Reklama

Czas zapytać wprost: Lewandowski czy Messi?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

26 listopada 2021, 11:27 • 20 min czytania 54 komentarzy

W pewnym momencie wysoko stały akcje Kyliana Mbappe i Kevina De Bruyne. Potem sporo mówiło się na temat N’Golo Kante. Następnie na tapet wjechał temat Jorginho. Ludzie związani z Realem Madryt przebąkiwali coś o szansach Karima Benzemy, osoby bliskie Liverpoolowi podnosiły kandydaturę Mo Salaha. Ale dzisiaj nie ma już większych wątpliwości, że kwestia Złotej Piłki za 2021 rok zostanie rozstrzygnięta między Robertem Lewandowskim i Lionelem Messim. Ten drugi może zgarnąć nagrodę po raz – niebywałe! – siódmy. Polak po raz pierwszy i niewykluczone, że ostatni. Zastanówmy się zatem, któremu z nich wyróżnienie należy się bardziej.

Czas zapytać wprost: Lewandowski czy Messi?

Chciałoby się naturalnie w ciemno i bez mrugnięcia okiem przyznać Złotą Piłkę „Lewemu”. Ale sprawa nie jest tak oczywista, jak w 2020 roku, gdy tylko nieoczekiwane i niezrozumiałe odwołanie plebiscytu przez France Football pozbawiło kapitana reprezentacji Polski pewnego triumfu w głosowaniu.

Ile ważą drużynowe sukcesy w kontekście Złotej Piłki?

Nie ma co do tego wątpliwości – mimo że Złota Piłka to nagroda co do zasady indywidualna, na wyróżnienie mogą liczyć wyłącznie przedstawiciele absolutnie topowych zespołów. Czy to klubowych, czy reprezentacyjnych. Choć trzeba wyraźnie podkreślić, że nie zawsze jest tak, iż w plebiscycie France Football triumfują akurat zdobywcy Ligi Mistrzów, czy nawet mistrzowie świata. Na przykład w 2010 roku wyróżniony został Leo Messi, a przecież Barcelona poległa wtedy w półfinale Champions League z Interem Mediolan, natomiast reprezentacja Argentyny poniosła klęskę na mundialu w Republice Południowej Afryki. Dwa lata później – podobna historia. Messi wygrał głosowanie z dużą przewagą nad Cristiano Ronaldo. Dopiero na trzeciej pozycji uplasował się zaś Andres Iniesta, czyli przedstawiciel hiszpańskiej kadry, która obroniła tytuł mistrzów Europy. Z kolei w 2013 roku nagrodę zgarnął CR7, a najniższy stopień podium przypadł Franckowi Ribery’emu, mimo że to ten ostatni w barwach Bayernu Monachium wywalczył w wielkim stylu potrójną koronę.

Reklama

– To było dla mnie niepojęte – komentował rozgoryczony Francuz w rozmowie z ESPN. – Wygrałem w 2013 roku każde trofeum, nic więcej nie mogłem zrobić. Dla mnie to była kradzież, niesprawiedliwość. Nie stanął za mną kraj. Widziałem na własne oczy Francuzów, którzy kibicowali Cristiano. Czy był na świecie jakikolwiek Portugalczyk, który kibicowałby Ribery’emu albo Messiemu? Sądzisz, że Argentyna chciała nagrody dla Ronaldo? Przecież to nonsens.

Podobne przykłady można mnożyć.

Leo Messi i Franck Ribery

Ktoś powie, że wszystko przez szeroko rozumiany marketing, który stawia Ronaldo i Messiego w roli faworytów do Złotej Piłki niezależnie od tego, jak im się akurat w danym roku wiodło. Ale to niecelny argument. Jest w zasadzie odwrotnie – w pewnym momencie rywalizacja tych dwóch gigantów stała się do tego stopnia zajadła, że w plebiscycie France Football zwyciężał właśnie ten, który w danym roku zgarnął też Puchar Mistrzów. Nie chcemy się cofać za daleko w przeszłość, lecz jeszcze na przełomie wieków i na początku bieżącego stulecia sukces w Champions League nie miał dla głosujących aż takiego znaczenia. Nie był decydującym wyznacznikiem, argumentem ostatecznym. Zróbmy sobie zresztą małe podsumowanie, żeby wyraźniej dostrzec pewne trendy:

