do NATO. Władze do tego dążyły, więc Rosja słusznie interweniowała. Są ludzie, którzy wierzą, że Rosja ma prawo do takiej interwencji. Ale to już będzie margines w tym państwie, taką mam nadzieję.

Radziecki przekaz był taki, że Rosjanie, Białorusini i Ukraińcy to bratnie narody. Teraz Ukraińcy żartują sobie, że dobrze, że mają tylko dwóch braci, bo tylko oni ich atakują, a z kolejnym mogliby sobie nie dać rady — kończy nasz rozmówca.

WIĘCEJ O AGRESJI ROSJI NA UKRAINĘ:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Źródła:

  • Eugeniusz Mironowicz: „Rosja – Ukraina. 25 lat między ograniczoną współpracą a ograniczoną konfrontacją”
  • Histmag.org: „Jak Ukraińcy walczyli z Rosjanami 100 lat temu?”
  • Histmag.org: „Majdan, Krym, wojna w Donbasie. Historia Ukrainy 2014-2022”
  • Biuro Bezpieczeńśtwa Narodowego: „Ukraina oraz Rosja: Ludzie, Polityka, Propaganda i Prespektywy”
  • Onet: „Donbas i Krym, czyli historia 'niewielkiego wtargnięcia'”
  • Kultura Liberalna: „Konflikt z Ukrainą wzmacnia Rosję”
  • Kultura Liberalna: „Majdan nie zniszczył starego systemu”
  • Euroactiv: „Ukraina to kraj, który państwowości musiał uczyć się od zera”
  • publikacje NATO i Ośrodka Studiów Wschodnich
  • Julia Anna Grochocka: „Wojna hybrydowa na Ukrainie”

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Szymon Piórek
0
W Niemczech chwalą Grabarę. „Ma duży wpływ na kolegów”

Weszło

Piłka nożna

Bilety za stówkę, brak stadionu i dobra akademia. Lechia Zielona Góra, jej problemy i sukcesy

Szymon Janczyk
20
Bilety za stówkę, brak stadionu i dobra akademia. Lechia Zielona Góra, jej problemy i sukcesy

Komentarze

61 komentarzy

Loading...