  • 1995 – George Weah (Puchar Francji, Puchar Ligi Francuskiej)*
  • 1996 – Matthias Sammer (mistrzostwo Europy, mistrzostwo Niemiec)
  • 1997 – Ronaldo (Copa America, Puchar Zdobywców Pucharów, Puchar Króla)
  • 1998 – Zinedine Zidane (mistrzostwo świata, mistrzostwo Włoch, finał LM)
  • 1999 – Rivaldo (Copa America, mistrzostwo Hiszpanii)
  • 2000 – Luis Figo
  • 2001 – Michael Owen (Puchar UEFA, Puchar Anglii, Puchar Ligi Angielskiej)
  • 2002 – Ronaldo (mistrzostwo świata)
  • 2003 – Pavel Nedved (mistrzostwo Włoch, finał LM)
  • 2004 – Andrij Szewczenko (mistrzostwo Włoch)
  • 2005 – Ronaldinho (mistrzostwo Hiszpanii)
  • 2006 – Fabio Cannavaro (mistrzostwo świata, mistrzostwo Włoch**)
  • 2007 – Kaka (Liga Mistrzów)
  • 2008 – Cristiano Ronaldo (Liga Mistrzów, mistrzostwo Anglii)
  • 2009 – Leo Messi (Liga Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Hiszpanii)
  • 2010 – Leo Messi (mistrzostwo Hiszpanii)
  • 2011 – Leo Messi (Liga Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii)
  • 2012 – Leo Messi (Puchar Króla)
  • 2013 – Cristiano Ronaldo
  • 2014 – Cristiano Ronaldo (Liga Mistrzów, Puchar Hiszpanii)
  • 2015 – Leo Messi (Liga Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Hiszpanii, finał CA)
  • 2016 – Cristiano Ronaldo (mistrzostwo Europy, Liga Mistrzów)
  • 2017 – Cristiano Ronaldo (Liga Mistrzów, mistrzostwo Hiszpanii)
  • 2018 – Luka Modrić (wicemistrzostwo świata, Liga Mistrzów)
  • 2019 – Leo Messi (mistrzostwo Hiszpanii)

* – pominęliśmy turnieje mniej istotne, np. superpuchary, Puchar Konfederacji czy KMŚ
** – tytuł odebrany po aferze „Calciopoli”

Reklama

LEO MESSI OTRZYMA ZŁOTĄ PIŁKĘ? KURS: 1,65 W FUKSIARZU!

W powyższej wyliczance wzięliśmy pod uwagę edycje plebiscytu od 1995 roku, czyli od momentu, gdy Złota Piłka nabrała charakteru nagrody globalnej. I już na pierwszy rzut oka widać, że głosujący – nawet kiedy była to jeszcze stosunkowo wąska kapituła złożona kilkudziesięciu z europejskich dziennikarzy – regularnie wykazywali się luźnym stosunkiem do rozstrzygnięć drużynowych. George Weah wygrał, choć w sezonie 1994/95 jego Paris Saint-Germain zdobyło tylko dwa krajowe puchary. W 2000 roku doceniono z kolei Luisa Figo – okej, fantastycznie dysponowanego na Euro, no i na dodatek będącego w centrum zainteresowania kibiców po głośnym transferze z Barcelony do Realu Madryt, ale wciąż był to zawodnik, który nie wywalczył po prostu niczego ani z klubem, ani z kadrą. Cztery lata później Andrij Szewczenko w pokonanym polu pozostawił Deco – triumfatora Ligi Mistrzów i wicemistrza Europy.

To, czego Ronaldo i Messi w konkursie France Football niewątpliwie dokonali, to zepchnięcie na dalszy plan rozstrzygnięć mundialowych. Inna sprawa, że trzy lata temu wszystko chyba wróciło do normy. Luka Modrić sensacyjnie awansował z kadrą Chorwacji do finału mistrzostw, no i doceniono go Złotą Piłką.

Jorginho, czyli najszybszy umysł w Italii

Tak czy inaczej, najlepsze europejskie drużyny 2021 roku – reprezentacje Włoch i Anglii, a także Chelsea oraz Manchester City – nie wykreowały niekwestionowanego bohatera, którego można by było wskazać jako kandydata do indywidualnych wyróżnień kalibru Złotej Piłki. Bo nie jest przecież postacią tego formatu Jorginho, nawet biorąc pod uwagę, że udało mu się zdobyć zarówno Puchar Mistrzów, jak i mistrzostwo Europy. Narracyjnie pewnie znacznie lepiej obroniłby się powszechnie lubiany N’Golo Kante, kolejny pomocnik The Blues, ale jego pogrążyło niepowodzenie reprezentacji Francji na Euro.

Do dyskusji można jeszcze włączyć Karima Benzemę, czyli jednego z niewielu zawodników „Trójkolorowych”, który mistrzostwa Europy może zaliczyć do udanych przynajmniej z indywidualnego punktu widzenia. 34-latek błyszczy zresztą formą nie tylko w kadrze (z którą zwyciężył w Lidze Narodów), ale przede wszystkim w barwach Realu Madryt. Problem w tym, że „Królewscy” w 2021 roku nie zdobyli ani jednego trofeum. Co czyni z Benzemy mocnego kandydata do TOP5 w głosowaniu, ale nic ponadto. Stąd nie może dziwić, że na placu boju w walce o Złotą Piłkę pozostali jedynie Lionel Messi i Robert Lewandowski. Obaj z tytułami na koncie, choć do pewnego stopnia w 2021 roku niespełnieni. Po stronie Polaka powodów do niedosytu jest jednak nieco więcej. Niestety.

Miły, milutki. Bajka o N’golo Kante

Lewandowski vs Messi: kto wygrał więcej?

Jest to w sumie dość paradoksalne, ponieważ w jakimś sensie Messi mocniej kojarzy się w tej chwili z zespołowymi wpadkami. Do niedawna Argentyńczyk był wszak twarzą i liderem FC Barcelony, która przeżywa okres największego kryzysu od kilkunastu lat. Pamiętajmy jednak, że to co najgorsze w ekipie „Dumy Katalonii” wydarzyło się już po odejściu Messiego do Paris Saint-Germain, czyli w bieżącej kampanii. Poprzedni sezon zakończył się porażką, jasne, lecz nie katastrofą. Barca uplasowała się na trzecim miejscu w ligowej tabeli, choć kapitalna zima (19 meczów bez porażki w La Lidze) pozwoliła jej prawie do samego końca rozgrywek bić się o tytuł. Na pocieszenie Katalończycy zwyciężyli w Pucharze Króla, a zatem jakieś trofeum mimo wszystko zgarnęli. Jeśli chodzi o Champions League, znaczącej roli faktycznie nie zdołali odegrać – odpadli w 1/8 finału po porażce 2:5 w dwumeczu z Paris Saint-Germain.

Sęk w tym, że dla Bayernu Monachium – a co za tym idzie, dla Roberta Lewandowskiego – sezon 2020/21 nie był o wiele bardziej udany. Naturalnie podstawowa różnica jest taka, że Bawarczycy nie mieli sobie równych w Bundeslidze, więc na konto Polaka wpadł kolejny tytuł mistrza Niemiec. Dziewiąty z rzędu, zatem trudno o wielką ekscytację tym wyczynem. No i to by w sumie było tyle, jeśli mowa o tych naprawdę prestiżowych trofeach. W lutym Bayern zdobył też Klubowe Mistrzostwo Świata. W Pucharze Niemiec ekipa z Allianz Areny odpadła w przedbiegach, a w Lidze Mistrzów poległa na etapie ćwierćfinału.

Również pokonana przez PSG.

„Lewy” w dwumeczu z paryżanami rzecz jasna nie wystąpił. Wyhamował go nieszczęsny uraz, jakiego kapitan reprezentacji Polski nabawił się w starciu eliminacyjnym z Andorą. To okoliczność łagodząca, ale fakty są nieubłagane – wiosną w Champions League napastnik Bayernu zdobył tylko dwa gole w gładko wygranym dwumeczu z Lazio. Messi zaś zanotował dwa trafienia w starciach z paryżanami. Nie ma tutaj jakiejś kolosalnej dysproporcji.

Robert Lewandowski

Naturalnie mistrzostwo Niemiec i Klubowe Mistrzostwo Świata to dorobek bardziej okazały od Pucharu Króla. Na nieszczęście Lewandowskiego, mizerię na arenie klubowej Messi z nawiązką powetował sobie w narodowych barwach. 34-latek ze znakomitej strony pokazał się podczas Copa America i powiódł swoją drużynę do upragnionego mistrzostwa Ameryki Południowej. Piętnastego w historii argentyńskiej kadry, ale pierwszego od blisko trzydziestu lat. Messi został wybrany najlepszym zawodnikiem turnieju, przypadł mu także tytuł najskuteczniejszego zawodnika mistrzostw. W fazie grupowej Argentyna wyprzedziła Urugwaj, Paragwaj, Chile oraz Boliwię, natomiast w play-offach wyeliminowała Ekwador i Kolumbię. W finale poskromiła zaś faworyzowaną Brazylię.

Triumf w Copa America to szansa na Złotą Piłkę dla Messiego?

Messiego wybrano najlepszym graczem meczów z Chile, Urugwajem, Boliwią i Ekwadorem. Trzeba wszakże zaznaczyć, że finał nie był jego popisem – zanotował aż 17 strat, wygrał tylko trzy pojedynki, zdecydowanie nie błyszczał skutecznością – jednak całościowo turniej wyszedł mu wspaniale. Rozdał pięć asyst, wykreował partnerom i sobie w sumie blisko 50 sytuacji strzeleckich. W wielkim stylu przełamał niemoc, jaka dręczyła go latami w drużynie narodowej.

Tymczasem Lewandowski nie wyszedł z reprezentacją Polski z grupy na Euro 2020, mimo że istniała nawet opcja awansu z trzeciego miejsca. I oczywiście można podkreślać, że poziom trudności na mistrzostwach Starego Kontynentu jest wyższy niż w Ameryce Południowej. Można argumentować, że „Lewy” i tak zrobił co w jego mocy – jego gol zapewnił cenny remis w starciu z Hiszpanią, a dwa trafienia utrzymały biało-czerwonych w meczu ze Szwecją aż do ostatnich sekund. Można również dowodzić, że trudniej coś osiągnąć na międzynarodowej imprezie z reprezentacją Polski niż z reprezentacją Argentyny. Messiemu na boisku towarzyszyli przecież Lautaro Martinez, Rodrigo De Paul czy Giovani Lo Celso, a w kulminacyjnym momencie finału na wysokości zadania stanął Angel Di Maria. Piłkarz wybitny. Lewandowski w kadrze zwyczajnie nie ma u boku tak zacnych partnerów. Wszystko to prawda.

Tylko że na koniec dnia wszelkie niuanse schodzą na dalszy plan i Messi ma na koncie triumf w Copa America, a reprezentacja Polski z „Lewym” w składzie figuruje na ostatnim miejscu w grupie na Euro. Pokonana nawet przez Słowację, która, umówmy się, nie jest oponentem równie groźnym co Urugwaj albo Kolumbia. Chcemy tego czy nie, jeśli chodzi o występ na wielkiej imprezie międzynarodowej, Messi w 2021 roku wypada od Lewandowskiego lepiej. I głosujący na pewno wezmą to pod uwagę. Pierwszym miejscem Bayernu w Bundeslidze nie da się zrównoważyć sukcesu ekipy Albicelestes.

Byk” na salonach. Jak Lautaro Martinez zachwycił Europę?

Lewandowski vs Messi: jak wyglądają w ujęciu statystycznym?

Tylko czy triumf Messiego w Copa America – wyczekiwany, upragniony, jasne – powinien przesądzić o losach Złotej Piłki? Naszym zdaniem – nie. Gdyby Argentyńczyk mógł się dodatkowo pochwalić, dajmy na to, mistrzostwem kraju i może jeszcze jakimś półfinałem Ligi Mistrzów, to temat nagrody uznalibyśmy za zamknięty. Ale tak nie jest. I podobnie w drugą stronę. Gdyby Lewandowski do swoich kosmicznych wyczynów w Bayernie Monachium dołożył fajną przygodę z reprezentacją Polski na Euro – już nawet nie mówimy, że na miarę Danii, ale chociaż Szwajcarii lub Czech – konkurencja pozostałby w tyle. Jednak realia są, jakie są. Dlatego tegoroczna edycja plebiscytu France Football stała się aż tak fascynująca. Krąży wokół niej sporo pytań, na które brak jednoznacznych odpowiedzi. Może więc choć część wątpliwości rozwieją statystyki? Spójrzmy najpierw na te najbardziej oczywiste – niezastąpioną klasyfikację kanadyjską.

Robert Lewandowski w 2021 roku:

  • Bundesliga: 29 meczów (2441 minut) – 38 goli + 3 asysty
  • Liga Mistrzów: 7 meczów (600 minut) – 11 goli + 1 asysta
  • Puchar Niemiec: 2 mecze (136 minut)
  • Superpuchar Niemiec: 1 mecz (88 minut) – 2 gole
  • Klubowe Mistrzostwa Świata: 2 mecze (163 minuty) – 2 gole + 1 asysta
  • Euro 2020: 3 mecze (270 minut) – 3 gole
  • eliminacje do MŚ 2022: 8 meczów (624 minuty) – 8 goli + 4 asysty
  • mecze towarzyskie: 1 mecz (81 minut)

Podsumowując: 53 mecze, 64 bramki i 9 asyst. Bezpośredni udział w akcji bramkowej średnio co 60 minut z drobnym haczykiem. Szaleństwo. To jest poziom bramkostrzelności, na jaki w XXI wieku wznosili się wcześniej wyłącznie Messi i Ronaldo. Zresztą „Lewy” ma duże szanse, by pobić życiowy rekord tego drugiego. Kłopot polega na tym, że te liczby – choć absolutnie prawdziwe i szalenie, szalenie imponujące – trzeba na potrzebny naszej analizy nieco okroić, ponieważ głosowanie w zabawie France Football, do której zaproszono 180 dziennikarzy-elektorów z całego świata, dobiegło końca 24 października. Tak, że niby mówimy o nagrodzie za 2021 rok, ale… w sumie to nie do końca. Tym bardziej że głosy można było przysyłać Francuzom już od 9 października.

Robert Lewandowski, czyli nowy „Mr Champions League”

No to jeszcze raz:

Robert Lewandowski w 2021 roku (do 24 października):

  • Bundesliga: 26 meczów (2171 minut) – 34 gole + 3 asysty
  • Liga Mistrzów: 5 meczów (420 minut) – 7 goli
  • Puchar Niemiec: 1 mecz (46 minut)
  • Superpuchar Niemiec: 1 mecz (88 minut) – 2 gole
  • Klubowe Mistrzostwa Świata: 2 mecze (163 minuty) – 2 gole + 1 asysta
  • Euro 2020: 3 mecze (270 minut) – 3 gole
  • eliminacje do MŚ 2022: 7 meczów (534 minuty) – 6 goli + 3 asysty
  • mecze towarzyskie: 1 mecz (81 minut)
  • ŁĄCZNIE: 46 meczów (3773 minuty) – 54 gole + 7 asyst [61]

Leo Messi w 2021 roku (do 24 października):

  • La Liga: 21 meczów (1898 minut) – 23 gole + 8 asyst
  • Ligue 1: 4 mecze (280 minut)
  • Liga Mistrzów: 5 meczów (450 minut) – 5 goli
  • Puchar Hiszpanii: 5 meczów (510 minut) – 3 gole + 1 asysta
  • Superpuchar Hiszpanii: 1 mecz (120 minut)
  • Copa America 2021: 6 meczów (540 minut) – 4 gole + 5 asyst
  • eliminacje do MŚ 2022: 7 meczów (630 minut) – 5 goli
  • ŁĄCZNIE: 49 meczów (4428 minut) – 40 goli + 14 asyst [54]

Przewaga Lewandowskiego nad Messim w okresie objętym zainteresowaniem głosujących, przynajmniej jeśli wziąć pod uwagę suchą liczbę goli i asyst, jest zdumiewająco niska. Mówimy tylko o siedmiu zdobytych/wypracowanych trafieniach na korzyść „Lewego”. To nie jest liczba, która może zadecydować o losach Złotej Piłki. Trzeba jednak podkreślić, iż kapitan reprezentacji Polski jest od gracza PSG regularniejszy. Do wykręcenia swoich numerków potrzebował przeszło 600 minut mniej. Mimo że Messi lwią część rundy jesiennej bieżącego sezonu spędził na odpoczynku po meczach kadry lub na leczeniu urazów. Dlatego każdy kolejny tydzień tego wyścigu działa na korzyść Polaka. Tylko, jako się rzekło, od miesiąca jest to już bez znaczenia dla losów plebiscytu. Tak więc Messi po przeprowadzce do PSG rozgrywa być może najmarniejszą rundę w całej swojej karierze, lecz w dużej mierze ujdzie mu to na sucho.

Leo Messi

Dla porządku dodajmy – „Lewy” w 2021 roku (do 24 października) dokładał punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej średnio co 62 minuty spędzone na murawie. Messi – co 82 minuty. I to już jest naprawdę bardzo znacząca różnica na korzyść Polaka. Ale wiadomo, że nie liczy się tylko liczba trafień czy asyst. Ważne, a może nawet najważniejsze jest to, komu się gole strzela. Bramki wrzucone Elche czy Arminii Bielefeld są cenne, zapewniają ligowe punkty i pozwalają śrubować rekordy, lecz żeby zrobić wrażenie na dziennikarzach z całego świata, trzeba błyszczeć w tych starciach, na które oczy świata są zwrócone.

Przygotowaliśmy zatem kolejne zestawienie.

Komu strzelał Robert Lewandowski w 2021 roku (do 24 października):

  • Bundesliga: RB Lipsk (2.)* – 1 gol, B. Dortmund (3.) – 3, Eintracht (5.) – 1, B. Leverkusen (6.) – 2, Union (7.) – 2, B. M’gladbach (8.) – 5, Stuttgart (9.) – 3, Freiburg (10.) – 3, Hoffenheim (11.) – 2, Mainz (12.) – 3, Augsburg (13.) – 3, Hertha (14.) – 3, A. Bielefeld (15.) – 1, Köln (16.) – 3, Werder (17.) – 1, Schalke (18.) – 1, Bochum (-.) – 1
  • Liga Mistrzów: Lazio Rzym – 2, FC Barcelona – 2, Dynamo Kijów – 2, Benfica Lizbona – 1
  • reprezentacja: Szwecja – 2, San Marino – 2, Andora – 2, Hiszpania – 1, Węgry – 1, Albania – 1
  • „puste przeloty” (bez gola ani asysty): B. M’gladbach, Hertha, Greuther Fürth, Eintracht, Słowacja, Islandia, Albania, San Marino

* – w nawiasie miejsce danego zespołu w ligowej tabeli na koniec sezonu 2020/21 (choć zliczamy również gole z sezonu 2021/22)

Komu strzelał Leo Messi w 2021 roku (do 24 października):

  • La Liga + Puchar Hiszpanii: Sevilla (4.) – 1 gol, R. Sociedad (5.) – 2, Betis (6.) – 1, Celta Vigo (8.) – 1, Granada (9.) – 3, Athletic Bilbao (10.) – 5, Cadiz (12.) – 1, Valencia (13.) – 2, Levante (14.) – 1, Getafe (15.) – 2, D. Alaves (16.) – 2, Elche (17.) – 2, Huesca (18.) – 2, Rayo Vallecano (-.) – 1
  • Liga Mistrzów: Paris Saint-Germain – 2, RB Lipsk – 2, Manchester City – 1
  • reprezentacja: Boliwia – 5, Chile – 2, Ekwador – 1, Urugwaj – 1
  • „puste przeloty” (bez gola ani asysty): Sevilla (2 razy), Paragwaj (2), Atletico Madryt, Real Madryt, Real Valladolid, Villarreal, Stade Reims, Olympique Lyon, Rennes, Olympique Marsylia, Club Brugge, Peru, Wenezuela, Brazylia, Kolumbia

ROBERT LEWANDOWSKI OTRZYMA ZŁOTĄ PIŁKĘ? KURS: 2,20 W FUKSIARZU!

Wnioski narzucają się same. Lewandowski w 2021 roku jest właściwie niemożliwy do okiełznania – rozegrał 46 meczów na wszystkich frontach, a na palcach obu rąk można mu wyliczyć przypadki, gdy ani nie wpisał się na listę strzelców, ani nie zanotował asysty. U Messiego ta lista jest znacznie dłuższa i – co należy podkreślić – składają się na nią między innymi dwa arcyważne starcia dla układu tabeli hiszpańskiej ekstraklasy w sezonie 2020/21. W kwietniu Barcelona przegrała w „Klasyku” z Realem Madryt, a w maju bezbramkowo zremisowała na Camp Nou w starciu z Atletico. I o ile w tym drugim meczu Messi zaprezentował się całkiem nieźle, tak jeśli chodzi o starcie z „Królewskimi”, można się nawet pokusić o stwierdzenie, że wypadł po prostu cienko.

Na tym najbardziej podstawowym poziomie statystyk indywidualnych „Lewy” wypada więc summa summarum lepiej niż Messi. Plus w 2021 roku polski snajper zgarnął szereg wyróżnień, w tym Europejskiego Złotego Buta. Jednak my do tego rodzaju nagród wielkiej wagi nie przywiązujemy, podobnie jak do sławetnego rekordu goli, który przez dekady należał do Gerda Müllera. Ostatecznie Lewandowski na pobicie go pracował przez cały sezon, nie tylko w 2021 roku.

Messi zgasł w Parku Książąt

Dlaczego poległ van Dijk?

Naturalnie takie proste zestawienie dokonań strzeleckich może się wydawać krzywdzące dla piłkarza Paris Saint-Germain. Ostatecznie Messiego trudno określić mianem dziewiątki, nawet fałszywej (aczkolwiek – ciekawostka! – Argentyńczyk w sezonie 2020/21 oddawał w lidze średnio więcej strzałów na 90 minut niż „Lewy”). Analogicznie Polakowi nie należy wypominać, że pod względem sytuacji wykreowanych partnerom czy też skutecznych dryblingów wypada blado na tle swojego oponenta. Po prostu Lewandowski i Messi mają na murawie odmienne zadania. Są zawodnikami o innych profilach, predyspozycjach. To zresztą jest chyba najbardziej niewdzięczny aspekt wyboru najlepszego piłkarza roku – konieczność porównywania dokonań graczy z różnych pozycji.

Bo która statystyka jest bardziej imponująca? 41 bramek Lewandowskiego w lidze w sezonie 2020/21 przy współczynniku spodziewanych goli wynoszącym zaledwie 31,6, czy może 77 kluczowych podań i 241 wykreowanych okazji strzeleckich w wykonaniu Messiego? Kwestia gustu i priorytetów.

W przypadku tej dwójki i tak jest jednak jeszcze dość łatwo. Obaj, choć w odmienny sposób, koncentrują się wyłącznie na ofensywie, więc da się znaleźć jakąś płaszczyznę porównawczą. Bardziej abstrakcyjna była rywalizacja z 2019 roku, kiedy Messi o Złotą Piłkę walczył w głosowaniu z Virgilem van Dijkiem. Przypomnieć trzeba, że stoper Liverpoolu miał wówczas w garści kilka mocnych argumentów. Triumf w Lidze Mistrzów (odniesiony po pokonaniu m.in. Barcelony z Messim w składzie), fenomenalny sezon ligowy (97 punktów The Reds i wicemistrzostwo Anglii), tytuł najlepszego zawodnika Premier League. Poza tym Holender to obrońca grający niezwykle spektakularnie jak na swoją pozycję, prawdziwy boiskowy lider. Media miesiącami rozpisywały się o jego rekordowych wyczynach, jeżeli chodzi o liczbę meczów z rzędu bez przegranego pojedynku z napastnikiem. Zapowiadało się więc, że może powtórzyć sukces Fabio Cannavaro.

No ale przegrał. Choć o włos, bo w głosowaniu było 686 do 679 dla Messiego.

Virgil van Dijk

Odkopujemy tę historię, bo wydaje się ona bardzo pouczająca w kontekście tegorocznego głosowania. Zastanówmy się bowiem jeszcze przez moment, dlaczego właściwie van Dijk – będący wówczas na fali, pompowany przez brytyjskie media, wychwalany pod niebiosa przez wszelkiej maści ekspertów – koniec końców musiał uznać wyższość Messiego? Holender ze zdecydowaną przewagą wygrał głosowanie w Europie, okazał się lepszy również w Azji. Poległ jednak sromotnie w Afryce, gdzie mnóstwo głosów zgarnęli mu sprzed nosa jego klubowi koledzy – przede wszystkim Sadio Mane, a także Mohamed Salah. W efekcie Messi wygrał głosowanie na Czarnym Lądzie, w obu Amerykach oraz w Oceanii. I opinia Europejczyków została zepchnięta na dalszy plan.

Szósta Złota Piłka dla Argentyńczyka stała się faktem.

Virgil van Dijk, król północy

Czy triumf Messiego kosztem van Dijka był skandalem? Nie. Leo też miał sporo asów w rękawie i na nagrodę naprawdę rzetelnie zapracował, choć w Lidze Mistrzów to The Reds byli górą nad Barcą. W naszym wewnętrznym redakcyjnym głosowaniu wskazaliśmy na Holendra, lecz z niewielką przewagą w liczbie głosów. Jasnym więc było, że plebiscyt może pójść w dwie strony. I bardzo możliwe, że w tym roku będzie podobnie. Oczywiście trudno ocenić sytuację obiektywnie przebywając w polskiej bańce informacyjnej. Zwłaszcza gdy przebijają się do niej kolejne głosy przedstawicieli piłkarskiego świata z innych krajów. Złotą Piłkę chce przyznać Lewandowskiemu słynny Fabio Capello. Innej opcji niż nagroda dla Polaka nie widzą Owen Hargreaves i Rio Ferdinand.

Peter Crouch pokusił się nawet o stwierdzenie, że brak wyróżnienia dla snajpera Bayernu byłby „parodią”. – On ma już przeszło dwadzieścia goli na koncie, a jest dopiero październik. Ja nie potrafiłem nastrzelać tyle do maja – śmiał się były reprezentant Anglii.

Przyjemnie się słucha takich wypowiedzi, bez dwóch zdań.

Ale jakie przełożenie będą one miały na opinie panujące wśród dziennikarzy afrykańskich, na pewno oczarowanych znakomitą formą Mo Salaha i tradycyjnie mocno zafascynowanych Messim? Czy trafią do przekonania głosujących z Ameryki Południowej, którzy niewątpliwie śledzili Copa America ze stuprocentową uwagą, w przeciwieństwie do mieszkańców Starego Kontynentu? I tak dalej, i tak dalej. Nam może się wydawać, że rekord strzelecki w Bundeslidze to sprawa o globalnym znaczeniu, lecz to tylko złudzenie. Erling Haaland został królem strzelców poprzedniej edycji Champions League i już tylko to sprowokowało kilka zagranicznych portali (niezbyt prestiżowych, ale jednak) by umieścić go w jedenastce sezonu 2020/21 kosztem Roberta.

Polak nagrodzony za dwa lata?

Niewykluczone więc, że Lewandowski podzieli los van Dijka. Stoczy z Messim wyrównaną, lecz koniec końców przegraną walkę. A Złota Piłka to niestety taka zabawa, gdzie do historii przechodzi tak naprawdę tylko triumfator danego głosowania. Reszta to ciekawostka dla piłkarskich freaków. Pesymizmem dodatkowo napawa fakt, że Holender startował do boju z nieco wygodniejszej pozycji niż „Lewy”, bo za jego plecami stał przecież Puchar Mistrzów. Łączący się nierozerwalnie ze wspomnieniem legendarnej remontady na Anfield. Ale i dla Polaka jesteśmy w stanie wymyślić kilka optymistycznych przesłanek.

Po pierwsze Lewandowski – trzymajcie się mocno w fotelach, bo z pewnością zaszokujemy was tą przełomową informacją – jest napastnikiem. A to naturalny atut w plebiscycie France Football, cała historia Złotej Piłki tego dowodzi. Dlatego jest mu po prostu łatwiej w konfrontacji z Messim. Dodatkowo w przypadku Leo mamy też do czynienia ze swoistym zmęczeniem materiału. Wiecie, o co nam chodzi – nawet Michaelowi Jordanowi zdarzało się w latach 90. przegrywać rywalizację o tytuł MVP sezonu zasadniczego, mimo że generalnie wszyscy świetnie zdawali sobie sprawę, że to gwiazdor Chicago Bulls jest najlepszym koszykarzem na świecie. Po prostu w którymś momencie pojawia się wśród głosujących ochota, by trochę namieszać. Docenić kogoś nowego, zasiać ferment. – Mam dość Złotych Piłek dla Messiego. Okej, wygrał Copa America. Ale co osiągnął z Barceloną? – wściekał się ostatnio Patrice Evra.

KOMU ZŁOTA PIŁKA? TYPUJ W FUKSIARZU!

No i wreszcie argument numer trzy.

Panuje powszechna opinia, że Lewandowski w stu procentach zasługiwał na Złotą Piłkę w 2020 roku. Został jednak pozbawiony szansy na zwycięstwo w głosowaniu przez kuriozalną decyzję organizatorów plebiscytu. Istnieje więc prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że „Lewy” otrzyma trochę głosów w ramach uznania dla jego formy nie tylko w 2021, ale i 2020 roku. W takim tonie wypowiedział się na przykład Michael Owen. – Nie zrozumcie mnie źle, doceniam innych kandydatów. Ale sam zagłosowałbym na Lewandowskiego. Miał ogromnego pecha rok temu, gdy nagrody nie przyznano, a na pewno by wtedy zwyciężył. Byłoby absolutną zbrodnią, gdyby zawodnik tego kalibru zakończył karierę bez Złotej Piłki. To wybitny piłkarz.

Czy redakcja France Football życzyłaby sobie takiego podejścia? Zapewne nie – rok 2020 to temat zamknięty, plebiscyt go nie dotyczy i tyle. Takie zasady. No ale Francuzi sami nawarzyli sobie tego piwa. Nawet wśród niektórych aktywnych zawodników panuje opinia, że należy przyznać nagrodę za okres dwóch lat. – Rok temu nie wyróżniono nikogo, więc osobiście patrzę na dwa ostatnie lata. Złotą Piłkę przyznałbym Lewandowskiemu – skwitował Kevin De Bruyne.

***

Gdyby to od nas zależało, też nagrodzilibyśmy Lewandowskiego. Skupiona wokół niego ofensywa Bayernu Monachium – czy to za kadencji Hansiego Flicka, czy teraz z Julianem Nagelsmannem u steru – prezentuje się znacznie atrakcyjniej i solidniej niż Barcelona w poprzednim sezonie i Paris Saint-Germain w obecnym. Poza tym, regularność strzelecka „Lewego” stała się po prostu nadludzka. Bez wątpienia godna tego, by docenić ją Złotą Piłką. Nie ma w tej chwili defensywy, która byłaby w stanie Polaka zatrzymać – może się to przypadkiem udać w jednym spotkaniu, ale nigdy na dłuższą metę. Lewandowski jest w zbyt wielkim gazie. Jednak świetnego występu i triumfu Messiego na Copa America zupełnie zignorować nie sposób, przy wszystkich zastrzeżeniach wobec jego postawy w PSG. Jeżeli Argentyńczyk zgarnie nagrodę po raz siódmy, będziemy mówić o wielkim rozczarowaniu i pewnej kontrowersji, ale nie o skandalu.

Na koniec oddajemy głos wam.

No to co? Zapraszamy do dyskusji.

CZYTAJ TAKŻE:

fot. NewsPix.pl / FotoPyk

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

54 komentarzy

Loading...